Dzień dobry wszystkim :)
Sprawa wygląda następująco: zaadoptowałam szyszkę, 2 letnią od właścicieli, którzy nie mieli na nią czasu. Ogólny stan, waga, apetyt jest w porządku, ale futerko... z tyłu ma okropne jakby kołtuny, na skórze nie widać żadnych zmian. Głaskałam ją w tym miejscu, by sprawdzić czy ją boli, ale nie reaguje agresywnie ani nie piszczy, więc bólu raczej nie odczuwa. I tu moje pytanie, co najlepiej zrobić w takiej sytuacji? I czego może być to powodem? Brak witamin, zła dieta (co wydaje mi się bardzo prawdopodobne, była karmiona vitapolem i jakimś losowym siankiem
)? Chciałabym by jej futerko wróciło do normy, bo niestety wygląda na zaniedbaną.