Problem z łączeniem szynszyli.

Zaczęty przez Lenka132, 09 Wrz, 2018, 00:29

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Lenka132

Witam, od pewnego czasu jestem właścicielką szynszyla samca w wieku ok 7 miesięcy. Było mi go szkoda, że siedzi sam w klatce więc poczytałam trochę i zdecydowałam się na zakup drugiego samca. Nowy ma 5 miesięcy, ze mną jest już jakiś miesiąc. Wszelkie próby łączenia obu Panów kończą się niepowodzeniem. Obecnie mieszkają w oddzielnych klatkach, które stoją koło siebie. Szylki mają wspólne, codzienne wybiegi. Wyglądają one w taki sposób, że kiedy tylko się ze sobą spotkają jest agresja, wyrywanie futra i przeganianie się wzajemnie. Kiedy próbuję wsadzić obu do jednej, docelowej klatki sprawa ma się podobnie, aczkolwiek bardziej drastycznie; są piski, wyrywanie futra, szczekanie, skakanie po sobie itd. Szaman (ten starszy) wygląda wtedy jakby był przerażony, jakby nigdy nie widział innego szynszyla. Podejście młodego samca jest bardziej agresywne. Goni za nim i wyrywa mu futerko, gryzie. Wiedziałam jak takie łączenie może wyglądać ale nie spodziewałam się, że może to trwać aż tak długo. Czy macie jakieś porady? Co zrobić i czy są w ogóle jakieś szanse że one się nie pozabijają w jednej klatce? Nie chciałabym oddawać żadnego z nich, jednak jeśli się nie dogadają będę do tego zmuszona :(

Dosiek

jak wygląda ich wspólny wybieg? w jakim pomieszczeniu je puszczasz, o jakiej porze?

Lenka132

Biegają po całym pokoju, wcześniej w mniejszych pomieszczeniach dochodziło do rozlewu krwi. Młodszy szynszyl goni starszego, starszy ucieka bo się boi. Puszczane były różnie - wieczorem, rano, popołudniu. Kiedy są zaspane jest chwila spokoju ale jak się rozbudzą to zaczyna się stały repertuar. Nie wiem już co mam robić.

Mysza <")))/

@Lenka132 samo wyrywanie futra to jeszcze nic, gorzej jeśli któryś odnosi rany (pod ręką waciki i rivanol). Lepiej byłoby łączyć w małym pomieszczeniu : łazienka/wc, w Twojej obecności i pod ręką spryskiwaczką taka do kwiatków z wodą, ustawiasz na szprycę i jak zaczynają skakanie do siebie lejesz agresora, na środku piasek w pojemniku, niech się suszą na zmianę lub razem jak wolą. To może potrwać, kilka godzin, więc zarezerwuj sobie wolny dzień typu sobota lub lepiej piątek (masz wtedy 3 dni na powielanie łączenia, w międzyczasie zamiana klatkami, poziomami woliery). I tylko "w samo południe" jak na dzikim zachodzie, bo takie mają maniery, że są najbardziej senne między godzinami 10-14. Poza nimi są jak parowe ciuchcie-nie do zajechania. Podczas łączenia podajesz przysmaki i gałązki jabłonki pod nos (agresora - musisz być w miarę blisko akcji), lepiej niech na nich wyżywają swoją złość niż na nosie przeciwnika. Miesiac to jescze nie długo ;) Ja w moimi które się pokłóciły woże sie 5 lat. Cholery nie chcą się pogodzić-mieszkają oddzielnie jak Paweł i Gaweł.
Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz.

Lenka132

Bardzo dziękuję za wszystkie rady. @Mysza <")))/ próbowałam robić tak, jak mi wyżej opisałaś, niestety bezskutecznie. Szylki mieszkały dalej w osobnych klatkach, jedna na drugiej. Ostatnio natchnęło mnie żeby może spróbować jeszcze raz i tak też zrobiłam - wzięłam młodszego i wsadziłam do klatki drugiego. Ku mojemu zaskoczeniu zaczęły zachowywać się względem siebie łagodniej niż wcześniej. Szaman przestał uciekać przed Morisem (młodszy) I po prostu pokazał mu gdzie jego miejsce. Teraz chłopcy siedzą już razem i  nie widzą poza sobą świata. Zanim doszło do pełnej zgody minęło ok 3 dni przepychanek - oczywiście pod moją kontrolą. Cierpliwość jednak popłaca. Zaczęłam starać się je zakolegowac we wrzesniu a mamy prawie sierpień :) temat można zamknąć.