hypothetical
27 Kwi, 2024, 17:12

Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
To pole musi pozostać puste:

Wpisz litery widoczne na obrazku
Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
który mamy rok?:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: dream*
« dnia: 19 Wrz, 2010, 11:10 »

iii tAam, nie ma co panikować, jeszcze pewnie wiele razy przyrżnie łbem o scianę jak będzie uczyła się matrixów, całe szczęście czaszkę mają mocną.
poza tym przykładanie zimnego ma sens zanim siniak się pojawi bo obkurcza naczynia krwionośne, a po fakcie to myślę, że bardziej zdenerwuje szylkę niż co kolwiek zdziała :) samo jej przejdzie :)
Wysłany przez: alexis
« dnia: 19 Wrz, 2010, 10:24 »

Tosia wczoraj biegała sobie po korytarzu i jak zwykle robila sobie ze wszystkiego przeszkody. niestety nie wymierzyła i na predkości uderzyla w swoją drewniana wanienkę do kąpieli...w jej ściankę. zatrzymała sie na chwilę skonsternowana, przetaral nosek, umyła sie w piasku, po czym wskoczuya do klatki, w nocy wołała mnie ale dosyć szybko sie uspokoiła. jedzonko po nocy jest zjedzone, kupki były, piła, dostała z rana migdałka na pocieszke, którego schrupała ale mam wrażenie, że nosek (wyżej niż nozdrza ale nizej niż oczy) jest nieco szerszy, chyba spuchniety. Tosiaczek teraz spi ale nie wiem, czy istneje jeakis sposób, żeby jej zrobić oklad zimny, czy ma to sens, czy to po prostu siniak jak u małego dziecka (bo Tosia ma niewiele ponad 3 miesiące) i sam sie rozejdzie.
Wysłany przez: greatdee
« dnia: 28 Cze, 2009, 13:43 »

a może ma guza, dlatego tak sierść odstaje?
Wysłany przez: Bożena
« dnia: 28 Cze, 2009, 05:38 »

Biedactwo  musiało się nieźle przestraszyć, a do tego zabolało.Sierść spróbować leciutko wyrwać.Wypadanie futerka  to normalne w sytuacjach stresujących dla szylka.Co do biegunki to poczekaj, to też mogła być reakcja na stres. [witam]
Wysłany przez: Josie
« dnia: 27 Cze, 2009, 23:46 »

Moja szynszylka ma swoje ulubione miejsce na półce - jest na niej karton i położony pod skosem duży pokrowiec na płyty, na który zawsze wskakuje i wtedy chowa się za kartonem. W pewnym momencie szybko biegła, chciała wskoczyć w swoje zwyczajowe miejsce i nie trafiła - uderzyła się w wyższą półkę był naprawdę spory huk...  Schowała się za kartonem i zaczęła piszczeć... Byliśmy strasznie spanikowani i odsunęliśmy karton - siedziała wystraszona, a na półce była plama od biegunki. Na główce całe pasmo sierści jej teraz odstaje do przodu.

Dość szybko doszła do siebie, posprzątaliśmy po jej "wypadku" i teraz zachowuje się normalnie - hasa po pokoju jakby nigdy nic, ale nadal jestem zaniepokojona tą biegunką i piszczeniem. Czy to, że już się normalnie zachowuje wystarczy, czy powinnam coś zrobić?

/scaliłam*
Wysłany przez: Zieffka
« dnia: 28 Kwi, 2009, 10:17 »

moja Sfera chyba od podnoszenie za ogon ma go zrośniętego źle...ładnie go zwija jak husky, ale jak jest wyprostowany, to widać wyraźnie, że nie jest lekko zagięty tylko do góry, a prosty i położony w jedną stronę (zawsze w tą samą). po prostu nie sprawia wrażenia prężności. ale żyje z tym i ma się wyborowo moja damulka :)
także spokojnie :)
Wysłany przez: jaszelma
« dnia: 28 Kwi, 2009, 09:21 »

Ja tam jednak wolę właścicieli,ktorzy przesadzają niż takich , którzy wogóle sie nie przejmują.
Tylko bez paniki  :D

Wysłany przez: Cara
« dnia: 28 Kwi, 2009, 09:18 »

Chyba na szczęście spanikowałam: wczoraj Kuki do końca wybiegu brykał normalnie, nie kręcił się już ani razu w miejscu, ogonek normalnie reaguje na dotyk. Teraz okupuje zwyczajową miejscówkę, czyli donicę, w której kita siłą rzeczy jest finezyjnie wywijana do góry. Skoro sam się tam wepchnął to mam nadzieję, że nic go nie boli.
Obie kule będą dzisiaj po obserwacją, a ja postaram się nabrać dystansu, bo wczoraj z tego wszystkiego zaczęło mi się wydawać, że z ogonem Borysa też jest coś nie tak ;)
Wysłany przez: jaszelma
« dnia: 28 Kwi, 2009, 08:40 »

Sądzę, że nic mu nie będzie. Jak się dzisiaj zachowuje?
Wysłany przez: Cara
« dnia: 27 Kwi, 2009, 21:55 »

Miałam nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli tu pisać...  :icon_frown:

Kulki są właśnie na wybiegu i Kuki wykonując skomplikowane odbicie ściana-krzesło-ściana (czy jak to tam sobie w tej puchatej główce planował) wyrżnął tyłkiem o ziemię. Myśleliśmy, że nic się nie stało, bo nawet nie pisnął tylko pokicał dalej, ale po chwili zaczął siadać w miejscu i gonić własny ogon - jak kot. Delikatnie mu go zmacałam, ale nie wydaje się być nigdzie złamany - ładnie się zwija i rozwija, tylko sama końcówka wydaje się jakby trochę częściej rozwinięta niż zakręcona. Dotyk go nie boli (a przynajmniej nie wywołuje żadnej dziwnej reakcji), Kuki zachowuje się normalnie, dalej skacze i śmiga po pokoju. Ganianie za ogonkiem powtórzył kilka razy, ale teraz (kwadrans po upadku) biega jak gdyby nigdy nic. Ja się tylko namiętnie przyglądam tej kicie i mam wrażenie, że wyprostowana jest prostsza niż dotąd... ale z drugiej strony bardzo możliwe, że przesadzam, bo nigdy go przecież tak dokładnie pod tym kątem nie oglądałam :(

Chciałam prosić o rady w kwestii postępowania przez najbliższą dobę. W pierwszej chwili myślałam o wyjęciu wszystkiego z klatki na noc, ale skoro Kuki teraz śmiga i nie daje nam powodów do niepokoju to chyba nie ma sensu stresować małych przemeblowaniem. Wiem, że w Krakowie mamy wspaniałego pana doktora, ale nie chciałabym wozić kulek na darmo. Od tygodnia oboje chodzimy zasmarkani, ja leczę jakąś paskudną infekcję gardła i chyba tylko dzięki zarodkom pszennym nie zaraziliśmy niczym puchaczy. Boję się, że stres związany z wyprawą do weta może im spaskudzić kondycję i coś od nas złapią...  :icon_frown:

Chwilowo siedzę i patrzę, ale małe urządziły sobie siestę i pewnie zaczną znowu śmigać za 10-15 minut. Bardzo proszę o jakiekolwiek wskazówki, tu, na gadu albo na PW :(
Wysłany przez: Idka
« dnia: 30 Lis, 2008, 20:43 »

To może być także szok po uderzeniu....prosimy o relacje na temat zdrowia i samopoczucia maluszka...
Wysłany przez: malibu129
« dnia: 30 Lis, 2008, 19:53 »

 To chyba stres. Moje pyszczki też się tak zachowywały. Możesz iść z nią do weta tak na wszelki wypadek. Chociaż na ogół szylki są uodpornione na uderzenia. Chyba, że to było mocne uderzenie.  :icon_frown:
Wysłany przez: Idka
« dnia: 16 Lis, 2008, 20:11 »

Kotku będzie dobrze napewno ale Basia może mieć rację (odpukać) idź z nią do weta jutro...
To dla jej bezpieczeństwa i zdrowia;(
Ale to raczej stres bo w hodowlach to inaczej się zwierzaczkami zajmują!Ale pamiętajcie temu zwierzątku zawalił się właśnie cały świat....
Idka
Wysłany przez: Basia_W
« dnia: 16 Lis, 2008, 19:10 »

Sprubuj jej dać pod pyszczek jakiś smakołyk, ziólko i obserwuj czy coś zje. Być może udeżyła się w żuchwę i ją boli, jeśli nie stało się coś gorszego. Na twoim miejscu poszłabym do weta jeśli sytuacja do jutra się nie zmieni, zwłaszcza że piszesz o nienormalnym zachowaniu, a szylki już znasz.

Nie napisałaś czy wpusciłaś ją do klatki samą czy do innego szylka, co mogłoby tłumaczyć jej duży stres.
Wysłany przez: kotki_dwa
« dnia: 16 Lis, 2008, 18:07 »

szylkę mam z hodowli pod Krakowem... mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze ale wydaje mi sie ze powinna byc bardziej ruchliwa mimo wszystko,
moze to faktycznie stres ehh :(
Wysłany przez: Idka
« dnia: 16 Lis, 2008, 17:58 »

Z kąd brałaś szylkę?
Myślę że to stres ale powinnaś pójść do weta jeśli się nie poprawi z jedzeniem i piciem przez te kilka dni ;)
Ale to stres bo czytałam na forum że szylki jak się stresują to nie jedzą i nie piją (czasem)!Jest ok ;)
Tylko niepokoi mnie to uderzenie w główkę....
Wysłany przez: kotki_dwa
« dnia: 16 Lis, 2008, 17:32 »

od wczoraj mam nową szylkę, ma dwa miesiące.... wczoraj jak wpóściłam ja do nowej klatki to zachowywała sie w miare normalnie: ogladała, wąchała, podchodziła do mnie jak otwierałam klatke troszke pojadła i popiła... niestety przy jednym ze skoków uderzyła sie w głowe, na poczatku ja troszke zawracało jakby nie mogła ustać na nóżkach ale przeszło jej po 5 min i wydawało sie ze wszystko jest wporzadku... jednak po nocy nie wyszła z domku ani razu, ani nie piła cały dzien ani nie jadła-wiem ze szylki w dzień śpią ale ona nawet nie wystawiła noska.... jak probuje do niej zagladnać to strasznie zaczyna fuczeć a jak ja potracam lekko palcem to nawet sie nie płoszy....zdecydowałam sie ja na chwile wyciagnać to jak ja postawiłam na dywanie to poskakała troche i nic, wydaje sie jakas strasznie dziwna :( nie wiem co sie dzieje...
czy dać jej jeszcze czas zeby sie oswoiła? czy to stres?
a moze co sie jej stało? bo zachowuje sie naprawde nie typowo :(
pomóżcie :(


/scaliła dream*
Wysłany przez: Basia_W
« dnia: 05 Lis, 2008, 20:56 »

Trzymam kciuki za wasze kuleczki !
Belzebubo - jeśli twoja szylusia nie chce jeść papek, to sprubój jej dać sam proszek ze zmielonego granulatu skoro go lubi, do tego może jakiś migdałek dodaj żeby był smaczniejszy.
Metaforo - Lilusiowi wyciśnij do pysia kuleczkę espumisanu, jeśli nie masz to możesz mu dać choćby kminek do przegryzienia.
Wysłany przez: Belzebuba
« dnia: 05 Lis, 2008, 19:43 »

metafora, czekam z niecierpliwością na wieści...

My już jesteśmy po ostatnim zastrzyku - oby, ale w razie krwawienia mam jeszcze zapas.
Mam nadzieję że ten "marazm" to tylko skutek przestrachu i foszek małej.

Bożenko, dziękuję, teraz jakoś się trzymam, ale niełatwo pozbyć się poczucia winy, mimo wszystko.
Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa i porady  :tuli:
Wysłany przez: Bożena
« dnia: 05 Lis, 2008, 17:23 »

Belzebuba- biedna ta twoja Kluseczka.Nie rób sobie wyrzutów bo to niczyja wina.Po prostu pech i tyle.Dobrze że to tak się skończyło.Mała na pewno niebawem wróci do zdrowia.
Metamorfoza- na te nasze kulki czyha tyle niebezpieczeństw.Teraz widzę że chodzenie za kulkami na wybiegu nic nie daje (sama tak robię) bo wypadki zdarzają się pod naszą nieobecność w klatce.Napisz później co powiedział wet.
DZIEWCZYNY TRZYMAJCIE SIĘ ! BĘDZIE OK! MUSI BYÆ!
SimplePortal