o szynszylach > Początki z szynszylą

Agresja względem właściciela

(1/3) > >>

Nadiaszczur:
Po dzisiejszym wybiegu z moją szynszylą zdecydowałem, że muszę poprosić o pomoc na szynszylowym forum. Otóż włączył jej się mocny "agresor" w stosunku do mnie.

Nadia ma ok. 3 lat, a mieszka ze mną od 2,5 roku. Znalazłem ją w domowej hodowli i prawdę mówiąc, nigdy nie miałem z jej zachowaniem większych problemów. Jest ciekawska i towarzyska, nie musiałem jej jakoś specjalnie oswajać. Nie jest płochliwa, je z ręki, chęęęęęętnie daje się miziać itp. Aż do dziś...

Wypuściłem ją wieczorem na chwilę, żeby rozprostowała kości :)  Pech chciał, że po złapaniu wywinęła mi się z rąk i uciekła. I na tym byłby koniec historii (po prostu złapałbym ją drugi raz...), gdyby nie to, że za moment zaczęła na mnie "nacierać". Rozpędzała się w moją stronę, jakby chciała zaatakować, przebiegała dalej i zawracała w moim kierunku. I tak parę razy. Nigdy nie miałem drugiej szynszyli, ale z tego, co widziałem na YT, wyglądało to trochę jak walki przy oswajaniu między szynszylami. Wyglądało to trochę komicznie, bo wreszcie wylądowałem stojąc na krześle. [rotfl] Bałem się, że mnie ugryzie i jednocześnie nie chciałem jej przez przypadek zrobić krzywdy podczas moich uników. Dałem jej chwilę ochłonąć, usiadłem w spokoju na podłodze, wydawało się, że się uspokoiła. Spokojnie podeszła i...ugryzła w stopę. Ostatecznie, uzbrojony w kapcie i rękawiczki, dałem radę ją przetransportować do klatki. Nie obyło się oczywiście bez prychania i latającego futra. Zdarzyło mi się to pierwszy raz. Owszem, czasem podgryzała albo robiła "stójkę" zapędzona do konkretnego rogu w pokoju, ale po prostu wiem, czego unikać.

Aby dopełnić obrazu sytuacji: przez pół roku byłem za granicą i Nadią opiekowała się moja dziewczyna. O dziwo, dogadywały się bardzo dobrze :D Przyznaję, że od powrotu w maju nie ma regularnych wybiegów. Mam nadzieję, że była to jednorazowa akcja spowodowana po trosze ponownym przyzwyczajaniem się Nadii do mnie i jej nadwyżką energii przez siedzenie w klatce. Przez te dwa ostatnie miesiące nie zauważyłem jednak nic niepokojącego, wiadomo, że była na początku trochę nieufna, ale wydawało się, że wszystko wróciło do normy. 

Wiecie, co z tym zrobić? Mam zacząć oswajać szynszylę od początku (czego w sumie nigdy nie musiałem robić)? Czy już zawsze będę musiał się wybierać na wybieg uzbrojony na wojnę z Szalonym Szczurem? Pomóżcie!

Roedeer:
Ojej rzeczywiście trochę dziwnie, ale myślę, że to jednak kwestia zmiany opiekuna na kilka mies Twoją dziewczynę i znów powrót pod Twoją opiekę + rzadsze wybiegi. Pewności nie mam. Wiem, że u mnie jak wyjechałam do Ukochanego na 3 tyg i panny zostały pod opieką moich Rodziców po moim powrocie trochę mnie odpychały łapkami jak chciałam wziąć je na ręce, a nawet potrafiły probować ugryźć (fakt, że Karen jest dzikus, ale Sofie brałam zawsze na ręce bez przeszkód). Tak jakby miały na mnie focha, że je zostawiłam :> . Po pewnym czasie regularnych wybiegów  (przerwa max 1 dzień bez, ze 3x razy zdarzyło się, że nie pohasały 2 dni) znów mnie polubiły ;) Może u Ciebie jest podobnie ;) Dziewczyna wypuszczała ją regularnie? Głaskała itp.?
Może coś więcej powie @Mysza <")))/ @Metallowa lub @dream*

Mysza <")))/:
@Nadiaszczur hej, bierz dziewczynę do siebie i niech pokaże, że się dogadują i że jest w stanie ją złapać. Jeśli ta agresja będzie faktycznie tylko do Ciebie, to musisz ponownie oswajać szyszkę. Jeśli będzie atakowała także dziewczynę to znaczy że jednak coś się stało pod Twoją nieobecność i szyszka straciła do ludzi zaufanie. Może dziewczyna ją łapała, może ja ganiała i szyszka po prostu przez to, że także ją tak złapałeś się zdenerwowała... Zacznij oswajanie od słoika z pestkami słonecznika, ucz ją przychodzić na dźwięk grzechotania nim, po złapaniu do klatki na półkę, + nagroda w postaci pestki. Niech sobie znowu wyjdzie na pokój i ponownie, grzechotanie, do klatki i nagroda. Pół roku to dużo, zapomniała Twój zapach, ciezko ją winić o agresję w przypadku obcesowego łapania ;)

Pyza:
Radzilabym tez jej nie ganiac, tylko czekac, az sama wroci do klatki :) na poczatku tez ganialam Wafi, zeby odlozyc ja do klatki i zawsze przede mna uciekala. Po jakims czasie, kiedy pozwalalam jej samej wracac do klatki to jej ogolne zachowanie tez sie poprawilo :)

Nadiaszczur:
Dzięki za sugestie! Po przyjeździe wydawało się, że szybko się do mnie przyzwyczaiła z powrotem, ale rzeczywiście postaram się delikatniej z nią obchodzić. Cóż, mieszkamy razem z dziewczyną i wiem, że poza tą jedną akcją wszystko jest w porządku. Stopniowo ograniczamy kontakt między nimi, żeby Nadia wiedziała, że pan wrócił :D

Wiem, że ganianie nie jest najlepszym pomysłem, ale na wybiegi muszę ją przenieść do innego pokoju + klatka stoi na stoliku, więc sama nie wróci i tak. Niestety jest za mądra na pułapki typu "jak wejdziesz do kartonu, to Cię w nim przeniosę", bo się szybko nauczyła, że się w nich za długo nie siedzi  :P

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej