o szynszylach > Żywienie

okiem lekarza: Żywienie szynszyli i zagrożenia wynikające ze złej diety

(1/9) > >>

Jakub Kliszcz:
Drodzy Państwo, Użytkownicy Forum.

Nazywam się Jakub Kliszcz i jestem lekarzem weterynarii. Zajmuję się przede wszystkim stomatologią. A wśród moich pacjentów dość liczną grupę stanowią szynszyle.

Do zalogowania się i napisania tego posta zmotywowała mnie pewna wiadomość, jaką dostałem od osoby, która już ładnych parę lat hoduje szynszyle. Przy okazji jest moją znajomą i ostatnio wybrała się do mnie na wizytę ze swoimi zwierzakami. Być może udziela się i na tym forum..., ale to akurat najmniej ważne.

Rzecz tyczy się żywienia Waszych zwierząt przez Was – Drodzy Opiekunowie. Okazało się, że wizyta otworzyła oczy mojej znajomej na kilka rzeczy, ale przy okazji otworzyła także oczy mi. Bo to, co napisała, zmroziło mi krew żyłach. Mało tego, to co wyczytałem dziś na tym, i na kilku podobnych forach, ścięło tą zmrożoną krew w kryształki lodu.

Oto treść listu:

No to tak – kopnąłeś mnie zdrowo – ale hmmm szkoda, że tak późno

Zawsze wydawało mi się, że w miarę dobrze zajmuje się swoimi zwierzakami, sporo czytam, ale jak się okazuje nie do końca. Choć zaglądałam już do kilku Twoich artykułów, a ten z ziółka zwykle polecam jako podstawową lekturę to i tak, jak sam widzisz coś nie wyszło. Tylko, jeśli ja niewiele wiem, to przeraża mnie jak olbrzymia jest niewiedza ogólnie.

Dyskusje toczą się wokół tego czy beaphar i selective jest dobry czy zły, ilość szyli karmionych vitapolem jest mega duża – bo skora lubią i nic im nie jest…. Moje wywody, że siano to podstawa diety zwykle są ucinane krótkim no jak nie je, to nie będę go głodzić. Więc jaka karmą karmić, bo przecież nie lubią siana… No próbowałam z VL ale jednak wolą vitapol – to takie standardowe dyskusje. I póki co głównie jest „walka” o to ze vitapole i megany nie są zdrowe. Do etapu siano i jakie zioła to jeszcze daleka droga, inna bajka, że sama muszę się nauczyć tego jakie zioła ile i w jakich kombinacjach. Tak naprawdę w tym momencie to sama nie wiem jak je karmić....

I tak się zastanawiam, czy w ogóle powinnam doradzać i komentować skoro sama mam takie zaległości i zasadzie niewiele wiem. Moje myszy siano i zioła miały zawsze, a karmę jedynie w niewielkiej ilości (tu przydałaby się definicja niewielkiej ilości) ale i tak jak widać było jej za dużo, jeśli kiedyś siano jadły mało chętnie, jeśli już to wcinały zioła, a teraz nie ma z tym większego problemu.

I to moje żywienie nie jest dobre, a większość żywi jednak odwrotnie więcej karmy, a siano i zioła jako dodatek, problem też w tym, że za dobre karmy uważane są poza VL także beaphar i selective, które w składzie mają głównie zboża( i nie powiem, moje beaphara zaczęły jeść, kiedy zaczęły się problemy z zębami - bo to chciały jeść, niestety wtedy nie znałam ani Ciebie ani Agaty [chodzi o moją koleżankę z pracy – Agatę Godlewską] i doradzano, że raczej trzeba dawać to, co smakuje, a beapharem da się szybko podtuczyć – tak wiem, już wiem, utopia…. Ale karma została na blisko dwa lata).

Naprawdę poczułam się dziś głupia. Zwyczajnie głupia i niedouczona. Szkoda tyko, że dla zwierzaków moja głupota trwała za długo i to, że coś wiem więcej, jest dla nich marna pociechą...

Kolejna utopia w którą wierzyłam, to to, że główna przyczyna zębowych problemów u szynszyli są wady genetyczne – i obawiam się, że te przekonania najtrudniej zmienić, bo trzeba przyznać przed sobą, że samemu źle się coś robiło. Wygodniej wierzyć, że nie mieliśmy na to wpływu, że zwierzak nie je, bo ktoś nieodpowiedzialnie rozmnaża, niż to, że ja go źle karmię, bo przecież ja chce dobrze. I niby wiem, że nawet jeśli na pewne rzeczy wpływu nie mamy, to odpowiednia dieta spowalnia proces psucia się tych zębów, niemniej to przekonanie będzie najtrudniej zmienić, bo jest ono teraz bardzo hmmm popularne.

Zastanawia mnie teraz, w jakim stanie są zęby pozostałej dwójki, ale pewnie to kiedyś sprawdzę – chyba, że pracujesz w weekend to pójdę za ciosem. Generalnie dziękuję za potrząśnięcie.

To tyle z moich wynurzeń - przepraszam za upierdliwość, ja chętnie jeszcze podpytuję, posłucham rad i poczytam coś więcej jeśli tylko będziesz miał chwilę i chęć – bo pewnie dla Ciebie to żadna przyjemność - w każdym razie jak zechcesz, to ja chętnie posłucham.

Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję !

Przejdę od razu do rzeczy, bo post i tak będzie długaśny.

Wpisałem w googlach hasło "żywienie szynszyli" i na 10 linków tylko 2 mają sens. Bynajmniej nie znajdują się w pierwszej piątce. Pozostała treść to, za przeproszeniem, dobroduszne głupoty, spisane być może w dobrej wierze, jednak dalekie od prawdy... Postaram się wyjaśnić dlaczego.

Drodzy Państwo, w warunkach naturalnych szynszyle zjadają jedynie od 11 do 21 gatunków roślin, w zależności od obfitości opadów w sezonie. Ich dietę w większości stanowią 3 gatunki sukulentów, tj: Puya berteroniana, Nassella chilensis i Bridgesia incisaefolia. W niektórych okresach pierwszy gatunek, czyli Puya, może stanowić 80% diety. Zjadany pokarm zawiera w przybliżeniu 66% włókna pokarmowego. Zainteresowanych źródłopisem odsyłam do: Cortes A., Miranda E., Jimenez J.E. : Seasonal food habits of the endangered long-tailed chinchilla (Chinchilla lanigera): the effect of precipitation. Mammalian Biology 2002,67,
167-175.

Zatem twierdzenie, że dieta dzikich szynszyli jest urozmaicona i bogata, jest błędne. W Chile gatunek Chinchilla lanigera wymiera dlatego właśnie, że coraz mniejszy staje się obszar występowania jednej rośliny – wspomnianej Puya berteroniana.

Ale w centrum Państwa zainteresowania są z pewnością zwierzęta, które macie w domach. Skupię się więc na nich przede wszystkim.

Szynszyle są w stanie dożyć nawet 20 lat, choć ich średnia długość życia to jedynie około 8. Dlaczego? Nie jest to wina chorób genetycznych. W ogóle nie jest to wina jakiś przypałętujących się, losowych chorób, nowotworów, bakterii czy wirusów. Jest to w 90% wina diety. Niedoborów witaminowo-mineralnych, otyłości, spadku odporności, nieprawidłowej pracy i postępujących zwyrodnień układów, narządów i tkanek. Pierwszym ogniwem jest dieta. Rynek komercyjny, a w ślad za nim nieświadomi Właściciele, oferują zwierzętom liczne mieszanki ziaren, karmy granulowane, owoce oraz warzywa, bez oglądania się na faktyczne potrzeby gatunku. Gatunku, który został udomowiony na szeroką skalę bardzo niedawno, więc jego potrzeby żywieniowe nie zdążyły diametralnie się zmienić.
 
Żywienie szynszyli domowej jest trudne. Po pierwsze dlatego, że gatunki roślin rodzimych są zupełnie inne niż te z Ameryki Południowej, a po drugie dlatego, że wszelkie normy odnośnie żywienia szynszyli (tabelki, wykresy, składy procentowe i inne mądrości) są de facto danymi przeniesionymi żywcem z komercyjnych hodowli królików. Dziś profesjonalni hodowcy fermowych szynszyli dłubią trochę w temacie, ale wciąż daleko tym zaleceniom do domowego pupila. Nie są wydawane także profesjonalne książki o szynszylach, czy to w ujęciu hodowlanym czy weterynaryjnym, więc cała wiedza jaką posiadam pochodzi z praktyki, internetowych poszukiwań, lub rozmów z uczonymi pasjonatami. Wychodzę z założenia, że dieta domowej szynszyli powinna stanowić jak najwierniejsze przedłużenie odżywiania zwierząt w warunkach naturalnych.

Według mnie podstawowym błędem Właścicieli jest podawanie karm komercyjnych. Nie ma lepszych, czy gorszych. Wszystkie to syf. Mieszanki, granulaty, karmy ekstrudowane, słowem wszystkie sprzyjają albo karmieniu selektywnemu albo ograniczają spożycie włókna pokarmowego, czyli inaczej błonnika. Najmniej złe są pellety, ale sposób ich produkcji wciąż wywiera wpływ na skład produktu końcowego. W wielu postach, także na tym forum, przebijają się pytania o to, co szynszyla może jeść. W sumie, jeść może wiele różnych rzeczy. Ale temat proporcji jest często pomijany. We wszystkich domach, jakie odwiedzałem w trakcie wizyt domowych schemat był ten sam. W szufladzie stała jedna torba siana, dwie torby ziół i 10 różnych torebek pestek dyni, migdałów, brokułów, kwiatostanów malwy, pyłków kwiatowych, topinamburów, żurawin, malin, rodzynków. Mili Państwo – siano oraz zioła suszone powinny stanowić 95% diety. Siano powinno być zawsze dobrej jakości i stale dostępne. Reszta to dodatek. Szynszyle nie potrzebują białka z brokuła, nie potrzebują tłuszczu z pestki słonecznika czy witamin z pyłku kwiatowego. Potrzebują 2/3 włókna w diecie. Z tego włókna flora bakteryjna w jelitach zbuduje sobie wszystkie potrzebne białka, czy witaminy, a zwierzę odzyska te związki w akcie cekotrofii – czyli zjadania własnego kału. Reszta to dodatki, żebyście Państwo, a nie szynszyle, poczuli się lepiej.

Przez styczeń oraz luty 2015 prowadziłem zorganizowaną przez siebie akcję „Zdrowych Zębów” w ramach której wykonywałem badania stomatologiczne, oceniając kondycję zębów od strony jamy ustnej oraz na zdjęciach rentgenowskich czaszki. Na kilka dziesiątek szynszyli jakie wzięły udział w akcji jedynie kilka nie nosiło znamion choroby stomatologicznej. Były to zwierzęta ok 1,5 – 2 lat, u których – jak podejrzewam – wada dentystyczna nie zdążyła się jeszcze rozwinąć. Pozostałe osobniki w wieku od 1,5 do 13 lat miały od lekkich do umiarkowanych objawów. Nie znalazł się ani jeden zupełnie zdrowy zwierzak powyżej 2 roku życia! Ale około 70 – 80% tych szynszyli nigdy nie miało zdiagnozowanych problemów z zębami. A przecież choroba stomatologiczna nie powstaje w tydzień... do tego trzeba lat. Wyniki ankiet na temat żywienia, jakie wypełniali Właściciele tych zwierząt chyba pokrywają się z wiedzą forumową. Zostawię je więc bez komentarza.

O ile zalecenia dietetyczne o których piszę, mogą być łatwo spełnione w odniesieniu do młodych osobników, których preferencje pokarmowe dopiero się kształtują, o tyle dużo większy problem pojawia się u starszych zwierząt – kilku, kilkunastoletnich z zakorzenionymi przyzwyczajeniami. W takich przypadkach należy przede wszystkim sprawdzić, czy dany zwierzak ma w ogóle fizyczne możliwości wrócenia do odpowiedniej diety. Przerośnięte zęby, zapalenia kieszonek dziąsłowych, pogłębione zębodoły, zwyrodnienia kości szczęk i żuchw, to tylko niektóre niewykrywalne w warunkach domowych choroby, które uniemożliwią zwierzakowi jedzenie siana w potrzebnych ilościach. Niestety podobnych zmian nie można już cofnąć czy wyleczyć. Tacy... celowo użyję tu słowa „Pacjenci”, powinni zostać na karmie jaką lubią, jedynie zmniejszając udział smakołyków w diecie. Najpewniej prędzej czy później choroba stomatologiczna się ujawni i zaczną się niełatwe i dla lekarza i dla Właściciela dylematy zupełnie innej natury. U tych, u których zmiany w kościach i zębach nie zaszły za daleko doradzam cierpliwość i wytrwałość. Powolne odchodzenie od karm, zwiększanie ilości suszy. Nauka jedzenia wraz z wkładaniem pojedynczych źdźbeł do ust, czy opryskiwanie siana delikatną mgiełką wodną z dodatkiem np. miodu do smaku.

To wszystko Drodzy Państwo. Mam nadzieję, że nie zmarnowałem swojego i Waszego czasu. Pragnę zaznaczyć, że temat żywienia został ruszony tu dość powierzchownie. Nie wszystko zostało napisane, gdyż celem tych wypocin było ukazanie źródła problemu, a nie jego analiza i wysnucie wniosków. Liczę, że spojrzycie od dzisiaj nieco inaczej na żywienie Waszych szynszyli.

Lek. Wet. Jakub Kliszcz.

PS: Zainteresowanym i anglojęzycznym polecam bardzo dobry artykuł dotyczący roli siana w diecie królika i gryzoni.
http://www.rabbit.org/care/Hay.pdf

dream*:
dziękuję za ten wpis. Ostatnio toczyła się tu dyskusja na podobny temat, rozwiał Pan chyba wszystkie watpliwości.
Pozwoliłam sobie udostępnić ten wątek na facebooku (nie wiem czemu nie mogę tam Pana oznaczyć?!) bo taki zimny prysznic przyda się wielu włascicielom. Zwłaszcza, że pewnie w gabinecie czasem ciężko powiedzieć przykrą prawdę włascicielowi który "kocha za bardzo"- może takich teraz będzie trochę mniej. :)

Ewa85:
Dzięki za info. Post na pewno nie jest zmarnowanym czasem. To porcja naprawdę rzetelnej wiedzy, przekazanej przez fachowca, co jest ważne. Choć na forum raczej dużo jest sugestii, że to siano ma być właśnie podstawą żywienia maluchów. Ale dobrze taką wiedzę podsumować i wyselekcjonować i poprzeć autorytetem.

Czy możesz kiedyś w wolnej chwili skrobnąć coś o ziołach? Jakie w jakich ilościach jak często podawać kulką?

Ciupelek:
Dzień dobry,
bardzo dziękuję za ten długi post. Faktycznie jest to prawdą, że 99% z Nas, właścicieli szynszyli bazuje na karmie podstawowej, a siano dorzuca garścią, przy okazji. Fakt też, że sama znalazłam kilka lat temu stronę hodowli, HODOWLI, która już miała trochę miotów za sobą, gdzie podano informację, że podstawą diety szynszyli jest granulat, kiedy napisałam maila, że nie, bo siano, dostałam odpowiedź o tym jak to granulat jest produkowany wg badań, sratatata i zawiera wszystko, a siano nie.

Chcę obronić troszkę właścicieli szynszyli, siebie też, że niestety ale nasze zwyczaje przenosimy właśnie z hodowli, bo w końcu hodują, mają zdrowe zwierzaki itd. Dużym problemem jest też brak literatury, o którym Pan wspomniał.

Tak w skrócie- 95% diety naszych kul powinno stanowić siano i zioła, 5% karma. No tak, tylko czy siano jednej firmy jest wystarczające, czy lepiej mieć kilka podawane na przemian? Czy zioła ZAWSZE zapewnią 100% zapotrzebowania na to co potrzebne, czy też w procesie ich produkcji są jakieś ubytki?
I pytanie dla mnie bardzo ważne: Czy jesteśmy w stanie rozpisać sobie jadłospis, odpowiedni jadłospis tak aby pasował do każdej szynszyli ?
Przykładowo:
Poniedziałek - 1 łyżka liści malin, 1 łyżeczka topinamburu, 2 łyżki babki lacentowatej, 1 łyżeczka ostropesty, siano, granulat.
Czy taki uniwersalny jadłospis spisze się w diecie każdej szynszyli, która w końcu ze względu na tryb życia, wiek itd itp tak jak człowiek potrzebuje troszkę innej procentowo zawartości każdej witaminy.
I w końcu, czy jakikolwiek hodowca, weterynarz, czy inny uczony jest nam w stanie powiedzieć ile procent czego potrzebuje ta jedna konkretna szynszyla, żeby jej żywienie było idealne?

Do tej pory myśleliśmy, że wszystko za nas załatwia karma, że uzupełnia to, czego ewentualnie nie znajdziemy w ziołach.

Mysza <")))/:
Nareszcie! Bardzo dziękujemy za ten rzeczowy post i mocne argumenty. Może teraz coraz więcej nowych opiekunów szynszyli przeczyta i weźmie sobie do serca, a starzy wyjadacze nawrócą się na jedyną i słuszną drogę żywieniową: siano i zioła.

Niestety nieodpowiednie żywienie szynszyli jest też w dużej mierze winą producentów, którzy reklamują wszystkie karmy jako najlepsze, najodpowiedniejsze itd. Szkoda, że wprowadzają nieświadomych ludzi w błąd. Sama, zostałam na początku drogi szynszylowej wciągnięta w obłęd karm typu Megan i Vitapol. Na szczęście szybko przejrzałam na oczy. Oby jak najwięcej osób przeczytało Pana artykuł. Dziękuję raz jeszcze.

                                                   ***
Jak to dobrze, że moje wcinają dużo siana i zielska. Kontrole raz do roku, nie wykazują zmian :)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej