Jak skutecznie interweniować by pomóc zwierzakowi i nie zaszkodzić sobie .

Zaczęty przez PACZEK, 09 Lis, 2014, 18:17

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

PACZEK

W związku z tematem : http://szynszyle.info/forum/index.php/topic,18188.150.html  postanowiłem założyć wątek by rozwiać kilka mitów na temat kto i jak jest wstanie faktycznie pomóc źle traktowanemu zwierzęciu. Temat proszę traktować jako "dyskusyjny":) . Może z tej dyskusji wynikną świadome konkretne działania :).

Anna83

Cena jest kosmiczna....ja mysle ze spokojna rozmowa ..i moze by sie dało zejsc z ceny. Zrzuta wielu osob z forum fajnie to brzmi jak 200 osob sie złozy...ale czy to realne???? A 100? hmm...no moze 60...
Jagoda,Poziomka,Goja,Rozalia,Pistacja,Migdał, Fifi i Lili



Kasia*Cytrynka*Figa*Malinka*Aronia*

Spijcie skarby ..śnijcie

5zy5zka

Myślę że do tej pory wszystkie wypowiedzi to tak naprawdę są nie na temat, bardziej dotyczą dyskusji z innego wątku (może by je scalić z tamtym wątkiem?).

Ja zrozumiałam temat tak, że ma to być swoistego rodzaju instrukcja co należy zrobić krok po kroku gdy widzimy, że jakiemuś zwierzakowi dzieje się krzywda.

A od tematu odbiegając, jak najbardziej zgadzam się z @Metallowa . Wykupowanie zwierząt ze sklepów jest absurdalne i napędza tylko błędne koło.
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.

(*) Dukat - ze mną 09.08.2012r. - 02.02.2013r.

[-chomik-] [-chomik-] [-chomik-] [-chomik-]

Ciupelek

Temat jest baaaaardzo szeroki. Zależy o to o jaką pomoc chodzi. Musimy pamiętać, że mocne i agresywne bardzo rzadko zdają rezultat. Pracownicy sklepów zoologicznych, czy też właściciele wiele błędów robią z niewiedzy. Myślę, że takim pierwszym krokiem byłoby okazanie wsparcia. Przekazanie swojego numeru telefonu, żeby mogli dzwonić w razie pytań, udzielenie cennych wskazówek (popartych argumentami!).

Jeżeli sprawa jest bardziej skomplikowana, wtedy oczywiście Toz, Otoz i inne SPS-y, czy Vivy i oczywiście inspekcja weterynaryjna.

Również uważam, że wykup zwierzaka w takiej sytuacji to NAJGORSZE co można zrobić.

Iskra

Na dobrą sprawę, w przypadku małych sklepów zoologicznych najłatwiejszą drogą działania jest rozmowa z właścicielem sklepu- jeśli zwierzę jest chore/ma małą klatkę/inne. Wbrew pozorom, to czasami też są ludzie i albo oddadzą stworka za darmo, albo za jakąś śmieszną kwotę (np. 10zł) albo poprawią mu warunki.
Jest jeden minus tej sprawy- jeśli uda się załatwić problem polubownie, to nie można potem na forum grzmieć z jakiego sklepu został zwierzak zabrany  8) Oraz kolejny- zaleca się regularne wycieczki do takiego sklepu i sprawdzanie, czy stan zwierząt nie wrócił do punktu wyjścia.

Jeśli nie daje rady załatwić sprawy polubownie- z reguły zawiadamia się PIW.  Jeśli ktoś nie wie, jak to zrobić- niech skontaktuje się z jakąś org, która wie- TOZ, OTOZ, SdZ, VIVA, kiedyś w org fretkowej był gość co dobrze znał się na takich sprawach, generalnie da się z neta dowiedzieć jakie org w danym mieście pomogą- i poprosić o pomoc w tym zakresie. Zawsze warto mieć zdjęcia zwierzęcia i warunków w jakich siedzi/ filmik jego zachowania jeśli np. kicha, kuleje itd.

Trzeba jednak wziąć pod uwagę również realia. Wiadomo- zgłasza się zwierzęta, które są chore, żyją w syfie, w makabrycznie już małych klatkach. Jeśli jednak zwierzę ma dostęp do wody, jedzenia, "dużą" (jak wiadomo w sklepie) klatkę, jest zdrowe, a jedynym zarzutem jest to, że siedzi w sklepie już 3 lata... to nic z tym nie da rady zrobić  :(


Claudi

Kwintesencją działania powinien być rezultat.

Chcąc komuś pomóc, muszę się liczyć z jakimiś kosztami, choć nie zawsze muszą to być koszty materialne w postaci pieniędzy.
Jeśli ktoś chce pieniędzy, a zwierzę patrzy na mnie błagalnym okiem - może należałoby zastanowić się, czy w interesie samego zwierzęcia nie leży wyłożenie stosownej sumy.

Przypomnijcie sobie pomoc Alicji, która kilka lat temu uratowała kilka szylków przeznaczając na to niebagatelną kwotę w euro. Jeden z nich żyje do dzisiaj w cieplarnianych warunkach.

Nie zgadzam się z Waszym poglądem na tę sprawę, że nic nie da się zrobić.

Jest nas tu wielu. Gdybyśmy byli bardziej sprawni albo mieli stowarzyszenie, można byłoby znaleźć środki na wyciągnięcie z opresji wielu zwierząt.
RAZEM - W SENSIE WSPÓLNYM WYSIŁKIEM - MOŻNA WIĘCEJ.


Claudi

Bardzo istotny czynnik, który zdecydowanie pomaga upatrywałbym w przejrzystym prawie.
Niestety nie wszystkie zapisy prawne są dopracowane we wszystkich szczegółach, stąd też kwestia pomocy czasami rozbija się o drobiazgi.
Powiedzmy, że zwierzę było trzymane bez wody; to że poświadczy to dwóch świadków w zasadzie o niczym nie świadczy.
W zasadzie świadkowie powinni złożyć stosowne PISEMNE oświadczenia, najlepiej w organie powołanym do przyjmowania takich dokumentów.
Jeśli podczas kilku kontroli zwierzę będzie miało wodę - argument odpada, bo każdą niejasność należy traktować na korzyść właściciela zwierzęcia.
Kontrole mogą być organizowane przez różne organizacje.
Należy jednak pamiętać, że wejście np. na teren posesji, gdzie znajduje się zwierzę bez wody może nastąpić tylko za zgodą właściciela posesji, w przeciwnym razie zostaniecie potraktowani jak przestępcy.
Można zgłosić taką sprawę do UPRAWNIONYCH towarzystw lub stowarzyszeń, które mogą w każdej chwili wezwać policję jeśli trzeba się dostać do takiego zwierzęcia. A w obecności policji większość właścicieli zazwyczaj idzie na współpracę.
Zwierzę można odebrać właścicielowi ale tylko w sytuacji, gdy zachodzi zagrożenie jego życia. Takie zagrożenie może stwierdzić jednak np. lekarz weterynarii, a nie prywatny wolontariusz "któremu się wydaje".
Jest również tryb administracyjny dla procedury odbierania zwierzęcia, który - o ile pamiętam - wymaga interwencji Powiatowego Lekarza Weterynarii..
Pamiętać należy o jednym: jeśli postąpicie niezgodnie z obowiązującym prawem - możecie ponieść tego konsekwencje.