20 Kwi, 2024, 04:07

Autor Wątek: wet w lublinie  (Przeczytany 1470 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Malwinka

  • ~Nowicjusz Mianowany~
  • *
  • Autor wątku
  • Wiadomości: 2
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
wet w lublinie
« dnia: 20 Lip, 2007, 16:34 »
Witam! Czy ktos moglby mi pomoc? Szukam DOBREGO weterynarza od SZYNSZYLI w Lublinie. Na forum polecana jest klinika na ul. Stefczyka, ale to TRAGEDIA!!!! Tutaj troche sie rozpisze na ich temat, bo obiecalam sobie, ze ostrzege innych przed tymi weterynarzami.

A wiec ... U ich pani weterynarz od szynszyli, krolikow i innych gryzoni (nazwisko JURCZUK) leczylam szyszyla mojej mamy i - moja cala rodzina przezyla szok zycia, a nasz pupil ... nie przezyl 'opieki' pani weterynarz... Wiem, moze nie powinnam zniechecac do tej kliniki, ale oto moje obserwacje. Szyszyl trafil tam w stanie okropnym - podejrzewalismy przerosniete trzonowce, przez ktore lzawily mu oczka i nie mogl jesc nic innego, jak tylko miekkie rzeczy. Nie byl wychudzony, bo do ostatniego dnia pzred wizyta naprawde duzo jadl i duzo wazyl. Pierwszego dnia pani weterynarz go zbadala - dzialo sie to gdzies na zapleczu czy sama nie wiem gdzie, ale nie przy mnie i nie w gabinecie, w ktorym nas przyjmowano. Diagoza jak wyzej - przerosniete tzronowce, konieczne przyciecie pod narkoza. Podpisalam zgode, ale poprosilam o zrobienie zdjecia rtg - naczytalam sie na anglojezycznych forach i innych stronach o szynaszylach na tema korzeni trzonowcow wrastajacych w mozg i poza dolna szczeke, wiec chcialam miec pewnosc, ze jesli juz i tak szylek bedzie pod narkoza, to wyjasni sie dodatkowo ta sprawa. Zabieg wykonano dnia nastepnego, po dwoch godz. odebralam prawie wybudzonego zwierzaczka, wreczono mi zdjecia rtg. Ich lekarzu od rtg i wspomniana pani weterynarz stwierdzili, ze nie ma poprzerastanych korzeni. So far, so good... Wszystko pieknie jak w bajce. Problem zaczal sie nastepnego dnia. Szynszylatko wyraznie cierpialo i nie moglo sikac - chcialo, ale po prostu nie moglo. Telefon do kliniki - do tej pani weterynarz ciezko sie dodzwonic, recepcjonistka kaze sprobowac pozniej. W koncu udaje mi sie ja zlapac - oczywiscie, nie przez telefon, tylko pojechalam tam i warowalam jak pies, czekajac na przerwe miedzy jej wizytami. Lekarz mowi, ze niemozliwe, ze musi sikac, tylko ja tego nie widze, ze mam go karmic (tlumacze, ze nie chce nawet pic, ze jest w bolu, itp). Twarz lekarki wyraza jedna wielka irytacje i zniecierpliwienie, pragnienie, bym wreszcie zniknela. Wiec sobie poszlam, myslac, ze i tak nastepnego dnia mam wizyte kontrolna, to wtedy bedize czas porozmawiac. W domu oczywiscie bez zmian - szynszyl cierpiacy... Nastepnego dnia stan szylka bez zmian, wiec dzwonie do kliniki i prosze, by z wieczora pzreniesc moja wizyte na mozliwie najwczesniejsza godzine, bo szczylek cierpi i nie moze sikac. Recepcjonistka przyjela to ze zrozumiemiem, obecala skontaktowac sie z dr JURCZUK. Za dwie godziny znowu dzwonie, bo zero odzewu. Po jakims czsie oddzwania recepconistka i oznajmia, ze doktor przyjmie mnie przed innymi pacjentami, bodajze bylo to 16.50 lub 15.50. Przyjezdzam na miejsce. Okazuje sie, ze 1) na nasza wizyte wypada 10 minut, bo za tyle zaczyna sie nastepna wiizyta u pani weterynarz, 2) doktor stwierdza, ze szynszyl nie jest odwodniony, itp. Zabiera go gdzies, wraca i mowi, ze dziasla dochodza do siebie, ze dala szczylkowi kroplowke i przeciwbolowy lek. Pytam, ile wazyl, bo chcialam porownac z waga tuz przed wizyta. Okazalo sie, ze nie jest w stanie mi powiedziec... TO JAK PODALA MU NARKOZE? ZWAZYLA GO W OGOLE PZRED NIA? I tylko nie wpisala w karte? W nocy jedziemy do kliniki (maja niby dyzur calodobowy), brat tlumaczy, ze cos jest nie tak, bo szynszyl w agonii. Slyszymy od pani weterynarz, ze z szynszylami tak jest - to dzikie zwierzeta i ciezko im przezyc zabieg pod narkoza. To tyle na temat mojego kontaktu z klinika na Stefczyka. Moze jestem wyjatkowym pechowcem, moze innym szczylkom leczonym pzrez p. JURCZUK udaje sie jakos przezyc... Moze i leczy szczurki, chomiki i szynszyle... ALE JAK? Bo tu najgorsze: brak jej wiedzy, serca i czasu... Na Stefczyka masz 30 minut wizyty. Czas sie skonczy, masz zaplacic i znikac. Nie mam mowy o czym takim, jak opieka pooperacyjna. U naszego pupilka byly przerosniete korzenie trzonowcow (bardziej brutalnie: mial je w mozgu, stad te lzawiace oczka i niegryzienie twardzszych jedzonek i galazek). Weterynarz, ktory naprawde zna sie na szynszylach, odczytalby to od razu ze zdjecia rtg i porozmawial z wlascicielem, ze zabieg nie ma sensu, ze zwierzatko i tak nie przezyje, a wrecz przeciwnie - bedzie nadal zylo w bolu. Nie wiem sama, sa dwie opcje: albo wiedzieli, ze stan jest beznadziejny, ale polecieli na kase (tak mi tlumacza WSZYSCY ci znajomi, ktorzy kiedys leczyli swoje zwierzaki, zreszta psy/koty, na Stefczyka), albo po prostu totalna porazka jesli chodzi o wiedze nt. szynszyli i ich zebow. To tez mozliwe, choc na sieci na stronach anglojezycznych sa zdjecia szczek prawidlowych, szczek z poprzerastanymi korzeniami, itp. I ta pani doktor z Warszawy udziela konsultacji mailowo (na forum o szczurkach ktos napisal, ze gdy podyktowal p. JURCZUK dawke narkozy podana przez ta pania z Warszawy, ta sie zzymala). ALE TO NIE WSZYSTKO. Szczylek trafil od razu do nastepnego weterynarza, ktory zajal sie nim z sercem. Nie polece jednak tej pani, bo serce to nie wszystko (za to nie podaje jej nazwiska; byly tam bowiem niedociagniecia w wiedzy np. nt. ilosci podawanej kroplowki, itp) . Ta pani obejrzala niuska i stwierdzila, ze buzka wygojona, ze trzonowce przyciete rowniutko (wiec to plus dla pani JURCZUK). Wysluchala nas uwaznie i zaczela szukac przyczyny bolu u szczylka i braku sikania (po tych trzech dniach szczylek juz nawet nie probowal sikac, nic nie jadl, nie pil, byl w stanie agonii). Zwierzatko przezylo cewnikowanie, badanie moczu z pecherza i inne rzeczy, ale bylo juz za pozno i dwa dni pozniej odeszlo. Co i tak by nastapilo wczesniej lub pozniej - przez te przerosniete korzenie (niestety, o tym, ze rzeczywiscie byly pzrerosniete dowiedzialam sie duzo, duzo pozniej...)... Chwala jednak tej pani doktor, bo poswiecila szczylkowi w sumie ok. 10 godzin, a pieniedzy nie wziela prawie w ogole... Dzisiaj wiem, ze PASJA jest najwazniejsza - tak, jak i SERCE. Wiec zanim oddacie swojego szynszylka na Stefczyka, popatrzcie, jak pracuja tam lekarze. Czy na pewno znajda czas i checi, by zajac sie waszym ulubiencem, jesli okaze sie, ze jest taka potrzeba?... Czy jednak dobrze podadza mu kroplowke? Zorientowanym bardziej nie musze tlumaczyc, ze jesli dawka narkozy za duza, to zwierzak sie nie wybudzi lub ze np. gdy podczas operacji spadnie mu zbytnio cisnienie, to zniszcy to nerki, ktore nie zechca pozniej pracowac...

Hm, jak na nowego forumowicza:) nieco sie rozpisalam. Ostatnio przerabialam - tym razem z jedna z moich szynszylek (moja mama nie ma nastepnego szynszyla, tylko dwa koty - te przynajmniej mozna latwiej leczyc, badac i operowac jesli jest taka potrzeba) trafila do innego weterynarza, tez w Lublinie, bardzo nam polecanego, zachwalanego, itp itd Do niego - mam nadzieje - tez was zniechece (przynajmniej jesli zamierzacie sie tam wybrac ze zwierzatkiem mniejszym od kota), ale to juz innym razem...

Bardzo prosze - jescze raz - o info na temat DOBREGO lekarza od SZYNSZYLI w Lublinie - jesli tacy w ogole sa... Bardzo go potrzebuje... Pozdrawiam wszystkich szynszylowcow i zycze im podopiecznym duzo, duzo zdrowia... A przy Stefczyku prosze postawic ostrzezenie.

     

Offline szynszylko

  • ~Opiekun Wybiegu~
  • *
  • Wiadomości: 144
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Czoto, Niunia+2, Czarusia, Suzi i Czerczil
Odp: wet w lublinie
« Odpowiedź #1 dnia: 20 Lip, 2007, 17:00 »
a zagladałaś tu? http://szynszyle.info/forum/index.php?topic=2916.0 może ktoś z Lublina zna dobrego weta od szylków... Przykro mi, że Twój nie przezył

Moja Suzi i Czerczil są najpiekniejszymi szylkami pod słońcem :)
A Czoto, Niunię i Czarusię kocham jeszcze bardziej :*

Offline Malwinka

  • ~Nowicjusz Mianowany~
  • *
  • Autor wątku
  • Wiadomości: 2
  • Uzbierane migdały: 0
  • Płeć: Kobieta
Odp: wet w lublinie
« Odpowiedź #2 dnia: 20 Lip, 2007, 23:14 »
Witam, zagladalam tam, ale jak widac, wsrod polecanych tam lekarzy ... znajduje sie tez Stefczyka. Nic wiec dziwnego, ze wolalabym, zeby ktos napisal cos wiecej. Ten drugi, ostatni weterynarz, u ktorego bylam z szylka w zeszlym tygodniu, tez m.in. byl polecany na innym forum jako lekarz od gryzoni - pewnie sam sobie ta opinie wystawil :icon_frown: Na tym forum Szylek jego samego nikt nie krytykuje, ale napisano - bez nazwiska - negatywnie o jego lecznicy. Ale o nim napisze wiecej w przyszlym tygodniu, jak bede miala troche dluzsza wolna chwilke. Pozdrawiam i jeszcze raz zycze duuuzo zdrowia wszystkim szylkom :)

 

Pilne, szynszyle na wystawie zwierząt w galerii olimp w Lublinie

Zaczęty przez KaśkaDział Szynszyle potrzebują pomocy

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 2147
Ostatnia wiadomość 17 Sty, 2015, 17:24
wysłana przez Kaśka
SPRAWDZONY wet w lublinie - pilnie

Zaczęty przez pysiuloDział Weterynarze

Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 21785
Ostatnia wiadomość 25 Maj, 2015, 09:58
wysłana przez ruda003
SimplePortal