Kiedy widze w sklepie zoologicznym poutykane do granic mozliwosci zwierzaki w malenkich klatkach serce mi sie kraje. :icon_frown: Wtedy chcem zareagowac ale to czesto nie daje zadnego efektu.
Kiedys zaszlam do zoologicznego w warminskim centrum handlowym,zobaczylam tak strasznie wychudzona fretke ktora ledwo zyla.Byla chora.Widac to bylo na pierwszy zut oka.Bylo z nia tragicznie.W malenkiej klatce,bez kuwety a dookola pelno odchodow.Musiela miec nie sprzatane okolo 3 dni.
W nastepnym akwarium zobaczylam pelno koszatniczek a z nimi szynszyl.Bardzo malenki.Nie wiem ile mogl miec.
Obok kroliki w oplakanym stanie.
Zwrocilam na to wszystko uwage sprzedawcy.Ale on mi odpowiedzial "JEZELI NIEPOKOI PONIA STAN TYCH ZWIERZAT TO PROSZE NIECH PANI JE KUPI I IDZIE Z NIMI DO WETA.JA MUSZE NON STOP LATAC WKOLO LUDZI I NAPRAWDE CZASAMI NIE MAM CZASU LATAC TEZ WKOLO ZWIERZAT"
Sklep zoologiczny a on nie moze posprzatac fretce w klatce i napelnic poidelka koszatniczkom .Rece opadaja :icon_frown:
Rozumiem ze kiedy jest ruch to naprawde nie ma sie czasu na rozne zeczy ale to sklep,ludzie benda z wieksza checia kupowac zadbane zwierzaki niz chore i poobklejane we wlasnych odchodach.Zwlaszcza ze kiedy tam weszlam nie bylo tam zadnych klijento a sprzedawca siedzial i rozwiazywal krzyzowke. :x
W takich sytuacjach naprawde mozemy niewiele zrobic