Pół godziny temu obudził mnie krzyk mojej szynszylki. Czasami robiła takie numery przez sen. Teraz jednak wcale nie chce się uspokoić. Trzymam ją na kolanach i tylko wtedy przestaje piszczeć. Siedzi jakby była ciężko chora. Oddycha normalnie. Płci nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że to samczyk, kupiony jako samiczka. Raczej wykluczam pierścień z futra, pod tym kątem szyszylek był dokładnie obejrzany. Gdy siedział w klatce nie reagował na dotyk w bok (zawsze odwraca się i sprawdza co się dzieje). Poza zachowaniem nic nie wskazuje na chorobę, oczy, futro, uszy itd. wyglądają jak zawsze. Gdy głaszczę go za uchem lub pod brodą nie reaguje- zawsze przymykał oczka i nadstawiał głowę. W mojej okolicy o tej porze nie ma żadnego dobrego weta. Proszę o pomoc.