Szynszyle.Info :: Forum Miłośników Szynszyli
o szynszylach => Rady, porady... => Wątek zaczęty przez: Kacperd w 08 Gru, 2007, 17:02
-
Witajcie
Mam ostatnio problem z rozwolnieniem u moich kulek. Obydwie dziewczyny najpierw Zuzia, a po 4 dniach Kobiełka zaczęły robić naprawdę miękkie bobki.
U Zuzki udało mi się nieco "utwardzić" bobki za pomocą węgla i smekty, ale na Kobiełkę nic nie działało.
Udałam się do weterynarza z kupkami (zgodnie z poradami znalezionymi na forum) i okazało się, że obie dziewczyny mają w kale jaja kokcydii. Dostałam od weterynarza specyfik o nazwie Sulfatyf. Mam go stosować 3-5 dni. Jeśli nie zadziała to nie obejdzie się bez zastrzyków :(
Stosujemy specyfik już 3 dzień i u Kobiełki widać pozytywne rezultaty, zato u Zuzki wręcz przeciwnie.
Cały czas dziewczyny mają wprowadzoną dietę polegającą na całkowitym wykluczeniu przysmaków, sam granulat (średnio im to pasuje) i niewielka ilość siana.
Gdy wzięłam je dzisiaj na ręce wydały mi się obydwie chudziutkie, mam w związku z tym pytanie czy muszę nadal utrzymywać im tę dietę.
Może wie ktoś coś o tym Sulfatyfie czy jest na pewno dobry dla szylek (na opakowaniu pisze "doustnie dla kur i indyków"), weterynarz zapewniał mnie,że dla szyli jest odpowiedni bo królikom się go podaje.
-
Sensownego raczej nic nie napiszę, ponieważ nie mam na ten temat zielonego pojęcia.
Znalazłam zaś opis tego leku co dostały Twoje szylki.
SULFATYF
PROSZEK ROZPUSZCZALNY W WODZIE DLA KUR, KURCZĄT RZE¬NYCH, KURCZĄT HODOWLANYCH, INDYKÓW
Skład: Sulfachloropyrazinum Natrium 33 g, Massa pulvis ad 100 g.
Właściwości: Sulfachloropyrazyna jest sulfonamidem przeznaczonym do zwalczania klinicznych postaci kokcydiozy u kur, kurcząt rzeźnych, kurcząt hodowlanych, indyków. Sulfonamid ten zaliczany jest do trudno wchłaniających się związków po podaniu per os, co zwiększa skuteczność jej działania w przewodzie pokarmowym. Tak jak inne sulfonamidy, sulfachloropyrazyna blokując syntezę kwasu foliowego hamuje syntezę białek i kwasów nukleinowych kokcydii, a przez to ich namnażanie i rozwój w jelitach. Działanie sulfachloropyrazyny obejmuje E. necatrix, E.maxima, E.tenella, E.brunetti. Sulfonamid ten działa także na wrażliwe szczepy z rodzaju Salmonella.
Wskazania: SulfatyfÒ jest przeznaczony do zwalczania klinicznych postaci kokcydiozy u kur, kurcząt rzeźnych, kurcząt hodowlanych, indyków.
Przeciwwskazania: Ciężkie zaburzenia czynności wątroby i nerek, skaza krwotoczna, odwodnienie, uszkodzenie układu krwiotwórczego.
Działania niepożądane: Przy powtarzanym, długotrwałym leczeniu istnieje możliwość obniżenia krzepliwości krwi z towarzyszącymi krwawieniami z przewodu pokarmowego.
Interakcje: Nie stosować jednocześnie z heksametylotyraminą.
Dawkowanie i stosowanie: Proszek stosuje się doustnie po rozpuszczeniu w wodzie jako 0,03% roztwór substancji czynnej. Drób - 100 g preparatu rozpuścić w 100 l wody do picia. Świeży roztwór podawać ptakom przez 3 dni.
Karencja: Tkanki jadalne brojlerów - 14 dni, tkanki jadalne indyków - 21 dni. Nie stosować u kur niosek.
Dziwię się, że weterynarz to dał Twoim szylkom, ponieważ przeznaczone jest dla kur i indyków, ale może widział w tym jakiś sens.
Czekamy na dalsze relacje.
-
Już zgupiałam doszczętnie. Weterynarz raz mówi, że w kale są jaja kokcydii po tygodniu już ich niby nie ma a sraka jak była tak jest.
Jednej szylce przeszło za to zaczęło się u drugiej. Nie wiem już co mam robić.
Sprawdziłam wszystkie opcje związane z pokarmem, to na pewno nie jest powód.
Tydzień temu wymyśliłam, że to może zaduża bliskość kaloryfera. Nie są znowu tak blisko niego ale na pewno bliżej niż przedtem.
Zarządziłam przeprowadzkę. Nic się nie zmieniło.
Jedna charakterystyczna rzecz powtarza się u wszystkich szyli. Niektóre kupki mają jakąś taką śluzową otoczkę, czy bańkę przyczepioną do końca.
Może to komuś coś mówi? Może to wcale nie kokcydia, a weterynarz leczy je nie na to co trzeba?
Zuzia przyjęła serię trzech zastrzyków, straciła zupełnie apetyt, strasznie wychudła. Dopiero teraz zaczyna dochodzić do siebie. Chociaż nie wiem czy to już są dobre kupki czy jeszcze nie.
Za to Ziutek apetyt ma niesamowity i sraczkę równie olbrzymią jak apetyt.
Pomóżcie!
-
Opis tych kupek przypomina mi sytuację u moich kulek jakiś rok temu. Najpierw jeden miał to a potem drugi szynszyl. Nie pomagały żadne środki przeciwbiegunkowe. Chciałam wysłać kupki do badania do dr Ani Ryś ale nie dostałam żadnej odpowiedzi na maila i nie wysłałam. Po niedługim czasie jednak wszystko samo wróciło do normy i szylki do tej pory są zdrowe. Podejrzewam że była to właśnie kokcydoza i szylaki same ją zwalczyły.
-
BasiuW , kokcydiozy szylek nie zwalczy samodzielnie! Potrzebne jest leczenie.
Kokcydia szylki łapią głównie z niemytych gałązek! Ponieważ tam właśnie znajdują sie przetrwalniki tych bakterii na korze, a jeszcze jeśli jakiś ptaszek np. zrobi kupę na gałązkę, to choroba murowana, dlatego gałązki myjemy w gorącej wodzie, szczoteczka szorujemy korę i suszymy, w piekarniku w 200 stopniach, żeby korę sparzyć, w ten sposób zabijamy przetrwalniki kokcydii.
zaraz podam link do tego wątku na liście i myślę, że znajdziemy odpowiedź :)
[edit]
na stronie Grażki wyczytałam tylko tyle, że jeśli kupki długo są rozdeptujące, lub przyczepiony jest do nich bąbelek powietrza, śluz lub substancja galaretowata, to jest to najprawdopodobniej infekcja bakteriologiczna, czyli objawy pasowałyby do kokcydii.
-
Wklejam odpowiedź z listy dyskysyjnej wyszukana przez Magdę w archiwum listy:
Grażka do szynszyle
pokaż szczegóły 19-01-07
Z MOICH rozlicznych niegdysiejszych doświadczeń z kokcydiozą wygląda to tak:
szylek rzadko traci apetyt - z reguły jest nadal żwawy i wesoły, pałaszuje
jak zwykle, broi jak zwykle; tylko kał zaczyna wyglądac zdecydowanie
inaczej: bobki albo stają się lekko plastyczne (nadal jednak zachowując
prawidłowy kształt, za to często na ich końcu założony jest pierścionek z
brązowego śluzu lub przyklejone sa niteczki tegoż) albo przybieraja formy
pośrednie az do ostrej biegunki włącznie - dość 'wonnej'; ponieważ kokcydia
powodują osłabienie jelit wiec czasem jako powikłanie pojawia sie dodatkowo
zakażenie bakteryjne, często maziaste i brzydko pachnące; szylek moze wtedy
dosc paskudnie sie czuć i siedziec osowiały, odmawiać jedzenia.
Aha - co charakterystyczne dla kokcydiozy: systematycznie następują okresy
stopniowego pogarszania sie stanu bobków i ich poprawy. czasem nawet do
pozornego calkowitego wydrowienia. Przerwa moze trwac nawet kilka m-cy.
Wznowienia najcześciej maja miejsce wiosną i jesienią. Karmy komercyjne
/fermowe/ w tych okresach maja standardowo dodawane kokcydiostatyki. Nasze
sklepowe - nie - i słusznie zresztą, bo my mozemy nasze szylki z dużym
prawdopodobieństwem całkowitego sukcesu (przez niecałkowity sukces rozumiem
przestawienie szylka na nosicielstwo, czyli obecnośc choroby bez objawów) po
prostu z paskudztwa wyleczyć , a nie tylko zaleczać i głuszyć problem.
Może tez nie być okresów poprawy i cały czas być paskudnie.
Natomiast jeśli Cykorek nie je - sprawdź przede wszystkim czy sie w ogóle
załatwia (czy go nie zatkało)albo czy nie wzdęło mu brzusia (przy wzdęciu
tez odmawiaja jedzenia). Mruzię i ich dzieciatko obserwuj dokładnie przez
najbliższe dni - istnieje kilkudniowy okres rozwoju paskud w organiźmie
przed wystąpieniem objawów.
Dwa preparaty, które ostatecznie (a sporo mi sie ich przewinęło przez ręce)
mi pozwoliły zlikwidowac problem to: Furazolidon i Baycox. . Nie naraz bo w
moim duzym stadku, w którym miałam cichych nosicieli troche to trwało.
Niemniej któryś z nich poskutkował, a dobiłam 'zarazę' Furazolidonem.
Uwaga - oba szkodzą na wątrobę.No i Nobactel do dezynfekcji
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Grażyna Kublik do szynszyle
pokaż szczegóły 25-02-07
Aha - to obstawiam kokcydiozę.
Szczególnie jesli ten sluz jest owinięty wokół kupki jak pierścionek i jest
koloru brązowego.
Potrzebne będzie badanie kup pod mikroskopem; zacznij je zbierać do jakiegoś
szczelnego pojemniczka - może być nawet folia zawinieta i zaklejona tasmą i
wsadź je w jakies chłodne miejsce - np. do lodówki; i zadzwoń do swojego
weta czy wykonuje badania parazytologiczne. Jesli nie - skontaktuj się z
naszą Anią - weterynarz@wp.pl
Kokcydia i giardie to bardzo czeste pasożyty u szylków; szczególnie nowo
przybyłych. Szczęściem dobrze dobrane i systematyczne leczenie (Furazolidon
lub Baycox - oba lek - do wyboru w przypadku najczęstszej bodaj kokcydiozy)
i rozsądna dezynfekcja z reguly załatwiaja sprawe.
Grażka
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
tyle udało sie Magdzie znaleźc na szybko.
Moze to cos pomoże?
Kacperd, Może przedstaw to swoijemu lekarzowi?
-
Dzięki za pomoc.
Byłam u weterynarza i dał mi receptę na Furazolidon tylko że w dawce, którą przepisał już nie sprzedają. Mam pytanie jak dawkowaliście ten lek waszym kulkom?
Czy Nobactel można stosować na drewno? Niby jest napisane,że nie jest toksyczny dla ludzi i zwierząt, ale jednak drewno wpija, a szylki je potem skubią.
-
Przesłałam Twoje zapytanie o dawke furazodlinu na liste.
A Nobactelem myłam pólki normalnie w takim rozcienczeniu jak tam pisało. Ma te wspaniała właściwosć, że roztwór po 15 minutach od rozrobienia w wodzie staje sie nieszkodliwy (dlatego pólki nalezy umyć w tym czasie, z góry i z dołu i wszelkie lelmenty inne klatki też)., wiec nawet jeśli troszke wniknie w półki to nic sie nie stanie jak myszy to poskubia i zjedzą.
A przecież myszki do klatki wpuścisz jak pólki wyschną czyli prawie minie 15 minut.
-
Mysza czy jesteś w 100 procentach pewna że szylki nie są w stanie tego zwalczyć same ?
U mnie było to prawie rok temu i dokładnie zgadza się z opisem, tak że jestem prawie pewna że to właśnie to. Czy stan nosicielstwa tego paskudztwa może trwać aż tak długo bez żadnych objawów ? Przez ten czas Kiniusia urodziła i odchowała maluszki a żaden z nich nigdy nie był chory. Naprawdę nie wiem czy mam się tym martwić teraz po takim okresie czasu ?
-
No informacje mam od Grażki :) a ona to Skarbnica Wiedzy Szynszylowej.
Jeśli nie masz rewelacji to najprawdopodobniej była to tylko biegunka. U mnie kiedyś też objawy były podobne przy bieguce i był taki pecherzyk śluzu przy kupce, ale jak dałam do zbadania do instytutu w rabce i potem zadzwoniłam to pani powiedziała że nie wykryto ani giardii ani lambli.
Tak sie czasami zdarza przy biegunce, dlatego jeśli trwa 3 dni to robimy badania kału. Jeśli kokcydia zostały wkryte to najprawdopodobniej one tam są. :(
-
Już sama nie wiem co o tym mysleć :???:. Pamiętam że Kinię ta biegunka męczyła około miesiąca i przeszła sama jak reką odjął choć wcześniej nie przechodziła po podawaniu środków przeciwbiegunkowych. W tym czasie zwierzątko zachowywało się normalnie i jadło normalnie tak jak jest w opisie choroby.
No cóż , dzięki Mysza za wiadomości na ten temat i będę obserwowała te moje myszorki bo nie wiem czy na dzień dzisiejszy powinnam jakoś interweniować pod tym kątem.
-
Basiu, jeśli ataki biegunek nie powtarzają sie, to nie zawracaj sobie tym głowy :) Wszystko jest w porządku.
Kokcydia powoduja przewlekłe stany biegunkowe prowadzące do śmerci z odwodnienia i wyczerpania no i zakażenia bakteryjnego. U ciebie tego nie ma więc nie martw sie słonko.
-
Aż boję się głośno cieszyć, ale narazie sraczka zatrzymana. :D
Po 4 dniach podawania furazolidonu Ziutkowi rozwolnienie przeszło. Narazie utrzymuję go na diecie bezprzysmakowej, ale myślę,że stopniowo zacznę dorzucać mu coś dobrego.
Kalatkę chłopaków dwukrotnie potraktowałam nobactelem, dziewczynom też w razie czego przemyłam klatki.
Narazie żadna z szylek nie ma nawrotów "miękkokupkowych" więc jest nadzieja że kokcydia zostały wybite.
Dzięki serdeczne za pomoc
-
Basiu, jeśli ataki biegunek nie powtarzają sie, to nie zawracaj sobie tym głowy :) Wszystko jest w porządku.
Kokcydia powoduja przewlekłe stany biegunkowe prowadzące do śmerci z odwodnienia i wyczerpania no i zakażenia bakteryjnego. U ciebie tego nie ma więc nie martw sie słonko.
Kokcydiozę podejrzewa sie u mojej Malwiny, a choroba ta niekoniecznie musi sie objawiac silnymi stanami biegunkowymi. Tzn. u mojej szylki biegunki byly tylko dwa razy w zyciu (jeden raz - po przyniesieniu ze sklepu, ale pomyslalam, ze to stres; i drugi raz, gdy dawno temu w nocy zabawila sie w alpinistke i wskoczyla na szafke kuchenna, na ktorej pozarla prawie polowe jablka; owoce od tamtej pory oczywiscie chowamy do zamykanych szafek). Kupki wygladaja normalnie, jak tej drugiej szylki - rzadko kiedy bywaja miekkie (widocznego sluzu nie zauwazylam), ale czesto (choc nie zawsze) brzydko pachna, podczas gdy tej pierwszej nie maja zadnego zapachu. Ten zapach jest od dnia zakupu Malwiny; lekarz lubelski powiedzial, ze to normalne i ze to druga, bezzapachowa, ma problem (dobrze, ze nie wrocilam jej tam leczyc, bo pewnie strulabym zdrowe zwierzatko), a poniewaz ta druga, zdrowa jest calkiem wypasionym szylkiem i nic jej nie dolega, nie przejmowalam sie zbytnio zapachami. Ale zaobserwowalam cos innego - chociaz nie ma biegunek, itp., Malwinka jakos nie rosnie, tzn. nie jest karzelkiem czy chudym, zabiedzonym szylkiem, ale zdecydowanie jest troszke mniejsza od Pysi. A jej futerko nie jest takie piekne jak Pysi, tylko mniej blyszczace, miejscami leciutenko wydaje sie byc jak skoltunione (tzn. ciezko to opisac, bo koltunow nie ma, ale jest wlasnie jakies inne; ciezko bylo mi to uznac za objaw jakiejkolwiek choroby, bo w zoologu powiedzieli, ze bezowe tak maja - a to pewnie wszystkie bezowe, jakie sprzedaja w tesco Lublin, sa zarazone, bo z tego samego zrodla pochodza). I to, w polaczeniu z brzydkim zapachem kupek, moze byc znakiem, ze ma kokcydioze. A, sa jeszcze lekko lzawiace oczy, co tez moze swiadczyc o tym, ze zwierzatko ma kokcydia (u mojej ciezko bylo pokojarzyc to z bakteriami, bo miala przerosniety zab trzonowiec i uwazano, ze od tego; zab jednak zostal podciety, a oczka nadal lzawia, choc rtg jest ok - stad p. Wojtyś podejrzewa bakterie; dodam, ze wlasnie wyczytalam na sieci [ http://www.kazior5.com/choroby/kokcydioza.htm ], ze w pomieszceniach zamknietych kokcydia uaktywniaja sie najbardziej w zimie, stad pewnie to lzawienie wlasnie teraz). W kazdym badz razie, doktor mowi, ze 1) szynszyla sama nie wyleczy tej choroby, a jesli nie podamy lekow, ona zawsze w niej bedzie, a np. ujawni sie przy jakims oslabieniu zwierzaczka, 2) drugi szynszyl, choc bez objawow, tez musi byc leczony, 3) najpierw trzeba oczywiscie potwierdzic diagnoze - przez badanie kupek.
Podsumowujac, jesli macie podobne objawy u swoich szylkow, nawet przy braku biegunki, sluzu, itp., moze to byc kokcydioza... A jesli tak sie okaze, nie mozna czekac/zwlekac, trzeba to leczyc... W koncu przeciez moze to prowadzic do smierci...
Zyczymy zdrowia i zero kokcydiow wszystkim szylkom, a zwlaszca bezowym z tesco Lublin...
Zapomnilam jeszce o jednym - przed podcieciem trzonowca Malwina sie slinila; teraz srednio co 1,5 dnia ma lekko mokre futerko pod pyszczkiem. Lekarz mowi, ze choc szynszyle nie wymiotuja, nadmierna produkcja sliny tez moze swiadczyc o kokcydiach...
*złączenie odpowiedzi coolmamcia
-
czy smierdzace kupki zawsze swiadcza o kokcydiozie? moj maluch pare tygodni temu mial biegunke, i wtedy jak zrobil kupke to smierdzalo nawet kiedy nie wachalam tego specjalnie, potem czesto zdarzalo sie ze robil mokre kupki rano, a po poludniu zaraz po wypuszczeniu tez, a jak chwile pobiegal to byly normalne. teraz sa idealne, ale jak sie powacha takiego bobka to on smierdzi. mam nadzieje ze to nie ta choroba...
-
nie, śmierdzące kupki nie świadczą natychmiast o kokcydiozie. Ogólnie rozwolnienie/biegunka nie pachnie ładnie :wink: u mnie ostatnio wszystkie 3 panny miały biegunkę i to 3 dniową (tez nie pachniało w pokoju), na szczęscie węgiel apteczny w tabletkach, liście truskawki i babki lekarskiej załatwiły sprawę :)
-
tylko ze on juz dawno biegunki nie ma, a i tak jak (wiem ze to oblesne ale innego sposobu nie ma) wezme jego bobka do reki i powacham to smierdzi, tylko nie tak zabojczo jak przy biegunce
-
To wcale nie obleśne, inaczej sie nie da tego sprawdzić. Ja tam się nie brzydzę brać bobków do ręki. Inna sprawa, że normalne bobki, u moich szyli przynajmniej nie wydzielają zapachu.
-
to w takim razie świeze bobki trzeba spakować w wyparzony słoiczek i jechac do jakiegokolwiek instytutu (nawet ludzkiego) zrobic badanie kału na giardie i lamblie i wrazie potwierdzenia choroby zrobić autoszczepionki. Badanie kosztuje ok 27 zł. wyniki po kilku dniach. Spokój, bezcenny :)
-
ile kosztuje leczenie tych pasozytow? musze wydac stowe na leczenie grzybicy, wiec musze sie wiedziec na wydanie jakiej sumy znowu musze sie psychicznie przygotowac :(
-
to w takim razie świeze bobki trzeba spakować w wyparzony słoiczek i jechac do jakiegokolwiek instytutu (nawet ludzkiego) zrobic badanie kału na giardie i lamblie i wrazie potwierdzenia choroby zrobić autoszczepionki. Badanie kosztuje ok 27 zł. wyniki po kilku dniach. Spokój, bezcenny :)
Jesli szylek nie ma biegunki, nie jada swiezych rzeczy (hm, szynszyl to nie krolik), a mimo tego jego kupki brzydko pachna, to moze ty byc znak, ze cos jest nie tak. Kokcydia powoduja zle przyswajanie skladnikow pokarmowych, a to moze prowadzic do ogolnego zlego stanu zdrowia szylka, choroby lub w najgorszym przypadku smierci. Ja lecze Malwine u p. Wojtyś z Warszawy, ktora do badania na obecnosc kokcydiow polecila pani Annę Ryś z Zielonej Gory. Dzisiaj rozmawialam z p. Ryś i wyglada to tak: badanie kosztuje 10zł, kupki w ilosci 5-10 wsadzic trzeba do srebrnej folii spozywczej lub najlepiej foliowej torebeczki z zamknieciem plastikowym i priorytetem wyslac na adres lecznicy (nie w piatek i nie przed weekendem). Do koperty dolaczyc 10zł lub przelac przelewem na konto. Jesli masz maila, pani Ryś moze na niego przeslac wynik. W innych miejscach wynik badania moze nie byc wiarygodny...
A to link do krociutkiego, ale ciekawego, artykulu p. Ryś nt. m.in. kupek i pasozytow:
[link usunięty-nie działał, moderator]
-
A to link do krociutkiego, ale ciekawego, artykulu p. Ryś nt. m.in. kupek i pasozytow:
[link usunięty-nie działał, moderator]
Link do artykulu:
http://www.bialy_pegaz.webpark.pl/informacje%20o%20szynszylach/6.htm
Powinien dzialac, ale inaczej :shock: - nie gdy na wyswietlonej stronie klikniemy biegunke (wtedy rzeczywiscie wyswietlaja sie jakies inne strony na wp), tylko gdy do biegunki dojdziemy ręcznie, czyli za pomoca myszki w dół tekstu. Tytul tekstu nawiazuje do udaru cieplenego; mozna go latwo znalezc przez google - gdy wpiszemy hasla hipertermia i Ryś (trzeci wynik w dniu dzisiejszym to ten wlasnie artykul; Rys - bo autorem jest Anna Ryś).
-
Czas troszkę odświeżyć wątek
Duszek miał problemy z kupkami, raz były oki raz plastelinowe i znowu oki itd... zrobiliśmy badania u dr.Ryś wyszły kokcydia w ilości +++/++++ . Duszek dostał Baycox przez 5 dni po 0,28 ml. Czwartego dnia kuracji pojawiła się cała masa , pięknych książkowych bobków ,w piątek było podobnie więc myślałam że problem mamy z głowy .
Ale na tym koniec radości .... w sobotę pojawiły się znowu niezbyt ciekawe kupale,i od nowa przeplatanka, najładniejsze nie wiem czemu są te z nocy a bardziej miękkie w dzień .
W sobotę po zakończonej kuracji Dusio dostał jeszcze , probiotyk pro-wite ( jak nie pokręciłam nazwy) ,a mieszkanie zostało wydezynfekowane.
Wczoraj najprawdopodobniej dostał się do słonecznika, ale tego pewna nie jestem , w każdym razie mieliśmy biegunkę. W ruch poszła smekta, mycie podwozia i rano było oki, ale widze że mały ma raczej kiepski apetyt , bobków tez jest niewiele.
Udało mi się dziś dodzwonić do dr Całus, poleciła lek na wątrobę ( już kupiony i podany szkoda tylko że tak poźno) i probiotyk , doszło też dokarmianie do czasu, aż szylek nie zacznie znowu sam jeść tyle ile powinien . Rozpuściłam granulat VL zmiksowałam i podałam strzykawką, był bunt ale poradziliśmy sobie. Kupiłam tez gerberka samą marchewkę, ale nie podałam jeszcze bo nie wiem czy ją dać samą czy wymieszać ? a może to w ogóle kiepski pomysł ? Duszek uwielbia siemie lniane i zarodki rzuca się na to bez zmian ale teraz nie wiem ile mu tego mogę podawać ? czy są jakieś konkretne limity ? w sumie jest to jedyna rzecz którą dalej chce jeść sam z ogromną radością .
Czy ktoś miał przy kokcydiach podobne problemy ? i jak dlugo szylek powracał do formy ?
będę wdzięczna za każdą informację [-chomik-]
-
Nie wiem, czy Ci dobrze poradziłam z tym migdałkiem i resztą, bo przy obciążonej wątrobie chyba trzeba uważać z takimi rzeczami.
-
Duszek od dawna już nie dostał migdałka i zaczekamy jeszcze z takimi rarytasami jakiś czas :)
Kulka od wczoraj ( tj. 6-02) jest na zastrzykach , spadł z wagi 700 na 450 , dokarmiam go teraz częściej, doszedł jeszcze jeden lek na wątrobę doustnie.
Wczoraj miał też oglądane trzonowce,po jednej stronie przedni trzonowiec jest znacznie przerośnięty, na szczęście nie drażni jeszcze podniebienia, nie ma żadnych zaczerwienień ani ranek, jak tylko chłopak się wzmocni będzie miał pod narkozą robioną korektę.
W tej chwili walczymy przede wszystkim o powrót apetytu bo Duszek sam nie je prawie nic .
Ciągnie nam się strasznie to leczenie kokcydii, a w sumie powikłań po leczeniu powiedziałabym bardziej, bo powtórne badanie kału nie wykazało już ich obecności :icon_frown:
-
Duch uparciuch dalej sam jeść nie chce , ze strzykawki spija chętnie , cały czas jest na lekach regenerujących wątrobę, probiotyku i espumisanie, waga kulki na takiej dużej platformówce w gabinecie waha się pomiędzy 450g a 500g. Czasem coś tam sobie skubnie ale to sa naprawde minimalne ilości , nie wiem jak długo może trwać taki brak apetytu :icon_frown:
Od leczenia baycoxem Duch miał dwa razy już sprawdzany kał, i oba wyniki są ujemne co mnie bardzo cieszy.
Tylko co zrobić żeby zaczął jeść ? :???:
Czeka nas jeszcze korekta trzonowca , ale teraz nie mam odwagi poddać kulki narkozie, musimy poczekać aż podgoni z wagą. Całe szczęście że trzonowiec jak na razie nie daje żadnych oznak bólowych i nie powoduje ranek ani zaczerwienień .
-
Kurcze troszkę zgłupiałam.
U Zoneczki ponad pół roku temu stwierdzono kokcydiozę. Było to tuż po ponad 2 miesięcznym podawaniu antybiotyków (z powodu ząbków), była bardzo osłabiona więc leczenie kokcydiozy zostało odłożone.
Po zakończeniu leczenia ząbków nie miała problemu z kupkami, są normalnego kształtu, bez zapachu, bez śluzu, oczka nie łzawią i odpukać nie ślini się. Jedynym podobieństwem jest jej drobna budowa ale tego się chyba już nie zmieni bo ma ok 4-5 lat.
Sierść Zoneczki jest ładna, puszysta, nie licząc kilku wystających pasemek z czubka głowy.
Podawałam jej tylko przez kilka dni odrobinę citroseptu tuż po wykryciu kokcydii i żadnych dodatkowych leków. Drugi szczylek też wygląda ok i gdyby nie złamana łapka i późniejsze komplikacje był by okazem zdrowia.
Zupełnie zapomniałam o kokcydiozie i dopiero teraz przeglądając forum trafiłam na ten wątek i wyczytałam, że bez leków nie może sama przejść.
Teraz już nie wiem co robić bo od czasu tamtego dłuuugiego leczenia ząbków Zoneczka jest zupełnie inną kulką. Jest strasznie wyciszona, nie lubi się już bawić tak jak kiedyś i często z klatki wychodzi tylko na chwilkę i zaraz do niej wraca. Zrobiła się bardzo nieufna, nie daje się złapać. Nie chciała bym jej znowu stresować.
Teraz się zastanawiam co powinnam zrobić.
Może jednak kokcydiozę może zwalczyć sam organizm?
-
Może zbadaj znów kupki ?
Ona chętnie piła ten citrosept, jak jej go podałaś ? Jakoś nigdy nie wpadłam na to, żeby podać preparat pestek grejfruta, niby zabija to wszelakie zarazy, ale czy kokcydia, to nie mam zielonego pojęcia.
-
Czy chętnie to bym nie powiedziała, ale jakoś wtedy wydawało mi się to jedynym wyjściem. Wyczytałam coś w sieci na temat zwalczania kokcydi przez citrosept ale nie mogłam nigdzie tego potwierdzić.
Dodawałam do wody pitnej z odrobiną soczku dla osłody życia :). Robiłam tak na swój własny smak żeby nie było gorzkie ale i żeby jak najmniej soku (całą rodzinę tym leczę :) ) Bez rozcieńczenia nie wolno bo może poparzyć śluzówkę i gorzkie masakrycznie.
Podawałam tylko kilka dni więc nie wiem czy to pomogło.
Może masz rację z tymi kupkami, że warto sprawdzić ale... chyba się boję sprawdzać. Ja już łapię jakieś obsesje.
Co dzień się zastanawiam czy nie za mało zjadła :( a strasznie boję się wizyt w przychodni bo u nas zawsze kończy się to dłuuuugim leczeniem :/.
Taki peszek :/
Już nawet P. doktor powiedział, że my mamy zawsze jakieś nietypowe przypadki.
-
teraz sobie przeczytałam o citrosepcie u nas się mówi na to citrokapki jeśli to to samo, nie doczytałam nigdzie że może pomóc w wybiciu tego pieroństwa ,a szkoda..... ja go nie dawno wywaliłam bo nam się przeterminował :?
Dusio bez zmian w sumie wielkich, wciaż się karmimy a on to chyba polubił piernik jeden, tyle że zabrałam mu jedno karmienie żeby go nakłonić do jedzenia , dostaje więc tylko rano i wieczorem.
Mały, ale jakiś tam rezultat ograniczania dokarmiania jest, bo widzę że z miski granulat powywlekany i lekko ponadgryzany ( daleko od stwierdzenia ze "sam coś zjadł" ) powiedziałabym raczej że troszkę "szkudzi" .
Tyle że nie wiem czy to nie z tych zębów :? chcę z nim podejść w tym tygodniu sprawdzić te trzonowce, i w razie czego na przyszły tydzień umówić się na ich korektę .
Strasznie nam się od tego karmienia futerko "zniszczyło" pod bródką , są nawet lekko prześwitujące miejsca od ciągłego mycia i czyszczenia po miksturach z granulatu. Ciekawe ile zajmie nam powrót do dawnego wyglądu futerka Duszka [-chomik-]
Zobaczymy co czas pokaże , kciuki na pewno się przydadzą :D
-
Oczywiście trzymamy kciuki za Duszka :) musi być dobrze, futerko też wróci do normy.
Co do jedzenia przy chorych ząbkach to może spróbuj mu podać gotowane różne rodzaje kasz z dodatkiem suszonej śliwki.
Nie wiem tylko jak z wątrobą ale mojej Zoneczce nie szkodziło takie jedzonko nawet po 2 miesiącach podawania antybiotyków.
W zależności od stanu ząbków możesz jej robić takie jedzonko zupełnie mięciutkie lub trochę twardsze.
Jak ugotujesz różne rodzaje na raz to będzie mógł sobie wybierać co mu bardziej smakuje. Ja śliweczkę kroiłam na drobniutkie kawałeczki i gotowałam razem. Jest wtedy trochę smaczniejsze :) i chętniej zjadane. Może nie jest to super jakościowo dobrana karma ale nam bardzo pomogła wrócić do samodzielnego jedzenia przy bolących ząbkach.
-
Dziękujemy za rady i kciuki :D
Dusio był dziś na kontroli, waży 500g czyli odrobinę przytył .
Udało się też przypiłować ząbki bez użycia narkozy :D został mu założony rozwieracz ( chyba tak się to nazywa) i delikatnie pilnikiem trzonowce zostały spiłowane , w buzi nie ma zaczerwienień ani żadnych ranek , byłam przy tym więc wszystko widziałam :D
Teraz muszę nakłonić uparciucha do samodzielnego jedzenia, bo dokarmianie chyba bardzo mu się spodobało , nauczył się nawet trzymać łapeczkami strzykawkę tak jak niemowlęta butelkę, i sam wkłada końcówkę strzykawki do pysia mądrala kochany [prosi]
Po powrocie chłopak dostał piasek z którego chętnie skorzystał i teraz śpi jak miś , umęczony wrażeniami i stresem.
Od jutra muszę obrać jakąś mądrą taktykę ponownego nauczenia kulki samodzielnego jedzenia, jeśli ktoś ma jakiś pomysł to chętnie poczytam .
Pozdrawiamy serdecznie :mrblue:
-
Jak tam Duszek?
Aż miło poczytać, że są takie pieszczoszki. U mnie dokarmianie to był horror.
Może posypuj karmę zarodkami, to powinno go skusić do grzebania w miseczce. Moim to pomaga :)
-
Duszek karmiony strzykawką miał kupki idealne, od jakiegoś czasu przestałam karmić i zaczął jeść sam .Gdy minęło jakieś półtora - dwa tygodnie, zaczęły się te kupki zmieniać pojawił się w nich śluz. Zaniosłam do badania, pasożytów w nich nie było.I teraz już sama nie wiem co jest grane. Karmiłam go rozmoczonym VL nature dodając też VL pro, ostatnio skończył mi się VL nature i kupiłam mu VL balance,ponoć jest dobry dla wrażliwych układów pokarmowych . Siano ma z zuzali ( teraz melisowe), dostaje osobno warzywa suszone, ziółka, groszek prasowany i brokuł uwielbia , dostawał tez z VL takie poduszeczki z marchewka albo z ziołami jako przysmak
wydaje mi się że zaczęło się to od momentu kiedy dałam mu suchą malutką piętkę chleba wieloziarnistego ( albo zbiegło się to w czasie) podejrzany mi tez jest VL pro, samodzielnie generalnie go nie ruszał mimo ze w miseczce był mieszany razem z VL nature i balance, teraz jest ponadgryzany więc może to od tego ...
mam taki mętlik w głowie że szok , uważamy na to co je , a i tak skutek mierny :(
przed kokcydiami wcinał wszystko i zawsze było dobrze , może układ pokarmowy potrzebuje czasu na takie zmiany z karmienia strzykawka na suche ? U weterynarza dostał prowite ( probiotyk w paście ) ale nie pomogło, więc zaczęłam mu dawać lakcid , smektę, i hepatil forte ,( ten co dostawał wcześniej ) doczytałam że luźne kupki mogą być też od wątroby , może ta od Dusia jeszcze się nie całkiem zregenerowała.
Miał ktoś z Was podobnie ? może widzicie co robię źle, a ja czegoś nie dostrzegam , ech
-
Oj, Natka.Może trzeba zrobić badania krwi.Całuski dla Duszka.
-
Też już nad tym myślałam Bożenko, na razie sytuacja jest w miarę ustabilizowana, Dusio jest na VL i sianku tylko . Podaję mu lakcid i hepatil, zobaczymy na jak długo to wystarczy .
Nie wiem czy mój wet potrafił pobrać szynszylowi krew, z kąt się ją pobiera ?
-
trudno mi sobie to wyobrazić takie malusie maja te ucholki i delikatne, trzeba będzie się wybrać i spróbować
trudne to jest w praktyce, czy weci radzą sobie bez problemów ?
-
aż Ci zazdroszczę :D my się konsultowaliśmy z nim raz telefonicznie
Ponieważ u Duszka występują te same objawy co wcześniej podejrzewam, że zaraził się ponownie tymi pierwotniakami niestety (albo, co jest bardziej prawdopodobne, całkowicie nie udało na się ich wybić ), miękkie kupki zaczęły się gdy od dwóch około tygodni przestałam dokarmiać strzykawką i Dusio ponownie zaczął biegać po całym mieszkaniu, ja dokładnie wyczyściłam pokój syna w którym stoi klatka, ale całego mieszkania w każdym kącie już nie, pokoje wydezynfekowałam ale nie zrobiłam tego z łazienką w jednym miejscu pod wanną ... Duch jak uda mu się dostać do łazienki lubi się tam zaraz pakować .
Dlatego dziś wzięłam dla Duszka fenbendazol w żelu , podawać go mam trzy dni, zobaczymy czy pomoże , znalazłam go na kilku forach dla gryzoni , podaje się go królikom, świnkom morskim, szczurkom, i szynszylom , tyle doczytałam. Znam ten lek, podawałam go kotu właśnie w zakażeniu pierwotniakami, i wybił to pieroństwo za pierwszym razem.
W badaniach kału kokcydii nie znaleźliśmy, ale to nie daje żadnej gwarancji że ich nie ma . Z tego co dopytywałam i doczytywałam zakażenia bakteryjne i wirusowe dają dodatkowo objawy osłabienia, braku apetytu, gorszego samopoczucia naszego pupila, w przypadku pasożytów często poza brzydka kupą nie ma innych objawów i tak mamy właśnie i tym razem.
Szkoda że nie miałam pojęcia o bezpiecznym stosowaniu fenbendazolu u gryzoni wcześniej, mam nadzieję że teraz już wybijemy to pasqdztwo.
trzymajcie kciuki za Dusia :)
-
Mel zaciska bardzo mocno łapki za Duszka.
-
Za kciuki bardzo, bardzo dziękujemy
Duszek fenbendazol zjadał bez problemu, widocznie w smaku nie jest zły
niestety , tak jak się spodziewałam apetyt strasznie spadł i dokarmiałam Ducha strzykawką, objawy te jednak minęły po 2-4 dniach i Duszek wrócił do jako takiej normy
po trzech tygodniach fenbendazol powtórzyliśmy, po kolejnych trzech wróciliśmy do baycoxu , ale jednorazowo nie jak za pierwszym leczeniem przez pięć dni pod rząd, 15 czerwca baycox powtórzyliśmy podając jednorazową dawkę , no i znowu jest problem z jedzeniem, Duszek sam podjada malutkie dawki pyłku, siemienia czy zarodków ,pozostałe posiłki podaję strzykawką
na czwartek rano umówieni jesteśmy na kontrolę zębów, mam złudzenie że nie do końca z nimi wszystko dobrze, Duszek dosyć często łapkami tak jakby próbuje z tego pysia coś zdjąć, zetrzeć
przed drugą dawką baycoxu Duszek jadł troszkę sam , żeby go nakłonić do jedzenia większych ilości dokarmiałam go tylko wieczorem co dwa dni, waga jednak spadła z 400 na 380 :icon_frown: nie wiem czy ten jego spadek apetytu nie dopełniają obecne upały , teraz karmię go przed praca i zaraz po powrocie , ale tak jak wcześniej zjadał 10-12 strzykawek 2 ml-trowych, tak od tych paru dni zjada 4-5 , widzę że apetyt mu raczej nie dopisuje
ciężkie do zwalczenia są te pierwotniaki , mam nadzieję że uda nam się je pokonać ...
-
Bidulek już się nacierpiał, trzymam kciuki za całkowite wyleczenie i powrót do dobrej formy.