Pewnego dnia piłam piwo i spadł mi kapsel podczas wybiegu szynszylki, bardzo ją to zaciekawiło i podbiegła do niego.
Kapsel leżał krawędziami, ząbkami czy jak to nazwać do dołu, tak więc szyszka nie mogła go zwędzić (zwykle wszystko kradnie i biegnie z tym do klatki). Szynszyla stała i wpatrywała się w niego intensywnie (obmyślała plan kradzieży), po czym zauważyła, że się patrzę i zaczęła go chować ( wyglądało to tak jakby chciała na niego wejść niczym słoń w cyrku na ten mały stołek) :D