1) z każdą niepokojącą Cię raną powinieneś udać się do lekarza weterynarii. Nawet gdy rana nie jest groźna ale się babrze, wydobywa się z niej ropa, nieładnie pachnie, i nie goi się, należy udać się do lek. wet.
2) w artykule mowa jest o ranach głębokich, ciężko gojących się, jednakże nie wymagających założenia szwów, bądź w miejscach gdzie jest to trudne bądź niemożliwe (koło oczu, pyszczka, noska) - pokazuje jak się zachować, gdy nie odrazu możemy trafić do weterynarza. Należy go traktować go jako podpowiedź, nie zastępstwo wizyty weterynaryjnej.
Postaram się to opisać najprościej jak potrafię.
a) {ranki mniejsze}Gdy dochodzi do przerwania tkanki organizm natychmiast wysyła w to miejsce przeciwciała aby zapobiedz infekcji aż do zasklepienia się rany i wytworzenia strupka.
Oznacza to tyle, że w domowych, w miare higienicznych warunkach, przy małych draśnięciach, nie ma co wpadać w panikę i gnać po różne środki dezyinfekujące, gdyż naturalne mechanizmy obronne spokojnie sobie poradzą.
Podstawowa zasada dotycząca jakichkolwiek ran czy ranek to taka aby nie przemywać i nie smarować niczym już zasklepionego strupka. Izoluje on ranę od świata zewnętrznego i bakterii oraz uniemożliwia infekcję. Rozmiękczając strupek różnymi specyfikami tworzymy z niego tylko świetną pożywkę dla bakterii beztlenowych i wydłużamy naturalny proces gojenia się. Gdy skóra pod strupkiem się zasklepia, zwierze próbuje zdrapać strupek co jest związane z odczuwanym dyskomfortem i swędzeniem - wówczas dopiero, możemy mu ulżyć smarując strupek wazeliną, maścią nagietkową, sudokremem czy zwykłą oliwką.
b) {ranki większe}Niektóre rany są jednak tak głębokie/rozległe, że organizm nie jest w stanie samoistnie bronić się przed czynnikami zewnętrznymi a proces gojenia się rany trwa na tyle długo, że musimy nieco pomóc naturze aby nie doszło do zakażenia.
opisane powyżej metody można zastosować w uszkodzeniach skóry także w takich miejscach jak okolice dróg rodnych/moczowych, okolice oczu, uszu i pyszczka a więc dość wrażliwych. Polecam je także w sytuacjach kryzysowych kiedy nie możemy się udać do weterynarza a także w sytuacjach w których z jakiś powodów zwierze nie może dostać iniekcyjnych bądź doustnych leków przeciwzapalnych, biostatycznych [np schorzenia wątroby, nerek, problemy z perystaltyką jelit itp]
po pierwsze
należy oczyścić ranę. jeśli jest rozległa należy do tego celu użyć delikatnych środków takich jak: rivanol, sól fizjologiczna, rozcieńczona woda utleniona w proporcjach opisanych jak do płukania buzi. Jeśli mamy pod ręką antybiotykowe krople do oczu, także mogą być: gentamycyna w kroplach, dicortinef, neomicyn i inne temu podobne.
Gdy z rany zacznie wyciekać jasnożółta rzadka wydzielina nie należy wpadać w panikę, najprawdopodobniej jest to osocze. Infekcje zaczynają się zazwyczaj dopiero po 24h i wtedy zaobserwujemy ropę.
po zdezyinfekowaniu rany należy posprzątać w klatce, a zamiast trocin użyć papieru toaletowego,, ręczników, w niektórych przypadkach, gdy rany są koło kończyn lub nie wskazany jest zbytni ruch, najlepiej wyjąć półki lub wręcz przenieść zwierzaka do transporterka. Nawet jeśli rana nie ma bezpośredniego kontaktu z podłożem [np jest na karku] dobrze jest wymienić podłoże na papierowe/materiałowe - gdyż po zastosowaniu niektórych leków zwierzak może próbować się wykąpać w podłożu. Do czasu gdy zwierzak się goi, nie podajemy mu piasku.
c) {zabezpieczenie rany przed bakteriami + problem sączących się ran}Kiedy rana już jest zdezyinfekowana, podłoże zmienione, możemy zająć się zabezpieczeniem rany przed rozwojem bakterii - w tym celu świetnie sprawdzają się maści na bazie wazeliny - ateocortin, neomycyna, oxycort... na rozległe rany nie stosujemy tribioticu. Po te maści musimy udać się do weterynarza, gdyż są to leki na receptę.
Jeśli rana mocno się sączy [krew, ropa, osocze] robimy mocny napar z rumianku o własciwościach sciągających, wstawiamy do lodówki bądź zamrażalki i gdy będzie już bardzo zimny, moczymy w nim np kawałek papieru toaletowego i przykładamy do rany, lekko przyciskając. chłód i wyciąg z rumianku zamyka naczynka krwionośne, rumianek lekko dezyinfekuje i sciąga. Przy niezbyt rozległych ranach można zastosować wodę utlenioną która utlenia wierzchnie komórki zamykając naczynka.
Póki rana się sączy, smarujemy ją jedynie maścmi działającymi bakteriobujczo na bakterie beztlenowe. Obecność ropy świadczy o procesie namnażania się bakterii.
Lekarz weterynarii może zalecić także stosowanie antybiotyków "od wewnątrz" [enrofloaxacyna(baytril, enroxil, enrofloaxicin oral/inject, tolfedine, agumetin, i inne]
warto przy ich stosowaniu podawać lakcid i nie zapomnieć o sianie, gdyż lubią wyjaławiać układ pokarmowy z pożytecznej flory jelitowej i powodować zaparcia.
Jeśli leczymy ranę jedynie od zewnątrz(maści), można pomocniczo stosować betaglukan (np scanomune, bądź z apteki, w kropelkach) - który dodatkowo pomoże organizmowi walczyć z ewentualnymi infekcjami.
d. {proces gojenia}Gdy rana już się nie sączy, ale ciągle jest "otwarta" możemy przyśpieszyć proces gojenia się, smarując ją Avilinem (bez recepty ale drogi choć wart ceny)
nawet głębokie rany [np po złamaniach otwartych] goją się po nim bardzo szybko i sprawnie. Nie można go jednak zastosować na sączące się rany z tego względu, że przyczyni się to do szybkiego namnożenia się bakterii beztlenowych w ranie, a konsystencja Avilinu mocno utrudni nam później dezyinfekcje rany poprzez maści itp.
Avilin jednak daje bardzo dobre efekty, ostatnio leczyłam nim szylkę ze zdartą skórą aż do kości, i uszkodzeniem nerwów - i przyznam się szczerze, że obstawiałam, że nigdy w tym miejscu nie odrośnie futro... ale odrosło. Leczyłam w ten sposób także zwierzęta które kwalifikowałyby się do założenia min 2 szwów (w tym rana na plecach aż z widoczną "kością łopatki konczyn górnych" - sorry, kolo z anatomii dopiero za tydzień
), i Avilin zdziałał cuda.
Warto pamiętać, że im szybciej zastosujemy odpowiednie antybiotyki [zewnętrzne bądź wewnętrzne] tym jest większa szansa na to, że nie dojdzie do rozległej infekcji a gojenie się rany potrwa któcej, dlatego, nie zwlekajmy z wizytą u weterynarza - zwłaszcza, że wyżej opisane leki zewnętrzne to koszta 2-5zł, zaś leczenie "wewnętrzne" to jakieś 15-40zł w zależności od tego jak bardzo wyspecjalizowana jest lecznica - ale podać zastrzyk 'przeciwzapalny' potrafi nawet "wet za rogiem" :) leczenie rozległej infekcji jest dużo bardziej kosztowne, uciążkiwe, a niekiedy kończy się amputacją lub zgonem - nie dopuśćmy do tego.
mam nadzieję, że napisałam to językiem czytelnym, łatwym do zrozumienia i bez zbędnych ozdobników oraz, że komuś ten artykuł pomoże. odpukać.
nie życzę sobie jego powielania bez mojej wiedzy i zgody.