Połączona dwójka a trzeci...

[myszagi]

Udało mi się wreszcie jakoś pogodzić Lucka z Odim  . Wczoraj wsadziłam ich dwóch do klateczki transportowej bo traciłam powoli nadzieję a bałam się metody transporterka ale mój mąż kazał mi przestać się wygłupiać no i ustąpiłam... Chłopaki zaczęli się obwąchiwać, próbowali się nawzajem zdominować ale nie było agresji pt. fruwające futro itp. Później zaczęli na siebie fukać i szczekać ale mąż zabronił mi narazie reagować mówiąc że przecież nic takiego się nie dzieje...przeczekałam. Potem stwierdziliśmy, że skoro nie widać agresji to może uda ich się wsadzić razem do dużej klatki i znowu strasznie się bałam, ale znowu Paweł kazał mi przestać i powiedział że jak nie zobaczymy to nie będziemy wiedzieć i że on będzie czuwał - zgodziłam się... chłopaki spały razem w klatce trochę  fukały na siebie Lucek schował się w domku i odganiał Odiego a rano spali przytuleni  . Strasznie się ucieszyłam bo już nie fukają na siebie siedzą razem w klatce chociaż czasami jeszcze na innych półkach ale już jest coraz to lepiej. Problem tylko z tym że Chico siedzi w górnej klatce sam bo jest z niego straszny agresor i już pisałam w innych wątkach, że najpierw kocha Lucka a później strasznie go gania i przy okazji strasznie na tym cierpi Odi bo jest strasznie przez niego ganiany na wybiegu i futro leci i później to samo jest w klatce a do tego obejrzałam Odiego i ma on mały strupek w futerku czyli brzydal go musiał mocno chapnąć. Dlatego też Chico wczoraj został umieszczony oddzielnie a chłopaki razem. Szczerze powiedziawszy to teraz nie wiem co dalej robić bo z jednej strony to się cieszę że Lucek i Odi są już razem w klatce a z drugiej martwię się Chiciem, bo nie wiem co zrobić dalej.  :icon_frown:
Proszę więc Was o jakąś radę.