27 Kwi, 2024, 22:46

Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
To pole musi pozostać puste:

Wpisz litery widoczne na obrazku
Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
9-7=:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Marek4
« dnia: 24 Sty, 2010, 21:06 »

Jestem z Tobą i wspominam z ciężkim sercem Cezara który odszedł do Szynyszolowa w Grudniu  są razem i się tulą do siebie Pozdrawiam     
Wysłany przez: Basia_W
« dnia: 24 Sty, 2010, 18:34 »

Myszko bardzo Ci wspólczuję, długo mnie nie było i na powitanie takie smutne wieści  :(.
Czasami coraz częściej sobie myślę jak ja sobie poradzę w takiej sytuacji i wiem, że na pewno będzie mi ciężko kiedy mój pierwszy szyluś odejdzie, a Pusio w tym roku skończy już 10 lat. Na twoim miejscu postąpiłabym tak samo i nie przedłużała w nieskończoność cierpienia zwierzątka. Trzymaj się cieplutko i wycałuj resztę dziewczynek.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 23 Sty, 2010, 22:27 »

Wiem, Bożenko. Ja Wam w ogóle Wszystkim dziękuję za porady, wsparcie i za Critical i to, że mogę się komuś wyżalić. Staram sie jak najwięcej czasu poświęcać teraz pozostałej wspaniałej gromadce, ale ciągle wspominam Dianę, tak jak i wspominam Mała Mi. gdzieś na kamerze mam nagrane uparciuchstwo Dianki jak próbuje wskoczyć na szafkę, postaram sie to kiedyś zamieścić na forum, żebyście to mogli zobaczyć jak ona potrafiła kombinować i jak wtedy chodziła na dwóch tylnych łapkach z głową zadartą do góry jak pingwinek, żeby tylko dostać sie tam gdzie chciała :)
Wysłany przez: got3
« dnia: 23 Sty, 2010, 20:48 »

Bardzo mi przykro, że kulka musiała odejść za tęczowy most, ale tam jest jej na pewno dobrze... :)
Wysłany przez: Bożena
« dnia: 23 Sty, 2010, 19:44 »

Kiedy rozpaczałam po kolejnych opuszczających mnie stworzonkach usłyszałam z ust jednej z pracujących ze mną osób "przecież to tylko zwierzęta".Dla mnie to aż zwierzęta.Myszki na pewno tęsknią za Dianusią tak jak i ty.Ona będzie zawsze w twoim sercu.  My wszyscy którzy kibicowaliśmy  wam w tej  walce o zdrowie i życie też o Dianusi nie zapomnimy.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 23 Sty, 2010, 19:04 »

Najgorsze jest to, że myślałam że kiedy nadejdzie "ten" moment będę przygotowana, wiedziałam jakie ma szanse na normalne życie. Jednak na śmierć nigdy nie jesteśmy przygotowani. Popłakałam się, a w domu to już w ogóle. Dziękuję za ciepłe słowa. Dziś posprzątałam klatkę, wydaje mi się, że reszta myszek jest na mnie obrażona, chyba dalej czekają na Cinkę. Odpychają mnie łapkami :( ehh.
Wysłany przez: olutek
« dnia: 23 Sty, 2010, 13:37 »

3maj sie cieplutko , badz silna, odpowiedzialna meska decyzja , nie pozwolilas jej cierpiec...a w raju szynszylowym bedzie jej dobrze , i bedzie napewno nad toba czuwac :)
Wysłany przez: Aśińska
« dnia: 23 Sty, 2010, 11:36 »

Biega sobie z innymi kluseczkami w szynszylowym raju .......Trzymaj się cieplutko mimo wszystko.
Wysłany przez: owiabiks
« dnia: 23 Sty, 2010, 10:53 »

Mi też strasznie przykro. Wiem jak w takiej sytuacji trudno się pozbierać. Trzymaj się.
Wysłany przez: Alicja Mannschack
« dnia: 22 Sty, 2010, 23:32 »

Nie wiem co Ci mam powiedziec,samej mi lzy leca ciurkiem, chyba tylko to , ze juz malenka nie cierpi.
Wysłany przez: greatdee
« dnia: 22 Sty, 2010, 23:04 »

Też właśnie widziałam ten podpis pod zdjęciem... :( Przykro mi też, to jednak strasznie smutne jak pomimo starań się nie udaje...
Ale też uważam, że decyzja była dobra, a już na pewno w Twoim przypadku przemyślana i nie podjęta "od tak sobie".
Trzymaj się, choć pewnie to teraz nie łatwe...
Wysłany przez: Bożena
« dnia: 22 Sty, 2010, 22:55 »

Wiem ile kosztowało cię żeby podjąć taką decyzję ale była to słuszna decyzja .Dianusia  nie zasłużyła sobie na cierpienie. Myślami jestem teraz z Tobą.Trzymaj się kochana .
Wysłany przez: Zieffka
« dnia: 22 Sty, 2010, 22:29 »

Już wczoraj zauważyłam z wielkim bólem serca smutny wpis pod zdjęciem.
Łącę się w bólu, życzę samych miłych wspomnień bez smutku-ciesz się jak cudowna była. Pamiętaj też, że zrobiłaś bardzo ważny i godny właściciela odpowiedzialnego krok. Miarą człowieczeństwa jest dla mnie nie tylko traktowanie zwierzęcia w zdrowiu, ale i w chorobie. Dbałaś o nią ze wszystkich sił. Ale wiedziałaś, że od pewnego momentu najukochańszy pupil cierpi już niemożny ból. Odstawiając wynikający z miłości i poczucia własności egoizm wielu kochających do granic właścicieli postanowiłaś dać jej godnie, bezboleśnie odejść, tak, aby nie przeżywała pożegnania. Wierzę, że one czują nasz stres i go przeżywają.
Jesteś wielką szynszylomaniaczką. Nie wiem ilu ludzi b tak się poświęciło. 3 miesiące wyjęte w połowie z życiorysu. Dla Ciebie nie było nawet przysłowiowego "ale".
zaznasz niedługo spokoju ducha.  Postąpiłaś dobrze. Całuję gorąco. Pamiętaj, że na ekipę z Warszawy możesz liczyć :)
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 22 Sty, 2010, 22:11 »

Dnia 20.01.2010 Dianka odeszła. Po trzech miesiącach walki o jej życie i zdrowie, nie udało się. Waga Dianki przez cały ten czas utrzymywała się na poziomie 600g, dzięki Criticalowi i codziennemu dokarmianiu co 3-4 godziny. Do końca była radosnym i energicznym szynszylem. Jednak jej dolne ząbki na całej linii po obu stronach przestały rosnąć, zaś ścieranie się górnych o nie spowodowało wytarcie ich wytarcie aż do linii dziąseł. Przez co Diana stale górnymi ząbkami przygryzała sobie policzki i w miejscu zgryzania utworzyła się martwica tkanek. Musiało ją bardzo boleć. Niestety nie da sie wspomóc wzrostu ząbków u gryzoni. Możliwe, że była to choroba genetyczna, która ujawniła się po kilku latach życia. Dnia 20.01 podczas cotygodniowej kontroli, podjęłam decyzje o niewybudzaniu Dianki z narkozy. Nie chciałam, aby mała nadal cierpiała. Za to teraz ja cierpię, chociaż wiem, że to była jedyna słuszna decyzja. Piszę dopiero dziś, bo nadal ściska mi się gardło i płyną łzy kiedy o niej pomyślę. A chcę Ją pamiętać jako radosnego, wszędobylskiego szynszyla z cudownie falującym podczas biegania ogonkiem jak u wiewiórki.

Alicjo, polskim odpowiednikiem Metakamu (tego co mi napisałaś na GG) jest Meloxivet. Diana go dostawała.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 06 Sty, 2010, 20:23 »

A czy jak ja dokarmialas papke dawalas ciepla???

W temp. pokojowej, czasem delikatnie letnią, ale ciepłej nigdy.
Oj, mam baytril i meloxivet i nystatynę.
Wysłany przez: Alicja Mannschack
« dnia: 05 Sty, 2010, 15:28 »

 A czy jak  ja dokarmialas papke dawalas ciepla???
Dawaj jej przez pare dni po jednej kropelce Mydocalm.
Trzymam kciuki za Malutka.
Wysłany przez: owiabiks
« dnia: 05 Sty, 2010, 14:29 »

Bardzo Ci współczuję. Mam nadzieję, że skończy się dobrze. Pamiętam jak to było z Narcyzem. Byłam psychicznie wykończona, więc wiem co czujesz.
Wysłany przez: Bożena
« dnia: 04 Sty, 2010, 16:37 »

Masz mi się nie załamywać.A Dianusia w końcu przełamie zła passę.Pomyśl ile przeszedł Mel.Nie dawali mu szans na życie a tu proszę.Jaką mam kulę futra. Z Dianusią będzie tak samo.Trzymam mocno za małą  kciuk.Dobry lekarz w okolicy to już połowa sukcesu.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 04 Sty, 2010, 15:52 »

Bożenko, ona teraz po znieczuleniu wszystko prubuje jeść, nawet żwirek pinia. Dałam jej kilka pestek słonecznika, bo są w miarę miękkie i tłustawe to i lepiej przechodzą. Póki działają leki mała mysli ze jej nie boli. Ja się już trochę psychicznie podłamuję, bo nie wiem za co tę małą bide to wszystko spotyka. Dobrze, że chociaż mam jak narazie dobrego lekarza pod ręką, bo nie wiem co bym zrobiła w innej sytuacji.
Wysłany przez: Bożena
« dnia: 04 Sty, 2010, 15:44 »

O rany.Jeszcze  Dianusi tylko  anginy brakowało.Maleńka kochana.Ukochać natychmiast od cioci Bożenki.
SimplePortal