14 Maj, 2024, 20:34

Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
To pole musi pozostać puste:

Wpisz litery widoczne na obrazku
Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
jak nazywa się zwierze które szczeka?:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Esper
« dnia: 19 Wrz, 2010, 13:46 »

Ja nie podejrzewam krwi w moczy ani stolcu, te plamki są małe zazwyczaj, średnicy 1-2mm, dwie są większe ale i tak mniejsze niż 1cm. Kupki są normalne, mocz też, plamki są widoczne tylko na półce na której śpią, ani w kuwecie, ani w pokoju. Faktycznie będę musiał się przyjrzeć stopom, bo to jednak najprędzej one.
Dzięki za szybka odp. :)
Wysłany przez: Zieffka
« dnia: 19 Wrz, 2010, 12:34 »

1.nos
2.układ moczowy-krew w moczu[powinien mocz być widoczny]
3.układ pokarmowy-krew w stolcu[powinien stolec być widoczny obok,lekko innego koloru/konsystencji]
4.nagniotki-u mojej szynszyli jednej swego czasu powstał wysięk z nagniotka i wydostawał się płyn z zamieszką krwi. nie wiedziałam skąd to się bierze. aż zaczęłam pięty regularnie alantanem smarować-minęło szybko :)
5.zadraśnięcie/drzazga w łapce-trzeba bardzo dokładnie obejrzeć opuszki
6.naderwany pazurek-czasem szyla denerwuje pazurek,zabiera się sam za manicure i jak za ostro sobie oporządzi palucha, to potem potrafi kropelka, dwie krwi się zebrać :)
nie mam więcej pomysłów. ewentualnie mała ranka od walki-czasem trudno zauważyć takie ranki :)
Wysłany przez: Esper
« dnia: 19 Wrz, 2010, 12:20 »

Podepnę się pod temat, sprawa wygląda tak, dwie szylki w jednej klatce, od pewnego czasu zauważam na półce na której śpią kropki krwi. Nie ma ich wiele, nie są też duże, nie pojawiają się regularnie, np dwie noce z rzędu a później po tygodniu. Na początku sądziłem, że po prostu któryś z nich gdzieś się zadrapał, a o to nie trudno bo staram się je łączyć z inna szylą. Jednak to trwa już od jakiegoś miesiąca i się zastanawiam co to może być. Szyle zachowują się zupełnie normalnie, brak śladów krwi na futerkach, także nawet nie jestem pewien który to z nich. Rozdzielać ich też za bardzo nie chcę, bo możliwe, że musiałyby w osobnych klatkach spędzić dobrze ponad tydzień...

Jakieś pomysły?
Wysłany przez: Claudi
« dnia: 15 Wrz, 2010, 07:21 »

I jak po wizycie?
Wysłany przez: Zieffka
« dnia: 14 Wrz, 2010, 16:56 »

TO, ŻE NIE LEŻY JESZCZE BEZ RUCHU I REAKCJI NA BOD¬CE, TO NIE ZNACZY, ŻE NIC MU NIE JEST. tu trzeba interweniować. poproś rodziców żey z nim pojechali nawet.
co sobie powiesz jak do jutra nie wytrzyma? to POWAŻNE objawy. szukasz sobie tłumaczenia...
ja mam 5 szynszyli i nie raz sama przeziębiona bez niczyjej pomocy musiałam odbywać kilkugodzinne wojaże do weta...no niestety.
nie możesz sama, dzwoń do koleżanki po pomoc. niech nawet sama pojedzie.
Wysłany przez: eliza1587
« dnia: 14 Wrz, 2010, 15:38 »

Moze jestem jakas dziwna, ale nie rozumiem jednego jak mozna bagatelizowac takie objawy?
Ja w takim momencie nie myslalabym o forum, o tym, ze nie mam czasu itd.
Tylko odrazu bym leciala do weta.
Nie wiem na co czekasz, ale krew w kale i moczu nie swiadczy o niczym dobrym.

Nawet jezeli juz przeszlo to i tak wet powinien obejrzec zwierze.

Nie to nie o to chodzi że czasu nie mam tylko o to ,że dzisiaj akurat nie dam rady iść do weta z tego względu ,że jestem chora i nie dam rady nawet podjechać z Juniorkiem a jutro poproszę koleżankę która będzie tutaj na miejscu i na pewno się przejedzie ...:)
Wysłany przez: anioueq
« dnia: 14 Wrz, 2010, 14:33 »

Moze jestem jakas dziwna, ale nie rozumiem jednego jak mozna bagatelizowac takie objawy?
Ja w takim momencie nie myslalabym o forum, o tym, ze nie mam czasu itd.
Tylko odrazu bym leciala do weta.
Nie wiem na co czekasz, ale krew w kale i moczu nie swiadczy o niczym dobrym.

Nawet jezeli juz przeszlo to i tak wet powinien obejrzec zwierze.
Wysłany przez: eliza1587
« dnia: 14 Wrz, 2010, 14:29 »

Kurcze dzisiaj akurat nie dam rady iść ale jutro zadzwonię i zapiszę Juniorka wczoraj normalnie robił kupki dzisiaj jest zle ale teraz wypościłam go i jest wszystko ok biega skacze odbija się od ścian tak jakby nic mu nie było...
Wysłany przez: Zieffka
« dnia: 14 Wrz, 2010, 14:25 »

nie wiem szczerze za bardzo. ale zazwyczaj takie objawy są bolesne dla zwierzaka, odwadniają go, słabnie. może to uraz jakiś wewnętrzny, może coś się z jelitami dzieje...
na pewno sama mu nie pomożesz...
jak nie oddaje stolca to tez nie za dobrze :(
na prawdę POJED¬ DO WETA!!!
http://szynszyle.info/forum/index.php?topic=2916.0 TU MASZ LISTĘ. JEST I KILKA ADRESÓW Z WOJEWÓDZTWA POMORSKIEGO...
Wysłany przez: eliza1587
« dnia: 14 Wrz, 2010, 14:22 »

krew z kałem i moczem to bardzo poważna sprawa-trzeba pędem do weta!
zobacz listę polecanych wetów w Twojej okolicy
     A czym to może być spowodowane??
Wysłany przez: Zieffka
« dnia: 14 Wrz, 2010, 14:20 »

krew z kałem i moczem to bardzo poważna sprawa-trzeba pędem do weta!
zobacz listę polecanych wetów w Twojej okolicy
Wysłany przez: eliza1587
« dnia: 14 Wrz, 2010, 14:14 »

Witam, mój Juniorek robi kupki z krwią a od wczoraj wogóle nie robi tylko jak siusia to też z krwią:( Proszę o POMOC!!!:(
Wysłany przez: Zieffka
« dnia: 05 Wrz, 2010, 10:04 »

na malutki krwawienia w tych okolicach [pyszczek, ale nie okolice oczu!], pomaga mały okład z wody utlenionej. to nie jest dla nich przyjemne,ale ja też miałam sytuację, że akurat nie z okolic a po prostu z noska rozerwanego troszkę poszła krew. położyłam małą na kolanach tak, żeby spływała i nie leciała do pysia, a na nosek docisnęłam okład tak, żeby uciskać TYLKO ten kawałeczek, a resztą noska jakoś oddychała te 30 sekund...
jednak wizyta u weta jest wskazana. skoro to może jakieś powiązanie z okiem mieć...chyba że zaschła na powiece krew, którą się umazał i tam łapką naprowadził...
Wysłany przez: BrudnySzklanek
« dnia: 04 Wrz, 2010, 21:56 »

dzięki, ale już chyba czuje się lepiej, nie krwawi, tylko łapki ma troche umazane krwią, na wszelki wypadek pójde do weterynarza  :D
Wysłany przez: maDZIARKA:)
« dnia: 04 Wrz, 2010, 19:51 »

Polecam wizytę u weterynarza - tym bardziej, że nie wiesz co dokładnie mu się stało. Nie ma co czekać i się zastanawiać, nawet jeśli to nic poważnego to najlepiej się upewnić u fachowca.
Wysłany przez: BrudnySzklanek
« dnia: 04 Wrz, 2010, 18:51 »

czesc, mój szynszyl zaczą krwawić a dokładniej ma draśnięcie pod noskiem, czy to możę byćcoś poważnego, dodam jeszcze żę ma zamknięte jedno oko :???:
Wysłany przez: dream*
« dnia: 11 Paź, 2009, 01:02 »

1) z każdą niepokojącą Cię raną powinieneś udać się do lekarza weterynarii. Nawet gdy rana nie jest groźna ale się babrze, wydobywa się z niej ropa, nieładnie pachnie, i nie goi się, należy udać się do lek. wet.

2) w artykule mowa jest o ranach głębokich, ciężko gojących się, jednakże nie wymagających założenia szwów, bądź w miejscach gdzie jest to trudne bądź niemożliwe (koło oczu, pyszczka, noska) - pokazuje jak się zachować, gdy nie odrazu możemy trafić do weterynarza. Należy go traktować go jako podpowiedź, nie zastępstwo wizyty weterynaryjnej.

Postaram się to opisać najprościej jak potrafię.


a) {ranki mniejsze}

Gdy dochodzi do przerwania tkanki organizm natychmiast wysyła w to miejsce przeciwciała aby zapobiedz infekcji aż do zasklepienia się rany i wytworzenia strupka.
Oznacza to tyle, że w domowych, w miare higienicznych warunkach, przy małych draśnięciach, nie ma co wpadać w panikę i gnać po różne środki dezyinfekujące, gdyż naturalne mechanizmy obronne spokojnie sobie poradzą. 
Podstawowa zasada dotycząca jakichkolwiek ran czy ranek to taka aby nie przemywać i nie smarować niczym już zasklepionego strupka. Izoluje on ranę od świata zewnętrznego i bakterii oraz uniemożliwia infekcję. Rozmiękczając strupek różnymi specyfikami tworzymy z niego tylko świetną pożywkę dla bakterii beztlenowych i wydłużamy naturalny proces gojenia się. Gdy skóra pod strupkiem się zasklepia, zwierze próbuje zdrapać strupek co jest związane z odczuwanym dyskomfortem i swędzeniem - wówczas dopiero, możemy mu ulżyć smarując strupek wazeliną, maścią nagietkową, sudokremem czy zwykłą oliwką.

b) {ranki większe}
Niektóre rany są jednak tak głębokie/rozległe, że organizm nie jest w stanie samoistnie bronić się przed czynnikami zewnętrznymi a proces gojenia się rany trwa na tyle długo, że musimy nieco pomóc naturze aby nie doszło do zakażenia.

opisane powyżej metody można zastosować w uszkodzeniach skóry także w takich miejscach jak okolice dróg rodnych/moczowych, okolice oczu, uszu i pyszczka a więc dość wrażliwych. Polecam je także w sytuacjach kryzysowych kiedy nie możemy się udać do weterynarza a także w sytuacjach w których z jakiś powodów zwierze nie może dostać iniekcyjnych bądź doustnych leków przeciwzapalnych, biostatycznych [np schorzenia wątroby, nerek, problemy z perystaltyką jelit itp]

po pierwsze należy oczyścić ranę. jeśli jest rozległa należy do tego celu użyć delikatnych środków takich jak: rivanol, sól fizjologiczna, rozcieńczona woda utleniona w proporcjach opisanych jak do płukania buzi. Jeśli mamy pod ręką antybiotykowe krople do oczu, także mogą być: gentamycyna w kroplach, dicortinef, neomicyn i inne temu podobne.

Gdy z rany zacznie wyciekać jasnożółta rzadka wydzielina nie należy wpadać w panikę, najprawdopodobniej jest to osocze. Infekcje zaczynają się zazwyczaj dopiero po 24h i wtedy zaobserwujemy ropę.

po zdezyinfekowaniu rany należy posprzątać w klatce, a zamiast trocin użyć papieru toaletowego,, ręczników,  w niektórych przypadkach, gdy rany są koło kończyn lub nie wskazany jest zbytni ruch, najlepiej wyjąć półki lub wręcz przenieść zwierzaka do transporterka. Nawet jeśli rana nie ma bezpośredniego kontaktu z podłożem [np jest na karku] dobrze jest wymienić podłoże na papierowe/materiałowe - gdyż po zastosowaniu niektórych leków zwierzak może próbować się wykąpać w podłożu. Do czasu gdy zwierzak się goi, nie podajemy mu piasku.

c) {zabezpieczenie rany przed bakteriami + problem sączących się ran}
Kiedy rana już jest zdezyinfekowana, podłoże zmienione, możemy zająć się zabezpieczeniem rany przed rozwojem bakterii - w tym celu świetnie sprawdzają się maści na bazie wazeliny - ateocortin, neomycyna, oxycort... na rozległe rany nie stosujemy tribioticu. Po te maści musimy udać się do weterynarza, gdyż są to leki na receptę.

Jeśli rana mocno się sączy [krew, ropa, osocze] robimy mocny napar z rumianku o własciwościach sciągających, wstawiamy do lodówki bądź zamrażalki i gdy będzie już bardzo zimny, moczymy w nim np kawałek papieru toaletowego i przykładamy do rany, lekko przyciskając. chłód i wyciąg z rumianku zamyka naczynka krwionośne, rumianek lekko dezyinfekuje i sciąga. Przy niezbyt rozległych ranach można zastosować wodę utlenioną która utlenia wierzchnie komórki zamykając naczynka.

Póki rana się sączy, smarujemy ją jedynie maścmi działającymi bakteriobujczo na bakterie beztlenowe. Obecność ropy świadczy o procesie namnażania się bakterii.
Lekarz weterynarii może zalecić także stosowanie antybiotyków "od wewnątrz" [enrofloaxacyna(baytril, enroxil, enrofloaxicin oral/inject, tolfedine, agumetin, i inne]
warto przy ich stosowaniu podawać lakcid i nie zapomnieć o sianie, gdyż lubią wyjaławiać układ pokarmowy z pożytecznej flory jelitowej i powodować zaparcia.
Jeśli leczymy ranę jedynie od zewnątrz(maści), można pomocniczo stosować betaglukan (np scanomune, bądź z apteki, w kropelkach) - który dodatkowo pomoże organizmowi walczyć z ewentualnymi infekcjami.

d. {proces gojenia}
Gdy rana już się nie sączy, ale ciągle jest "otwarta" możemy przyśpieszyć proces gojenia się, smarując ją Avilinem (bez recepty ale drogi choć wart ceny)
nawet głębokie rany [np po złamaniach otwartych] goją się po nim bardzo szybko i sprawnie. Nie można go jednak zastosować na sączące się rany z tego względu, że przyczyni się to do szybkiego namnożenia się bakterii beztlenowych w ranie, a konsystencja Avilinu mocno utrudni nam później dezyinfekcje rany poprzez maści itp.
Avilin jednak daje bardzo dobre efekty, ostatnio leczyłam nim szylkę ze zdartą skórą aż do kości, i uszkodzeniem nerwów - i przyznam się szczerze, że obstawiałam, że nigdy w tym miejscu nie odrośnie futro... ale odrosło. Leczyłam w ten sposób także zwierzęta które kwalifikowałyby się do założenia min 2 szwów (w tym rana na plecach aż z widoczną "kością łopatki konczyn górnych" - sorry, kolo z anatomii dopiero za tydzień :P), i Avilin zdziałał cuda.

Warto pamiętać, że im szybciej zastosujemy odpowiednie antybiotyki [zewnętrzne bądź wewnętrzne] tym jest większa szansa na to, że nie dojdzie do rozległej infekcji a gojenie się rany potrwa któcej, dlatego, nie zwlekajmy z wizytą u weterynarza - zwłaszcza, że wyżej opisane leki zewnętrzne to koszta 2-5zł, zaś leczenie "wewnętrzne" to jakieś 15-40zł w zależności od tego jak bardzo wyspecjalizowana jest lecznica - ale podać zastrzyk 'przeciwzapalny' potrafi nawet "wet za rogiem" :) leczenie rozległej infekcji jest dużo bardziej kosztowne, uciążkiwe, a niekiedy kończy się amputacją lub zgonem - nie dopuśćmy do tego.


mam nadzieję, że napisałam to językiem czytelnym, łatwym do zrozumienia i bez zbędnych ozdobników oraz, że komuś ten artykuł pomoże. odpukać.

nie życzę sobie jego powielania bez mojej wiedzy i zgody.
Wysłany przez: szynszylko
« dnia: 18 Maj, 2007, 22:39 »

juz sie zagoiło, został tylko malutki strupek w miejscu drzazgi, ale juz na prawde malutki :)
Wysłany przez: szynszylko
« dnia: 04 Maj, 2007, 10:02 »

też tak zrobiłysmy, ale on chyba wbił są sobie z półki brzozowej takiej do leżenie i gryzenia, ale juz ją wyjęłam :) Biega jak szalony, tylko to jego futerko takie marne, bo Niunia juz śliczna, mozna ją nawet pomylić z Suzi, która jest u nas od początku, odróżniają je tylko ogonki  :brawo:
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 03 Maj, 2007, 19:33 »

Ojej, "co za paskuda" tam mu się akurat wbiła :( Dobrze, że poszliście do weta :) No i super że pamiętał Czoto.
Widzę, że nawet podpis Ci się zmienił :D

A co do drzazg na półkach, jak moje szylki wystrzępią je tak, że boje się, żeby sobie czegoś nie wbiły w pupki/łapki to najzwyczajniej spiłowuje zadry pilnikiem do drewna. Skuteczne :)
SimplePortal