chirurg miękki (ścięgna) poszukiwany!

[Mysza <")))/]

Kochani, teraz ja potrzebuję pomocy, bo zupełnie nie mam do tego głowy. Siedzimy przy psie na zmianę, bo pomimo szoku, operacji i bólu, musimy go pilnować, bo to jest chodząca energia i on jeszcze nie zdaje sobie sprawy ze swojego kalectwa.

Niestety ściegien tych przednich w tylnej łapie, odpowiedzialnych za prostowanie palców i przedramienia (tak jakby, nie umiem tego fachowo określić) nie udało się uratować, bo były poszarpane w niteczki.. zostały usunięte. Zszyto łapkę.. na brzuszku są rany kłute, niezszywane, bo mają się zrosnąć same, gdyż po zszyciu mogłyby ropieć. Na moją prośbę wykonano RTG jamy brzusznej i bioder, tam narazie nie ma oznak wylewów czy pęknięć jelit. Weterynarz powiedział, że mój opatrunek uciskowy zmniejszył znacznie krwawienie i to trochę pomogło, choć mógł być założony deko wyżej, ale i tak było nieźle (ale to tylko z tym). Łapka będzie bezwładna i prawdopodobnie przykurczona, gdyż brakuje "prostownika". Ścięgno Achillesa jest całe. Szwy będą ściągane za dwa tygodnie i wtedy wszystkiego sie dowiemy.. w dodatku został pokiereszowany ogon, ścięty w jednym miejscu do kości. Też został zszyty, ale nie wiadomo czy od połowy będzie sprawny i nic tam sie nie zrobi.

***I tu moja prośba, czy ktoś zna, lub ma kontakt ze specjalistą, który ma doświadczenie w zakładaniu sztucznych ścięgien u psów?
Gdzie, można wykonać taki zabieg i czy jest szansa na powodzenie?***

Mama, chce zrobić dla Ramzesa wszystko, bo życiem i radością tego psa jest bieganie i zabawa z piłką. Chcemy mu dać możliwość chociażby normalnego chodzenia (już nie mówimy o szaleńczych biegach jakie wykonywał), tak by łapa nie była mu ciężarem.

[Katrin]

Mysza a Ciebie by interesował w Łodzi?? Bo bym sie bliżej zorientowała..... Bo nie jestem pewna ale chyba znam jednego bardzo dobrego obcykanego w takich sprawach..... A jak narazie trzymam kciuki za pieska....

[dream*]

w zasadzie nie orientuję się w tym bo nie miałam psa, ale wszyscy{weterynarze, hodowca labradorów} polecają tą klinikę: http://www.lecznica-vetka.pl/index.html?a=uslugi
chyba dlatego, że prowadzą tam nawet bardzo skąplikowane i specjalistyczne operacje {nawet z transfuzją krwi od innego psa}
więc jest dość duża szansa, że tam znalazłabyś pomoc, ale to okropnie daleko od Ciebie.
hm, jest podany telefon więc zawsze można się zapytać.


Biedna psinka, trzymam kciuki żeby z tego wyszła.

[aska69]

również słyszałam że ta lecznica jest bardzo dobra, ale chyba masz daleko do Warszawy? może spróbuj zadzwonić na informację medyczną, tam powinni mieć namiary na specjalistów.

również trzymam kciuki, na pewno wszystko będzie dobrze!

[Mysza <")))/]

Może być Warszawa, może być Łódź. Gdziekolwiek, zaraz powiem mamie.

[Mysza <")))/]

Dziś o 16.00 mama pojechała na zmianę opatrunków z Ramzesem i oglądnięcie jak ma się ogonek... no i wrócili... bez ogonka [becze]
Ogonek chwyciła poważna martwica..i już nie pomagały maści ani antybiotyki. Ja wiem, że dla niego tak lepiej, ale nie wyobrażam sobie tego radosnego psiaka bez ogonka. To już 4 narkoza była, w ciągu dwóch tygodnii (teraz wystarczyło połowę dawki, żeby go uśpić, jest tak słaby i domęczony lekami). Dobrze, że Ramzes nie jest szynszylem... ale widać już zmiany. Ma zanik mięśni, ponieważ od dwóch tygodnii nie chodzi. A jego mięśnie były twarde jak drewno, był tak wysporotowany. Teraz ledwo ma siłę wstać i wyjść się załatwić. Strasznie mi go szkoda Chodzi biedak opakowany jak mumia, z usztywnioną nóżką, która nadal nie jest taka jak powinna. Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do jej amputacji, tak jak ogonka. Chodzimy wszędzie z nim, żeby sobie krzywdy nie zrobił, żeby Tika (husky) go nie przewróciła. Ona ma chyba najgorzej, bo Ramzes to jej psia miłość. A ona przecież nie rozumie dlaczego on nie może się z nią bawić. Kładzie się tylko obok niego i patrzy... i patrzy... i zasypia przy nim..

[gosiaa13]

Przykro mi... Niestety, jak nasze zwierzaki cierpią, my też cierpimy... Trzymam kciuki, że jeszcze będzie wszystko dobrze. Glowa do góry.

[Anna83]

Tak mi przykro  Bądz dzielna robicie widac wszystko co w Waszej mocy brawo. Napisz coś więcej o Ramzesie.Skąd go masz i ile ma latek? Trzymam kciuki bardzo mocno...

[Katrin]

Mysiu przykro mi  Wstyd mówić ale łzy mi poleciały [becze]  Trzymam kciuki za Razmesa a Ty sie nie martw i wycałuj go porządnie......

[dream*]

tak, to okropne, zwłaszcza, że to przez głupotę człowieka. (
Cóż, psy bez ogonka sobie radzą, bez łapy z całą pewnoscią także sobie poradzi - lecz wszyscy trzymamy kciuki aby nie musiał.
Gdybyś potrzebowała jakiejś pomocy ze znalezieniem specjalistycznej lecznicy to nie ma problemu, popytam mojego osiedlowego weterynarza bo ona ma rozeznanie gdzie i jaki fachowiec przyjmuje. ;-) {ostatnio mówiła nawet komuś o jakimś zabiegu dla psa któremu wypadł dysk ;o} więc może coś wie na temat scięgien.
Poki co, wierzymy w happy end.

[Mysza <")))/]

Napisz coś więcej o Ramzesie.Skąd go masz i ile ma latek?

Ramzes jest zwykłym schroniskowcem. Czarny terier o szorstkiej sierści, na szyji ma biała krawatkę i na każdej łapie białą skarpetkę, tylko na każdej coraż niżej "zsuniętą". Ma już 5,5 roku.
Kiedyś tata przywiózł go niespodziewanie do domu jak wracał z wyjazdu, to wstąpił do schroniska w Bielsku-Białej, Ramzes był tam tydzień. Ktoś podrzucił cały miot szczeniaków pod bramę schroniska w mroźną noc. Pani portierka musiała wyjść i zobaczyć co sie dzieje, bo psy w boksach szalały. I tak znalazła cały miot kilkudniowych piesków. Wśród nich był nasz Ramzes. Miał jeszcze niebieskie oczęta.
Ramzes jest psem bardzo żywiołowym (przynajmniej do tej pory był..), jego całodziene życie to szczekanie, bieganie, skakanie z piłką w zębach, albo bez niej, bez różnicy :) tarmoszenie bawełnianych lin. 14 kilo żywego szczęścia i "mięśni ze stali". Hipohondryk kiedy widzi weta lub mamę z chusteczka chcącą mu wytrzeć załzawione oczka (nawet jak był zdrowy to tego nie lubił).
Jest bardzo mądry, rozróżnia posiadane gumowe zabawki: piłkę, jeża, sznurek, kółko. Wystarczy powiedziec i to przyniesie, choć nikt go tego nie uczył. Piłek gumowych, twardych mamy chyba z dziesięć z tym, że regularnie są gubione a potem się odnajdują. Na pewno 4 piłki są już gdzieś w krzakach, za ogrodem, bo kolega taty je za mocno przerzucił przez cały długi ogród... musiałabym tam wejść, ale tam są same maliny i jeżyny, istny busz naszego sąsiada (bardzo nieżyczliwego zresztą) więc można o nich zapomnieć. Mama zawsze jak widzi fajną piłkę w sklepie zoo, to kupuje Ramzesowi na zapas, bo wie że i tak będzie jej potrzebował. Moja Tika, lubi za to bawełniane sznury i pluszowe maskotki dla psów :) ale ostanio straciła ochotę do zabawy.. ze mną nie przeciąga się tak fajnie jak z Ramzesem.

Ech.. nie będę przynudzać, bo mogłabym o piesku pisać godzinami.. :) Kochany jest.