Słuchajcie, jako ze studiuje w Krakowie i mam okazje zrobić "lepsze" i większe zakupy (większy wybór) poszłam dziś do trzech zoologicznych.
1. na ul. św Marka: TRAGEDIA!!! Szylki wystraszone, obok hałaśliwe ptaki i myszoskoczki, poidełko całe w glonach!!! dosłownie ZAROŚNIĘTE glonami!!! poza tym, zero jakiejkolwiek karmy w klatce, przynajmniej miały dwie półki... poprosiłam więc grzecznie Pan do tej klateczki i najpierw sprytny wywiad... a ile kosztują, w jakim wieku... a jak usłyszał kolejne pytanie to zaniemówił: "a czy to poidełko to takie ma być z glonami? bo moje szylki nie mają takiego..." powiedział, że zapomniał dziś wymyć... (myślał chyba że jestem blondynką!!!) po czym zdjął je i zabrał. Jeszcze krótka konwersacja, podziękowałam i wyszłam, jutro idę tam na "kontrole"
2. na ul. Studenckiej: bardzo miła Pani, dużo sie zna na zwierzętach, ale nie miała w tej chwili szyli w sklepie, mówi, że jak ktoś chce, to sprowadzają specjalnie, bo nie chce męczyć zwierzaczków. Powiedziała, że miała kilka razy szyle i sama by chętnie wzięła do domu... jeszcze długa rozmowa na temat zwierzaków (szyli i nie tylko) ale niestety nie miała nic z rzeczy mi potrzebnych. Aha jeszcze muszę nadmienić, że ten sklep był bardzo zadbany i czysty!!!!
3. ul. Kazimierza Wielkiego: w ogóle nie sprzedają gryzoni, ale kupiłam różnych smakołyków (spory wybór), sprzedawca pomimo, że młody to znał sie na pokarmach, doskonale wiedział co lubią szylki (może ma jednego w domu :D)
To tyle mojego wywodu. Jutro napisze jak wygląda sprawa po kontroli :)