Ja po raz pierwszy usłyszałam o szynszylach jakieś 15 lat temu. Miałam 9 lat, a mój brat studiował w Warszawie. Kiedyś pojechałam z rodzicami go odwiedzić i jak to w stolicy, dużym mieście, zabrał nas brat do centrum handlowego razem z siostrą. I tam zobaczyłam "to" na wystawie w zoologu! To był jak grom z jasnego nieba, no ja już wiedziałam, wróciłam do rodziców i powiedziałam, że bardzo bardzo baaaaaardzo chcę "SZYSZYNKĘ" :)
:love:
Musielibyście widzieć ich miny! Jaką szynkę, co Ty dziecko głodne? Haha... [zakrecony2]
Oj to były wakacje i od tego czasu o niczym innym nie mówiłam jak o szynszyli. Non stop trułam, ale nie i nie. Nigdy u nas w domu nie bylo innego zwierzaka jak psa, rodzice odpowiedzialni nie znali sie na gryzoniach, jeszcze tak egzotycznych, a wiedzieli ze na nich bedzie spoczywać opieka.
Wigila tego samego roku.
Przyszedł do mnie brat, czy nie pożycze mu kasy na paliwo bo gdzieś musi jechać - więc ja do skarbonki i swoje 70 zł mu dałam - takie dobre dziecko ;) 8)
Wigilia - kolacja.
Dostałam prezenty, super, ale wiecie jakiś taki niedosyt, no bo Mikołaj przecież miał napisane w liście o SZYSZYNCE a tu co...
I nagle, na koniec, wchodzi moj brat z olbrzymim kartonem jak po telewizorze, ja patrze od środka a tam Szyluś, malutki, ło jejciu, myślałam ze z kapci wyskocze! :)
I dzień świąt.
Wstałam raniusieńko, lece od sypialni rodziców - bo tam stanął ów karton z szylkiem o imieniu Bąbka.
Patrze a moja mama i brat na kolanach i szukają, eche... no ładnie, zwiała franca w pierwszą noc. Oczywiscie jak wiecie, moi rodzice sceptyczni do calego pomysłu brata, więc sytuacja wyglądała komicznie, gdyż:
Ja skacze ze szczęscia i 'o jejku, pewnie mnie szuka, zaraz ją przytule", moja mama z wymownym spojrzeniem na brata , a brat próbował uciec zwrokiem :) [zakrecony2]
Potem już poszło, dostalam klatke po króliku od wujka, przeczytaliśmy, że powinna dostać piasek, no to heja do lasu, piasek ze żwirowni do piekarnika. Ale była frajda, wszyscy patrzyli szok, co on wyrabiał.
Oczywiscie wiedza w tedy była żadna, nie było u mnie internetu.
Metoda prób i błędów.
Bąbka jest do dzisiaj, zmienił imię na Szylek, bo okazało się, że żadna z niego Panna ;)
Ma 14 lat i ma się dobrze, jestem zakochana w nim, a on myśle, że i we mnie, bo po takim czasie jestem jego stadem ;)
Myślę, że już zawsze szynszyle będą obecne w moim życiu. :)
ps. spokojnie, już nie dostaje piasku z leśnej żwirowni ;)