O nas - użytkownikach > Zaadoptowane Szynszyle

Bożena i Karmelek

(1/2) > >>

5zy5zka:
Opowiadanie nr 4
Kolejne opowiadanie, tym razem o szynszylku, który już niestety odszedł, ale dalej jest obecny w sercu swojej opiekunki.

Autor: @Bożena

W 2008 roku nie było Adoptuj Szynszyla, nie było tablica.pl ale było forum. Dream założyła na forum wątek, w którym szukała nowego właściciela dla beżyka imieniem Karmel.

Pracowała wtedy w Kakadu i poprzedni właściciel z jakiegoś powodu go oddał. Mały z tego co pamiętam kilka dni był w sklepie, później zaś dołączył do gejuchów Alinki. Zawsze miałam słabość do beżyków, więc jak tylko przeczytałam o Karmelku napisałam do niej, że jestem w stanie zapewnić mu dom i towarzysza do zabawy. Nie wiem czym Alinka się kierowała wybierając akurat mnie, ale w niedzielę 24sierpnia 2008 roku przywiozła mi  Karmelka w pudełku po butach. Już na peronie musiałam go zobaczyć i utulić.

Jak zobaczyłam te ogromne uszyska i dwa piegi na nosku zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Ważył niedużo, bo 420g, przypominał przez to nietoperza z ogromnymi uszami. Gejuchy trochę przerzedziły mu futro na kuprze, ale on sam też trochę ich poturbował. Szybko zaczął przybierać na wadze. Nie był maluszkiem, miał już rok kiedy do mnie trafił.  Niesamowicie grzeczny i ułożony szyluś z gatunku miziaków rozdających całuski. Uwielbiał wylegiwanie w łóżku, noszenie na rękach i wysiadywanie na moich kolanach i głowie. Niestety nie udało mi się go połączyć z Dudusiem.

Od momentu zatrucia Metronidazolem, czyli prawie 4 lata Karmel walczył o życie a my o Karmelka. Jego chore serduszko biło dzięki lekom, dzięki pomocy  wetów z Bielska. Ostatni rok to ciągłe obrzęki płuc, wyjazdy do Bielska w środku nocy i morze a właściwie ocean wylanych łez. Urlopy, wyjazdy, wszystko było zaplanowane pod niego. Był niesamowicie cierpliwym pacjentem  przy UKG serca, pobieraniu krwi czy zakładaniu wenflonów. Weci go lubili a on ich.

Gdy odszedł 8.01.2013r pani doktor C. płakała razem ze mną. Na FB na stronie lecznicy napisała „zgasło nasze małe słoneczko”. I tak było, Karmelek – cukierek był takim małym słoneczkiem. Dystyngowany, ułożony, posłuszny a jednocześnie mały terrorysta domagający się w środku nocy noszenia na rękach - nie sposób o nim zapomnieć. Był najwspanialszym szylusiem jakiego miałam. Alinko - dziękuję że wtedy wybrałaś właśnie mnie.









matti4411:
Matko popłakałam sie :( cudowna historia Karmelek był przeuroczy i miał z Toba wspaniałe życie takie jak teraz pewnie po drugiej stronie.

KarolinaGliwice:
Bożenko pięknie napisałas historie Karmelka aż się łezka zakrecila w oku ,  był pięknym szylkiem i mam wielkie szczęście że trafił do Ciebie  :cmok:

Anna83:
Karmelek choc go nie znałam mysle o nim bo on ciagle zywy w rozmowach. Wyjatkowy szylus <3

junoo:
Cudowna i wzruszająca historia <3
Też zostałam wybrana przez Dream na nową opiekunkę Rajtka i za to jestem jej niezmiernie wdzięczna.
Chłopak jest cudowny (choć ona w to nie wierzy :P ).

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej