28 Mar, 2024, 14:58

Autor Wątek: Akcja pt.jak ściągnąć psiaka z torów tramwajowych i dwupasmówki  (Przeczytany 2814 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Mysza <")))/

  • DUCH SZYNSZYLA
  • Administrator
  • ~Szynszylomaniak Do Kwadratu~
  • *****
  • Autor wątku
  • Wiadomości: 7781
  • Uzbierane migdały: 48
  • Płeć: Kobieta
  • Bunia (Beza,Ciri,Mimi,Diana,Dantusia w pamięci.)
Słowem wstepu: ja mam chyba szczęście do nietypowych "przygód", no ale od początku.

Minał już 3-ci dzień jak wychodząc rano do pracy i wracając po 20ej na dwupasmówce  przy ul.Dauna w Krakowie widziałam czarnego małego psiaka z białymi skarmetkami, końcówką ogonka i krawatką jak biega tu i tam i trabią na niego samochody. Czy śnieg, czy noc, latał tu i tam. a rych tutaj w porach szczytu jest ogromny.
Dziś nie wytrzymałam, kiedy wracając po zakupach do domu, znów zpobaczyłam jak psiak lata pomiędzy tramwajami! Biedni ci kierowcy tramwajów, bo cóż mogą zrobić jak im taka bida wpada pod koła, ale też biedny i zdezorientowany pies. Do tego szum aut w dwie strony po 4 pasach ruchu. Szybko wpadłam do mieszkania i łap za komputer: schronisko kraków. enter. po 2 kliknięciach miałam już telefon i dzwonię. Odebrała starsza pani, cichym spokojnym głosem, zdałam relację co i jak i pani szybko zawołała po kierowcę. No to ja łap moją na smycz: idziemy na spacerek?! Moja Tika jak zwykle pełen entuzjazm! Idziemy. Hau! Hau! I pędem na dół, szybkie sik na trawniku i marszem na dwupasmówkę.
Psiak na srodku stoi, z lewej tramwaj z prawej tramwaj, pies kreci sie w kółko. No to my szybko przez pasy, ale trzeba oblecieć na około, tj jakies 50m i potem spowrotem w dół ulicy. Światła. Świaaatłaaaa... No wreszcie idziemy. A psiak jak na złość na skróty przez tory i drogę w druga stronę. No nic, wołam, gwiiizdam, Tika merda ogonem.
Jakieś dzieci rzucają psiakowi bułkę, a on z przerażeniem od tej bułki ucieka! Ruch samochodów w obie strony, nagle jakby maleje. Cmokam na pieska, klepię się po udzie.Wołam: pieeeskuuu!!! Jest, zauważył. Pędzi biegiem przez ulicę. Do nas, Tika ciągnie do psiaka. Ten skacze po niej, kladzie sie na ziemi, iega w koło. Nareszcie ktoś sie nim zainteresował. Idziemy chodnikiem w dół tam jest spokojniej. Mniej samochodów, szerszy chodnik, dalej od skrzyżowania. Nagle piesek daje nura pod ogrodzenie i zaczyna szczekać. Oho, czyżby miał dom?! Odchodze kilka metrów piesek wybiega za mną. Nie ma obroży. ale nie jest wychudzony. Oglądam posesję, nie ma dzwonka. Brama zamknięta na łańcuch. Samochód pod wiatą. I cisza... Piesek biega wokół mojej Tiki, podgryza jej łapki, wskakuje na plecy. Tika nic. Co jakiś czas mruknie tylko nań. I patrzy z politowaniem a nawet odsuwa sie od małego szaleńca.
No to dzwonię znowu do schroniska, odbiera inna pani. Mówię, że pies jest juz na chodniku, ze stoję i staram się go zabawiać zeby nie uciekł z nowu, bo co przechodzi jakis przechodzień to pies zdezorientowany biega w koło i nie zwraca uwagi na ruch samochodowy.
Jakaś pani idzie o laskach, piesek zaczyna na nią szczekać.
-weź tego psa! - Rzuca owa pani.
Znowu jadą samochody, tramwaje. Szum jak sto pięćdziesiąt.
-ale to nie mój, moja jest na smyczy. A ja czekam na schronisko, bo piesek biega po jezdni. -Odkrzykuje, bo staruszka to pewnie słaby słuch ma.
-Aha, a to przepraszam panią.
Wreszcie widzę jakiegoś pana idzie ze smyczą w ręku i jakis smakołyk ma.
Podchodze szybko bo piesek znowu zwiał za bramę.
-Dzień dobry, czy to pan? To ja dzwoniłam do schroniska.
-Tak to ja. ale piesek widać ma tu dom.
-może ma, bo on tam sie chowa jak idzie obcy człowiek, ale zaraz stamtąd ucieka.
-Ale wlazł teraz komuś na posesję, my nie możemy.
Odchodzę z Tiką poza zasięg bramy.
-wie pan co, ja go zawołam, on do mnie przyjdzie.- Coś tak czułam, przez ostatnie 40 minut to ja marzłam z nim na dworze.
Wołam, cmokam. Biegnie. Mały łepek wyłania sie sopd bramy. Kucam i wyciągam rekę.
Podbiega, znów merda ogonem do Tiki.
-Niech go pani spróbuje złapać.
-...ale jak- myślę sobie -mam tylko rękę. W końcu piesek podchodzi na tyle blisko, że łapię go za skórę na karku. Mały przewraca sie i piszczy, ale chyba bardziej prewencyjnie, bo mój uścisk był słaby, tylko by nań przytrzymać.
Podchodzi pan ze schroniskai  zakłada mu obróżke zaciskową ze smyczką, daje smakołyk pedigree.
Piesek bierze z niedowierzaniem, a pan może psa wziąć za kark. Idziemy za nim. Piesek upuszcza smakołyk.
No nic idziemy dalej. O jest i samochód, opisany schronisko itd. Musiał zauważyć nas jeszcze z drogi i zaparkował nieopodal w bocznej ulicy. Niestety ja w tym zgiełku nie zauważyłam nadjeżdzającego pojazdu. Piesek trafia do samochodo do klatki. Razem z panem patrzymy jeszcze na posesję, cyz jest właściciel. Nie ma, gdzie tam.
-Skoro właściciel nie zwraca uwagi na psa od tylu dni, to nie należy mu się taki pies.-mówi pan. I ma rację. Jak można nie zająć sie własnym psem, nie popatrzeć gdzie biega, czy żyje?
Pozegnaliśmy się, podziękowałam za przyjazd. Zawsze pies ma szansę że ktos w schronisku go wypatrzy, że podbije kogoś serce. A tu na ulicy, co? Najwyżej potraci go samochód. To nie jest miejsce dla samotnego psiaka, w dodatku całkiem młodego.
Pan z psiakiem odjeżdza do schroniska. A my z Tiką wracamy do domu.

Przemarzłam okropnie, jeszcze mam dreszcze. Biegnąc z Tiką do psa nie wziełam ani czapki ani rękawiczek. A tu zima wróciła, snieg czasem prószy.
Ehh...

Już teraz w domu, oglądam stronę schroniska. Za 2 tygodnie zawiozę tam stare kołdry i koce, mam spakowane od kilku dni, tylko nie mam czasu podjechać.

I patrzę w zakładkę "one znalazły już dom" i co widzę... zdjęcia mojej Tiki (schroniskowej Luizy) http://www.schronisko.krakow.pl/bigPicture.php?id=96 a nad nią Telma! Znalazła dom! Sunia która była razem z moja w boksie i z nia z jednej łapanki. Dzwonie do mamy, mamo popatrz, jestes w internecie z Tikusią! Oglądamy razem i
gadamy przez telefon. Myślałam, że email wysłany 2 lata temu (po roku od tego jak Tika została przez nas adoptowana) nie dotarł do schroniska, że gdzieś przepadł. A tu prosze zdjęcia mają i to z szynszylem też! Cieszymy sie jak nigdy. Nasza Tika jest sławna :p A my wiemy, że Oni pamiętają o swoich podopiecznych. Gdyby nie schronisko nie mielibyśmy naszej Tiki, ona ciepłego domu, a psiak z ulicy szansy na adopcję.

Takie chwile dają kopa energii na przyszłość, że warto zrobić "coś" ot po prostu telefon w odpowiednie miejsce i poświęcić trochę czasu. B oco z tego że na przystankach było pełno ludzi, dzieci. Nikt sie psem nie interesował (poza dziećmi z bułką czekającymi na tramwaj). A potem też wszyscy stali i patrzyli jak pies lata po ulicy, ale żeby ktoś podszedł, zapytał, co sie dzieje? Może pomóc? Zero reakcji.  A wystarczy tylko chcieć...


Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz.

Offline Basia_W

  • DOBRA DUSZA FORUM
  • ~Przewodnik Stada~
  • ****
  • Wiadomości: 3784
  • Uzbierane migdały: 3
  • Płeć: Kobieta
  • Pusiek + Pusia + Bunia Kinia[*]
Brawo Mysza [job].
Ładna ta twoja Tikusia, ma takie "uśmiechnięte" pysio.

reszta odchowanych maluszków - Mikuś, Figa, Miś, Żabuś, Fikuś, Kubuś, Misia, Edi, Czaruś, Pysia, Krusio, Pimpuś, Miluś, Fredzio, Spidi.

Offline Olcik :)

  • ~Szynszyli Zwiadowca~
  • **
  • Wiadomości: 71
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Tosia( mozaika) i Tuptuś (standard)
Brawo Mysza  :D

Należy Ci się  [bardzopolecam] za takie zachowanie, za szybką reakcję [job] - rzeczywiście w Krakowie ruch jak nie wiem - tam ludzie wszędzie się spieszą , nie zwracają na nic uwagi, a kierowcy....eh szkoda słów, człowieka na pasach by spokojnie potrącili a co dopiero biedne zdezorientowane zwierze.

A Tikusia rzeczywiście śliczna :)

Bohaterskie zachowanie - gdyby tylko każdy chciał się podobnie zachować w takich przypadkach...no cóż człowiek mdleje na chodniku i nikt mu nie pomoże a co dopiero martwić się o jakieś zwierze na ulicy....:( smutne ale prawdziwe..:(

Olcik :)

Offline Mysza <")))/

  • DUCH SZYNSZYLA
  • Administrator
  • ~Szynszylomaniak Do Kwadratu~
  • *****
  • Autor wątku
  • Wiadomości: 7781
  • Uzbierane migdały: 48
  • Płeć: Kobieta
  • Bunia (Beza,Ciri,Mimi,Diana,Dantusia w pamięci.)
żadni z nas tam bohaterowie, moja Tika trzęsła ogonem bo obok jeździły tramwaje. Ale ja się cieszę, ze pies przynajmniej już sie nie błąka i nie jest narażony na potrącenie przez samochody. Wogóle myslałam, że bedzie trudniej, że piesek zwieje. Jak widać moja Tika posłużyła za przynętę, pomijając że sama boi się szumu samochodów i autobusów bo są wielkie, piszczą i "warczą". Nawet po roku miejskiego życia woli zakątki zdala od wielkich ulic, chociaż sama kocha jazdę samochodem do domu na weekendy. Kiedy zbliża się sobota a przechodzimy obok samochodu to ciężko ja od niego oderwać, musi obwąchać każdą oponkę i... rurę wydechową :p moze poznaje po zapachu ze to jej samochód?!
Heh, tylko mnie teraz boli głowa i zatoki z braku czapki. Na polu minus 4, mam nadzieję, że się nie rozchoruję.

Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz.

Alicja Mannschack

  • Gość
    Mysza  [elegant] [elegant]

Ta znieczulica czasami przeraza mnie , niestety ludzie w Polsce  nadal mysla "Przeciez to tylko pies"  czy my sie nigdy nie nauczymy , ze zwierzeta sa naszymi  przyjaciolmi.

Offline Basia_W

  • DOBRA DUSZA FORUM
  • ~Przewodnik Stada~
  • ****
  • Wiadomości: 3784
  • Uzbierane migdały: 3
  • Płeć: Kobieta
  • Pusiek + Pusia + Bunia Kinia[*]
Oj Alicjo chyba muszą wymżeć starsze pokolenia wychowane na wsi, dla większości z nich zwierzę to tylko jedzenie albo służba przy budzie, jak zachoruje to niech zdechnie bo kto by tam chodził do weterynarza. U mnie w pracy uchodzę za conajmniej lekko ześwirowaną, ale wcale się tym nie przejmuję  [pajacyk].

reszta odchowanych maluszków - Mikuś, Figa, Miś, Żabuś, Fikuś, Kubuś, Misia, Edi, Czaruś, Pysia, Krusio, Pimpuś, Miluś, Fredzio, Spidi.

Alicja Mannschack

  • Gość
O tak Basiu masz racje, chcialam cos podobnego napisac ale balam sie , ze mnie niektorzy zlinczuja.
Moja mam mieszka cale zycie na wsi i zawsze nas uczyla (mnie i brata) poszanowania do zwierzat.
Zawsze mowila "Czlowiek Cie oszuka i zdradzi, zwierze bedzie zawsze Ci wierne i wdzieczne za wszystko"

Offline Mysza <")))/

  • DUCH SZYNSZYLA
  • Administrator
  • ~Szynszylomaniak Do Kwadratu~
  • *****
  • Autor wątku
  • Wiadomości: 7781
  • Uzbierane migdały: 48
  • Płeć: Kobieta
  • Bunia (Beza,Ciri,Mimi,Diana,Dantusia w pamięci.)
Twoja mama Alicjo ma świętą rację. To chyba kwestia wychowania. Moja mama kocha zwierzaki i zawsze mnie uczyła, ze trzeba o nie dbać ponieważ one nie umieją mówić i same o siebie nie zawalczą. Chciałabym mieć tę umiejętność nauczyć kiedyś tak swoje dzieci, żeby też kochały zwierzaki.

Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz.

Offline Basia_W

  • DOBRA DUSZA FORUM
  • ~Przewodnik Stada~
  • ****
  • Wiadomości: 3784
  • Uzbierane migdały: 3
  • Płeć: Kobieta
  • Pusiek + Pusia + Bunia Kinia[*]
Ja przez 23 lata mieszkałam w bloku, z nikim nigdy nie szukałam zaczepki, ale od kilku miesięcy nie rozmawiam z częścią sąsiadów. Poszło 2 koty bezdomne dokarmiane przeze mnie i jeszcze dwóch sąsiadów. Napisali donos do spółdzielni na nas o ich dokarmianie, nawet zdjęcia robili - no głupota i zacietrzewienie niektórych osiągnęło apogeum, doszło prawie do rękoczynów ( bez mojego udziału ). Wielmożnym paniom estetkom przeszkadzały dwie miseczki pod blokiem przy wejściu, a jedna stwierdziła, że nie po to przeprowadziła się ze wsi do miasta, żeby jej tu jakieś koty pod blokiem chodziły. Nie potrafię zrozumieć takich ludzi, dla mnie wychowanej w mieście liczyło się każde napotkane zwierzątko.
Kotów już nie ma, na jesień znaleziono jednego rannego do uśpienia, a co stało sie z drugim to wielka niewiadoma. Tak jak kiedyś na osiedlu chodziło na prawdę dużo kotów, tak teraz nie ujżysz ani jednego, już się ktoś o to postarał  :(.
 Tak mi szkoda tych dwóch Garfildów, rudych, nierozłącznych i ślicznych braci, że serce się ściska. Wracając z pracy zawsze zaglądałam czy siedzą pod schodami te słodziaki.

reszta odchowanych maluszków - Mikuś, Figa, Miś, Żabuś, Fikuś, Kubuś, Misia, Edi, Czaruś, Pysia, Krusio, Pimpuś, Miluś, Fredzio, Spidi.

Offline Mysza <")))/

  • DUCH SZYNSZYLA
  • Administrator
  • ~Szynszylomaniak Do Kwadratu~
  • *****
  • Autor wątku
  • Wiadomości: 7781
  • Uzbierane migdały: 48
  • Płeć: Kobieta
  • Bunia (Beza,Ciri,Mimi,Diana,Dantusia w pamięci.)
a jedna stwierdziła, że nie po to przeprowadziła się ze wsi do miasta, żeby jej tu jakieś koty pod blokiem chodziły.

a słoma z butów wychodzi... ehh.

Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz.

Offline Bożena

  • ~Przewodnik Stada~
  • ****
  • Wiadomości: 3906
  • Uzbierane migdały: 6
Mysza  [buziaczki] za uratowanie psiaka.
Basiu, u mnie w bloku a właściwie na  osiedlu był a właściwie nadal jest  ten sam problem.Ludziom przeszkadzają rozłożone miseczki z jedzeniem dla bezdomnych kotów i biedne stworzenia.U nas też dochodziło do awantur.Dlatego teraz koty dokarmiane są na pobliskiej łące.A i tak niektórym to przeszkadza.Te same osoby jakoś nie reagują jak osiedlowe pijaczki popijają piwo pod ich oknami i prowadzą nocne mało interesujące  dyskusje.Widok puszek  po piwie i innych  śmieci widocznie cieszy ich oko.
« Ostatnia zmiana: 06 Mar, 2010, 07:10 wysłana przez Bożena »

Offline kamstach

  • ~Właściciel Półki~
  • *
  • Wiadomości: 429
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Szyszka, Zakrętka
Ja tez mieszkam w bloku, na takim niewielkim osiedlu w dość dużym mieście.
U mnie problem z kotami zaczął się od jednego sąsiada, który chyba po prostu nienawidzi zwierząt. Ale bardzo szybko ludzie się przekonali do kotów, jak z wc zaczęły im wyłazić szczury. I to jakie szczury!!!!!! Wielkie, spasione, i paskudne. Sprawa się troszkę uspokoiła. Koty jakoś funkcjonują.
Natomiast problem mamy na działce. Sąsiad nagminnie bierze do domu kotkę a jak ta mu ucieknie w trakcie rui to taka ciężarną wywozi na działkę i porzuca dosłownie. Nie karmi, nie pielęgnuje, przez zimę nawet nie przyjeżdża. Ostatnio znalazłam aż 4 kochające domy dla 5 maluszków. Dobrze że się udało.
Ja takiego zachowania nie rozumiem, to tak jakby porzucić małe dziecko.  :???: :???
Przecież zwierzę przyzwyczajone do opieki człowieka - pies czy malutki kot - nie poradzi sobie. No może kot troszkę ma więcej szansy, ale bez przesady. Wziąłeś - to bierz odpowiedzialność za swojego pupila. Opiekuj się nim aż do śmierci a nie wyrzucaj go.  [bacik]
I fakt najmniej serca maja ludzie ze wsi. Dla nich pies to pies jak pilnuje to się mu daje jeść a jak zachoruje, to już o głodzie zdycha w budzie pod domem właściciela. takich ludzi się powinno..... ehhh szkoda słów.
Jakby nie brak możliwości to pewnie miałabym cały zwierzyniec w domu :) Ale na razie jak tylko taka bida do mnie trafi, to staram się jej znaleźć dom.
Na razie się udaje. Teraz dostałam informację o malutkim koker spanielku - rudym znalezionym. jest do oddania. Nie mam zdjęć, nie jest u mnie. Znaleźli go pracownicy firmy rodziców mojego męża - na budowie. Więc szukam.
Zobaczymy może się uda.


Zakręcona Szynszylomaniaczka

Offline Idka

  • ~Opiekun Stada~
  • *
  • Wiadomości: 1135
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Standardowa panienka czyli moja Fifi :)
Ale najgorsze jest to,że te zwierzęta mimo wszystko kochają swoich właścicieli. Kiedys był przypadek,że mężczyzna plastikową pałką bił swojego psiaka( pokazywali w wiadomościach), a ten dalej za nim biegał merdając ogonkiem.... Na szczęście zgłosił to któryś z sąsiadów. Oby więcej takich ludzi było... Czy świat nie byłby choć trochę lepszy?  Ludzie uważają się za chrześcijan, ale tak naprawdę zależy im tylko na własnym dobrze. Pędzą z teczkami na spotkania, by zarobić pieniądze na ekskluzywne wakacje na Chorwacji, czy do innego miejsca. Co ich obchodzi biedny,bezdomny psiaczek, błąkający się po ulicach miasta. Ich miasta.

 Mi od dziecka wpajano miłość do zwierząt i roślin.Dziękuję,za to moim rodzicom i dziadkom, bo gdyby nie oni, to nie wiem, czy nie wyrosłabym na takiego miejskiego wandala,  bijącego zwierzęta i łamiącego gałęzie drzewom. Kiedy byłam młodsza, nie miałam przyjaciół w ludziach, nie umiałam zrozumieć ich miejskich zwyczajów,zabaw, wychowałam się na wsi i nigdy bym nie zamieniła się z kimś innym.Mimo,że teraz mam lepsze kontakty z innymi i tak wolę w ciszy posiedzieć w domu, głaszcząc Fifkę. Co prawda ludzie uważaja mnie za lekko stukniętą ( głównie na tle zwierząt),ale nauczyłam się przyjmować krytykę i się tym nie przejmuję.

Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz,
żem żyć przestał.

Offline Mysza <")))/

  • DUCH SZYNSZYLA
  • Administrator
  • ~Szynszylomaniak Do Kwadratu~
  • *****
  • Autor wątku
  • Wiadomości: 7781
  • Uzbierane migdały: 48
  • Płeć: Kobieta
  • Bunia (Beza,Ciri,Mimi,Diana,Dantusia w pamięci.)
Kamstach, zastanawiam sie czy jak sąsiad znw porzuci kotkę czy nie możnaby tego zgłosić odpowiednim służbom lub miejscowemu schronisku, podać jego dane i powiedzieć, że taki sam proceder powtarza się od lat :(

Idko, każdy kto kocha zwierzaki, wczesniej czy później spotyka się z ostracyzmem otoczenia, bo ci co nie mają hopla na pukncie dobra zwierząt po prostu nas nie rozumieją. Ja w podstawówce w mojej klasie zułam sie jak ufo, bo zawsze jesli chodziło o zwierzaki to przejmowałam jakąś inicjatywę, a to nakarmić a to znaleźc właściciela itd. reszta dzieci patrzyła na mnie jak na dziwadło. I powiem szczerze, to było przykre, bo mnie nie rozumieli, nawet nie chcieli zrozumieć. Teraz to po mnie spływa. Wiem kim jestem i tak jak Ty dziękuję rodzicom, że wszczepili mi miłośc do tego co mnie otacza i od najmłodszych lat uczyli, że zwierzątek nie wolno uderzyć, kopnąć, bo przecież chomiczek ugryzł mnie bo sie bronił, a nie wiedział że mnie to bardzo zaboli. Ile razy widzę dzieci, które uderzają, kopią psa-kota inne zwierzę, a obok stoją rodzice, opiekunowie, babcie i nie zwracają uwagi. Po prostu zero reakcji, tak jest im dobrze, tak jest im łatwiej. No to skąd to dziecko ma wiedzieć, że takie zachowanie jest złe?! Potem wyrasta na człowieka, który obok żebrającego psa przechodzi obojętnie, lub gorzej kopnie, przegoni, bo przeszkadza mu sama obecnośc bogu ducha winnego zwierzęcia :(

Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz.

Offline kamstach

  • ~Właściciel Półki~
  • *
  • Wiadomości: 429
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Szyszka, Zakrętka
Owszem, tak zadziałałam :???:
Niestety pan z policji powiedział tak "A ma pani jakiś dowód????".
Ręce mi opadły, mało tego policjanta przez okienko nie wytargałam za włosy.
Pisałam do Inspektoratu Weterynarii, Sanepidu, że podrzuca kotkę kotną a w dodatku jakiś głupi sąsiad powiedział że będzie koty truł - i truje. W kiełbasę wkłada trutkę na szczury. Podaliśmy nawet nazwisko i numer działki tego gościa. Była komisja działkowa, mamy na szczęście znajomych w zarządzie działek, którzy kochają koty.
Usypialiśmy w grudniu 3 koty - strasznie już strute.
Wiecie co podziałało????
Na policji jak byłam zgłosić, zainteresowała się mną dziennikarka TV Lubin, tyle wrzasku co ja  narobiłam, tak nagadałam gościowi za te dowody, że się dziwię że to nie ja jestem za kratkami, pojawiła się na policji z pytaniami, w inspektoracie i w Sanepidzie. Zdziałała cuda. Mamy szczepionki, tabletki antykoncepcyjne, wiem ze to słabe wyjście ale w 90% to dzikie kociaki. Nie dadzą podejść do siebie.
Staramy się w zimie podjechać na działkę i zawieźć im większą ilość jedzenia. Nie zawsze się udaje, szczególnie że chętnych jest mało. Poza tym nauczyły się dobrze polować, na razie sobie radzą a tam jest bardzo dużo ptaków, myszy i innych gryzoni. Poza tym w pobliżu jest malutkie osiedle i dwie duże firmy, które dokarmiają zwierzęta. Boimy się wiosny - wiecie marcowanie - nowe maluszki. Znowu będę szukać chętnych. Ehhh....
Ostatnio całemu miotowi znalazłam domki, jeśli zostają to wolimy by zostały kocury, jest łatwiej panować nad populacją.
Takie cudeńka mieliśmy w zeszłym roku wkole zimy. W listopadzie znalazłam dla całej 5 dom. Byly 2 rysie i 3 czarnulki. Na zdjęciu stokrotka z mamusią Zuzią.
Zuzia została, ale śladu po niej nie ma. Nie wiemy co się stało.

Zakręcona Szynszylomaniaczka

Offline kamstach

  • ~Właściciel Półki~
  • *
  • Wiadomości: 429
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Szyszka, Zakrętka
A tak w ogóle to o podrzuconych psiakach, biednych kociakach mogłabym troszkę poopowiadać z własnego doświadczenia, przez kilkanaście lat troszkę się udzielałam, jako kocia i psia mama. Gołębie i gawrony tez przeszły przez moje ręce, W większości są to na szczęście wesołe historyjki, zakończone z powodzeniem. Ale myślę że to jest inny temat.
Ja uważam, że każde stworzenie powinno się tak traktować, jakby się chciało samemu być traktowanym. Nie rozumiem ludzi, którzy biją, głodzą, trują itd. Żeby jeszcze wam dolać oliwy do ognia powiem, że z 5 lata temu, mieszkając jeszcze z rodzicami, w trakcie ich wyjazdu, wezwałam policje do sąsiada (przyjaciel rodziny) który niemiłosiernie lał psiaka znajdę. Najpierw poleciałam do niego zapukałam i jak otworzył powiedziałam przestań lać psa albo dzwonie po policję. On mi na to -  to dzwoń.
Nie musiał nic mówić, to był impuls. Wykręciłam 112 i po robocie. Policja była w 5 minut. Psiak już nie dostał więcej, bo wzięła do koleżanka do siebie. A ja miałam gościa na oku.
Co prawda sąsiad nie odzywa się do mnie i do rodziców, ale trudno, wole takiego sąsiada nie mieć. :)

Zakręcona Szynszylomaniaczka

Offline Idka

  • ~Opiekun Stada~
  • *
  • Wiadomości: 1135
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Standardowa panienka czyli moja Fifi :)
Myszko, po mnie też to ścieka, a w podstawówce miałam tylko dwie przyjaciółki, no trzy ( dopóki mój były nie zdradził mnie z jedną z nich) Jedną w 1-3, pozostałe dwie 4-6 :) Mi też było przykro,ale wiem,że  gdybym mogła coś zrobić dla zwierząt, nie zawachałabym się wcale. Moja przyjaciółka nauczyła się żyć ze mną i wszystkimi moimi dziwactwami,a jest ich sporo.

Ostatnio ( na wakacjach) znalazłam na działce kotkę z kociętami, zostały tylko 2 maluszki( 3 znalazly kochajacych wlascicieli) i kocica ( Antonówka Z Cynamonem się nazywa), mieszkaja na dzialce dzikusy,a my je tylko karmimy :)

Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz,
żem żyć przestał.

Offline xlussi

  • ~Młodszy Szynszylownik~
  • *
  • Wiadomości: 36
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
Co prawda sąsiad nie odzywa się do mnie i do rodziców, ale trudno, wole takiego sąsiada nie mieć. :)


Au, biedny..
u nas przed kilkoma dniami też była policja bo facet z bloku na spacerze zaczął okropnie lać swojego owczarka, że ten aż piszczał, mimo iż nic nie zrobił złego. Ja wgl nie wiem, nie umiałabym tak. Owszem jak moja była młoda to raz dwa dostała klapsa, ale to był klaps, a nie uderzenie..

Pupili nigdy za wiele !

 

Nie jestem bestią - akcja Fundacji Ogony

Zaczęty przez junooDział AUKCJE i AKCJE

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 2270
Ostatnia wiadomość 17 Sie, 2014, 13:35
wysłana przez matti4411
Akcja zdrowe zęby - Warszawa

Zaczęty przez krecikDział Weterynarze

Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 3611
Ostatnia wiadomość 04 Lut, 2015, 18:26
wysłana przez marcsl
Daj piątaka na uszaka - akcja

Zaczęty przez UszyDział Na każdy temat

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 877
Ostatnia wiadomość 27 Cze, 2011, 21:27
wysłana przez Uszy
SimplePortal