czesc
dawno mnie tu nie bbyło, ale nie mialam netu i to dlatego.
mam problem taki że pół roku temu wzielismy od Claudiego szylke
I postepowalismy wedlug jego i waszych rad,
wypuszczalismy, gadalismy, probowalismy przekupywac smakołykami i nic... wrecz jest coraz gorzej, teraz juz nawet nie da sie przejsc obok jej klatki bo odrazu sika, nie ma mowy o schyleniu sie do niej i zajrzeniu co porabia. Jak otwieram klatke to nawet nieprobuje wyjsc tylko sika, ja juz mam dossc i sie poddalam. Moj synek boi sie wczodzic do pokoju zeby go nie obsikala. paranoja jakas. Probowalismy wszystkiego i chyba poprostu nie przypadlismy sobie do gustu. Ma ktoś jakieś pomysły? czy poprostu musimy sie rozstać (dla wlasnwgo dobra)??