niepokojące!!!!! 18 szynszyli z hodowli w Kozienicach, Mazowieckie

[nati3]

olx.pl/oferta/szynszyle-CID103-ID7zRmR.html   Znalezione na Olx ;-(

[hodowla velvet]

ale co w tym niepokojącego? To znaczy jasne, że jest to przykre, ale takich ogłoszeń jest pełno. Ludzie się nasłuchają jaka to dochodowa ta hodowla szynszyli, robią prowizoryczną fermę a potem się okazuje że się przeliczyli i wyprzedają. Co ładniejsze pewnie poszły na futro albo ktoś kupił, te z ubytkami zostały... jest to bardzo smutne, ale niestety częste

[nati3]

Masz racje , ludzie nie którzy mózgu nie używają ;-(

[Paula_91]

No niestety tak jest, i tak pewnie pójdą na karme , ale nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. Tylko uświadamiać ludzi, że ich futra są okupowane ogromnym cierpieniem zwierząt.

[Claudi]

18 x 30 = 540 złotych za 18 sztuk.

Być może dałoby radę coś wytargować, gdyby kupić wszystkie.
Tylko pozostaje problem zakwaterowania i tymczasowych domów...

[Paula_91]

Dżizas, @Claudi  serio myslisz o wykupywaniu zwierzat? Nie zbawimy swiata, ja piernicze. Moze od razu kupmy caly kontynent i tam je wypuśćmy. Trochę już irytujące to gadanie. Tu 18 szt szynszyli, tam jedna za ponad 3 kafle.

[Anna83]

No @Metallowa przyznac Ci jednak racje. Wykupywanie na dluzsza mete nie przyniesie dobrego skutku.Patrzac ogolnikowo nie napychac im kieszeni...a indywidualne co te szylki winne...i ich poprostu szkoda.

[Claudi]

Z chęcią sam wydałbym takie pieniądze na coś innego, być może bardziej potrzebnego.
Tylko... nie mam pewności, czy któregoś dnia patrząc na to coś nie powiem sam sobie: "Mogłeś wyciągnąć z opresji 18 zwierząt, a kupiłeś sobie to coś".
Być może część z nich ma spokojny i kochający dom....
Być może część z nich trafiał do terrarystów....
Być może część z nich trafiła do dzieciaków i po chwili zauroczenia wylądowała w piwnicy albo na śmietniku...
Być może część z nich trafiła do domowej rozmnażalni...
Jak Wam się podoba takla alternatywa?

A z drugiej strony może ja, stary dziad, czegoś nie rozumiem.
Piszemy o biedzie zwierząt żeby im pomóc.
Chcemy im pomóc
Ale nie pieniędzmi.
To czym?

[Claudi]

Miałem kiedyś szylka, pięknego beżyka, nazywał się Rumcajs.
Pozostawiono go u mnie, bo pewna pani wyjeżdżała gdzieś za granicę i miała go odebrać za dwa miesiące.
Już nigdy więcej o niej nie słyszałem.
Rumcajs został u mnie i był ze mną przez kilka lat.
Któregoś dnia, podczas rujki jednej z samiczek wygryzł się z klatki i ruszył do samiczek, idąc po innej klatce.
Konkurent widząc Rumcajsa zaatakował go o zębami całkowicie zniszczył mu staw skokowy w prawej tylnej łapce.
Pojawiła się ropa, na samo leczenie, które niewiele niestety dało poszło kilkaset złotych.
Wreszcie doszło do decyzji amputacja łapki albo uśpienie. Koszt amputacji wynosił około 500 złotych.
Gdybym myślał "dlaczego chirurg weterynarz ma się bogacić" albo "ile szylków mógłbym uratować za te 500 złotych" - Rumcajs musiałby otrzymać zastrzyk usypiający.
Ostatecznie odjechał ode mnie do nowej właścicielki do Krakowa, przekazany za darmo, kilka miesięcy po amputacji.
Żył jeszcze kilka lat w spokoju i cieple, u kochających ludzi, którym jestem dozgonnie wdzięczny za to, że przygarnęli kalekie zwierzątko.
Gdybym go uśpił, nie widziałbym nigdy jak wspaniale się przystosował do swojej trzyłapkowości, jak leżał "podwoziem do góry" na kołdrze i zupełnie nie przejmował się swoim stanem; nie wiedziałby7m ile radości dał swoim nowym opiekunom.

Kończąc tę nieco przydługą już historię, przejdę do konkluzji:
NEVER GIVE UP - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ.

[5zy5zka]

Wreszcie doszło do decyzji amputacja łapki albo uśpienie. Koszt amputacji wynosił około 500 złotych.
Gdybym myślał "dlaczego chirurg weterynarz ma się bogacić" albo "ile szylków mógłbym uratować za te 500 złotych" - Rumcajs musiałby otrzymać zastrzyk usypiający.

@Claudi przecież te Twoje porównanie jest nielogiczne i wręcz błędne. Weterynarz wykonuje swoją pracę, pomaga zwierzakowi, leki i cały sprzęt - wszystko kosztuje. Ponadto to jego praca i też z czegoś musi żyć. Ja też oddałabym ostatni grosz na leczenie swojego zwierzaka. Naprawdę nie rozumiesz, że tu nie chodzi o pieniądze?

Chodzi o to KOMU daje się te pieniądze. Jak myślisz, co zrobi właściciel sklepu, który dostanie prawie 4 tysiące za 1 zwierzaka? KUPI NASTĘPNE. Czyli warunki się nie zmienią, następne zwierzęta będą traktowane dokładnie tak jak ten którego wykupisz. Tutaj jest ta sama sytuacja z likwidacją hodowli. Czyli tak naprawdę taka osoba dostaje NAGRODĘ za to jak "wspaniale" o tego zwierzaka dbała, a ten co wykupuje napędza jedynie BŁĘDNE KOŁO. To nie jest pomoc.

Mnie dziwi to, że tak prostych rzeczy nie rozumie inspektor TOZ. Idąc Twoim tokiem myślenia, może wykupujmy wszystkie zwierzęta ze sklepów zoologicznych? Po co adopcje i odpowiedzialne hodowle? Przecież wykupowanie to jest błędne koło. A jeśli chodzi o to, że można te 600zł czy 3.5 tysiąca wydać na "lepszy" cel... chodzi o to by pomagać zwierzętom np. w schronisku, w DT tych które naprawdę cierpią, na przykład czekają na poważną operację a nie ma na nią środków. Wybacz, ale dla mnie zwierzę ze złamaną łapą czy ogromnym guzem ma pierwszeństwo przed szynszylą, której łzawią oczy czy drugą która ma wygryzione futro. Tu nie chodzi o pieniądze tylko o to, komu się je daje - osobie która traktuje zwierzaka jak przedmiot czy ludziom którzy zwierzęta ratują. Wykupowanie to NAGRADZANIE ludzi za ich złe uczynki. Wykupowanie NIE JEST pomocą. To napędzanie błędnego koła. A każdy zwierzak, który nie ma kochającego opiekuna zawsze będzie patrzył błagalnym wzrokiem - i ten siedzący w za małym akwarium i ten skatowany i głodzony.

Tyle ode mnie.

[hodowla velvet]

Claudi nie zrozum mnie źle, bo rozumiem ze jesteś człowiekiem z ogromną empatią i chciałbyś pomóc wszystkim szylom. Ale popatrz na to z tej strony: ja też często wystawiam ogłoszenia dotyczące sprzedaży moich maluchów. Staram się zapewnić im jak najlepsze warunki, a ogłoszenie wisi czasami pół roku i nie mam z tym problemu, Szylek mieszka u mnie i czekamy cierpliwie na odpowiedniego człowieka. Gdyby zależało mi na tym żeby szybko sprzedać i szybko zarobić to po prostu bym musiała sugerować, że szyle mają złe warunki i wtedy znalazłaby się osoba, która o wiele szybciej by kupiła mojego zwierzaka. To nie jest metoda, bo okazuje się że dobre warunki zwierząt "nie opłacają się", a przecież chodzi nam o to by właśnie te dobre warunki promować, a nie odwrotnie