Szynszyle.Info :: Forum Miłośników Szynszyli

o szynszylach => Ostry dyżur => Wątek zaczęty przez: szylka w 13 Maj, 2004, 20:44

Tytuł: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: szylka w 13 Maj, 2004, 20:44
Dzisiaj, przed chwilą przez przypadek najechalam Wikusiowi krzesłem na łapkę. Myślałam, że to nic groźnego, tylko przeprosilam go i poszłam sobie. ale po jakimś czasie zauważyłam, że coś  jest z tym dziwnego. Wikiemu leciała krew z paluszka (już na szczęście nie leci), jest  napuchnięty i dziwnie wygląda, a druga łapcią nie może ruszać i kuleje. Nie wiem co robić, boję się, że coś mu się stanie, na przykład zahaczy o coś... . Jutro pójdę z nim od razu po szkole do weterynarza, ponieważ strasznie się boję o niego :( :( :( :cry:  :beczy:  :help:  :olaboga:  :smut:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Gaciorek w 13 Maj, 2004, 22:42
Hmmm... szczerze moofiac, to ja Pusi nigdy na nogę nie najechałam, ale kiedyś weszła w szkło z rozbitej przez siebie szklanki i skaleczyła się w łapkę  :(  To nie było nic poważnego, bo bez większych interwencji (jedynie przemycie) po kilku dniach przestała kuleć i wróciła do formy...  :)

A tak jak czytam ten post to wydaje mi się, że może to być coś poważniejszego...Może złamanie (jak nie może ruszać..  :???: ) Zresztą zrobiłabym tak samo jak ty... Od razu nio na następny dzień) do weta  :wink:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: szylka w 14 Maj, 2004, 07:04
Tak, dzisiaj po szkole z nim pójdę. na początku podejrzewałam złamanie, bo jak tylko próbował wyprostować łapkę, albo ją przekręcić, to widziałam po jego pyszczku, że go to boli :( co prawda nadal kuleje, ale jest już lepiej, bo przynajmniej stara się ruszać tą łapcią i nawet mu to wychodzi :) z drugiej natomiast nic już nie leci, ale w porównaniu z drugą łapką z ta nie jest wszystko w porzadku... palec spuchł i zrobil się taki... brązowo-bordowo...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: pat w 14 Maj, 2004, 13:05
Cytuj

tylko przeprosiłam go i poszłam sobie

to bylo raczej nieodpowiedzialne ...

powiedz co wet powie
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: milka004 w 14 Maj, 2004, 15:18
Trzeba było od razu lecieć do weta a jeśli to przerwane ścięgno!!! Jest to o wiele groźniejsze w porównaniu do złamania!
Poza tym przekręcanie łapki nawet bez jej złamania jest bolesne :?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: szylka w 14 Maj, 2004, 17:17
Było okolo 21-22, więc mama by mi i tak nie pozwoliła. Pani weterynarz nie zauważyła nic groźnego, jedynie powiedziala, że gdyby stan pogorszył się, to mam do niej przyjść. Wiki nie kulał u niej, ale teraz nadal unosi tę łapkę, jakby bolalo go chodzenie nia... więc chyba raczej pójdę jeszcze raz... z tej drugiej łapki nadal (na szczęście) nie leci krew, ale ten jej kolor jest dziwny... taki brązowawy...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: milka004 w 14 Maj, 2004, 17:26
Jeśli masz możliwość to idź do innego weta, podkulanie łapki jest to system obronny szynszyli, podkulając ją chcą aby łapka zrosla się prosto, lecz bez opatrunku jest nikła na to szansa, kość może się zrosnąć krzywo co może bardzo utrudniać życie maluchowi.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: szynszylka w 17 Maj, 2004, 09:46
dziewczyny czemu od razu generalizujecie że lapeczka jest złamana albo nie daj bóg zerwane ściegno ;-( może po prostu jest stłuczona, a to także bardzo boli. (wiem cos o tym) Przydałoby sie przeswietlenie co?? wtedy byśmy juz wszystko wiedzialy co i jak.
Aha a co do tego brązowego zabarwienia to chyba jest krwiak jak sądze(taki siniak od uderzenia) Jak z czasem bedzie zmienial kolory to nie trzeba sie martwic,ale jak nadal pozostane taki brunatny to moze oznaczac ze w srodku pod skora zbiera sie ropa i trzeba bedzie ja ściagnac igła.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: szylka w 17 Maj, 2004, 14:41
na szczescie wszystko jest juz w porzadku, wiki ani nie kuleje, ani nie ma zadnego krwiaka (na szczescie), poniewaz lapka odzyskala dawny rozmiar i kolor :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: pat w 17 Maj, 2004, 21:36
Dobrze, że wszystko się dobrze skończyło ale uważaj na przyszłość
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Paulina 1111 w 14 Gru, 2004, 14:50
Wczoraj mój mały kuzyn niechcący nadepnął na szynszyla. Szynszyl zaczął kuleć więc poszłam z nim do weterynarza, ale zdaje mi się że nie bardzo się on zna na tych zwierzętach. Powiedział że nie ma żadnego złamania i dał mu jakiś zastrzyk po którym długo spał i był tak jakby pijany. Nie spałam całą noc bardzo się martwię. Dzisiaj już zaczął chodzić ale zauważyłam że nie rusza tylnią łapką, nie wiem co mam dalej zrobić jak mu mam pomóc, i kiedy to mu przejdzie.

PS. Proszę poradźcie mi co mam dalej zrobić, nie mogę patrzeć jak tak kuleje.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Andreas w 14 Gru, 2004, 15:38
cześć, z jakiego miasta piszesz ? Czy łapka była przeswietlana ? czy tylko "obmacana" ?
Czasem warto zasięgnąc opinii drugiego weterynarza - jesli czujesz że ten nie do końca wie co robi ...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Paulina 1111 w 14 Gru, 2004, 16:19
jestem z Sulechowa miasto koło Zielonej Góry i weterynarz nie robił żadnego prześwietlenia tylko go "obmacał".
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: emlcia w 14 Gru, 2004, 18:38
To musisz natychmiast zgłosić się do jakiegoś specjalisty. Mojej koleżanki szylek też miał problemy z łapką. W końcu był u weterynarza dostał jakiś zastrzyk. I nie mógł ruszać łapką a potem znowu poszła z nim do weta spytać sie go co sie dziej z szylkiem i okazało się że  już nigdy nie będzie mógł ruszać tą łapką    :cry:  :cry:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: vka w 14 Gru, 2004, 19:17
Paulinko poniżej namiary na wet, którego b. polecała mika, ponoć jest naj, naj.
lek. wet. Anny Ryś
 w Zielonej Górze, przy ul.II Armii 30-40
 
telefon do lecznicy (0-prefix-68 ) 454 18 87

pozdr
Vka
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Slayer w 24 Gru, 2004, 14:31
Moj szyl miał złamanie otwarte tylnej łapy,i naprawdę było to mocno połamane(łapka trzymała się tylko dzięki skórze!)Ale dzis wszystko jest o.k!Choc wet nie był zadnym specem od tych zwierząt i na pczątku chciał uspic bo nie widział żadnych szans!
Ale już jest o.k,więc powiem Ci co robiłem aby się udało.
Po pierwsze szynszyl mój był przez chyba 2 miesiące CIĄGLE w takim pudełku do przenoszenia zwierząt(przezroczysty plastik a na górze taka dziurkowana siatka też z platiku)Nie może być żadnych kratek ani prętów jak w klatce bo może tam wsadzic łapę!!!Wymiary tej klatki muszą być jak najmniejsze-ja trzymałem ją na ten czas w takiej do której weszłyby tylko 2 zynszyle "na scisk".Chodzi o to żeby jak najmniej sie ruszał chociaż wiadomo nie usmiecha mu sie siedziec w takiej klicie 2 m-c ale to dla jej dobra,i musi byc niska taka klatka .
Dawałem jej raz dziennie antybiotyk w zastrzyku i dawałem syrop z wapnem (zwykły z apteki) który mieszałem np. pół na pół z wodą i tak był wlany do poidełka.oprucz tego ten pokarm co zwykle i wapno w kostce.
Moja szynszyla MIAŁA TEŻ WSTAWIONE DWA GWOZDZIE W TĄ NOGĘ ale jak już pisałem było to kompletnie połamane więc nie zawsze jest taka potrzeba.Dodam że przeswietlenie było robione ale dopiero po wstawieniu gwożdzi-ale to też już indywidualny przypadek!Oprucz powyrzszego trzeba siedziec trocHę z zynszylą pilnowac czy nic nie robi z łapą i zagladac żeby sie bezpiecznie czuła mimo tak małej klatki.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Ashen_cold w 02 Kwi, 2006, 16:18
Ja już tyle pisałam na innym forum,że skopiuje poprostu:

30.03.2006
moja szylka zrzucila na siebie polke. Polka ją przygniotla! Byla dosc ciezka, szylka nie mogla sie spod niej wydostac, ja jak najszybciej ją podnioslam. Szylka zaczela wtedy biegac w kolko(pewnie szok)po czym uciekla do kąta, gdzie zaczela dziwnie rzęzic..Popllynela jej krew z nosa;(Potem zauwazylam,ze powloczy tylna łapka;(Niewiem co robic. Teraz nie moge do weta leciec jest pozno, z samego rana pobiegne. Mam jedna obawe-->czy ona dozyje rana?;(
Teraz krew z noska jej juz nie leci, wlozylam ją do klatki. Lezy calkiem plasko(jak nigdy)przechylona na strone prawa(wlasnie prawa lapke ma uszkodzona)..Jest strasznie otępiala, nie reaguje na dzwiek, lezy nieruchomo i oddycha.

31.03.2006
Weterynarz powiedzial,ze z cala pewnoscia bedzie zyla:DSmile)))))A to najwazniejsze!!!Very Happy Poza tym:
-bezwładna łapka-powiedzial,ze nie jest złamana, a najprawdopodobniej ma zerwane mięśnie i scięgna. Powiedział, że aby to ustalić należałoby zrobić prześwietlenie, jednak nie jest to konieczne, bo szynszylom uszkodzone kończyny zrastają się w ciągu 7-10 dni. I za tyle powino być już dobrze.Jesli to zerwane mięśnie i ścięgna to żadna operacja i tak jej nie pomoże. Więc zastanawiam się czy iść na to prześwietlenie skoro tak czy siak w niczym jej ono nie pomoże.
-ospałość i brak chęci do życia-powiedział, że to poprostu reakcja na strasznie silny ból. Leży i odpoczywa.
Podał jej zastrzyk przeciwbólowo-przeciwzapalny i jakiś antybiotyk. Po antybiotyk mam też przyjść jutro i pojutrze. Powiedział, że w ciągu tygodnia powinno być już dobrze. Mam jej podawać do jedzenia rodzynki i suszone morele,bo zawierają one witaminę Bileśtam, która przyśpiesza gojenie się. Podałam jej to no i zjadła, na całe szczęście, bo od wypadku niczego nie chciała ruszyć.
Teraz należy zapewnić jej tylko spokój, podawać ten antybiotyk i obserwować nóżkę. Aha, wet powiedział też, żeby najwiekszą uwagę zawracać na to czy szylka nie gryzie sobie łapek. Gryzonie w takich właśnie przypadkach, kiedy mają uszkodzone kończyny bardzo często je sobie odgryzają. Na szczęścia moja Pusia swojej łapki nie rusza.
Ahhh moje cudne biedactwo..Najważniejsze, że jej nie stracę.
Jadę jednak też do drugiego weterynarza.Wróciłam i przestaję wierzyć w lekarzy.
Doktor powiedział, że Pusia ma złamaną kość udową(poprzedni mówił,że nie ma mowy o złamaniu). Nie jestem tego pewna ponieważ stwierdził to na dość dziwnej podstawie a mianowicie: wziął jej prawą nóżkę(tą uszkodzoną), ścisnął ją szczypczykami. Pusia nie wykazała żadnej reakcji, a więc doktor powiedział, że nie ma w niej czucia. Potem wziął lewą nóżkę(nktóra jest w pełni zdrowa i Pusia normalnie na niej chodzi) i zrobił to samo. Pusia też nie wykazała żadnej reakcji, a doktor powiedział , że w tej już ma czucie..Więc..hmm..brzmi jak naciąganie prawdy..
Poza tym: Pusia co prawda wciąż ma tą łapkę wygiętą w drugą stronę, ale chodząc stara się nią podpierać. A przy złamaniu przecież nie ma żadnej możliwości poruszania kończyną.
Nie wydaje Wam się, że łapka jest może poprostu zwichnięta..?
Jeszcze inna rzecz, która dała mi do myślenia. Było tam 2 facetów w gabinecie. Lekarz i jakiś asystent. Asystent powiedział "Niech pani zrobi to przeswietlenie,nie musi pani sie spieszyc to juz nie ma znaczenia kiedy", a lekarz wziął mnie pózniej do drugiego gabinetu gdzie mnie skasował i powiedział:"niech pani zrobi prześwietlenie jak najszybciej najlepiej jutro z samego rana". No i idzie zgłupieć.
Do tego wszystkiego, gdybym się zdecydowała na to rozwiązanie, które oni mi proponują to niestety...nie stać mnie na nie. Cennik mnie zabiłSad
Dziś poszło 40zł(byłam u 2 wetów). Prześwietlenie: 80zł, a operacja: min. 300zł(przy czym lekarz powiedział, że jest to kwota raczej niespotykana, gdyż pobiera się opłaty nieco wyższe). Do tego dochodzą wizyty kontrolne po zabiegu:każda 20zł.
Mówiąc wprost:nie mam takiej kwoty.
Mam kompletny mętlik w głowie. Lekarz powiedział, że jeśli nie zdecyduję się na zabieg to ta kość może się zrosnąć, ale nie musi. A jeśli się zrośnie to zapewne krzywo. Ja naprawde niewiem co robić.
Pusia czuje się teraz zdecydowanie lepiej, zaczęłą jeść, a jak otwieram klatkę to chce z niej wyjść i próbuje sobie hasać. Chyba jedyne co mi pozostaje to nadzieja, że nóżka się sama naprawi. Ja naprawdę nie jestem przekonana czy ona jest w ogóle złamana czy może poprostu zwichnięta.
Znajomi na wsi mają króliki i nawet kiedy łamały im się łapki to zrastały się za każdym razem same. Biorąc wszystko na logikę tu też powinno tak być. Jednak boję się jak cholera..

01.04.2006
Dziś byłam u weterynarza tego, u ktorego bylam wczoraj z rana. Moje obawy sie potwierdziły. Weterzynarz nr 2 chcial mnie orżnąć z kasy. Wet nr 1 ponownie przebadał całą nóżkę, powiedzial, ze nie ma zadnego złamania. Są naderwane ścięgna. Powiedział, że samo jej się to zrośnie. Krzywo, ale zrosnie i bedzie normalnie funkcjonowac:)Dodał też, ze operacja w tym wypadku jest bezsenowna, bo tam naprawde nic nie jest złamane.
Qwer0-szylka dostała wczoraj zastrzyk przeciwbólowy, masz racje był to zamiennik, wet mowil, ze to ten sam lek, ktory stosuje się u ludzi. Pusia dostała dokładnie:dexafort oraz enrofoksacynę.
Dziś czuje sie zdecydowanie lepiej, a nozka faktycznie się goi.

02.04.2006(czyli dziś)
Martwi mnie, ze Pusia nie chce jeść:(Przed chwilą udalo mi się wmusić w nią 3 ziarenka słonecznika,a tak to dziś nic nie jadłaSadZ piciem jest jeszcze gorzej:(Od momentu wypadku,czyli od czwartkowego wieczoru, nie wypiła ani kropelki:(Wrociłam właśnie od weterynarza:(
Niestety jest coraz gorzej;(U Pusi poważne zagrożenie życia:(Jest o wiele słabsza niż była. Właściwie to jest masakrycznie słaba. Próbwałam ją nakarmić i napoić, ale absolutnie nie chce nic:( Wet ją dziś obejrzał, powiedział, ze jednak ta łapka to najmniejszy problem. Pusia ma najwyraźniej coś uszkodzone wewnątrz. Powiedział, że ma bardzo białe spojówki co może świadczyć o krwotoku wewnętrznym lub wylewie;(Powiedział,że można jej ewentualnie pobrać krew ale właściwie to nic nie da.Mówił,że u Pusi to wszystko jest tak małe, że i tak raczej się tego nie da naprawić;(Poza tym jak niby naprawić pęknięte uszkodzone wnętrzności;(Chyba ma racje;(Powiedział,że operacja może i byłaby możliwa ale raczej bezsensowna, bo wątpliwe by jej pomogła;(
Powiedział też, że jeśli nie zacznie jeść to najprawdopodobniej umrze;( Mówił, że jak nie będzie poprawy to mógłby jej ewentualnie regularnie podawać te wszystkie leki, ale wtedy musiałaby tak życ już do konca zycia, byłoby to sztuczne podtrzymywanie jej przy życiu;(
Dziś dostała 7 zastrzyków;(Antybiotyk, przeciwbólowo-przeciwzapalny, witaminy grupy B12, aminokwasy x 2 i kroplówkę x 2;(Doktor siedział z książką i szukał czegoś co móglby jej ejszcze podać;(Ale to było wszystko;(Jeśli to nie pomoże i Pusia nie zacznie jeść..to najprawdopodobniej ją stracę;(

Sory, za styl pisania, ale mam go teraz gdzieś;(

Pozdrawiam..proszę o pomoc..jeśli jeszcze jest jakaś szansa..:(..

/scaliła dream*
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Grażka w 02 Kwi, 2006, 18:14
"Jak naprawić uszkodzone peknięte wnętrzności.."

Tak jak robi się to u ludzi po cięzkich wypadkach. Niestety skala jest tu rzeczywiscie zupełnie inna i zapewne nie każdy weterynarz podjąłby sie takiego leczenia; duzo zalezy tez od rodzaju uszkodzenia :-(
Na dodatek malutka jest już w tej chwili osłabiona więc szanse przezycia przez nią operacji systematycznie maleją..

Nie wiem - nie jestem wetem.. jednak z tego co piszesz, to szansa, że coś poprawi się samo - jest praktycznie zerowa, bo poprawić się uparcie nie chce...
Jesli znalazłabyś weterynarza, który podjałby sie otworzenia malutkiej - przynajmniej coś bys wiedziała - a może dałoby radę jeszcze coś zrobić; niestety - prawdopodobne jest też, że w przypadku stwierdzenia uszkodzenia nie kawalifikującego się do operacji jedynym co mozna by w takij sytuacji zrobić jest juz tylko.. pogłębienie narkozy.
A może prześwietlenia jamy brzusznej coś powiedza weterynarzom? A może to nawet nie uszkodzneia w jami brzusznej czy kaltce piersiowej tylko problem neurologiczny? Może wtedy pomogłyby jakies inne leki stosowane w takich przypadkach.

trudno coś mądrego doradzić :-(
weterynarz o którym piszesz wygląda na rozsadnego - jeśli przerobiliście już wszystkie mozliwości (Rtg, badanie odruchów, rozpatrzenie róznych mozliwych uszkodzeń), to pewnie i my nie wymyslimy juz nic mądrzejszego...



Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Fiolka w 02 Kwi, 2006, 23:10
 :cry: :cry: :cry: :(( :(( :((już dawno mi tak łzy nie popłynęły-to straszne :!!: [:(] [:(] [:(]
Zaraz prześlę na maila twoją historię do 2 wetów-zobaczymy co powiedzą-jak tylko odpowiedzą,to zaraz wkleję.
Trzymaj się dzielnie!-potrzymaj za łapkę ode mnie swoją niunię :tuli:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Ashen_cold w 03 Kwi, 2006, 05:53
Dziękuję..jednak juz nie ma o czym mówić..Moja Pusia właśnie umarła;((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: kea w 03 Kwi, 2006, 08:45
przykro mi :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Szysia w 03 Kwi, 2006, 09:40
Strasznie mi przykro  :( ale zrobiłaś co i jak mogłaś razem z wetem , który próbował ratować Twoją kochaną kuleczke  :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Fiolka w 03 Kwi, 2006, 10:01
Ojejku biedactwo [:(] [:(] [:(] :((-brak mi słów...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Claudi w 03 Kwi, 2006, 10:29
Serdecznie Ci współczuję Ashen Gold.
W takich wypadkach - przynajmniej tak mi się wydaje - warto się chyba zatroszczyć o zrobienie USG, choć nie jestem do kończa przekonany, czy maleńką dałoby się uratować po takiej przygodzie. Grażka?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: marysia w 03 Kwi, 2006, 15:06
Bardzo mi przykro z powodu Twojej szylki, ale zrobiłas wszystko aby ją ratować :( Trzymaj się...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Grażka w 03 Kwi, 2006, 18:44
Wiesz Claudi - to naprawdę nie wiadomo - to jak z ludźmi po wypadku. Im lepsza diagnostyka tym więcej wiadomo - Rtg może powiedziec sporo, USG jeszcze więcej. Ale zawsze pozostaje ciężar decyzji czy jeśli coś nie gra - ryzykowac i otwierać zwierzątko by zszywać jesli zszywac się da, czy przeczekac i nie ryzykowac pogorszenia stanu ciężką operacją. Własciewie tylko dobry wet na podstawie wszystkich danych jest w stanie coś takiego doradzić...

Kurczę - diagnostyka, diagnostyka i jeszcze raz diagnostyka. Ale nawet przy wszystkich mozliwych badaniach trudno powiedzieć, czy dałoby się uratowac malenką. Na pewno mozna by próbować. Ale one sa TAKIE MALEŃKIE... :-(

Na pewno jednak warto zawczasu porozglądac się po okolicy i znaleźc drugiego weta - nie tylko tego, który leczy na miejscu, ale tez takiego, który zapewni pełniejsza diagnostykę nie zdzierajac skóry z klienta... albo i takiego, który ma dobre zaplecze chirurgiczne. Nawet jesli miałoby to być trzech róznych. Ważne by byli w stanie współpracowac ze sobą.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Pchełka: ) w 03 Kwi, 2006, 20:20
Bardzo mi przykro  ;(
Trzymaj się..
(*)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Madzia14 w 13 Kwi, 2006, 20:24
Ludzie mam problem! Strasznie się boję. Mam szynsyzlka Gutka. Wczoraj moja mama przypadkeim go jakoś przycisnęła. siedziała na podłodze i jakos tak się bokiem kładła no i go przygniotła. On pisnął i uciekł. Włożyłam go do klatki i on był taki ospały, stale leżał. Potem go wyjęłam, żeby zobaczyć czy biega, czy nei ma nic złamane. Chodził normalnie. Dzisiaj tak samo. Ale jest ospały, prawie cały czas leży na boku, je co prwada normalnie, ale ja i tak się boję. Co to może być?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: kea w 13 Kwi, 2006, 20:29
moze uszkodzilo mu sie cos w srodku, a moze po prostu jest w szoku?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Grażka w 13 Kwi, 2006, 20:51
Mozliwe, że faktycznie doszło do jakichś uszkodzeń wewnętrznych; jesli np. ma złamane jakies żeberka będzie obolały i niechętny do biegania; jesli to coś powazniejszego -  'wyjdzie' samo - może jednak można by temu zaradzić, potrzebny jednak wet i diagnoza :-/
warto byłoby odwiedzić weterynarza (dobrze takiego z Rtg) i poprosić o zdiagnozowanie małego;
tymczasem bardzo uwaznie go obserwuj - czy je, czy robi kupki, czy póbuje zachowywac się normalnie tylko w pewnym momencie hamuje jakby coś go bolało, czy tez jest stale 'zgaszony' i smutny; powiedz potem to koniecznie weterynarzowi
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Asik w 22 Lis, 2006, 22:55
Pół godziny temu niechcący nadepnęłam na mojeg szynszyla. Teraz siedzi w klatce i prawie się nie rusza.Tylko od czasu do czasu zmieni pozycję w klatce. Do jutra nie mam jak z nim pojechać do weterynarza. Czy mogę mu jakoś pomóc ?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Gusiek w 23 Lis, 2006, 00:22
Był już taki wypadek na forum.
SZYBKO DO WETA!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Asik w 23 Lis, 2006, 17:08
Dzięki za radę. Byłam u weta. To nic poważnego. Mój szylek już wczoraj w nocy zaczął buszować po klatce. Nie ma żadnych złamań. Nie ruszał się, bo tak bardzo się wystraszył. O tym, że taki wypadek już był na forum nie wiedziałam, ponieważ dopiero zacząłam swoją przygodę z tym przezabawnym zwierzaczkiem. Niedawno dostałam go w prezęcie urodzinowym.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Szynszylka_94 w 23 Lis, 2006, 18:43
Szynszyl w prezencie urodzinowym .... yyyy... :/
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Kiwi w 23 Lis, 2006, 19:18
Cieszę się, że z szylką wszystko w porządku :) Pozdrawiam!

Szynszylka_91, daj spokój. Może to był zaplanowany prezent? Najpeirw musisz się przekonać czy masz słuszność się bulwersować.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aneta_117 w 23 Lis, 2006, 21:44
Dokładnie ja dostałam pod choinkę, bo mój chłopak wiedział, że marzę o szynszylasku


A co do tematu to świetnie że się szylk9owi nic nie stało
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Szynszylka_94 w 24 Lis, 2006, 20:04
A to sorki ale tak to napisałaś (przynajmniej moim zdaniem) jakby prezent był niezapowiedziany ... Jescze raz sorki że niesłusznie Cię ostarrzyłam ... :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Asik w 25 Lis, 2006, 21:06
Nic się nie stało. Prezęt był niespodziewany, ale był to najlepszy prezęt jaki kiedykolwiek dostałam. Narka.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: jak najszybciej w 01 Sty, 2007, 18:38
witam ,nigdy wczesniej niemiałem problemow z moimszynszylkiem,lecz dzisiaj przez przypadek został uderzony zamykajaca sie wersalka...gsy znalazlem go po paru sek. wił sie z bołu i był jagby w agonii,wystraszyłem sie i szukałem nr tel weterynarza ale w mojej małej miejscowosci jest tylko 1 ktory akurat niewrocił jeszcze z imprezy sylwestrowej....po pewnym czasie uspokoił sie ale z jego nosa zaczeła sie lac krew..prze ok 30 minut obmywałem krew...i trzymałem go na kolanach..teraz spuchł mu pyszczek i ..strasznie oddycha przez nos  tzn tak jakby miał katar...niewiem co robic szynszylek jest bardzo osowiały(czy sa jakies szanse???)......prosze o porade jakokolwiek...niemoge go stracic..zbyt wiele znaczy da mojej rodziny ...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Andreas w 01 Sty, 2007, 19:40
taj jak wpisałeś w swoim nicku ... jak najszybciej do weterynarza - trzeba zrobic przeswietlenie.
Tylko szybka wizyta u weterynarza moze w tej sytuacji pomóc ...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Malcia w 01 Sty, 2007, 20:50
O nie :shock:

Mam nadzieje ze sie to wszystko pomyslnie skonczy  :icon_frown:

Biedny szynszylek,musi bardzo cierpiec  :(

Znajdz jak najszybciej lekaza

Wiem jak sie teraz paskodnie czujesz
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Julia w 02 Sty, 2007, 11:01
Leć do weterynarza!i napisz pózniej co z twoim szylkiem!Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: :) w 02 Sty, 2007, 16:13
gdy sie obudziłem szylek siedzial oswoały w kacie klatki i kiwał sie zabku na bok,jego pyszczek był barzdo napuchniety...wystraszony..zabrałem go do weterynarza..jadac bałe sie tylko ze weterynarz moze nieznac sie na takich zwierzatka...ale gdy  pani dr zaobaczyła  mnie z szylkiem.usmiechneła sie i spytała co sie stał ...opowidziałem jej o wszystkim...okazało sie ze pani dr ma w domu parke szynszyli :).......po obbadaniu szylka stwierdziła ze szynszyl jest...w wielkim szoku i popadł w taka jakby chibernacje...powiedziałą ze to normalne u szynszyli..... szylek bardzo cierpiał bo okazało sie ze wdał sie stan zapalny i dostał zasztrzyki pprzeciw bolowe i  przeciwko temu zapalenniu...pani dr powiedziała ze szylkowi nic niebendzie .... i troche czasu minie az wroci do pełnego zdrowia .......ku mojemu zdziwieniu pani dr niechciała  słyszec o jakiejkolwiek zapłacie ...powiedziała ze zrobiła to dla szylka  :D. i ze wie jak bardzo musialem cierpiec z jego powodu...i zaprosziła go na  wizyte kontrolna za 2 tyg .....(POPROSTU ZłOTY CZłOWIEK)   
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Anna83 w 02 Sty, 2007, 16:22
Jak dobrze że tak to się skończyło...no i że w tym nieszczęściu trafiłeś na tak wspaniałego człowieka.Napewno teraz będziesz zawsze do tej weterynarki jezdzic.Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Andreas w 02 Sty, 2007, 16:58
Ale to sa dwie rózne historie ?? ... dlaczego wpisane w jeden watek ? drodzy goscie - zidentyfikujcie/zarejestrujcie się na Forum ...
... chwilowo ten watek zostanie otwarty ...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AniaB w 16 Sty, 2007, 17:16
Mój Romek miał wypadek, został przytrzaśnięty łożkiem (one potrafią wejść naprawdę wszędzie). Byłam z nim u weterynarza. Pani doktor powiedziała że nie ma nic złamanego, dala mu zastrzyk przeciwzapalny, i powiedział że trzeba czekać. Problem w tym że Romek nie może jeść. Chyba boli go szczęka od uderzenia, bo nic nie może ugryźć. Próbuje ale nic z tego nie wychodzi. Pomóżcie co mam robić? Nie je już 3 dzień. Czasem wmusze w niego tylko trochę sałaty bąrdx plaseterk cienko ukrojonego orzecha i to wszystko :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aneta_117 w 16 Sty, 2007, 19:25
a bobofruty i mieszanki jakie szynszylomaniacy podają kulkom z niepsrawnymi zębami?? Może to Twój puchatek będzie mógł jeść
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: mad w 16 Sty, 2007, 20:38
może spróbuj właśnie te bobofruty mu podać strzykawką. Bardzo delikatnie.
życzę szybskiego powrotu do zdrowia maluchowi. Na pewno jest przestraszony i obolały.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AnkaB w 16 Sty, 2007, 21:03
tak i w dodatku kicha jaby się przeziębił :( Bobofruta też mam mu podawac strzykawką? wodę z poidełka pije wieć może w poidełku?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AnkaB w 16 Sty, 2007, 21:04
I musze dodać że strasznie się drapie,, wszystko już mu chyba naraz dolega :( Jak myślicie ile będzi etaki ospały i niemrawy? Czy mie;liście kiedyś szynszyla po wypadku? Długo może dochodzić do siebie?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Kiwi w 16 Sty, 2007, 23:49
Moje na szczęście nigdy nie uległy wypadkowi... Ale ja chciałam napisać, że lepsze są Gerbery, bo one nie zawierają cukru i są bezglutenowe - składają się z samych owoców bez żadnych dodatków.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AnkaB w 18 Sty, 2007, 09:16
A czy twój szylek jadł po tym wypadku? U mnie zdarzyła się taka sama historia  wersalką,  krwią z nosa, tylko on nie hce jeść
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AniaB w 18 Sty, 2007, 19:55
Mój szynszyl jak się okazało ma złamaną kość w nosie (coś jak u czlowiek przegroda nosowa). Przez to nie moze jeść bo na niej opierają się korzenie zębów i go bardzo boli. Kicha przez zbierająca sie w nosku wydzielinkę. Pewnie będzie już kichał do końca życia :( Ale jeszcze dwa tygodnie i będzie wszystko w porządku, dostał leki a karmię go niestety strzykawką.

Dzięki Wam wiedziałam do kogo się skierować, właśnie na tej cudownej stronie znalazłam lekarza specjalistę. Gorąco polecam Panią Milenę Wojtyś - Gajdę (szczegóły gdzie przyjmuje w weterynarzach).
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: achajka_md w 19 Sty, 2007, 00:44
to dobrze, że tylko na tym się skończyło...życzę powodzenia...sama bym chyba oszalała jak by się moim szyluniom takie coś stało...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Julia w 19 Sty, 2007, 12:46
Życze zdowia maluszkowi.Dobrze że już wiesz co z nim i co z tym zrobić.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Marek4 w 23 Sty, 2007, 15:00
Witajcie!
Ja i moja Rodzinka też ma Szynszyla Cezara ma 4 lat jest to drugi szynszyl pierwszy dostał udaru cieplnego  bo one nie lubia gorąca nie nie miał zimnego wkładu. Rok temu Cezar miał też WYPADEK został przydeptany -- plamka krwi na podłodze i ścianie . Pojechaliśmy do Weta diagnoza ogólna nie połamany , jeżeli przezyje 24 godz to bedzie żył     ale przy oddychaniu charczał , drapał się po nosie -- nie chodził tylko leżał w klatce nic nie jadł , Jeżdziliśmy co dzień do weta na zastrzyki , antybiotyki , i wzmacniające. Co dzień szczykawką dawaliśmy mu wodę i glukozę  . Codziennie rano zaglądaliśmy czy jeszcze żyje w  czwartym dniu wieczorem już nic nie chciał jeść , Rano w staliśmy i patrzymy a Cezar siedzi i je siano . Jeszcze w dwa tygodnie dochodził do siebie po pownym czasie przestało mu furczeć w nosku . Dziś biega je i obgryza co się da . Niestety jeżeli ma się takie latające futerka to oczy trzeba mieć do okoła głowy  , one maja lepsze pomysły niż małe dzieci . Nasz Cezar " dzieki" Chorobie nauczył się spać na boku.
Tyle długawej opowieści o wypadku Cezara -- nikumu nie zyczę tego a zwłaszcza jak są dzieci bo one jeszcze bardziej przeżywają . Dziękuję też Paniom weterynarzom ze Złotej Jesieni w Krakowie
Głowa do góry będzie dobrze jak u nas  :
Marek
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: pomocy w 10 Kwi, 2007, 10:46
mójego szylka troszke przygniotła kanapa i teraz jest troszkę nie przytomny - nie otwiera jednego oczka i tarza się po klatce. czy szylki potrafa same się regenerować - chyba ma stłuczony nosek :( co robić?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Iska w 10 Kwi, 2007, 11:20
 Weterynarz i to od razu.Szylek to nie padalec któremu odrasta ogon!Może mieć coś złamane,przestawione, zgniecione-opcji jest mnóstwo.Poki nie pójdziesz do weta to się nie dowiesz i lepiej żeby to nie było za późno.Wyobraź sobie że ktoś Cię przygniótł samochodem a będziesz teraz wiedzieć co może czuć Twój szylek.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: kuzyneczka19 w 10 Kwi, 2007, 12:42
Dokładnie! Jak najszybciej do WETA! Z tym niema żartów :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Katrin w 10 Kwi, 2007, 13:02
Do weta szybko i napisz koniecznie co szylkiem sie dzieje!!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 10 Kwi, 2007, 14:13
OT - troszkę odbiegnę od tematu, ale zastanawiam się dlaczego w takim przypadku: przygniecenie, zmiażdżenie, przydepnięcie w dniu powszednim, kiedy weci pracują, osoby którym się owe przygniecenie zdarzyło nie lecą od razu do weta tylko traca czas na chodzenie po forum :???: Niestety przez internet nie da się wszystkiego przekazać, ani też praktycznie pomóc w takim przypadku gdy pomoc jest potrzebna na już! Czy to tak trudno skojarzyć, że taki wypadek może mieć śmiertelne skutki i trzeba działać natychmiast ? [wykrzyknik] Tylko rentgen może wykazać stan kości, czaszki. Umiejętne zbadanie, wylewy lub obrażenia wewnętrzne, których nie widać gołym okiem.
Ludzie, myślcie troszkę :(

I napisz nam co z Twoim szylkiem?

Smutno pozdrawiam
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Marek4 w 10 Kwi, 2007, 16:49
Nie zastanawiać sie tylko do koszyczka i do WETA nie ma na co czekac bo potem to tylko może być pudełeczko i ogródek , ale coś w tej wypowiedzi nie rozumie troszkę przygniotła kanapa i się nie może poruszać-- to nie trochę  tylko bardziej .Jak mu Cezar został przyciśniety do ściany to jechalismy odrazu do Weta .
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: izunia04 w 10 Kwi, 2007, 17:44
 Tez uwazam ze natychmiast do weta. Nie ma sensu siedziec przed komputerem i czekac na odpowiedzi. Zwierze cierpi i potrzebna jest pomoc specjalisty. Jezeli okaze sie ze to nic groznego , to bedziesz spokojna. Napisz co i jak z malenstwem.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 11 Kwi, 2007, 10:52
Ach te kanapy i wersalki ... - uważam je za największe niebezpieczeństwo dla szylek w mieszkaniu ( jeżeli mają taką możliwość to nie oprą się temu aby do nich nie wejść). Ja również miałam taki przypadek z moją pierwszą szylką, którą miałam dopiero miesiąc. Pusio cudem przeżył bo wypadek był bardzo poważny i do dzisiaj odczuwa tego skutki (ma skrzywioną dolną szczękę z jednym siekaczem i kłopoty z jednym oczkiem). Na szczęście radzi sobie bardzo dobrze nawet nie musi mieć przycinanych ząbków przy krzywym zgryzie.
Mysza - zgadzam się z tobą całkowicie , bo jak można nie pędzić od razu do weta i czekać na "regenerację"? Ja od razu biegłam po ostatnią kasę do bankomatu i w nocy jechałam do weta (na szczęście zgodził się mnie przyjąć bez żadnych obiekcji ).
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: pysia w 11 Kwi, 2007, 16:00
byłam z nim u weta - juz jest troszke lepiej - szylka na razie jest na zastrzykach ale wciaż śpi. lekarz kazał czekać i stwierdził że to szok i wstrząs mózgu i powinien sie z tego wylizać :) mam nadzieje że bedzie dobrze :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Julia w 11 Kwi, 2007, 19:47
   To pisz na beząco,czy jego stan się poprawia.Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: pysia w 12 Kwi, 2007, 15:53
już jest znacznie lepiej - lekarz powiedział że do niedzieli powinno byc całkiem dobrze  :D powoli zaczyna gryźć - zwłaszcza moje palce ale tez i pije
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Katrin w 12 Kwi, 2007, 17:05
Bardzo sie cieszę że juz ok i trzymaj szylcia daleko od kanapy!! :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: pysia w 15 Kwi, 2007, 21:16
po tygodniu walki o zycie i kiedy nawet szylusiowi udało sie podnieść na łapki - on nie wiedziec czemu przestał oddychać i nie udało sie go uratować:"( jestem zrozpaczona i nie wiem jak sie pozbierać po stracie ukochanego zwierzątka:"(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Marek4 w 16 Kwi, 2007, 08:01
Bradzo mi przykro  :icon_frown: :icon_frown: :icon_frown:  ja też to przeżyłem i moje dzieci Puszek miał udar słoneczny . Natomiast mojemu Drugiemu Cezarowi po wypadku  podobno został przydepniety po tygodniu chorowania leżenia i zaszczyków udało sie wyjść z tego . Co Robić może wziąść  następnego na wychowanie   :???:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: kuzyneczka19 w 16 Kwi, 2007, 08:35
Przykro mi :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Potrzebna szybka pomoc w 19 Lip, 2007, 00:28
Mam problem z moim 2.5 letnim samiczkiem który po upadku doznał urazu łapki, w dodatku zrobił się "dziki" oraz otępiały np. gdy puszczam go by pobiegał po pokoju kręci się w kółko lub biega zygzakiem. Wykonuje nerwowe ruchy główką jednak sam porusza się stosunkowo powolnie. Czy mógł doznać wstrząśnienia mózgu?? PROSZĘ O POMOC I SZYBKĄ ODPOWIED¬!!!!

PS: W dodatku szynszylka traci apetyt...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 19 Lip, 2007, 05:42
szczerze mówiąc nie jestem pewna jak to jest u szynszyli, ale kiedyś kot mojej koleżanki po zderzeniu ze ścianą podobnie się zachowywał i to było właśnie wstrząśnienie mózgu :( koleżanka za późno zdecydowała się na wizytę u lekarza i niestety kotu nie dało się już pomóc, dlatego myślę że na wszelki wypadek powinieneś iść z szynszylem do weta. W zasadzie skoro ma jakiś uraz łapki to i tak chyba należy iść żeby wykluczyć złamanie
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Anna83 w 19 Lip, 2007, 12:52
Hej nie na wszelki wypadek ale TO KONIECZNIE LEC DO WETERYNARZA!!!!!!!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 19 Lip, 2007, 15:05
Zgadzam się z Anną - jak można przy takich objawach nie lecieć od razu do weta ?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Potrzebna szybka pomoc w 19 Lip, 2007, 15:25
Byłem u weterynarza ale powiedział ze ma naciągnięte ścięgno i nawet nic nie powiedzial na temat jego zachowania...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: szynszylko w 19 Lip, 2007, 15:50
poszukaj innego weta, najlepiej sprawdzonego, takie który zna sie na szylkach, a przy podczas upadku szylek nie upadł np na główne? czy tylko coś spadło na jego łapke?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 19 Lip, 2007, 16:53
Byłem u weterynarza ale powiedział ze ma naciągnięte ścięgno i nawet nic nie powiedzial na temat jego zachowania...

Wejdź w dział weterynarze - polecani i znajdź tego najbliżej siebie.
zwykli weci nie mający pojęcia o gryzoniach , nie pomoga :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AB-BA w 20 Lip, 2007, 11:31
Moja koleżanka miała taki sam przypadek. Poszła do weta, który twierdził,
żę szyla tak się zachowuje, gdyż boli ją główa (co byłó oczywiste).
Poszła do innego weta i miała szczęście, bo w ostatniej chwili okazałó się,
że szyla można uratować. Miał poważne obrażenia.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: MartuskaM w 25 Lip, 2007, 12:59
To wszystko copiszecie jest traszne....Moj szylek ostatnio sie skaleczyl w łapke ...przemylam mu to woda utleniona i jest juz owielelepiej ale nie zatacza kulekani sie dziwnie nie zachowuje.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: justynan2 w 25 Lip, 2007, 13:26
U MOJEJ KOLEżANKI SZYLEK WPADł Z CAłYM IMPETEM NA ODKURZACZ I TEż MIAł PROBLEMY Z PORUSZANIEM. OCZYWIśCIE POJECHAłA OD RAZU DO WETERYNARZA GDZIE SZYLEK DOSTAł ZASTRZYKI. BYłO Z NIM NAPRAWDę żLE I CHYBA ZE DWA TYGODNIE WALCZYLI O NIEGO. NA SZCZęśCIE OKAZAł SIE SILNYM ZWIERZąTKIEM I WYSZEDł CAłO Z OPRESJI. CZUłA OPIEKA, LEKI I OCZYWIśCIE WIELE MIłOśCI, TO JEST RECEPTA. ALE NIE WOLNO ZWLEKAć Z WIZYTą U SPECJALISTY. ŻYCZę POWODZENIA I MAM NADZIEJę żE WSZYSTKO SKOńCZY SIę POMYśLNIE
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Claudi w 25 Lip, 2007, 20:52
Cześć!
Nie piszesz nic na co upadł ani z jakiej wysokości. Jeden z moich szylków spadł z wysokości 2,5 metra na podłogę i nic mu się nie stało, inny z kolei wychodząc przez wygryzioną dziurę w plastikowej kuwecie klatki rozciął sobie tętnicę.
W takich sytuacjach nie wystarczy niestety standardowa lecznica - należałoby zwierzaczaka prześwietlić (rtg lub usg), bo gdy u szyla pojawiają się objawy choroby, najczęściej jest już za późno.
Obserwuj malucha, czy je, czy kupka, czy wydzieliny te nie są podbarwione na przykład krwią, co mogłoby świadczyć o wylewie bądź krwotoku wewnętrznym.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 26 Sie, 2007, 19:42
mam problem z szylem :-( mama go nie zauważyła i delikatnie potrąciła nogą, teraz zwierzak wygląda jakby miał czkawkę albo próbował wymiotować, tzn tak jakby ciężko oddychał a jak zacznie chodzić to chwilę później zachowuje się jakby miał odruch wymiotny albo czkał. niby zachowuje się w miarę normalnie, chodził, nawet trochę podskakuje, ale boję się że mu coś jest :? tak samo się zachowywał jak go odbierałam od poprzednich właścicieli, może teraz też się po prostu przestraszył?  :icon_frown:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AB-BA w 26 Sie, 2007, 21:12
Moje szylki dostają czkawkę jak się wystraszą, lub jak naprawdę chcą wyjść z klatki ( najczęściej, gdy wyjeżdżam na wakacje ).
Ale jeżeli mam podać dokładnie o co chodzi, to proszę, żebyś podała jak silne było to uderzenie i czy szylek podczas biegania
widzi przeszkody i je omija.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 26 Sie, 2007, 21:19
Skoro twoja mama naprawdę delikatnie go potrąciła to nie powinno mu się nic stać zwłaszcza że piszesz o tych objawach które już miał jakby ze stresu ( choć ja z czymś takim się nie spotkałam ). U mnie też nieraz zdażyło się przy biegającej piątce że któryś niezauważony został kopnięty ale nigdy żadnemu nic nie było ( w mieszkaniu staram się chodzić na boso żeby zminimalizować ewentualność kopnięcia czy nadepnięcia - bosa stopa szybciej zareaguje przy dotknięciu futra )
 Obserwój szylka czy czasem się nie pogarsza jego stan, a jeśli tak to nic innego pewnie nikt nie wymyśli jak szybka wizyta u weta bo może mieć jakieś obrażenia wewnętrzne.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 26 Sie, 2007, 21:31
to było delikatne, szylek zderzył się z nogą mamy jak akurat ją stawiała na podłodze ale od razu cofnęła nogę a szylek pobiegł pod szafę i tam siedział i szybko oddychał jakby miał czkawkę. widzi przeszkody, ale nie biega jak szalony, jest jakby osowiały ale je, pije i jak samiczka do niego gada to się ożywia i zaczyna jej odpowiadać.

no  mama też była boso, wszyscy chodzą boso właśnie żeby nie nadepnąć przez przypadek. szynszylek już nie ma czkawki ani nie oddycha już szybko, ale jak mówiłam jest jakby trochę przestraszony, wszedł pod półkę w klatce i tam siedzi.

no a właśnie tak(tylko bez czkawki) zachowywał się jak go brałam od właścicieli, więc mam nadzieję że się po prostu przestraszył... próbowałam go troszkę obejrzeć to nie zauważyłam żeby dotykanie w jakimś miejscu sprawiało mu ból, za to po swojemu zaczął się na wszelkie możliwe sposoby uwalniać z moich rąk i nie wyglądał na zwierzaka któremu coś jest(fizycznie przynajmniej)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 26 Sie, 2007, 21:35
Trzymam kciuki aby to był tylko stres bo pewnie uderzył się w główkę a to może być niebezpieczne.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 26 Sie, 2007, 21:40
nie w główkę, tylko w tyłek albo tułów, bo on mijał już mamę jak się zderzyli
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 26 Sie, 2007, 21:41
No to według mnie tylko się przestraszył  :).
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: karolajn w 26 Sie, 2007, 21:41
Moze jest jeszcze oszołomiony, moj Bafi tez tak kiedys miał. Wszystko dobrze sie skonczylo, tylko ze on akurat zderzyl sie z noga od stołka ;p
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 26 Sie, 2007, 21:44
karolajn, a po jakim czasie Twój szylek zaczął zachowywać się normalnie?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: karolajn w 26 Sie, 2007, 21:45
Oj... niestety to bylo tak dawno, ze juz nie pamietam :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 26 Sie, 2007, 21:46
no ale kilka minut/ godzin?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: karolajn w 26 Sie, 2007, 21:47
Raczej kilka minut
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AB-BA w 26 Sie, 2007, 21:50
hehe :) Kiedy moja szylka się przestraszyła, (dokladnie taka sama sytuacja jak z tym nadepnieciem)
to podeszla do mnie i porządnie ugryzła w palec u nogi :):):)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 26 Sie, 2007, 21:54
aha. no cóż, ciężko mi stwierdzić czy już mu przeszło bo zawsze jest taki mało rozrabiający, w przeciwieństwie do koleżanki ;-) mam nadzieję że wszystko z nim dobrze... ale pewnie i tak jutro pojadę z nim do weta.

on nie gryzie, nie bierze smakołyków z ręki więc nie wiem czy zachowuje się inaczej jak zwykle czy tak samo... jak jest na wybiegu to 3/4 czasu spędza w klatce  leżąc w hamaczku, więc naprawdę nie wiem co sądzić o jego zachowaniu :?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: AB-BA w 26 Sie, 2007, 21:57
hm... moze taki jego kaprys? Moja szyla dzis zamiast biegac (jak jej kolezanka), to jadla kolbe.
A kiedy zamknęłam jej kolezanke i powiedzialam koniec biegania, to chciala wyjsc... :)
Kocham ja :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 26 Sie, 2007, 22:04
no mam nadzieję że taki ma kaprys a nie że coś mu jest... ale jak słyszy koleżankę to od razu się ożywia i rozgląda za nią więc chyba nic mu nie jest ;-)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Julia w 27 Sie, 2007, 12:21
  Moj Pirat zachowuje się dokaładnie w ten sposób,- czyli czkawka i szczekanie- kiedy jest przestraszony. Po kilka minutach mu przechodzi.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dream* w 27 Sie, 2007, 12:40
Asia, nie masz co się martwić, jeśli Twoja mama potrąciła go lekko nogą w tyłek. mało to razy rozpędzone szylki zanim nauczą się matriksów wbiegają z impetem w ścianę? - nie wiem jak wasze, ale mój tak robił i aż się o niego martwiłam ale nie sposób było go upilnować z tym - co jak co ale sciany nie zdemontujesz zeby nie stwarzała zagrozenia. :p no, chyba, że mieszkasz w psychiatryku i masz poduszki na scianach - wtedy nie masz o co się martwić. :)
Tak więc myślę, że "czkawka" była raczej tylko reakcją na stres.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 27 Sie, 2007, 17:28
A wcale, że nie! Mylicie się...
Właśnie jest się czym martwić!!!


Nawet lekkie szturchnięcie szyla nogą, kiedy trafi na płuca może skończyć się odmą i obkurczeniem płuc.
Trzeba jechać do weta na osłuchanie płuc i ewentualne RTG, ponieważ w płucach może zbierać się woda tzw. płyn opłucny, stąd trudności w oddychaniu i jakby kaszlenie, bo szyli przeszkadza płyn, płuca mają upośledzoną funkcją i nie łapią powietrza.

Szyszunka miała taki przypadek z jej Gackiem
Szynszyl może się to wodą udusić, właściwie utopić tak jakby wpadł do wody.

Radzę jechać do weta.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 27 Sie, 2007, 20:08
Aska69 i co z tym szylkiem ?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 27 Sie, 2007, 21:23
szylek już nie wygląda na wystraszonego, zachowuje się w zasadzie normalnie i w ogóle ale po tym co napisała Mysza nie wiem czy nie jechać do weta? Myszo czy jeżeli szylkowi objawy ustąpiły i już wesoło biega, skacze i się bawi to nadal uważasz że może coś mu być? aczkolwiek on podobno centralnie kuperkiem się zderzył z mamą więc nie wiem czy ma to coś do płuc?

zadzwoniłam właśnie do weterynarza, ma jakieś doświadczenia z szynszylami i powiedziała że skoro mały pije, je i się bawi normalnie to widocznie nic mu nie jest i że nie trzeba z nim przyjeżdżać. a co Ty Myszo o tym sądzisz?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 27 Sie, 2007, 22:12
Jeśli teraz szynszylek jest normalny, to możliwe, że skończyło się tylko na strachu. Wcześniej nie wspomniałaś o zderzeniu "kuperkiem".. :)

Jednak takich sytuacji nie należy bagatelizować, ponieważ mogą mieć różne skutki, a o tych najpoważniejszych nikt tu nie wspomniał, dlatego wolałam napisać co może mu się stać.
Obserwuj jednak szylka uważnie jeszcze przez kilka dni, zwłaszcza jego oddech. Jeśli znów będzie dziwny, to tym razem jedź do weterynarza, dzięki stetoskopowi można usłyszeć więcej.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 27 Sie, 2007, 22:47
mnie nie było przy tym jak się zderzyli więc nie wiedziałam, wczoraj pisałam na szybko bo byłam chyba bardziej przerażona od samego szynszyla i może coś pominęłam, aczkolwiek wydawało mi się że pisałam że szylek dostał w pupkę. ale może ze zdenerwowania nie napisałam :? nawet nie wiesz cieszę się że szylek już się normalnie zachowuje :-)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Toke w 29 Sie, 2007, 13:13
Ja też myślę, że poprostu się przestraszył
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 29 Sie, 2007, 21:03
teraz to już pewne że skończyło się na strachu, szylek już normalnie bryka i w ogóle a wet po obejrzeniu zwierzaka stwierdził że na pewno nic mu się nie stało :-D uff, a bałam się jak cholercia że coś mu się mogło stać :-P

dziękuję wszystkim za porady :-) przede wszystkim Tobie Myszo, bo pewnie niewiele osób wiedziało że od takiego zderzenia(bądź co bądź bardziej miękkiego jak ze ścianą) szylkom może się coś stać :? a powiedz mi jeszcze czy tak samo może się zdarzyć jak szyl się odbije od ściany? bo może trzeba będzie pomyśleć nad jakimś zmiękczeniem ścian  :???: :-P
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 29 Sie, 2007, 21:20
a powiedz mi jeszcze czy tak samo może się zdarzyć jak szyl się odbije od ściany? bo może trzeba będzie pomyśleć nad jakimś zmiękczeniem ścian  :???: :-P

Nie ma za co :D

Tak się może stać jak szyl wogóle się rozpędzi i niechcący w coś uderzy, nie daj boże nosem, to może zatrzymać nawet akcje serca. Dlatego jeśli się tak stanie to trzeba zrobić od razu sztuczne oddychanie, delikatnie przez nos i masaż klatki piersiowej delikatnie jednym lub dwoma palcami.
Do skutku.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: kea w 29 Sie, 2007, 21:22
Ale zeby bylo jasne - nie przy normalnym, kontrolowanym matrixie ;) Wiec zeby nikt nie wpadal na pomysl powstrzymywania szczyli od matrixowania ;)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 29 Sie, 2007, 21:35
a jakby tak obłożyć ściany poduszkami? :-P a tak serio to mój maluch nie robi jeszcze normalnych matrixów, widocznie zdaje sobie sprawę z tego że może mu nie wyjść i póki co to odbija się tylko od miękkich boków łóżka ;-) no i maminej nogi :-P
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zozol w 02 Wrz, 2007, 17:07
Zostawiłem szynszyla na 2 tyg bratu (szym szym niezbyt lubi brata), brat wypuścił go jak co dzień do pokoju, lecz gdy zaczął go łapać... szynszylka główka została przycisnięta do ściany przez kanapę :( szynszyl zemdlał, poleciała mu krew z ucha, następnego dnia poszedł do weterynarza, ten powiedział że ma krwiaka, dał mu zastrzyki, i tak chyba 3-4 dni z rzędu i powiedział, że będzie żył. ostatnio powiedział, że ma uszkodzony błędnik w uchu - co mu może być? teraz szynszyl jest taki niemrawy, przymulony, ciężko mu się przewrócić na prawy bok, nawet nie skacze po półkach jak kiedyś. miał ktoś kiedyś coś podobnego? :(


Szynszyl dostał łącznie 5 zastrzyków, 4 razy antybiotyk i raz witaminy. Raz też weterynarz przemył mu oczka jakimś mazistym płynem i kazał za kilka dni przemyć wodą. Nadal nie może się kłaść na jeden bok, ale jak się go już wypuszcza to żwawiej biega, szybciej i nawet wskakuje na niższe meble. Tylko jeszcze na razie go nie kąpie, bo weterynarz mówił, żeby jeszcze tego nie robić, gdyż może mu piachu do ucha nalecieć (przemywał mu też uszka).

Jest już około 2.5 tygodnia po wypadku, wczoraj Kuba biegał z godzinkę, wskakiwał i zeskakiwał z klatki, właził na półki po butach.

Sprawa z oczkiem: Kuba jedno oczko ma normalnie otwarte a drugie ma przymknięte tak, jak wtedy gdy jest bardzo śpiący i przymyka oczka.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: justynan2 w 02 Wrz, 2007, 17:55
Moja kolezanka miała podobny przypadek z szylą. Jej córeczka wystraszyła zwierzaka i ten uciekając uderzył główką z całym impetem w odkurzacz. Pojechała z szylem do weta gdzie zwierzak dostał zastrzyk antywstrząsowy i antybiotyk, póżniej brał jeszcze antybiotyki przez 4 kolejne dni. Szyla nie chodziła na wybieg prawie dwa tygodnie i była bardzo osowiała. Ale na pociechę musze ci powiedzieć że już wszystko w porządku i nikt by teraz patrząc na nią nie powiedział że kiedykolwiek była bliska śmierci bo wet nie dawał duzych szans na wyzdrowienie. Dbaj o swoje zwierzatko bo najlepszym lekarstwem jest duzo miłości i troskliwa opieka.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 02 Wrz, 2007, 21:58
skoro ma uszkodzony błędnik to już nie będzie skakać i biegać jak kiedyś, błędnik odpowiada bowiem np za utrzymywanie równowagi, dlatego nie dziwne że zwierzak nie zachowuje się jak kiedyś, w dodatku zwierzak może być głuchy :?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 03 Wrz, 2007, 00:02
U mnie była podobna sytuacja z przyciśnięciem główki przez wersalkę. Pusio cudem przeżyl ale do dzisiaj widać tego skutki. Jedno oczko jest bardziej wysunięte a drugie bardziej w środku czaszki. Weterynarz powiedział mi że te zwierzatka mają ruchomy szkielet i mojemu Pusiowi pewnie od tego przycisnięcia tak się przestawiło to oczko.
 Przyjżyj się dokładnie tym oczkom czy czasem też tak mu się nie stało. Jeśli tak to pewnie już mu zostanie takie oko.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Claudi w 03 Wrz, 2007, 09:39
W takich sytuacjach proponuję - po zgłoszeniu tego w dziale Ostry dyżur - spróbować zadwonić pod numery wskzane na Forum do weterynarzy specjalizujących się w szynszylach czy ogólnie w gryzoniach. Można też dzwonić do mnie, być może coś będę w stanie podpowiedzieć.

Sam kiedyż wszedłem szczylkowi na łepek tak, że siekaczami przeciął sobie jakąś tentnice w pyszczku. Tylko szybka wizyta u weta sprawiła, że szynek jest jeszcze z nami i czuje się dobrze. Ale odchorował ten wypadek - przez trzy tygodnie był jat porażony, dopiero potem zaczął zachowywać się w miarę normalnie.

Nigdy nie wolno lekceważyć takich wypadków - starajcie się zawsze skontaktowac z weterynarzem, naljlepiej takim, który zna się na szylkach. Adresy i telefony są podane na Forum, które - na szczęście - nigdy nie śpi.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: szszunia w 28 Lut, 2008, 20:31
Ja też niedawno (w piątek ) straciłam mojego kochanego Gizma, przeklęte wersalki!!! Biegał sobie po domku radośnie i wesoło i kiedy mąż zaczął ścielić łóżko był w drugim końcu pokoju.... za chwilę usłyszeliśmy pisk i kiedy wyciągnęłam go wiedziałam że nie ma już szans... krew leciała mu z noska, prawie nie oddychał masaz serduska i "usta usta" nie pomogły zmarł mi na rekach 2 minuty póżniej... szok i płacz po stracie pupila był ze mną tylko 2 lata najkochańsze zwierzątko pod  słońcem a zginęło tak tragicznie.Mam jeszcze Bubę i na pocieszenie mąż kupil mi samczyka nazwałam go Smeagol... jednak z Gizmusiem zżyłam się strasznie ... czy jest jakaś szansa że kiedyś przestanie mnie boleć serce a zaczną śmieszyć wspomnienia o nim?Jak to
jest z wami?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 28 Lut, 2008, 21:41
To straszne co cię spotkało - współczuję ci. Mój Pusio powypadkowy jest ze mną już ponad 7 lat, myślę że jeszcze długo pozostanie i zawsze będzie tym pierwszym najukochańszym szylkiem.

Co do wersalek to powtórzę się - u mnie są na pierwszym miejscu w rankingu niebezpieczeństw na które narażone są szylki !
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: jelonekiniuchaczek w 29 Lut, 2008, 12:41
Co do wersalek - NIGDY PRZENIGDY NIE PORUSZAJCIE WERSALKĄ KIEDY SZYNSZYL BIEGA!!! Ja na szcęście nie miałam przypadku żeby coś się takiego wydarzyło i tylko raz byłam zmuszona do poruszenia kanapy podczas wybiegu (szylek nie dał się złapać przez całą noc - wystraszył go przyjazd obcych ludzi do domu, czyli wizyta kuzynki :D - i musiałam odsunąć kanapę żeby za nią nie właził). Ale jeśli to nie jest konieczne, to tego pod zadnym pozozrem nie róbcie!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: JA w 25 Mar, 2008, 00:12
cale szcescie ze ja nie mam wersalki tylko wielkie lozko na wysokich nogach pod ktorym topek ma swoja baze wypadowa:-) . a co do wszedobylnosci szynszyli to bardzo sie martwie bo wczoraj jak dawalam krok do tylu to Tosiu mi podszedl pod noge nie nadepnelam go bardzo mocno , a przynajmniej mi sie tak wydaje. nie wiem nawet jak bo naprawde go nie widzialam. jak poczulam go pod noga to on juz uciekal pozostawiajac po sobie kupke siersci. byl bardzo ale to bardzo przestraszony chowal sie pod koldra i we wszystkie miejsca ktore sa dla niego "bezpieczne". dopiero pozniej zauwazylam ze kuleje na jedna lapke, boli go chyba bo czasami sie odwraca i ja sobie gryzie.normalnie je i pije stoi  na lapce i lata po domu, ale nie tak szybko jak zawsze ma tez trudnosci ze wskakiwaniem na wyzsze rzeczy. lapka nie jest spuchnieta. ale i tak sie obawiam. jak myslicie czy konieczna jest wizyta u weta, bo nie chcialabym czegokolwiek zaniedbac ale tez nie chcialabym stresowac zwierzatka wetem. biedak i tak sie niezle wystraszyl
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Agniesia w 25 Mar, 2008, 07:50
Jeśli podkurcza łapkę to znaczy że go boli. :icon_frown:  Moim zdaniem powinnaś iść do weta niech zrobi prześwietlenie łapki.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: misia w 25 Mar, 2008, 07:58
ja miałam inny przypadek jak wkładałam tomiego do klatki
zahaczył o pręty,szybko wyjęłam ją  (nogę) ale tomi chodził
dziwne zahaczoną łapkę miał zawsze wyciągniętą do przodu
mój bart  pojechał z nim do weta i dostawał  zastrzyk
co tydzień ale to było tylko dwa razy na szczęście nic się wielkiego niestało

Misia, nie ten wątek!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 25 Mar, 2008, 16:54
Jeśli nie nastąpiła poprawa to raczej powinnaś przejść się do weta aby sprawdził czy łapka nie jest czasem złamana ( powinien wyczuć złamanie w rękach i niekoniecznie musi to być od razu zdjęcie ).
 Kiedy szylki są wypuszczone to polecam chodzenie na bosaka lub w samych skarpetach. Całkowicie odradzam chodzenie w kapciach z grubym spodem a tym bardziej na obcasie. W zetknięciu z takim obuwiem szylek nie ma raczej szansy wyjść bez szwanku, za to przy bosych nogach lub w samych skarpetkach człowiek jest jeszcze w stanie szybko zareagować w razie przydepnięcia. U mnie sprawdzilo się to już nie raz, zwłaszcza przy większej ilości biegających szylaków.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: JA w 25 Mar, 2008, 23:43
ja wlasnie bylam w skarpetkach, pewnie dlatego szybko pdnioslam stope ale schodzilam z mebli kuchenych ...  lapki nie podkurcza jak mi chodzi po rece i ramieniu to czuje jak sie na niej sie opiera. martwi mnie ze nie daje rady wskakiwac na wyzsze polki. zamierza sie a potem rezygnuje. dzis wieczorem bylam w pracy,dopiero wrocilam, ale maz mowil ze dzis wieczorem to samo. z weterynarzem mam straszny problem bo w okolicy takiego co by sie znal na szylkach nie ma dopiero w miescie oddalonym o 100km boje sie za ta droga go strasznie zestresuje. jeszcze nigdy nie byl poza domem.   
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 26 Mar, 2008, 09:24
Prawdopodobnie łapeczka nie będzie złamana skoro na niej się opiera ( przedniej łapki szylek może nie używać i oszczędzać ją ale nie wiem czy może oszczedzać tylną łapkę skoro cały ciężr ciała się na nich opiera ), ale pewnie coś zostalo naciągnięte lub przygniecione i szylka to boli. Boląca łapka będzie z pewnością oszczędzna dopóki nie przestanie boleć. Ja na twoim miejscu raczej wybrałabym się do weta aby się upewnić czy wszystko jest dobrze.
 Jeśli chodzi o weta to myślę ze taki kocio - psi powinien potrafić ocenić czy łapeczka jest złamana i niekoniecznie musiałabyś aż tak daleko jechać.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: JA w 27 Mar, 2008, 23:51
u mnie z weterynarzami to jest tak dzwonie zeby sie spytac o wizyte i slysze: "nie niestety tymi zwierzatkami sie nie zajmujemy"  ; "my tylko pieski kotki itp. niech pani sprobuje gdzie indziej"  ;  "wiem wiem ze polecala mnie moja kolezanka ale nie znam sie na tych zwierzatkach moja opinia bedzie badzo nieprofesjonalna"  No ale wkoncu znalazlam jednego jeszcze co "jest od tych zwierzatek". Toska lapka w porzadku nic zlamanego, najprawdopodobniej nadciagniete sciegno. dostal srodek przeciwbolowy (ktory wprost uwielbia, zamiast trzech kropli dorwal sie do buteleczki) i przeciwzapalny. jest deczko lepieiej. mam nadzieje ze za pare dni bedzie skakal jak szalony.  to byla pierwsza wizyta Toska u weterynarza
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Yoko w 28 Mar, 2008, 08:05
Ja pamiętam jak jeszcze nie miałam szylaka, ale miała go moja koleżanka. I ona tego swojego Kokoska dawała na smycz. I ona go w tej smyczy podnosiła i kiedyś źle związała i mu łapke tak dziwnie podniosło. Na drugi dzień miał ją chyba zwichniętą... Wczoraj była u mnie rodzina...i przyjechało 3 letnie dziecko...moje szylaki leciały do klatki kiedy ona zamykała drzwi, przytrzasnęła Mańkowi ogon. Ma trochę czerwony, nie wiem co robić...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 28 Mar, 2008, 08:58
Yoko powinnaś pójść do weterynarza, ogonek może nie jest złamany ale pewnie bedzie go bolał, więc może dostanie chociaż coś przeciwbólowego co przyniesie mu ulgę. Jeśli ogonek jest spuchnięty a skóra nie jest uszkodzona to możesz mu przyłożyć altacet.
  Ja z pewnością nie pozwoliłabym na wypuszczenie szylek przy tak małym dziecku.

u mnie z weterynarzami to jest tak dzwonie zeby sie spytac o wizyte i slysze: "nie niestety tymi zwierzatkami sie nie zajmujemy" ; "my tylko pieski kotki itp. niech pani sprobuje gdzie indziej" ; "wiem wiem ze polecala mnie moja kolezanka ale nie znam sie na tych zwierzatkach moja opinia bedzie badzo nieprofesjonalna" No ale wkoncu znalazlam jednego jeszcze co "jest od tych zwierzatek". Toska lapka w porzadku nic zlamanego, najprawdopodobniej nadciagniete sciegno. dostal srodek przeciwbolowy (ktory wprost uwielbia, zamiast trzech kropli dorwal sie do buteleczki) i przeciwzapalny. jest deczko lepieiej. mam nadzieje ze za pare dni bedzie skakal jak szalony. to byla pierwsza wizyta Toska u weterynarza

Ja, jak widzisz opłaciło się poszukać i wybrać do weta, teraz możesz być spokojna że mu pomogłaś i czuje się lepiej. Nawiasem mówiąc to ja jeszcze nigdy nie byłam u specjalisty gryzoniowego bo u mnie w mieście też takowego nie ma, mam za to sprawdzonego weta kocio - psiego który zawsze był mi w stanie pomóc.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Yoko w 28 Mar, 2008, 10:02
Już jest spoko...wyraźnie mu przeszło, może to tylko było chwilowe zaczerwienienie. A Ci goście byli niespodziewani i weszli kiedy szylki sobie biegały, więc ja zaganiałam je do  klatki no i wtedy wkroczyła mała...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 07 Maj, 2008, 21:17
Hej, moj szynszylek zostal przygnieciony wczoraj fotelem, od razu padl i lezal tak (od razu sie zsiusiał  :( nie wiem czy ze strachu czy z czego) na boku, dopiero po jakims czasie (okolo 2 godiznach) usiadl i siedzi caly czas, nic nie je, nie pije, jak daje mu cos to nie bierze ode mnie, wziąl tylko do pyszczka i tak tam trzyma. Domyslam sie ze ma cos z nozkami, poniewaz czasem nie moze utrzymac rownowagi i sie przewraca  :( dzis juz minęły 24 godizny odkąd to sie stalo. przed chwilą jak drapał sie za uszkiem to tez sie przewrocil prawie, ale usiadł spowrotem. Nie wiem czy moze nie zgniótl sobie brzuszka jak nic nie chce jeść? :? ale widzialam dzis ze robil kupe, wiec chyba trawi i brzuszek jest caly  :?  :( Nie mam pojecia co mu jest, nie wiem co robic, wiem ze powinnam isc do weterynarza, ale moze mieliscie podobne przypadki ?  :( :( :( tak mi go szkoda  :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 07 Maj, 2008, 21:34
Tak, miałam podobny przypadek kiedy mój Pusio został przygnieciony wersalką ( też się zsiusiał z bólu i był przez chwilę nieprzytomny ). Twój szylek powinien znaleźć się u weta zaraz po tragedii, tak jak mój bo wzięłam go od razu w nocy do weta, który podałby mu zastrzyk przeciwbólowy i przeciwstrząsowy, a także zbadałby go czy nie ma czegoś połamanego. Na złamania można jeszcze coś poradzić ale jeśli ma obrażenia wewnętrzne to gorsza sprawa. Ja chociaż wiedziałam że mój miał przygniecioną główkę i pękniętą szczękę jak się później okazało. Mój wet powiedział wtedy że jeśli przeżyje pierwszą dobę to powinien przeżyć ale nie wiem czy w twoim przypadku można tak sądzić. Musisz jak najszybciej udać się do weta , prawdę powiedziawszy to ja nie potrafiłabym czekać tyle i patrzeć na cierpiące zwierzątko. Taki pokiereszowany zwierzak siądzie w kąciku klatki i bedzie czekał na śmierć  :(.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dream* w 07 Maj, 2008, 22:03
koniecznie jedź do weterynarza na zastrzyk przeciwwstrząsowy i obrzękowy. Nie ma z tym co zwlekać. Każdy weterynarz je posiada, więc u każdego możesz je zrobić.  Poza tym ważne aby teraz miał ciepło bo organizm po takim wstrząsie może się znacznie wychłodzić. I ogólnie nie wiadomo czy nie ma obrażeń wewnętrznych, w takich wypadkach naprawdę lepiej udać się do weta niż pisać na forum.

poza tym niekoniecznie musi mieć coś z nóżkami skoro nie utrzymuje równowagi, nie chcę cię straszyć ale to może być coś z blędnikiem. bez wizyty u weterynarza się nie obejdzie, szkoda, że nie wybrałaś się tam wcześniej, bo podanie tych zastrzyków jest bardzo ważne jeśli zwierze ma przeżyć i im wcześniej się to zrobi tym szanse są większe.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 07 Maj, 2008, 22:29
Basia_W i jak z Twoim szylkiem? przezyl? i jest z nim wszystko dobrze?  :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 07 Maj, 2008, 23:19
malino z tego co się orientuję szylek Basi ma się dobrze, ale nie czekaj na jej potwierdzenie tylko idź czym prędzej do weta ze swoim zwierzakiem, nie pozwól mu się tak męczyć  :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Aśińska w 07 Maj, 2008, 23:36
Witajcie az mnie ciarki przeszły :? biedne maleństwo,mam nadzieje ze będzie wszystko z nim dobrze ,ale dziwie się kolezance ze tak długo zwleka z wizyta u wet. :pytam_pytam_pytam: pewnie są nocne dyzury, moze warto jeszcze pojechac z kuleczką, lub zadzwonić  i spytać jak mu pomoc :pytam_pytam_pytam: pozdrawiam i zyczę powodzenia
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 07 Maj, 2008, 23:36
Basia_W i jak z Twoim szylkiem? przezyl? i jest z nim wszystko dobrze? :(
Mojemu szylkowi stało się to 7,5 roku temu kiedy miał pół roczku. Wyszedł z tego ale nie tak szybko bo do pękniętej żuchwy dołączył ropień i długo nie mógł jeść, tylko papki granulatowe. Sama się dziwię że to przeżył i żyje dotej pory doczekawszy się gromadki dzieciaków, ale skutki tego wypadku widać do dzisiaj ; problemy z jednym oczkiem, tylko jeden siekacz w żuchwie i wykrzywiona żuchwa ( efekt ropnia ). Przypominam tylko że mój nie miał przygniecionego brzuszka a na początku kiedy wogóle nie jadł to dostawał podskurnie glukozę.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 07 Maj, 2008, 23:41
a jakie koszta sa takich wizyt u weta? nie mam zbyt duzo oszczednosci a na pomoc rodizcow nie mam co liczyc, stad tak zwlekam z wizyta:( ile kosztuja takie zastrzyki jak napisaliscie wyzej?  :( :( tak mi smutnooo  :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dream* w 07 Maj, 2008, 23:42
myślę, że między 15 a 30zł - napewno mniej niż nowa szynszyla, więc może warto poprosić rodziców o trochę funduszy.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 07 Maj, 2008, 23:48
Niestety to zależy od weterynarza. Ten u którego ja byłam nie jest specjalistą gryzoniowym ale mi pomógł, a za tą wizytę w nocy ( o tej porze wogóle nie przyjmuje tylko mieszka obok ) z trzema zastrzykami wziął tylko 15 zł. Następne wizyty kosztowały jeszcze mniej ok. 10 zł, 5 zł albo wogóle nic nie brał.
 Jeśli u ciebie jest krucho z kasą to może umówisz sie z wetem na póżniejsza spłatę albo jakoś na raty, poprostu poproś.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Aśińska w 07 Maj, 2008, 23:58
Ja płaciłam z tym ze w dzień 30zł wizyta i witaminy w zastrzyku, więc pewnie nie wiele wiecej to kosztuje,choć nie jestem pewna . Róznie z tym bywa w większym mieście pewnie więcej się płaci i odwrotnie zyczę powodzenia
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 08 Maj, 2008, 00:18
jutro ide z nim, bo to nie ma zartow  :( mam nadzieje ze nic mu sie nie stanie w nocy i przezyje do jutra  :( :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 08 Maj, 2008, 15:01
Czesc Wam, dzis bylam u weterynarza i nie stwierdzil nic niepokojącego, tylko coś z łapka nie tak, najprawdopodobniej zwichnieta, bo złamana nie jest. Z brzuszkiem tez wszystko w porzadku, mowi ze jest zdezorientowany po takim wypadku i trzeba mu teraz dac spokoj, niech odpoczywa. Dal mu strzykawka glukoze i wypil wszystko  :) i tak tez mam robic w domu z nim. Jesli nie bedzie nic jadl nadal, to w sobote rano mam isc, weterynarz da mu cos na apetyt  :) od razu mi lepiej, i mam nadzieje, ze wszystko z nim bedzie dobrze, tyle sie juz nacierpial  :(
Mam do Was tez pytanie, bo chcialabym mu dac cos jesc przez strzykawke, np papke, czy moge dawac mu jakies kaszki dla dzieci? Przez strzykawke moze zje, a nie chce zeby mi umarł z głodu biedaczek  :( tyle sie juz nacierpial, jestem juz troszke spokojniejsza, ale dalej sie martwie co z nim  :( :( :( bo to w koncu dzisiaj wieczrem minie juz 2 doba odkad taki jest  :?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Yoko w 08 Maj, 2008, 15:09
Spróbuj dać mu Gerberek, to taki owocowy deser dla dzieci. Jest w formie papki, więc nie ma co gryźć.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 08 Maj, 2008, 16:04
myslalam zeby dawac mu kaszke, albo takie gerberki w strzykawce rozrobione z woda, bo bez strzykawki ciezko bedzie  :?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Agniesia w 08 Maj, 2008, 16:52
Radziłabym ci kupić gerberek brokułowy ponieważ z tych wszystkich jest on najlepszy dla szynszylka :) chyba że masz w czym zmielić granulat bo ten byłby lepszy ponieważ te deserki nie są zbyt dobre dla szynszylka. Chociaż to jest tzw lepsze zło bo przecież nie chcemy żeby szylek się zagłodził
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: justyskal w 08 Maj, 2008, 19:45
takim gerberem spokojnie go nakarmisz przez strzykawke, uzupelni przy tym troche plyny, ja swojego karmilam jablkowym. pamietaj tylko by podawac nie wiecej jak 2ml co dwie godziny mniej wiecej.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 08 Maj, 2008, 20:15
mam pytanie natury technicznej, teraz pewnie tego nie ocenisz skoro szylek nie je, ale jeśli po przygnieceniu fotelem się zsiusiał to prawdopodobnie doszło do uszkodzenia drzenia kręgowego lub ucisku kręgu na rdzeń. Wtedy mięsnie stają sie bezwładne i pierwszym sygnałem jest własnie puszczenie moczu (to tak jak przy egzekucjach ludzi, tez puszczaja mocz, oonieważ zostaje zerwany rdzeń który steruje układem wspólczulnym [ czy parawspółczulnym, bo mi sie zawsze myliły nazwy...] czyli tymi mięśniami i funkcjami które są przez nas kontrolowane w małym stopniu. Dążyłam do pytania czy szylek trzyma mocz czy stale popuszcza pod siebie (obejrzyj futerko na brzuszku). Tak mi sie zdaje ze jesli nie będzie trzymał moczu, to zostanie inwaldą, ponieważ jego tylne łapki takze zostały sparaliżowane.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 08 Maj, 2008, 21:44
Szynszylek nie sika pod siebie  :D to chyba dobry znak, je też gerberka ze strzykawki, nawet sam po chwili bral za strzykawke zeby dostac jesc  :) mam nadzieje, ze jutro bedzie jeszcze lepiej   :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malina165 w 14 Maj, 2008, 12:04
mam jeszcze jeden problem, jak daje mu kule do kapania sie, to zamiast tak jak zawsze od razu robic to jak oszalaly to on tylko je ten piasek  :? i nie wiem czy to mu nie zaszkodzi, dalam mu cos do scierania zabkow wiec po co mu ten piasek jeszcze  :???:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 14 Maj, 2008, 20:53
myślę, że brakuje mu wapna i dlatego je piasek. Nie dawaj mu narazie piasku za to podaj wapienko do jedzenia lub calcivit vitakraftu.tabletke mozesz rozgniesc i popudrowac powstałym proszkiem karme w miseczce, przez kilka dni. Szybko uzupełni niedobór wapnia, który wpływa na odbudowe powiazań nerwowych. Twojemu szylkowi jest to teraz potrzebne podczas rekonwalescencji. Mozesz takze podawac wapienko w płynie np. o smaku bananowym, takie dla dzieci, kilka  kropelek do pysia na dzień.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dominika003 w 18 Cze, 2008, 11:55
Przeglądałam ten wątek kilka razy, ale nadal nie wiem co moze być mojemu Dzidkowi :(
wczoraj zauważyłam, że gryzie swoją łapkę, teraz ma zaczerwienioną i w jednym miejscu jakby nie miał futerka.
Gdy go wypuszczam normalnie biega, skacze, podchodzi do mnie-zachowuje się normalnie.
Jak wsadzam go do klatki to siedzi w kącie i prawie się nie rusza. Jest śpiący.
Daję mu jeść- zjada kawałek, a resztę zostawia. :(  Nie wiem co mu jest, martwię się bardzo. Czy będę musiała iść z nim do weterynarza?
Czy moze to nic poważnego? Bardzo proszę o pomoc.!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dream* w 18 Cze, 2008, 12:06
pewnie samotność i samowystrzyganie sobie sierści z łapki. do tego typowa apatia i brak apetytu.
choć oczywiście może to być coś innego. np pasozyty zewnętrzne i swędzenie, stąd wygryzanie łapki, może to być grzybica, choć raczej rzadko atakuje najpierw łapkę, może to być zwichnięcie które męczy zwierzaka i boli stąd brak apetytu i stąd gryzienie łapeczki.
milion rzeczy może dać takie efekty.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dominika003 w 18 Cze, 2008, 12:33
co zrobić zeby tego nie robił?  jak mogę mu pomóc?
zawinąć bandażem? przemyć czymś?
moze samo się zagoi i nie będzie gryzł?
nie mam pojęcia... 
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 18 Cze, 2008, 12:48
jeśli nie wiadomo co jest kulce to najbezpieczniej iść do specjalisty....
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dream* w 18 Cze, 2008, 12:56
owinięcie bandazem sprawi, że łapka będzie gorzej ukrwiona i może dojść do martwicy nawet.
jeśli to samowygryzanie które jest częste na łapkach - to się nie zagoi i szylek nie przestanie gryźć, niczym mu też nie pomożesz, chyba, że dokupieniem towarzysza ;)

jeśli to grzybica lub pasożyty to tylko weterynarz będzie mógł przepisać Ci leki.
a jeśli to zwichnięcie to samo się wygoi pod warunkiem, że zabierzesz szynszyli z klatki deski i nie będziesz puszczała na wybieg aby nie obciążać łapki.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: _ANGEL_a w 03 Lip, 2008, 08:40
witam! mam nadzieje ze moim postem komus pomoge, wczoraj w nocy moj szylek został nadepniety, niestety tak jak moj chlopak mowi stapa mocno po ziemi i nie wychamowal nogi, gdyz szylek w ostatnim momencie odbil sie od sciany i mu pod noge....;( uslyszalam tylko pisk zza sciany... szylek lezal nieruchomo ...moj chlopak od razu wzial go na rece zeby ograniczyc mu ruchy w razie jakis powazniejszych uszkodzen wewnetrznych...z noska mu zaczela  leciec krew wiec pierwsze co zrobilismy to obmywalismy mu pyszczekk zimna woda, i wedlug weteryarza, co sie pozniej dowiedzielismy ,to najlepszeco  moglismy mu w tamtym momencie pomoc, od razu zadzwonilismy do weterynarza (weteryarz zalecil skraplanie gryzonka zimna woda i owiniecie go kocykiem)i pojechalismy w umowione miejsce,( po godzinie 22), zostal przebadany i na szczescie wszystko w porzadku z moim malenstwem, weterynarz kazal omywac mu co jakis czas woda utleniona pyszczek  , kilka dni ma byc pod nasza obserwacja czy juz wraca do psocenia jak to bylo przed wypadkiem, a pozniej do kontroli. zakaz skakania, ma miec zapewniony spokoj dostep do picia, z jedzieniem nie przesadzac, i sam w klatce. w zadnym wypadku nie wyciagac go na wybieg . Teraz szylka siedzi sobie grzecznie w pylku, wiem ze ja boli ale nic nie mozna juz zrobic tylko czekac do powrotu zdrowia. Przykra przygoda...wczoraj to sie rozwylam jak mala dziewczynka, bo moj pupilek cierpial.....za kilka dni napisze jak z malenstwem...
pozdrawiamy
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dream* w 05 Lip, 2008, 12:30
w sumie to bardzo dziwne jest.
bo najlepsze co można zrobić w takim wypadku to podać zastrzyk przeciwwstrząsowy i przeciwobrzękowy. zwłaszcza jeśli pojawi się wyciek z noska - ot tak się nie pojawia i zawsze świadczy o jakimś uszkodzeniu.
z tego co wiem, wody utlenionej nierozcieńczonej nie używa się w okolicach oczu, noska i pyszczka bo to silna chemia. [już lepiej rozcieńczoną w stężeniu podanm na opakowaniu, lub solą fizjologiczną]
a zwierze po przygnieceniu raczej traci ciepłotę ciała niżeli ją przybiera.

w każdym razie, trzymam kciuki żeby maluch z tego wyszedł ;)
ha - dlatego ja siedzę po turecku jak paskudziochy biegają :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 06 Lip, 2008, 09:46
co innego kiedy jedna szynszyla z wyskoku spadając...zgniecie drugą...miałam i taką przygodę...ciężarnej wtedy Sferze niby nic,przerażona tylko uciekła,ale krew z nosa poszła i się dusić zaczęła. dobrze,że pod samą ręką w pokoju była sól fizjologiczna.zawinęłam futrzaka w ręcznik, nalałam soli na chusteczkę i przemywałam nochala. jak się później okazało, dodatkowo potem został naderwany przez towarzyszkę z klatki...było zachodu...
swoją drogą-dlaczego jest tak,że szyle muszą być z nami tak blisko "jak się da"?ile razy bardzo uważając mało co nie usiadłam na mojej Bubie...zawsze pod tyłek się pcha niesamowicie...tak samo przy nogach jak piesek
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: cindirella w 06 Lip, 2008, 12:40
moj robi tak samo - juz niezliczona ilosc razy kopnelam go w powietrzu, bo kiedy ja pomysle o zrobieniu kroku on jest na drugim koncu pokoju, a kiedy sie rusze on sie ze mna zderza.. jak siadam to tez w zwolnionym tempie i jeszcze sie ogladam dookola..
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Esper w 23 Sie, 2008, 19:21
Niestety jakis idiota pod blokiem chwalil sie swoim autem, niunia sie nie na zarty wystraszyla chciala sie odbic od sciany i gdzies schowac ale byla na lozku i spadla z nieco ponad metr na ziemie, teraz siedzi i jest z nia cos nie tak, jest wygieta w pol ksiezyc do jednej lapki, probuje sie gdzies w okolicach boku czesac zabkami, czy to moze byc zlamana lapka?

Niunia nie piszczy, nie lezy tylko siedzi, ale wyglada jakby cos jej jednak bylo, co robia szynszyle jak im sie zlamie noga?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 23 Sie, 2008, 21:20
szylki ze złamanymi łapkami po prostu sie nimi nie podpieraja. najlepiej spróbuj poobserwowac jak biega, skacze. weź małą na ręce i spróbuj wyczuć czy stoi mocno wszystkimi łapkami, obmacaj czy nie są bolesne, tylko tak możesz sprawdzić co jest nie tak.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 23 Sie, 2008, 21:25
Złamana noga idzie w gips...ale z takiej wysokości jeśli spadła na płaskie i przy okazji o nic w locie się nie obiła, to może naciągnęła mięsień. idź do weta tak czy siak.
jeśli to nie złamanie a zwichnięcie, to pewnie dostanie coś w rodzaju przeciwbólowo-przeciwzapalnego np. Tolfedine 6mg. A szylka wystraszona może być...podaj jej coś co lubi...niech posiedzi w klatce i wyjmij te rzeczy z niej, na które by musiałaby wskakiwać i trudzić tą nogę. czyli na dobę pozbądź się najlepiej półek i hamaka...niech pokica po trocinach samych w kuwecie :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 23 Sie, 2008, 21:36
nie gipsuje sie nozek u gryzoni, bo potrafia dostać martwicy i noga bedzie do amputacji, ale mozna założyć szynę o ile nie będzie zjadana, podac antybiotyki oraz zapewnic bezpieczną klatkę bez półek lub mieszkanie przez 2 tygodnie w transporterze, zeby szylka nie skakała.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 23 Sie, 2008, 21:49
a ja słyszałam, że nóżki się gipsuje...czy to tylko coś źle pamiętam... ale chyba ktoś się telefonicznie radził w sprawie gipsu czy coś..
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Esper w 23 Sie, 2008, 22:51
to raczej faktycznie musi byc cos naciagnietego, chodzi normalnie jak juz chodzi, nie broni sie specjalnie przed dotykaniem tej jej strony, ale tez nie zachowuje sie tak jak gdy wszystko jest ok. Nadal stara sie tam czyscic futerko, w piasku nie turla sie tylko przesuwa bokiem, do weta ide jak tylko bedzie otwarty. Coz najwyzsza pora sprawdzic ile jest wart ten wet na osiedlu

mila atmosfera tam panuje, potwierdzil ze to musialo byc jedynie poobijanie, szyl zachowuje sie juz normalnei nie liczac faktu ze nie ma ochoty skakac jak zazwyczaj
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 24 Paź, 2008, 21:00
Miałam nadzieję, że nigdy nie będę musiała pisać w tym wątku  :(
Wczoraj wieczorem Chili miał wypadek. Jak zwykle wieczorem wypuściłam kulki na wybieg. Tym razem dałam im więcej przestrzeni niż łazienka i po staremu biegały po przedpokoju i kuchni. Ja standardowo siedziałam na podłodze i wodziłam za nimi wzrokiem (tak, nadal nie mogę się na nie napatrzeć :) poza tym - robię to dla ich bezpieczeństwa).  W pewnym momencie usłyszałam huk i chociaż moja reakcja była natychmiastowa - Chili znalazł się pod drewnianą półką, która niespodziewanie spadła. Do tej pory nie wiem jak to się mogło stać i ciężko jest mi wyzbyć się myśli "moja wina"...złośliwość rzeczy martwych. Myślałam, że wszystkie zabezpieczenia, które dla ich dobra poczyniłam w mieszkaniu (pozaklejane wszystkie dziury, schowane kable - po prostu wolne przestrzenie) będą wystarczające. Nigdy jednak nie przyszło mi na myśl, ze półka może ot tak spaść! No i dlaczego nie mi na głowę?! Całe szczęście, o ile można tak powiedzieć, nie spadła ona tak zupełnie na płasko na Chilego, tylko kantem zahaczyła o listwę wykończeniową podłogi, więc zawsze kilka cm przestrzeni od podłogi było. W ułamku sekundy podniosłam półkę, Chili pobiegł do kąta przestraszony. Tam po chwili zrobił siku - z małą ilością krwi. Wytarłam (w tym czasie oczywiście odchodziłam już od zmysłów). Siedział skulony, położył się, widać było że był przestraszony (co oczywiście nie dziwne). Za chwilkę zrobił następne siku - też z krwią, było jej więcej (intensywniejszy kolor). Chwyciłam za telefon - pierwszy tel do TŻ, płacz, szukanie numeru do weta. Po telefonie zobaczyłam, że Chili biega po kuchni, wskoczył do miski z pyłem i się kula w najlepsze. Zrobił kolejne siku, tym razem jaśniejsze, już prawie normalne. Trochę jeszcze pobiegał, włożyłam go do klatki. Siedział to na domku, to w domku, to wskakiwał na półki. Nie stracił zainteresowania jedzeniem. Podchodził do miski, coś w niej grzebał, ale tak jakby nie mógł jeść - coś tam ugryzł i zostawiał. I po każdej takiej próbie od razu chował głowę albo w kąt klatki między ściany, albo między kraty a miskę (te przedmioty są metalowe, więc może chciał się ochłodzić, złagodzić ból  :???: )Co pewien czas robił siku (częściej niż zazwyczaj), ale już normalne. Pojechałam do weta. Opowiedziałam całą historię. Pani zważyła malucha (waży 400g). Dokładnie go oglądnęła, wymacała - kończyny bez urazów, żuchwa również - prawdopodobnie jest obita, stąd trudności z jedzeniem. Zaglądnęła mu takim jakimś miniaturowym plastikowym wziernikiem z lampką do pyszczka i wszystko ok. Dostał 6 zastrzyków: przeciwwstrząsowy, przeciwzapalny (w razie urazów tkanek miękkich), przeciwobrzękowy (w razie wstrząśnienia mózgu), przeciwbólowy, witaminowy - wzmacniający, i jeszcze jakiś , ale nie pamiętam jaki. Pani doktor była bardzo miła, wszystko tłumaczyła, wspaniale podeszła do sprawy, za co jestem jej bardzo wdzięczna (dla zainteresowanych podam dokładne namiary w dziale „Weterynarze”). Jutro mam przyjść na wizytę kontrolną. Od czasu powrotu od weta mały w zasadzie ciągle śpi, chyba zaczął w końcu mniej sikać, co jakiś czas się przebudza i próbuje coś przegryźć - najczęściej wybiera sianko, i nie chowa już po tym głowy. Pije mniej niż zwykle, ale też nie unika wody. Zapewniłam mu spokój i mam nadzieję, że czuje się bezpiecznie. Z mojej strony: cała noc nie przespana, bacznie obserwowałam Chilego, i przepłakana. Przeczytałam cały ten wątek i przeglądnęłam cały dział "Ostry Dyżur". Staram się mu pomóc, jak tylko potrafię. Proszę Was o radę - co jeszcze mogę zrobić? Jeżeli spotkaliście się z podobnymi objawami, proszę dajcie znać. Jeżeli możecie o to zapytać kogoś innego, również będę bardzo wdzięczna. Zapewne jednym z kluczowych elementów tej sprawy jest również czas - czekam i ciągle obserwuję, liczę na poprawę i marzę, żeby wszystko wróciło do stanu przed wypadkiem.
Dodam jeszcze, że nie było objawów typu: krew lub inne wydzieliny z noska, zaburzenia równowagi, harczenia i wydawania innych podejrzanych dźwięków, ciężkiego oddechu, powłóczenia kończynami, wygięcia kończyn, ogólnych problemów z poruszaniem się; poza tym: bobki normalne, mocz też już normalny, jasny, temperatura uszu w normie (są normalnie ciepłe, nie są gorące czy też przekrwione lub blade), ogonek cały.
Aha, i jeszcze jedno - jest w klatce z Lilo, jednak Lilo chyba czuje, że Chili nie ma się najlepiej i go nie zaczepia. Od czasu do czasu przychodzi tylko go delikatnie poiskać, czasami zaśnie obok niego, ale generalnie siedzi na najwyższej półce; od czasu do czasu też nawołuje, Chili jednak mu nie odpowiada, śpi.
Mam nadzieję, że wszystko w miarę dokładnie opisałam.
Z góry bardzo dziękuję Wam za każdą wypowiedź, pomoc:)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 24 Paź, 2008, 21:22
dobrze, że w miarę szybko dostałaś się do wetki w takim przypadku to najlepsza pierwsza pomoc, zastrzyki przeciwstrząsowy, p.zapalny i p.obrzękowy były podane i to najważniejsze, teraz trzeba szylka obserwować, może przez 2-3 dni nie jeść lub jeść bardzo mało, jest w szoku. Ważne żeby robił kupki i pił. Jeśli w moczu była krew to może pólka uderzyła gdzies w nerkę (lub wątrobę/śldzionę może koleżanki podpowiedzą co przepuszcza krwinki do moczu.. Dream? Coolmamcia?), trzeba nadal obserwowac siuśki, moze miec obrażenia wewnetrzne. Niech mieszka z Lilo, obecność drugiego szylka na pewno będzie dla niego miła. Spróbuj mu podać połowę migdałka, może bedzie miał ochotę zjeść, wykluczysz wtedy problem zębów. Jeśli nadal nie zje to moze faktycznie ma stłuczoną żuchwę. A moze półka w takiej mierze oparła się o listwę że został tylko lekko przygnieciony w tylnej częsci i jest po prostu w szoku. W każdym razie teraz możesz tylko obserwować, sprawdzać czy je i pije.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 24 Paź, 2008, 21:41
Myszo, dziękuje za szybka odpowiedź. Jak tylko Chili się przebudzi, to podam mu migdałka, bo nie chcę go budzić specjalnie po to. Wcześniej podałam mu rodzynka, bo ktoś tu w wątku napisał, ze wet mu tak polecił (bo mają dużo wit. z grupy B). Zjadł około połowy, tylko tak jakby odrywał po kawałku i dopiero przeżuwał, a nie tak jak zwykle po prostu płynnie go gryzł.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: coolmamcia w 24 Paź, 2008, 21:42
Przy stłuczeniu nerek charakterystyczne jest szybkie pojawienie się krwi w moczu. Czasami powstaje krwiak, towarzyszy ból okolicy. U ludzi wykonuje się urografię lub usg nerek, jednak wątpię, aby takie postępowanie dotyczyło szynszyli, czy innych gryzoni. Zrobiłaś to co należało i weterynarz zastosowała leczenie zachowawcze. Bardzo możliwe, ze dostał coś uspokajającego.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 24 Paź, 2008, 21:48
Coolmamciu, również dziękuję za odzew. Z tego co wiem u tego weterynarza można wykonać USG, nie wiem co prawda czy ta usługa jest możliwa u szynszyli (pewnie ta głowica USG jest wielkości Chilego). Jeżeli to może pomóc, to mogę poprosić Panią wet. żeby wykonała takie badanie, może się zgodzi.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 24 Paź, 2008, 22:09
Aż mnie ciarki przechodzą kiedy czytam coś takiego bo sama przez to przechodziłam, miałam poważnie pokiereszowanego szylka ale dotyczyło to tylko głowy. Piszesz że szyluś grzebie w jedzonku i coś skubie, widać jest głodny ale nie może gryźć z jakiegoś powodu ( może jest tylko obolały, ale może mieć coś poważniejszego ze szczęką ). Możesz mu podać do jedzenia papkę ze zgniecionego granulatu wymieszanego z wodą lub startym jabłkiem, takie coś podawałam mojemu Pusiowi kiedy miał pękniętą szczękę i stracił ząbka. Uczulam na sprawę szczęki, obserwuj go czy zacznie jeść normalnie, u mnie dopiero po dwóch tygodniach okazało się że rzuchwa była pęknięta bo wytworzył się na niej ropień, to już nie przelewki ponieważ taki ropień wykrzywia kości i zwierzątko traci możliwość normalnego przeżuwania.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: coolmamcia w 24 Paź, 2008, 22:10
Jutro idziesz na wizytę kontrolną, możesz zapytać o zrobienie usg okolicy nerek i ewentualnie brzuszka. U ludzi przy stłuczeniu nerek również stosuje się leczenie zachowawcze, jedynie w przypadkach narastającego krwiaka, pęknieciach pęcherza moczowego itd stosuje się leczenie operacyjne. Usg ukazuje po prostu stopień uszkodzenia. Dobrze rokuje to, że krwiomocz widoczny okiem był tylko 2krotny. Żeby przekonać się, czy krew występuje nadal, możecie zrobić badanie moczu. Co do ilości krwinek czerwonych mój weterynarz stosuje "ludzkie normy" czyli norma to 0-3 krwinek w polu widzenia. O wszystko możesz zapytać weterynarz, na pewno wypowie się na temat tego, które z badań mają sens.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 24 Paź, 2008, 22:56
Basiu, zrobię papkę wg Twojego przepisu i spróbuję mu podać. Jutro kupię też jakiegoś Gerberka, czytałam że też się nadaje - mam kupić jakiś konkretny smak? Czytałam właśnie o problemach ze szczęką jak i z ząbkami (przerośnięte zęby, korzenie) i widzę, że jeżeli o to chodzi to sprawa zawsze jest poważna  i istnieje zagrożenie życia. Jeżeli problem taki będzie trwał przez kilka dni, poproszę chyba Panią wet. o lekką narkozę dla Chilego i dokładne oględziny jamy ustnej. Może przydało by się zdjęcie RTG? W tej lecznicy chyba nie ma takiej możliwości, ale znam taką, w której jest taki sprzęt.

Coolmamciu, wypytam jeszcze Panią wet. o możliwe badania i o badanie badanie moczu.


Przed chwilą Chili się przebudził, więc podałam mu pół migdała - od razu zaczął go gryźć, lecz zaczął się chyba dławić - otwierał pyszczek i łapkami próbował tak jakby coś z niego ściągnąć, a fragmenty jedzenia wypadały mu z pyszczka. Jak je, to wygląda to tak, że wkłada żarełko, gryzie a ono tak jakby mu się przyklejało do ząbków - ciągnie je mocno łapkami  - stad to moje wcześniejsze wrażenie, że najpierw odrywa kawałek a potem dopiero go żuje. To upewniło mnie w przekonaniu, że coś z jego pyszczkiem (nie wiem czy żuchwą, ząbkami, a może coś z połykaniem) jest nie tak :( Poproszę jutro Panią wet. o dokładniejsze jego zbadanie. Mam poprosić o tą narkozę dla niego?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Aśińska w 24 Paź, 2008, 23:48
Doskonale Cię rozumię i wiem co czujesz .....Sama niedawno przeszłam 7 tyg leczenia kulki.Mogę Ci polecić z Gerbreków brokułowy, jabłko z brzoskwinią i mus bananowy , takie mi zaleciła lekarka.Ucałuj kulkę , i mam nadzieję ze będzie dobrze , pozdrawiam.Co do narkozy to wet sam będzie wiedział czy jest potrzebna , ale z doświadczenia powiem ze kulki żle ja znoszą . Trzymam kciuki.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 25 Paź, 2008, 00:00
Przeczytałam cały wątek o wadach uzębienia i dławieniu i w odniesieniu do tego:
Chili nie ślini się, problem z jedzeniem ma od wypadku - prawdopodobnie nie jest to w takim razie wina przerośniętych korzeni , raczej coś po urazie mechanicznym - może ma jakąś rankę w jamie ustnej, może wykrzywił mu się jakiś ząbek lub się rusza etc. Chili chętnie sięga po jedzenie, więc prawdopodobnie nie sprawia mu to wielkiego bólu (mam nadzieję), bo też przy tym nie piszczy, ale widać, ze ma  z gryzieniem problemy. Wodę pije ochoczo i nawet w dużych ilościach - więc to raczej nie problemy z przełykaniem, jak mi się wydawało. Co prawda badanie wziernikowe nic nie wykazało, ale możliwe, że było niedokładnie zrobione - trwało krótko, bo Chili sie wyrywał, więc możliwe że nie wszystko zostało dostrzeżone lub prawidłowo ocenione. Poproszę jutro o głupiego jasia  i dokładne oględziny. I jeszcze jedno - czy strzykawki insulinówki można normalnie kupić w aptece bez recepty?


Aśińska, jutro polecę po Gerberki do sklepu. A z Twoim szylusiem już wszystko w porządku, udało się wyleczyć do końca? Kuleczkę z chęcią ucałuję:)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Aśińska w 25 Paź, 2008, 00:07
Zuzi juz nie ma   :icon_frown: nie będę juz tu o tym pisac, na profilu jest moje gg , jeśli masz pytania zapraszam .
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 25 Paź, 2008, 14:25
Widzę, że gdzieś zjadło mój ostatni post, więc jeszcze raz napiszę:
" Aśińska, przepraszam za faux pas z mojej strony"

A wczoraj w nocy (chwilę po 24), Chili się obudził i zaczął po staremu rozrabiać w klatce - skakał po półkach, właził po prętach. Postanowiłam więc wyciągnąć klatkę na wybieg, otworzyłam drzwiczki - chłopaki od razu wyskoczyły i zaczęli hulać w najlepsze. Siedziałam z nimi chyba do ok. 2 w nocy. Chili ok. 1/4 czasu spędził siedząc w misce z jedzeniem i pałaszując suszone banany, pestki dyni i orzechy - garnął się go jedzenia, ale ma z nim jeszcze kłopoty. Zrobiłam też papkę z granulatu, ale nie chciał jej ruszyć. Starłam jabłko na tarce, to chętnie zjadł. Potem zabrał się do obgryzania tapet, co chyba po praz pierwszy mnie ucieszyło :D Kąpał się w piasku wywijając takie pozy, że ho ho  [-chomik-] Gdyby nie te problemy z gryzieniem, to wszystko po staremu :)
Dzisiaj byłam z nim na kontroli u weta. Dostał kolejny zastrzyk, coś przeciwbólowego i przeciwzapalnego. Poza tym dostałam w strzykawce ten środek i mam mu go podawać z jedzeniem po kropelce raz dziennie przez 5 kolejnych dni (do czwartku). Do tego czasu powiedziano mi żebym go najlepiej karmiła czymś miękkim - najlepiej siankiem i właśnie gerberkami, żeby żuchwa / ząbki doszły do siebie. Pani wet. jeszcze raz sprawdziła mu wziernikiem jamę ustną, tym razem udało się dłużej i stwierdziła, że wszystko jest ok. Możliwe, że jego problemy wynikają z tego, że jest głodny i zbyt dużo napycha sobie do pyszczka lub też po prostu po oberwaniu w główkę boli go jeszcze żuchwa lub ząbki. Jeżeli problem będzie się utrzymywał przez kolejne dni, to mam się zgłosić i zostaną podjęte inne kroki (oglądnięcie jamy ustnej pod głupi jasiem chyba).
Teraz Chili schował się w domku i śpi. Lilo uroczo się nim opiekuje. Te moje kochane kuleczki  :D !
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Aśińska w 25 Paź, 2008, 14:33
Bardzo się ciesze ze wszystko jest na dobrej drodze :), pomiziaj ich za uszkiem. :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 25 Paź, 2008, 14:58
a co do usg-z szynszylami to gorsze niż koszmar. nawet dobrze wyposażone kliniki zazwyczaj muszą ściągać specjalny aparat bo sami nie posiadają głowicy o odpowiedniej mocy. sama się pytałam wiele razy i proponowano mi zawsze umówienie się najwcześniej za tydzień dwa. wyjątkiem chyba tylko sggw jest.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 25 Paź, 2008, 16:21
I jeszcze jedno - czy strzykawki insulinówki można normalnie kupić w aptece bez recepty?

można ale typowe insulinówki mają teraz przyklejaną igłę, proś o sztrykawki 1-mililitrowe, cienkie. Bo jak powiesz insulinówki to ci baba poda te z wklejoną igłą.

Metafora skad jesteś? w Krakowie mamy dobrego lekarza od szynszyli w ARCE, dr Baran jest od zwierzątek egzotycznych i gryzoni. Świetnie sprawdza ząbki wziernikiem, bez usypiania, ma po prostu dobry system, owija szynszyla pod szyjką ręcznikiem, szczelni, ja trzymam szylka a on zaglada wziernikiem ze światełkiem do pysia.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 25 Paź, 2008, 18:57
Myszo, jestem spod Wrocławia (Oława), więc do Krakowa mam trochę daleko ;) Chociaż gdyby od tego zależało życie kuleczki, to odległość nie gra roli. Może powiem mojej Pani wet. o tej metodzie i następnym razem spróbujemy zrobić tak jak piszesz. To jest jakieś specjalne wiązanie tego ręczniczka? Chodzi o taki papierowy ręcznik, czy zwykły kąpielowy? Mogłabyś jakoś, w miarę możliwości, dokładniej to opisać:)?

Co do strzykawek, to problem rozwiązał się niejako sam -  Pani wet. dała mi dzisiaj jedna 2ml i jedną 5ml :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 25 Paź, 2008, 19:14
Fajnie że szyluś poczuł się lepiej  :), jako miękkie jedzonko możesz mu też podać zarodki pszenne, może jakieś płatki śniadaniowe i pewnie teraz przydałby się pyłek pszczeli.
 Ten sposób z ręcznikiem widziałam parę lat temu na Animal Planet, zawija się poprostu szylka w zwykły ręcznik tak by wystawała tylko główka, niestety trzeba mieć wprawę żeby tego dokonać  :D, może Mysza zna dokładny przepis na " opakowanie "szylka to ci napisze.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 25 Paź, 2008, 19:18
metaforo, to normalny mały ręcznik kąpielowy.
Ręcznik traktuje się jak kaftan bezpieczeństwa, środek długiego boku wkładasz szynszylowi dosć ciasno pod szyjkę, ale tak żeby go nie dusić, tylko żeby nie cofał głowy, trzymasz ściśle za głową, resztę zakładasz z lewej na prawą na pleckach szynszyla i podwijasz pod tyłek, żeby szynszyl nie odpychał lekarki łapkami, ani żeby nie schował się do ręcznika, jak do norki. Z językiem lekarka musi już poradzić sobie sama, bo szynszyle potrafią nieźle nim wywijać i wypychać wziernik :)

zaraz załączę ci rysunek z painta jak to wygląda, tylko nie ryknij smiechem... rysowane na prędce prawa ręką i myszką w dodatku :P

[załącznik usunięty przez administratora]
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 25 Paź, 2008, 19:26
Kochane jesteście ! Z góry baaaardzo dziękuję za rysunek, chociaż nie bądźmy skromne- opis też niczego sobie  :D
Na najbliższej wizycie podam Pani wet. przepis na kaftanik dla kulek i zrobimy z Chilego 'szczyla doświadczalnego' :)

Ja tymczasem podaję Chilemu (m.in.) suszone ziółka - miętę z własnej działeczki i muszę powiedzieć, że z gryzieniem jej nie ma problemów [-chomik-]
Zarodków pszennych ani pyłku nie mam, ale mogę kupić. Szczególnie ten pyłek brzmi smakowicie;) 


Noooo, Myszo masz talent ! Czyżbyś była leworęczna?  Jeżeli tak, to miło mi - ja również :) Już wiem o co chodzi, a rysunek wydrukuję dla Pani wet.  :D  Ja nie potrafię nic a nic narysować w paintcie, no może abstrakcje;)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 25 Paź, 2008, 19:34
Rysunek poprostu zabójczy  :D.

Metaforo tylko tego pyłku nie podawaj jak jedzonko bo jest słodki - tylko troszkę codziennie, to takie naturalne witaminki.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 25 Paź, 2008, 19:39
Może dzięki temu, że pyłek jest słodki, to Chiluś nie będzie miał większych problemów z jedzeniem lekarstwa, które ponoć jest gorzkie. Będę musiała wymyślić jakiś cudowny i przepyszny specyfik w którym będę mu to przemycała :D Dodatek pyłku może tutaj odegrać ważną rolę :D Chyba stanę na rzęsach, bo Chili bywa wybredny) ;)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 25 Paź, 2008, 19:44
[ot] tak jestem mańkutem, jak sie toto pogardliwie określa. Nadal u niektórych w XXI wieku budzę sensację...z księżyca sie wzięli.
Leworęczni to wrażliwe dusze i artystyczne zarazem, miło mi wiedzieć że koleżanka również leworęczna, gdzieś na forum możesz znaleźć link do moich obrazów pełnowymiarowych, na płótnie :D[/ot]

gorzki smak lekarstwa świetnie przełamuje sok z czarnej porzeczki z tymbarku, zakup sobie ze 2-3 soczki, takie małe (ale tylko tymbark bez cukru, nie takie do rozcieńczania do wody!) i zrób tak, nabierz lekarstwo do strzykawki, dopełnij sokiem z kieliszka do 1-2 ml (więcej na raz w siebie szylek nie wchłonie!) i potrząsnij, wytrząsnie sie osad, to normalne, tak podaj małemu powolutku zeby sie nie zachłysnał.
*to jest porada weterynarza dr Barana
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 26 Paź, 2008, 09:01
dobrze działa przerobiona skarpeta frotte, która ma wszytą odpowiednio gumkę do gaci w miejscu, gdzie szynszyl powinien mieć głowę po włożeniu do skarpety
mój biedny Wacław nie może się pogodzić, że jak owa skarpeta ląduje na wybiegu to będą mu podwozie sprawdzać. nawet jak zrobię już z niego roladkę w skarpecie, to potem próbuje mnie skopać nogami i jest niezły kłopot
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 26 Paź, 2008, 12:10
Ale Wy macie świetne pomysły  [bardzopolecam] Soczek kupię chyba w większych ilościach, bo sama też uwielbiam :D Później oczywiście zdam relacje jak przebiegła cała procedura, mam nadzieję, że Chili da się przechytrzyć ;)
A na pomysł ze skarpetą bym chyba w życiu nie wpadła. W końcu mam dwóch facetów, więc sprawdzanie podwozia mnie nie ominie :)
Pomysłowy Dobromir mógłby się od Was uczyć :D


[ot]Nie na temat: (wybaczcie, ale nie wiem jak to ująć w taką ramkę  [mam_watpliwosci] )
Myszo, zaraz przeczeszę forum za tym linkiem, bo bardzo chętnie pooglądam Twoje obrazy :) Znam osoby leworęczne, które na siłę były uczone do posługiwania się prawą ręką :shock: Całe szczęście na moje mańkuctwo nigdy nikt nie narzekał. Ale fakt faktem, że trafia się jeszcze zaściankowe podejście do tej sprawy. I zgadzam się, że leworęczni mają smykałkę do artyzmu. Ja co prawda malować nie potrafię, ale realizuję się muzycznie - gram na flecie poprzecznym (kiedyś bardziej 'zawodowo', teraz już tylko dla siebie). [off-topic][/ot]
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: domi_nique w 26 Paź, 2008, 14:54
metafora jakby co, we Wroclawiu na AR nie powinno byc problemow z usg szynszyli. sprobuj za wczasu popytac, tak na wszelki wypadek.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 26 Paź, 2008, 16:26
Jeszcze co do tego soczku zabijającego gorzki smak, to polecam również sok bananowy. Często piję go z wyciagiem z pestek grejpfruta ( to wyjątkowo gorzkie paskudztwo ) i gorzkiego smaku prawie wcale nie czuć.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 27 Paź, 2008, 09:14
Całe szczęście Chilemu bardzo posmakował soczek porzeczkowy, więc żadnych problemów z podaniem lekarstwa nie miałam. Ba, nawet domagał się więcej :)  Zauważyłam jednak, że jego kupki są mniejsze. Je jednak mniej niż przed wypadkiem, może to przez to właśnie. A reszta po staremu - na wybiegu wieczorem trochę poszaleli, teraz śpią wtuleni w siebie  :love:

domi_nique, dzięki za info [taak]
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 27 Paź, 2008, 10:26
kupki będę teraz robiły się coraz mniejsze od antybiotyku, ile dni masz go jeszcze podawac? i ile razy dziennie?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 27 Paź, 2008, 10:53
Myszo, mam podawać to przez 5 dni (nd-czw) po jednej kropli, raz dziennie o mniej więcej stałej porze. Mam nadzieję, że po odstawieniu leku, kupki wrócą do normy  :wink:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 27 Paź, 2008, 21:05
Skoro bierze antybiotyk, to dobrze byłoby mu podać również lakcid.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 27 Paź, 2008, 21:48
No właśnie nie wiem czy to antybiotyk, czy nie. Mam na karteczce od Pani wet. napisane, że to środek przeciwzapalny i przeciwbólowy. Ale kazała mi go podawać najlepiej nie na pusty żołądek, żeby go nadto nie nadwyrężać :e_smile: Gdzieś już tutaj na forum czytałam właśnie o Lakcidzie. Jak myślicie - podawać mu, czy nie  [pytam] ?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 27 Paź, 2008, 22:53
Lakcid zawsze można podać bo nie zaszkodzi a tylko może pomóc, zwłaszcza że zauważyłaś mniejsze bobki.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 27 Paź, 2008, 23:42
W takim razie jutro kupię Lakcid, wyczytałam już na forum jak dawkować. Kochane, nie wiem co ja bym bez Was zrobiła. Jak dobrze, że jesteście [taak] :e_smile:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 28 Paź, 2008, 09:33
My też cieszymy się kiedy możemy pomóc  :).
Acha, siemię lniane mogłabyś mu też podać, dobrze robi na brzuszek i pewnie nie będzie miał kłopotów z jego zjedzeniem.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 28 Paź, 2008, 11:59
tylko zmielone! nie zmielone może przykleic sie do jelit i wywołać ból brzuszka :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 28 Paź, 2008, 19:25
Myszo-można kupić w aptece siemie lniane w proszku... sma jadłam i jako tester mogę powiedzieć, że w jogurcie bardzo fajnie smakuje!!! :)
chociaż nie wiem jak szylom zasmakuje siemie lniane...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 28 Paź, 2008, 19:51
[ot]moje wciągają siemię jak odkurzacz, sama im mielę w młynku[/ot]
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 29 Paź, 2008, 20:09
Chili jest dzielnym chłopcem  - zajada wszystkie leki (odpowiednio przemycone :D) i  wraca do zdrowia  :jumper: Problemy z jedzeniem mijają (w tygodniu mam mniej czasu na jego obserwowanie /uczelnia/, ale to co widzę jest na prawdę w porządku, już w zasadzie normalnie) Mocz ok, bobki wracają powolutku do normy po Lakcidzie (już tak jakby mniej wysuszone). No i poza tym - szaleje chłopak na wybiegu jak dawniej [-chomik-] Kupiłam syrop z wapniem na wzmocnienie - dzisiaj będzie pierwsza dawka :)


Zmiana:

Uważam, że rekonwalescencja Chilego została zakończona pomyślnie  [viva]
Wczoraj Chili dostał ostatnią dawkę lekarstwa. Przez dwa dni będę mu jeszcze podawać Lakcid, tak dla osłony. Poza tym -  myszak jest taki jak dawniej, wszystko wróciło już do normy (normalnie je, mocz normalny, kupki normalne, bawi się jak zawsze etc.).

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc :roza: :roza: :roza: :cmok:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Belzebuba w 05 Lis, 2008, 09:08
Chyba nikt nie chciałby zapisać się w tym temacie... ale i my musimy :( w niedzielę późnym wieczorem wydarzył się wypadek... bardzo podobny do "metaforowego"...
Mała Kluseczka znalazła się pod półką która była "nieprzewracalna" - niestety do czasu... Mała przerażona zwiała w kąt, z noska poleciała krew...Kluseczka mogła oddychać, ale wystraszona, próbowała czasem nabrać więcej powietrza, i z tym był problem. Ja niestety jestem skończoną panikarą, na szczęście druga połowa jest bardziej opanowana... Zimne okłady na nosek, a jak już się trochę uspokoiło, ciepła butelka i "podgrzewanie" małej. Jak na złość - była to niedziela, późny wieczór, jedyna rada jaką udało się uzyskać w 24h lecznicy, to by utrzymywać ciepłotę ciała. Cała noc w strachu...
W poniedziałek poleciałam do "Ogonka", najpierw spotkałyśmy się z dr Glińską, później zdjęcie czaszki i powrót, i spotkanie z dr Wojtyś... Na szczęście kosteczki całe, w buźce nic się nie stało, tylko ten nosek obity...
Dostała zastrzyk przeciwkrwotoczny i przeciwbólowy, i dwie dawki do wstrzyknięcia w domu (myślałam że omdleję sama robiąc ale poszło nieźle, i Kluseczka też dzielnie to zniosła). No i pyszczek też dostał, bo mała nie radzi sobie z gryzieniem.
Niestety, nie bardzo chce jeść... papek, gerberków, troszkę dziubnęła starte jabłko z zarodkami, dała radę kawałek rodzynki przeżuć i dałam jej brokuły - ale to też jest fu. Już kombinuję jak mogę byleby cokolwiek zjadła. Przy poidełku też jej nie widziałam, dałam sama ze strzykawki, to trochę wypiła.
Ciągle się boję o nią... Ciągle się martwię że nie je, choć tłumaczę sobie że to pewnie stres. Poza tym jest trochę obrażona za wczorajsze tarmoszenie jej przez lekarzy i "fotografów" RTG.
I mam dylemat, czy rozdzielić ją z Bubą na czas obserwacji, nie mogę być z nimi 24h/d, wtedy wiedziałabym ile zjadła Kluska, a ile Buba jej wyżarła. Pani Doktor radziła nie rozdzielać i zostały razem.
I ciągle nie mogę sobie wybaczyć, że to się stało... Zawsze je pilnujemy, zawsze dwie pary oczu na warcie, i... ułamek sekundy...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Mysza <")))/ w 05 Lis, 2008, 14:09
nie rozdzielaj, razem będzie im raźniej, i będą sie ogrzewały. Przydałaby ci sie tylko waga kuchenna, najlepiej elektroniczna gramówka (koszt w tesco to ok 60 zł), do ważenia szynzylki, jeśli długo nie bedzie jadła (szynszyle śa pamiętliwe i może nie jeść nawet jak już jej nie bedzie bolało, bo jej móżdżek paimięta "oj, cos przy gryzieniu było nie tak i bolało" i ciezko im sie przemóc...), trzeba bedzie ją rozjeść, najlepiej jak najwcześniej, podaj jej suszoną śliweczkę, zioła, cos co nie jest zbyt twarde, a moze mała skusi sie na migdałka? spróbuj, jak pójdzie pierwszy to znaczy ze niejedzenie jest tylko wymyślone przez mała i po prostu jej sie nie chce. a Wagę szylki powinnas sprawdzac co 2 dni.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 05 Lis, 2008, 14:25
Belzebuba, wiem przez co przechodzisz [pociesze]
Pewnie ma obolały pyszczek i dlatego nie chce zbytnio jeść. A dostałaś coś przeciwbólowego żeby jej podawać? Z czasem powinien wrócić jej apetyt. Może zmiel/zetrzyj jej ulubione smakołyki... większe szanse, że coś zje  :s_oczko1: 
Ja bym nie rozdzielała kulek. Moje też były cały czas razem w klatce. Towarzystwo się teraz przyda Kluseczce [taak]

Ehhh... a u mnie znowu tragedia [becze] Wróciłam z uczelni, od razu poleciałam przywitać się z kulkami. Lilo wyszedł z domku, poiskał mnie po palcach. Patrzę, a Chili ledwo chodzi, prawa tylna nóżka przykurczona, wykręcona, lekko zwisająca  [wlosy_staja_deba] Pierwsza myśl: złamanie lub paraliż ( Błyskawicznie: Taxi i do weta.
Pani doktor stwierdziła, że to najprawdopodobniej złamanie kości podudzia (rtg brak) i skierowała na kliniki do Wrocka do dr Piaseckiego. Czekam teraz aż doktor skończy wykłady i dzwonię się umówić. Mam nadzieję, że znajdzie dla nas czas.
Nie wiem jak to się mogło stać... w klatce. Mam jednak podejrzenie, że to przez nowy paśnik, który wczoraj zamontowałam w klatce (ot, taki zwykły, najprostszy paśnik z prętów jaki można spotkać w klatkach m.in. dla królików). Biedna ta moja kuleczka. Najpierw wypadek z półką, teraz nóżka :olaboga: :s_placz:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dorcia w 05 Lis, 2008, 14:32
Boze jakie wy przechodzicie straszne momenty, ale mimo tych tragedii chcialabym wam podziekowac, ze sie nimi dzielicie bo jest to nauczka dla innych, zeby dobrze obejrzec klatke czy wszystko jest dobrze zamocowane, czy nie ma jakichs niebezpiecznych i niepotrzebnych przedmiotow przez ktore moglyby szylcie sobie zrobic krzywde  [czytam]
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 05 Lis, 2008, 14:45
Dorciu, w życiu by mi nie przyszło na myśl, że paśnik może być taki niebezpieczny. Przecież nie ja jedna mam coś takiego w klatce. W sumie pewności też nie mam, że to przez paśnik. Równie dobrze skacząc mógł jakoś pechowo nóżkę w pręty włożyć i nieszczęście gotowe :icon_frown: Ale na to nie mam wpływu, niestety :cry: A propos paśników - czytałam ostatnio na forum o niebezpiecznych paśnikach - kulach i dlatego kupiłam kulkom tradycyjny :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dorcia w 05 Lis, 2008, 14:51
o tych kulach to tez juz pisali na holenderskim forum, tam niestety kulka sie udusila  :s_placz:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Belzebuba w 05 Lis, 2008, 15:05
metafora, jak kiedyś zobaczyłam jak się Klusek wplątała w troczek od hamaka i dyndała jak nietoperz zaczepiona jedną nóżką  [pytam], to stwierdziłam że niestety, nawet w najbardziej chinchilla - friendly otoczeniu zwierzak jest w stanie wymyślić coś czym może sobie zrobić krzywdę... A my niestety musimy się na tych błędach uczyć. No biedne te kuleczki, takie kruszynki...Takie małe główki a tyle im pomysłów się w nich mieści.

Dostała już dwa zastrzyki przeciwbólowe, dziś ostatnie kuju-kuju. Mysza, zapewne masz rację, dawałam jej kawałek jabłka (nie starte) i trochę je pochrupała. Martwi mnie że na plasterku jabłuszka długo nie da rady, coś jeść musi. A nie bardzo mam pomysł jak jej przemycić żarcie do brzuszka... Widziałam kilka razy jak próbowała się zabrać za kulkę granulatu (zawsze go bardzo lubiła), i nie szło jej, bardzo nie szło... ale rozciapanego granulatu nie tknie.

Szczęście w nieszczęściu że nic sobie nie połamała, że rusza się, skacze, trochę biega...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: metafora w 05 Lis, 2008, 15:32
Może papkę granulatową przemyć jej w soczku porzeczkowym ? Mój Chili wylizywał wszystkie okropne lekarstwa jak tylko były z soczkiem  :wink: Możesz na pierwszy raz bardzo rozrzedzić ta papkę żeby była lekko tylko wyczuwalna - może Kluska się nie zorientuje. Potem możesz zmieniać proporcję na korzyść papki :)


Udało mi się zadzwonić do doktora, przyjmie nas ok. 19. Zrobi zdjęcie i podejmie decyzję czy nóżkę da się zadrutować, zaśrubować. Jeżeli nie - amputacja  [becze] [rycze] Przerażają mnie koszty tego wszystkiego, ale trudno. Jeszcze się naczytałam o narkozie i że szylki mogą jej nie przeżyć. Tak okropnie się martwię i boję... masakra [wykrzyknik duzy] :s_placz: Na niedomiar złego Lilo dostał wzdęcia :shock:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Bożena w 05 Lis, 2008, 17:23
Belzebuba- biedna ta twoja Kluseczka.Nie rób sobie wyrzutów bo to niczyja wina.Po prostu pech i tyle.Dobrze że to tak się skończyło.Mała na pewno niebawem wróci do zdrowia.
Metamorfoza- na te nasze kulki czyha tyle niebezpieczeństw.Teraz widzę że chodzenie za kulkami na wybiegu nic nie daje (sama tak robię) bo wypadki zdarzają się pod naszą nieobecność w klatce.Napisz później co powiedział wet.
DZIEWCZYNY TRZYMAJCIE SIĘ ! BĘDZIE OK! MUSI BYÆ!
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Belzebuba w 05 Lis, 2008, 19:43
metafora, czekam z niecierpliwością na wieści...

My już jesteśmy po ostatnim zastrzyku - oby, ale w razie krwawienia mam jeszcze zapas.
Mam nadzieję że ten "marazm" to tylko skutek przestrachu i foszek małej.

Bożenko, dziękuję, teraz jakoś się trzymam, ale niełatwo pozbyć się poczucia winy, mimo wszystko.
Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa i porady  :tuli:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 05 Lis, 2008, 20:56
Trzymam kciuki za wasze kuleczki !
Belzebubo - jeśli twoja szylusia nie chce jeść papek, to sprubój jej dać sam proszek ze zmielonego granulatu skoro go lubi, do tego może jakiś migdałek dodaj żeby był smaczniejszy.
Metaforo - Lilusiowi wyciśnij do pysia kuleczkę espumisanu, jeśli nie masz to możesz mu dać choćby kminek do przegryzienia.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: kotki_dwa w 16 Lis, 2008, 17:32
od wczoraj mam nową szylkę, ma dwa miesiące.... wczoraj jak wpóściłam ja do nowej klatki to zachowywała sie w miare normalnie: ogladała, wąchała, podchodziła do mnie jak otwierałam klatke troszke pojadła i popiła... niestety przy jednym ze skoków uderzyła sie w głowe, na poczatku ja troszke zawracało jakby nie mogła ustać na nóżkach ale przeszło jej po 5 min i wydawało sie ze wszystko jest wporzadku... jednak po nocy nie wyszła z domku ani razu, ani nie piła cały dzien ani nie jadła-wiem ze szylki w dzień śpią ale ona nawet nie wystawiła noska.... jak probuje do niej zagladnać to strasznie zaczyna fuczeć a jak ja potracam lekko palcem to nawet sie nie płoszy....zdecydowałam sie ja na chwile wyciagnać to jak ja postawiłam na dywanie to poskakała troche i nic, wydaje sie jakas strasznie dziwna :( nie wiem co sie dzieje...
czy dać jej jeszcze czas zeby sie oswoiła? czy to stres?
a moze co sie jej stało? bo zachowuje sie naprawde nie typowo :(
pomóżcie :(


/scaliła dream*
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Idka w 16 Lis, 2008, 17:58
Z kąd brałaś szylkę?
Myślę że to stres ale powinnaś pójść do weta jeśli się nie poprawi z jedzeniem i piciem przez te kilka dni ;)
Ale to stres bo czytałam na forum że szylki jak się stresują to nie jedzą i nie piją (czasem)!Jest ok ;)
Tylko niepokoi mnie to uderzenie w główkę....
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: kotki_dwa w 16 Lis, 2008, 18:07
szylkę mam z hodowli pod Krakowem... mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze ale wydaje mi sie ze powinna byc bardziej ruchliwa mimo wszystko,
moze to faktycznie stres ehh :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 16 Lis, 2008, 19:10
Sprubuj jej dać pod pyszczek jakiś smakołyk, ziólko i obserwuj czy coś zje. Być może udeżyła się w żuchwę i ją boli, jeśli nie stało się coś gorszego. Na twoim miejscu poszłabym do weta jeśli sytuacja do jutra się nie zmieni, zwłaszcza że piszesz o nienormalnym zachowaniu, a szylki już znasz.

Nie napisałaś czy wpusciłaś ją do klatki samą czy do innego szylka, co mogłoby tłumaczyć jej duży stres.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Idka w 16 Lis, 2008, 20:11
Kotku będzie dobrze napewno ale Basia może mieć rację (odpukać) idź z nią do weta jutro...
To dla jej bezpieczeństwa i zdrowia;(
Ale to raczej stres bo w hodowlach to inaczej się zwierzaczkami zajmują!Ale pamiętajcie temu zwierzątku zawalił się właśnie cały świat....
Idka
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: malibu129 w 30 Lis, 2008, 19:53
 To chyba stres. Moje pyszczki też się tak zachowywały. Możesz iść z nią do weta tak na wszelki wypadek. Chociaż na ogół szylki są uodpornione na uderzenia. Chyba, że to było mocne uderzenie.  :icon_frown:
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Idka w 30 Lis, 2008, 20:43
To może być także szok po uderzeniu....prosimy o relacje na temat zdrowia i samopoczucia maluszka...
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Cara w 27 Kwi, 2009, 21:55
Miałam nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli tu pisać...  :icon_frown:

Kulki są właśnie na wybiegu i Kuki wykonując skomplikowane odbicie ściana-krzesło-ściana (czy jak to tam sobie w tej puchatej główce planował) wyrżnął tyłkiem o ziemię. Myśleliśmy, że nic się nie stało, bo nawet nie pisnął tylko pokicał dalej, ale po chwili zaczął siadać w miejscu i gonić własny ogon - jak kot. Delikatnie mu go zmacałam, ale nie wydaje się być nigdzie złamany - ładnie się zwija i rozwija, tylko sama końcówka wydaje się jakby trochę częściej rozwinięta niż zakręcona. Dotyk go nie boli (a przynajmniej nie wywołuje żadnej dziwnej reakcji), Kuki zachowuje się normalnie, dalej skacze i śmiga po pokoju. Ganianie za ogonkiem powtórzył kilka razy, ale teraz (kwadrans po upadku) biega jak gdyby nigdy nic. Ja się tylko namiętnie przyglądam tej kicie i mam wrażenie, że wyprostowana jest prostsza niż dotąd... ale z drugiej strony bardzo możliwe, że przesadzam, bo nigdy go przecież tak dokładnie pod tym kątem nie oglądałam :(

Chciałam prosić o rady w kwestii postępowania przez najbliższą dobę. W pierwszej chwili myślałam o wyjęciu wszystkiego z klatki na noc, ale skoro Kuki teraz śmiga i nie daje nam powodów do niepokoju to chyba nie ma sensu stresować małych przemeblowaniem. Wiem, że w Krakowie mamy wspaniałego pana doktora, ale nie chciałabym wozić kulek na darmo. Od tygodnia oboje chodzimy zasmarkani, ja leczę jakąś paskudną infekcję gardła i chyba tylko dzięki zarodkom pszennym nie zaraziliśmy niczym puchaczy. Boję się, że stres związany z wyprawą do weta może im spaskudzić kondycję i coś od nas złapią...  :icon_frown:

Chwilowo siedzę i patrzę, ale małe urządziły sobie siestę i pewnie zaczną znowu śmigać za 10-15 minut. Bardzo proszę o jakiekolwiek wskazówki, tu, na gadu albo na PW :(
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 28 Kwi, 2009, 08:40
Sądzę, że nic mu nie będzie. Jak się dzisiaj zachowuje?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Cara w 28 Kwi, 2009, 09:18
Chyba na szczęście spanikowałam: wczoraj Kuki do końca wybiegu brykał normalnie, nie kręcił się już ani razu w miejscu, ogonek normalnie reaguje na dotyk. Teraz okupuje zwyczajową miejscówkę, czyli donicę, w której kita siłą rzeczy jest finezyjnie wywijana do góry. Skoro sam się tam wepchnął to mam nadzieję, że nic go nie boli.
Obie kule będą dzisiaj po obserwacją, a ja postaram się nabrać dystansu, bo wczoraj z tego wszystkiego zaczęło mi się wydawać, że z ogonem Borysa też jest coś nie tak ;)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 28 Kwi, 2009, 09:21
Ja tam jednak wolę właścicieli,ktorzy przesadzają niż takich , którzy wogóle sie nie przejmują.
Tylko bez paniki  :D

Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 28 Kwi, 2009, 10:17
moja Sfera chyba od podnoszenie za ogon ma go zrośniętego źle...ładnie go zwija jak husky, ale jak jest wyprostowany, to widać wyraźnie, że nie jest lekko zagięty tylko do góry, a prosty i położony w jedną stronę (zawsze w tą samą). po prostu nie sprawia wrażenia prężności. ale żyje z tym i ma się wyborowo moja damulka :)
także spokojnie :)
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Josie w 27 Cze, 2009, 23:46
Moja szynszylka ma swoje ulubione miejsce na półce - jest na niej karton i położony pod skosem duży pokrowiec na płyty, na który zawsze wskakuje i wtedy chowa się za kartonem. W pewnym momencie szybko biegła, chciała wskoczyć w swoje zwyczajowe miejsce i nie trafiła - uderzyła się w wyższą półkę był naprawdę spory huk...  Schowała się za kartonem i zaczęła piszczeć... Byliśmy strasznie spanikowani i odsunęliśmy karton - siedziała wystraszona, a na półce była plama od biegunki. Na główce całe pasmo sierści jej teraz odstaje do przodu.

Dość szybko doszła do siebie, posprzątaliśmy po jej "wypadku" i teraz zachowuje się normalnie - hasa po pokoju jakby nigdy nic, ale nadal jestem zaniepokojona tą biegunką i piszczeniem. Czy to, że już się normalnie zachowuje wystarczy, czy powinnam coś zrobić?

/scaliłam*
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: Bożena w 28 Cze, 2009, 05:38
Biedactwo  musiało się nieźle przestraszyć, a do tego zabolało.Sierść spróbować leciutko wyrwać.Wypadanie futerka  to normalne w sytuacjach stresujących dla szylka.Co do biegunki to poczekaj, to też mogła być reakcja na stres. [witam]
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: greatdee w 28 Cze, 2009, 13:43
a może ma guza, dlatego tak sierść odstaje?
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: alexis w 19 Wrz, 2010, 10:24
Tosia wczoraj biegała sobie po korytarzu i jak zwykle robila sobie ze wszystkiego przeszkody. niestety nie wymierzyła i na predkości uderzyla w swoją drewniana wanienkę do kąpieli...w jej ściankę. zatrzymała sie na chwilę skonsternowana, przetaral nosek, umyła sie w piasku, po czym wskoczuya do klatki, w nocy wołała mnie ale dosyć szybko sie uspokoiła. jedzonko po nocy jest zjedzone, kupki były, piła, dostała z rana migdałka na pocieszke, którego schrupała ale mam wrażenie, że nosek (wyżej niż nozdrza ale nizej niż oczy) jest nieco szerszy, chyba spuchniety. Tosiaczek teraz spi ale nie wiem, czy istneje jeakis sposób, żeby jej zrobić oklad zimny, czy ma to sens, czy to po prostu siniak jak u małego dziecka (bo Tosia ma niewiele ponad 3 miesiące) i sam sie rozejdzie.
Tytuł: Odp: zgniecenie, przytrzaśnięcie, przygniecenie, nadepnięcie, upadek, zmiażdżenie...
Wiadomość wysłana przez: dream* w 19 Wrz, 2010, 11:10
iii tAam, nie ma co panikować, jeszcze pewnie wiele razy przyrżnie łbem o scianę jak będzie uczyła się matrixów, całe szczęście czaszkę mają mocną.
poza tym przykładanie zimnego ma sens zanim siniak się pojawi bo obkurcza naczynia krwionośne, a po fakcie to myślę, że bardziej zdenerwuje szylkę niż co kolwiek zdziała :) samo jej przejdzie :)
SimplePortal