Trafiłam tutaj, bo sama bezradnie szukam pomocy. Również straciłam swoje ukochane zwierzątko, którym opiekowałam się przez 10 lat. 10 lat wspólnych przygód, zmagań z trudnościami mieszkaniowymi , ale przede wszystkim brakiem akceptacji i zrozumienia ze strony ludzi z którymi przyszło nam przebywać. Strata przyjaciółki jest podwójnie bolesna, ponieważ swym odejściem osierociła swoją młodszą towarzyszkę ,szynszylkę , której matkowała i opiekowała się nią od maleńkości, czyli od 4 lat. Ze wzruszeniem wspominam, z jaką troską i miłością zaopiekowała się ,,maleństwem", które trafiło do nas z fermy szynszyli. Była inicjatorką najróżniejszych zabaw i psot, potrafiła ,,skarcić "nieposłusznego malucha który jej się gdzieś schował, ale też i ,,wycałować " gdy udało się go odnależć.....a teraz.....,,maluch", (chociaż ma już 4 lata lecz jest ,,szynszylą małą" więc tak ją też nazywałam) z lękiem i rozpaczą szuka swojej opiekunki-towarzyszki.
Przeglądam to forum z nadzieją, że znajdę dom i rodzinę dla mojego osieroconego maleństwa.