0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Witam Was wszystkich :)Nazywam się Lucky, czyli szczęściarz i mam niecałe dwa miesiące. Mówią też na mnie Lucek. Jednak tak naprawdę jestem bardzo pechowym chomikiem.Przyszedłem na świat w sklepie zoologicznym. Ktoś miał mnie kupić i wszystko miało być dobrze... Ale już na samym początku wszystko poszło nie tak. Gdy się urodziłem inne chomiki tak bardzo pogryzły mi tylną nóżkę, że jest kompletnie nie sprawna. Właściciel sklepu uznał, że skoro nie nadaję się na sprzedaż to tzreba rzucić mnie na obiad dla węży. Na szczęście jedna ze sprzedawczy stwierdziła, że zabierze mnie do siebie do domu. Bardzo sie ucieszyłem. Zrobiło mi się ciepło na serduszku, że jednak ktoś mnie pokocha. Czekałem więc na dzień, w którym zobaczę nowy domek. Czekałem tydzień. Potem kolejny, aż w końcu zupełnie straciłem nadzieję... Którejś nocy gdy biegałem sobie samotnie w kołowrtoku niechcący utknęła mi w nim główka. Był chyba środek nocy. Nie było nikogo w sklepie, kto mógłby mi pomóc. Próbowałem sam, ale im bardziej próbowałem, tym bardziej pręt kołowrotka wrzynał mi się w pyszczek zaraz przy oczku. Nie mogłem go zamknąć... Co stało się z moim oczkiem dopowiedzcie sobie sami. Wiedziałem, że to koniec. Wisiałem bezwładnie na kołowrotku, a pyszczek krwawił i puchł coraz bardziej. Dopiero rano gdy przyszli sprzedawcy znaleziono mnie. Usłyszałem tylko ,,ojej, nie żyje". Wtedy poczułem, że to moja jedyna szansa, zacząłem wierzgać łapkami. Wtedy jakaś inna Pani ucięła pręt kołowrotka i udało mi się wyjąć główkę. Tamta sprzedawczyni już mnie nie chciała. Brzydziła się zmasakrowanego zwierzątka. na szczęście ta nowa zabrała mnie do domu i do lekarza. Dostałem bardzo silny antybiotyk, ale powoli jest lepiej. Pan doktor powiedział, że oczko nigdy nie będzie sprawne i pewnie uschnie i zostanie po nim blizna. Jestem więc kaleką z przetrąconą łapką i brakiem oczka...To co właśnie przeczytaliście to apel Lucka o pomoc. Lucek, jak wiele innych chomików nienadających się na sprzedaż miał iść na karmówkę. Nie zgodziłam sie i za własne pieniądze postanowiłam go uratować. Z Luckiem jest już coraz lepiej, jednak ja nie mogę go zatrzymać bo mam kota, który usilnie na niego poluje. Chciałam Was zapytać, czy znajdzie się ktoś kto zechce pokochać Lucka i dać mu dach nad głową.
Przykre, ale wiem, że nie każdy chce oglądać te chore i biedne zwierzątka,więc wrzucam tu jedno foto Lucka, a resztę ocenzuruję przez wstawianie do nich linków
szynszyle.info
Zaczęty przez junooDział Nasze zwierzaki
Zaczęty przez 5zy5zkaDział Strefa użytkownika
Zaczęty przez SZYNSZYLKA BEZADział Strefa użytkownika