Witajcie, opiszę Wam mój problem z szynszylą.
Munda/Zyziek ma ok.8lat, jest u mnie od 1.5roku. OD samego początku w tej samej klatce w tym samym miejscu - mój pokój, nieprzechodni.
Mam wrażenie, że szylka ma problem z hmm brakiem umiejętności odpoczynku, ona właściwie non stop czuwa. Przez cały okres posiadania jej, widziałam ją dosłownie kilka razy na kilka sekund, jak faktycznie śpi wywalona na boku - każdy nadrobniejszy ruch sprawia, że się zrywa. Często ma momenty mocnego nakręcenia, że skacze i szarpie pręty, mimo że ma zapewnione codzienne długie wybiegi (16/17-22:00), ma kartony, poduszki z kocami i inne tego typu atrakcje.
Z racji tego, że w ciągu dnia naprawdę mało śpi i odpoczywa, to większość wybiegu spędza na telewizorze, gdzie odpoczywa.. Bo i tam nie śpi.
Jak tylko zauważy/usłyszy ruch (nie tylko w pokoju, w ogóle w mojej połowie domu) to skacze po klatce, wycisza się właściwie tylko wtedy jak zgaszę światło i cały dom śpi, zero bodźców.
W klatce ma drewniany domek, będę zamawiała zestaw domek+hamaczek z polaru. W październiku klatka zmieni miejsce położenia, będzie dalej od drzwi (róg pokoju).
Macie jakieś pomysły, spostrzeżenia ? Podawał ktoś syrop KalmAid ?
Prosze tylko bez uwag w stylu "szynszyle tak mają" - ja wiem, że szynszyle mają swoje własne adhd, ale wiem też że potrafią normalnie odpoczywać.