Witam
Podejrzewamy, że Jessi jest w ostatniem miesiacu ciazy i spodziewamy sie rychłego przychówku :o
Jednak nie o tym... Słyszałam, że kobiety ciężarne są nadzwyczaj drażliwe, nasza dama jest doskonałym tego przykładem [-diabelek-]
Otóż dziś w swej złośliwości przeszła samą siebie. Już pomijam "remont" domku prowadzony na okragło praktycznie od dwóch dni (domek stał nie ruszany jakieś dwa miesiace).
Jej ciagłe porządki i przestawianie Leta z kąta w kąt, choć czasem leniuchowi się należy.
Wracam dziś do domu, a W informuje mnie, że się znowu pokłóciły i że Jessi Leta z domku wyrzuciła, niech na półce śpi. No czasem się zdarza niezgodność w małżeństwie.
Jednak gdy po jakimś czasie, zajrzałam do nich, smakołyki i takie tam (wszyscy wiemy o co chodzi), wziełam Leta na ręce, przytulam, głaskam, a tu....
OBGRYZIONE CAŁKIEM WĄSY :: :: :: :: :: :: (z jednej i drugiej strony pysia słodkiego,a jak równo-pozazdrościć talentu fryzjerskiego)
Teraz Lecisko poczciwy jak ślepy kret po klateczce chodzi, boi się skakać, a jaki zły przez to, oj oj oj!!
Jessica zawsze była złośliwa, jednak teraz przechodzi samą siebie... Zaczynam bać sie dnia porodu, mam nadzieje że klatkę zastaniemy całą i Leta żywego.
Mimo to bardzo ją kochamy i wybaczamy, w końcu to jej pierwsza ciąża.
Leto też z resztą bardzo przeżywa, że zostanie ojcem (z taką małżonką to raczej powinnam napisać, że stara się przeżyć [hehe_jezyk] )
Czy wasze puchate panienki też się tak stresują i wyżywają przed wielkim dniem narodzin?
Pozdrawiamy