Szynszyle.Info :: Forum Miłośników Szynszyli

o szynszylach => Weterynarze => Wątek zaczęty przez: Bożena w 17 Sty, 2009, 22:19

Tytuł: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Bożena w 17 Sty, 2009, 22:19
a
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: dream* w 17 Sty, 2009, 22:36
cała drżę o dobro tych maluchów i ze wszystkich sił trzymam za nich kciuki :(((
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 17 Sty, 2009, 22:38
Ja też, to okropne  :(.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: coolmamcia w 17 Sty, 2009, 22:45
Bożenko, Ty nie masz pojęcia jak mnie żre sumienie, po pierwsze dlatego, że sama kilka razy pisałam o doktorze w superlatywach, po drugie dlatego, że pamiętałam tylko dawkę dobową 40 mg, ale zapomniałam o tym, że te 40 mg jest na kg szynszyla. Dopiero dziś po znalezieniu kartki (jak zabrałam się za pisanie poradnika) wiedziałam już na bank, że to za duża dawka. Gdybym znalazła ją wczoraj uniknęłyby przynajmniej rannej dawki :(
Pamiętam, że gdybałyśmy wczoraj z kalkulatore w ręku, czy to nie jest zbyt dużo... ale zaufanie do weterynarza wzięło niestety górę.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: greatdee w 17 Sty, 2009, 23:52
Wierzyc się nie chce... Ale niestety, mój wet, którym jestem zachwycona jeśli chodzi o opiekę nad psami i kotami, ma świetne podejście do zwierzaków... Ale jak pojechałam z Białą, to powiedział coś co mnie odrzuciło:
"Wie Pani, jak takiemu małemu zwierzątku coś już się zaczyna dziac, to niewiele możemy zrobic..."
Odniosłam wrażenie, że mimo iż by może i chcieli, to niespecjalnie mają doświadczenie w sprawach szylek :( Więc też jestem na etapie szukania dobrego weta w P-niu.
Trzymam z całej siły kciuki za Twoich chłopaków!!
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 19 Sty, 2009, 12:09
To prawda, że leczenie szynszylków i innych małych stworzonek jest niezmiernie trudne, choćby podanie wlewu dożylnego czy przeliczenie dawki leków  :(
Strasznie mi przykro, że Twoje szylki coś takiego dotknęło.
Ja właśnie czekam na wizytę gekona... 50g wagi.
Ech, ciężkie to życie kiedy nasze ukochane zwierzątka chorują  :(
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: owiabiks w 19 Sty, 2009, 12:36
Nie zaglądałam na forum kilka dni i to co przeczytałam przeraziło mnie. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. 3 lata temu moja koszatniczka dostała jakiś zastrzyk gdy pojawiły się u niej łyse placki koło oczu, po którym walczyliśmy przez tydzień o jej życie. Wtedy się udało. Na pocieszenie powiem, że mało gdzie można znaleźć specjalistę od szynszyli czy innych gryzoni. W końcu jak idzie się do lekarza, to nie po to by mu nie ufać. Chciałaś jak najlepiej.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 19 Sty, 2009, 13:09
właśnie dlatego zadaję sobie kilka pytań:
po co tyle osób chce iść na weterynarię, a wszędzie jest wysyp weterynarzy "podstawowych"(pies,kot,no czasem jeszcze królika dużego się podejmą), skoro powielają stereotyp i sami też kształcą się potem z zakresu leczenia psa i kota?
tylu ludzi jedzie na drugi koniec kraju studiować, ale dlaczego przy weterynarii mało kto się decyduje poszukać czegoś innowacyjnego i na np. sggw i specjalizację zwierząt egzotycznych iść?
dlaczego tak mało uczelni, gdzie studiuje się weterynarię zachęca do specjalizacji, które są wbrew pozorom tak potrzebne? przecież jest deficyt lekarzy specjalistów od zwierząt egzotycznych-nawet w stolicy...
smutne...
sama miałam problemy z szukaniem wiarygodnych wetów, więc nie wyobrażam sobie jaką walkę podjęli Ci, którzy mieszkają z dala od stolicy czy dużych miast i walczą o życie swych podopiecznych.
chciałabym tymi słowy wyrazić uznanie dla odpowiedzialności, determinacji i ogromnych pokładów miłości do zwierząt, dla których pojedzie się nie do tego specjalisty, do którego szybko się dotrze, ale do tego, do którego należy, choćby to było i kilkadziesiąt czy kilkaset km
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: coolmamcia w 19 Sty, 2009, 14:06
Najsmutniejsze jest to, że weterynarz ten jest specjalistą od egzotycznych i ma wieloletnią praktykę w Zoo, więc bliskość lecznicy nie miała tu nic do rzeczy.  Był polecany na naszym forum i tą drogą Bożena i ja do niego trafiłyśmy.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 19 Sty, 2009, 16:06
prawda jest taka że bardzo niewielu lekarzy weterynarii w Polsce ma specjalizację. moja wetka od psa mi mówiła jak to wygląda. ona nie podjęłaby się leczenia małych zwierząt, jest typowo kocio-psia, przyjmuje też króliki i to wszystko. mianowicie większość wetów którzy mówią że są specjalistami to tak naprawdę samouki, skończyli weterynarię a opieki nad jakimiś nietypowymi zwierzętami uczą się z różnych publikacji, bo nikt im " w praktyce" nie zapewni odpowiednich szkoleń. niestety ale u nas to leży, bo mało jest takich zwierząt jak np szynszyla czy jakaś jaszczurka, hodowanych w domu. dlatego prawdziwego  weta - specjalistę można znaleźć tylko w dużej klinice, najczęściej właśnie przy zoo albo jakiejś uczelni z kierunkiem weterynaryjnym z możliwością specjalizacji. w małych gabinetach, czy też w małych miastach nie opłaca się wetom uczyć opieki nad takimi zwierzakami bo prawdopodobieństwo że kilka takich zwierząt trafi do takiego gabinetu jest minimalne.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: greatdee w 19 Sty, 2009, 16:15
właśnie dlatego zadaję sobie kilka pytań:
po co tyle osób chce iść na weterynarię, a wszędzie jest wysyp weterynarzy "podstawowych"(pies,kot,no czasem jeszcze królika dużego się podejmą), skoro powielają stereotyp i sami też kształcą się potem z zakresu leczenia psa i kota?
tylu ludzi jedzie na drugi koniec kraju studiować, ale dlaczego przy weterynarii mało kto się decyduje poszukać czegoś innowacyjnego i na np. sggw i specjalizację zwierząt egzotycznych iść?
dlaczego tak mało uczelni, gdzie studiuje się weterynarię zachęca do specjalizacji, które są wbrew pozorom tak potrzebne? przecież jest deficyt lekarzy specjalistów od zwierząt egzotycznych-nawet w stolicy...
smutne...
sama miałam problemy z szukaniem wiarygodnych wetów, więc nie wyobrażam sobie jaką walkę podjęli Ci, którzy mieszkają z dala od stolicy czy dużych miast i walczą o życie swych podopiecznych.
chciałabym tymi słowy wyrazić uznanie dla odpowiedzialności, determinacji i ogromnych pokładów miłości do zwierząt, dla których pojedzie się nie do tego specjalisty, do którego szybko się dotrze, ale do tego, do którego należy, choćby to było i kilkadziesiąt czy kilkaset km

MJest tak m. in. dlatego, że takim weterynarzom od psów i kotów łatwiej jest znależć pracę... A takich wąsko wyspecjalizowanych pewnie nie chcą nigdzie przyjmować zabardzo.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: dream* w 19 Sty, 2009, 16:19
ale dlaczego przy weterynarii mało kto się decyduje poszukać czegoś innowacyjnego i na np. sggw i specjalizację zwierząt egzotycznych iść?

Bo na SGGW nie ma takiej specjalizacji, to raz, dwa, że uczenie się weterynarii to głównie nauka o krowach, koniach i świniach, pare zajęć z psa i kota, o egzotyce może jeden wykład.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 19 Sty, 2009, 17:01
Super byłoby zrobić specjalizację ze zwierząt egzotycznych...gdyby była!
Ja też jestem samoukiem, wiele czasu poświęciłam małym zwierzętom, sama posiadam kilka zwierzątek i one też pomogły mi w nauce.
Na studiach chyba rzeczywiście łatwiej było zbadać krowę niż zobaczyć psa na klinikach.Ze zwierząt egzotycznych były fakultety i tyle.
Udało mi sie z powodzeniem wyleczyć kilka jaszczurek, ale tacy pacjenci trafiają się naprawdę sporadycznie.Ta dzisiejsza miałą jednak tylko 20g wagi ,a nie 50...
Wystarczy zobaczyć plany kursów i sympozjów w tym roku - większość dotyczy psów i kotow, kilka -koni, jeden cykl -zwierząt egzotycznych.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 19 Sty, 2009, 19:28
no dobra. ale czy mylę się stwierdzają, że nie ma w kraju naszym szanownym za dużo weterynarzy dobrze znających się na koniach i np. odbierających porody w terenie, wizyty w gospodarstwach?
czasem żal dupcie ściska jak się włączy puls i zobaczy niemiecki serial o weterynarzach. nasi sąsiedzi, niby jesteśmy w Unii, a przepaść.
poza tym chyba z szukaniem pracy jako weterynarz od egzotycznych zwierzaków nie byłoby problemu. do każdego weta takiego u jakiego byłam, kolejki zawsze były gigantyczne. choćby i codziennie przyjmował, albo miał dyżury 24....
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: dream* w 19 Sty, 2009, 19:39
no wiesz, mi też żal d sciska jak oglądam na dobre i na złe a później konfrontuję to z rzeczywistością szpitala praskiego gdzie nawet do prześwietlenia nie załozyli mi tej ołowianej kamizelki efektem czego było mi cały dzień niedobrze i bolała głowa. no ale nie żyjemy w telewizji ;) do koni duzo wetów jezdzi, ale jesli chodzi o egzotyke to faktycznie, niewielu się na tym zna. z jednej strony trudno im się dziwić, z innej zaś, faktycznie, jest popyt, choćby terrarystyka to obecnie najprezniej rozwijajacy się dział zoologii w polsce - a przeciez z pracą nie mieliby problemu nawet w lecznicach wyspecjalizowanych jako kocio-psie bo studia konczą te same co i inni weterynarze i wiedzę o kotach czy psach mają taką samą.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 19 Sty, 2009, 21:01
może nie mieliby problemu z pracą, ale im się to po prostu nie opłaca, bo wszelkie nauki jakie chcieliby podjąć, to musieliby robić we własnym zakresie z własnych pieniędzy, poświęcając swój prywatny czas. zresztą nie da się być wetem i od psów i kotów i od np takiej szynszyli, bo wiadomo że opieka zupełnie inna i jeśli już ktoś decyduje się na bycie specjalistą od egzotycznych to przestaje się zajmować innymi zwierzętami - wiadomo że każdy wet musi się ciągle uczyć, ale nie może się uczyć każdego zwierzaka a tylko wybranych, bo byłoby tego za dużo, zaczęłoby mu się mylić i mogłoby to się źle skończyć dla leczonego zwierzęcia.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 19 Sty, 2009, 21:04
Pomijając wszystko - zaglądam do tematu,bo niepokoję się o fretki Bożeny  :(
Ktoś ma z nią kontakt?Jak one się czują?
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: dream* w 19 Sty, 2009, 21:09
Asiu, da się, bo 5 lat studiów idą normalnym tokiem nauczania, później dopiero się specjalizują, tak więc posiadają dokładnie tą samą wiedzę co ich koledzy po fachu bez specjalizacji, poza tym opieka i nawet leczenie wiekszosci ssaków jest identyczne w większości przypadków, czasami trzeba uwzględnić specyfikę danego stworzenia, ale zwykle nawet tymi samymi środkami się leczy tylko dawkę przelicza adekwatnie do wagi. dr Bielecki np przeciez jest specjalistą od sekcji zwłok, ale wyleczy i psa i kota i gryzonia i gada.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 19 Sty, 2009, 21:10
Przejżyj wątek Duduś i Karmelek - jest lepiej.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 19 Sty, 2009, 21:24
Dzieki Basiu!
O specjalizacji mogłabym godzinami, bo np. ta która mnie interesuje ostatni raz była organizowana kilkanaście lat temu.
Nie chcę zapeszyć ,ale być może w tym roku będzie wielki come back...
Co do kosztów dokształcania się (nawet z ksiązek) to wolę nie liczyć, bo okaze się ,że bardziej opłaca sie siedzieć w domu :P
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: greatdee w 19 Sty, 2009, 21:53
no dobra. ale czy mylę się stwierdzają, że nie ma w kraju naszym szanownym za dużo weterynarzy dobrze znających się na koniach i np. odbierających porody w terenie, wizyty w gospodarstwach?

Mój wujek jest takim weterynarzem, i z tego co wiem nie ma ich tak znowu mało.
Ale nie oszukujmy, wśród ludzi też ciężko o naprawdę dobrego specjalistę z zakresu jakiejś wąskiej specjalizacji.
Dla mnie i moich neurochirurgicznych problemów specjalnie ściągali JEDYNĄ w PL ekipę i lekarza z Lublina, bo oni w tamtym czasie potrafili przeprowadzic zabieg nieuszkadzając mózgu!! Teraz już jest więcej takich, bo jedni od drugich jakoś się uczą. Nie ma chyba innego wyjścia...
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: aska69 w 19 Sty, 2009, 23:02
greatdee dobrze mówi, nie ma możliwości żeby lekarz dobrze się znał na wszystkim, jakieś ogólniki może wiedzieć, ale specjalistą jest tylko w jakiejś konkretnej dziedzinie. tak samo jest z lekarzami weterynarii.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: dream* w 19 Sty, 2009, 23:06
nie mówię, że ma być specjalistą owe wszystkim ;) ale podstawy które wykładają w ciągu 5lat weterynarii na studiach zna kazdy weterynarz który się choć troche przykładał do nauki - a patrząc na opasłość podręczników studentów wet na SGGW nie ma opcji zeby się nie przykładać jeśli się chce ten kierunek ukończyć.. (bez dopalaczy)
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: coolmamcia w 20 Sty, 2009, 21:09
Szkoda, że mała liczba weterynarzy potrafi powiedzieć "nie wiem".
Ukazał się już Twój komentarz Bożenko, muszę przyznać, że jest rzeczowy.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Zieffka w 21 Sty, 2009, 11:58
pamiętam jak kiedyś byłam u weterynarza z przeziębioną Bubą i powiedział wprost, że nie chce ryzykować zdrowiem zwierzątka i poprosił, żebym udała się do dra Bieleckiego. Uzasadnił to słabą znajomością leczenia szynszyli i nie chciał przedobrzyć z lekami lub co gorsza podać niewłaściwy. nie pamiętam już dokładnie gdzie ta lecznica była, ale bardzo mnie to ucieszyło co powiedział ten lekarz.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Adam.W w 25 Sty, 2009, 23:28
Tak jest teraz ze nikt z lekarzy "prawie"nikt nie umie sie przyznac do błędu i leczą na siłe zle odziaływując na zdrowie pacjenta ale to tylkko moje skromne zdanie
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Adam.W w 27 Sty, 2009, 10:33
Prawie całe forum go poleca jest bardzo dobrym wetem polecanym przez wiekszosc szylomaniaków
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 27 Sty, 2009, 10:44
Ja także często sie z nim konsultuję i nigdy nie odmówił pomocy.
Pomijając już to, że to właśnie on prowadził moje fakultety ze zwierząt futerkowych  :D
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: kasiek21 w 27 Sty, 2009, 13:32
Izabela Całus, koleżanka dr Piaseckiego.
Powalam teorię ,że nie ma lekarzy specjalizujących się w chorobach szynszyli.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Adam.W w 27 Sty, 2009, 14:18
Są tacy weci ale jest i bardzo bardzo malutko
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: jaszelma w 27 Sty, 2009, 14:23
Bo jednak szylków w porównaniu do np.psów jest o wiele mniej.Poza tym są to zwierzęta jednak od niedawna trzymane w domach i cieżko zdobyć o nich fachową wiedzę.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: em.em.lena w 17 Cze, 2009, 00:00
 ul. Głogowska 2-4, 53 -621 Wrocław tel.(071)79 014 99   pn. - pt. 16.00 - 19.00
 pod ten numer mozna dzwonic i prosic o porady telefoniczne tel.kom. 600158822
 dr n. wet. Tomasz Piasecki specjalista chorób ptakow i zwierzat futerkowych
 polecam wszystkim dbajacym o dobro swoich ,,malych serduszek,,
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: greatdee w 17 Cze, 2009, 11:12
Pana Piaseckiego wszyscy na tym forum znają, a Ci co mają daleko do niego, ZAZDROSZCZĄ :P No ale fajnie, że opinia o nim się potwierdza kolejny raz :)
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: got3 w 17 Cze, 2009, 18:11
Obok hodowli w Zabrzu jest weterynarz, który ma doświadczenie w leczeniu szylek (przynajmniej tak mówił hodowca). Dowiem się dokładnie gdzie mieści się ta lecznica.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: greatdee w 17 Cze, 2009, 19:18
Hmm, wydaje mi się, że zanim się poleci, to trzeba czegoś więcej niż "ktoś mówił, że jest tam ktoś, kto podobno się zna". Ale podaj adres, a nuż widelec ktoś już miał z nim doczynienia.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: em.em.lena w 17 Cze, 2009, 22:42
greatdee
,,Pana Piaseckiego wszyscy na tym forum znają, a Ci co mają daleko do niego, ZAZDROSZCZĄ :P No ale fajnie, że opinia o nim się potwierdza kolejny raz :),,
no fakt nie czytalam zbyt wielu wypowiedzi dlatego o nim napisalam,bo to jedyny weterynarz o ktorym bankowo wiem ze jest dobry,uczynny i doswiadczony
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: aledra7 w 06 Sty, 2010, 14:57
Ja również polecam dr Izabelę Całus. Bardzo miła i widać że lubi kulki :) Moim Felusiem fachowa się zajmuje
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Maziak w 11 Sty, 2010, 23:41
Kojarzy ktoś może pana Budzika z Pawłowic? Interesują mnie opinie o nim, bo jeżdżę do niego z psiakiem i dzisaj u niego byłam z szylką, bo jemu bardziej ufam niż technikom u mnie w lecznicy, ale może ktoś już miał z nim doczynienia jadąc z szylkami, jak się sprawa miewa? Czy będę go musiała sama rozgryźć...
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Sowa w 16 Maj, 2010, 20:36
W Chorzowie na ulicy Gałeczki jest bardzo dobra weterynarnia. Już wszystkie moje szylki tam chodzą i jest Ok. Mili weterynarze ;]
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: marekp w 19 Kwi, 2011, 09:12
Czy jest jakiś weterynarz nie na śląsku ale w polsce który zna się typowo na szynszylach, ale taki który się zna a nie udaje że wie o co chodzi, taki który postawi trafną diagnoze, taki który poparowadzi mja chorą kuleczkę !! Jestem wstanie jechać na koniec Polski nie ma dla mnie znaczenia odległość w tym momencie Proszę o POMOC !!!!!!!!!
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Basia_W w 19 Kwi, 2011, 09:21
Jest taki vet Izabela Całus z Bielska, namiary podałam ci w twoim wątku. Sama leczyłam szynszyla u niej, a Bożena z Melkiem jest stałą bywalczynią  :).
Najlepszy śląski specjalista to dr Piasecki z Wrocławia, opisany już w tym wątku.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Patinka2310 w 27 Kwi, 2011, 12:12
hejka chciałam was sie zapytać  czy w Katowicach lub w Sosnowu są dobrzy weterynarze ??
Chciałam po prostu kiedyś jechać z moimi małymi np na kontrolę tylko,  czy wszystko jest z nimi OK.

Bo w Mysłowicach niestety nie ma ;/ kobieta uśmierciła mi moją kochaną świnkę i nigdy już do niej nie pójdę - może gdybym znała lepszego weterynarza może i by ją się dało uratować ;/- a nie witaminy kazała mi podawać a świnka miała paraliż tylnich łapek i niestety z jej leczeniem było coraz to gorzej i niestety  musiałam ją uśpić- aż znowu muszę płakać jak sobie przypomnę jak moją kochana przyjaciółka cierpiała ;(
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Szałwia w 27 Kwi, 2011, 15:53
SOSNOWIEC -Środula
"ABACUS"
ul. Matejki 35
tel. (032) 290-86-09


albo

KRAKÓW
Klinika Weterynaryjna "ARKA"
lek.wet.Przemysław Baran  ---> POLECAMY # Forum Szylek
ul. Chłopska 2a
tel. (012) 568-83-65
 
Może  będziesz miała okazje i odwiedzisz tą klinikę w Krakowie ? Forumowicze ją polecają :)


http://szynszyle.info/forum/index.php?topic=2916.0  tutaj poszukaj może coś więcej znajdziesz :)
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Szałwia w 27 Kwi, 2011, 16:46
Niestety o sosnowcu nie wiem nic, podałam tą lecznice,bo jest najbliżej z tych podawanych na forum ;) Ja bym jednak wolała pojechać do Krakowa do arki ( leczyli tam świnkę mojej cioci).Tak więc wiem z dobrego źródła,że znają się gryzoniach:)
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Patinka2310 w 27 Kwi, 2011, 19:05
ja bym się wybrała do Abacusa, przecież na normalną kontrolę nie będę 80 km robić :)

Mnie tylko zastanawia jedna rzecz, czy dadzą radę z szynszylami. Ja mam problem, żeby zobaczyć łapki i ząbki. No nic pojadę tam kiedyś i ocenię czy weterynarze z Sosnowca dadzą radę.


Jeżeli coś by się kiedykolwiek stało to i tak pojadę do Bielska.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Szałwia w 27 Kwi, 2011, 19:11
Ze zwykłą kontrolą powinni sobie poradzić ;)  Ja tam nie mam problemu bo mieszkam blisko zielonej góry i jakby co to do zielonej pędzę :D
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Szałwia w 27 Kwi, 2011, 19:17
Ja nie polecałam lecznicy w sosnowcu po prostu o niej wspomniałam,że jest w pobliżu..polecałam arkę w Krakowie,moja ciocia chodzi ze swoim gryzoniem i jest jej zdaniem  w porządku  :spoko:
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Patinka2310 w 27 Kwi, 2011, 20:43
Ja ogólnie się pytałam kogo polecacie na zwykłą kontrolę :) nic szczególnego .

Moje szylki są zdrowe.
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Patinka2310 w 20 Cze, 2011, 22:04
Witam czy może ktoś podać więcej informacji do tych lecznic?

http://www.weterynaria.slask.pl- Chorzów ul. Gałeczki

oraz 2 lecznica też niedaleko

http://clinicvet.pl/

ul.Kościelna- Katowice

Czekam na informacje

chyba będę musiała się przejechać z Sisi- pisałam jakiś czas temu że dostała rujki- miała wszystko napuchnięte itd. dość sporo śluzu leciało
minęło tak już z ponad tydzień
ale dalej zaobserwowałam że wydziela malutkie ilości śluzu
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: sand_a w 09 Gru, 2012, 21:50
Jeśli kogoś to zainteresuje to polecam dr Anna Halemba klinika: http://www.molicki.pl/index.php?t_str=Informacje+o+Klinice w Dąbrowie Górniczej.
Podjęła się operacji mojej Arabelli i szczęśliwie wycięła jej guza wielkości damskiej pięści razem z jajnikiem:)
a Powiem szczerze, że w ostatnim czasie nie słyszałam pochwalnych informacji o samej klinice, Pani doktor okazała się trafem w 10tkę!
Kiedyś też chodziłyśmy do http://www.alaskan-wet.com/index.html w Będzinie,
ale niestety nie jestem w stanie sobie przypomnieć nazwiska Pani doktor:(
Pozdrawiam!
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: dmnc w 17 Kwi, 2013, 12:16
wątek co prawda został zaczęty by przestrzegać przed wetami ze śląska, ale osobiście mogę gorąco polecić 2 sprawdzonych :)
1. to pani doktor Marta Klisińska http://www.medwet.eu/
2. to doktor Mirosław Rybicki http://lecznica-brynow.com/personel/

Swego czasu pracowali razem, ale potem pani doktor założyła swoją działalność.

Muszę powiedzieć, że Pani Doktor jest GE-NIA-LNA, została mi swego czasu polecona przez znajomego :)
Mój paskud Tok'ra wieczorem pewnego dnia zaczął dziwnie oddychać (świszczeć), a że była to pora późna i początek weekendu to została mi tylko klinika na brynowie, więc się zapakowaliśmy i pojechaliśmy. Dostał leki i trafił do komory tlenowej. Nie trafiliśmy tam na pana doktora, ale na równie miłą doktor Dobrosławę. Po odebraniu go z komory w sobotę, w niedzielę znów do weta, tym razem doktór, za którą z uwagi na byłą partnerkę Tok'ry moją pierwszą ukochaną szyszkę nie przepadam - doktor Szydło (jeśli chodzi o małe zwierzaczki w ogóle nie polecam), przy czym wcześniej skontaktowałam się z doktor Klisińską telefonicznie i opowiedziałam o przypadku tego potwora i co do tej pory z nim robili, zasugerowała wówczas inhalacje - wziewne podawanie leku - akurat ostatnio przeczytała art. na ten temat (była to niedziela, więc nie mogłam do niej pojechać bo dodatkowo za miastem była). Przekazałam Pani doktor informację o inhalacjach to jedynie co to powiedziała, że faktycznie można np. wsadzić szyszkę do łazienki jak ktoś bierze prysznic :| Po tej wizycie nie mogłam się doczekać pn żeby pojechać do wet. Klisińskiej (bo chłopakowi tylko troszkę przeszło po dotychczasowym leczeniu). Pojechaliśmy, pani doktor zorganizowała nam inhalator, przepisała (niestety drogie) płyny do inhalacji + sól fizjologiczną i tak oto szyszek wstręciuch został przeze mnie sterroryzowany inhalacjami ;) (sterroryzowany, gdyż zamykałam go w pudełku na buty z dziurą na inhalator ;)) Wkrótce po tym zaczął normalnie oddychać i kupska też zaczął normalne robić :) Życie szylka uratowane :)
Minusem u pani doktor jest to, że nie robi większych zabiegów - nie ma warunków, ale poleca swojego kolegę z kliniki do wszelkich takich, np. kastracji  (dr Piaseckiego z Wrocka też bardzo polecała :) ).
Muszę w końcu na tą kastrację się wybrać bo (chyba od dziś rana) mam już 7 szyszek... ;)
 [-chomik-] [-chomik-] [-chomik-] [-chomik-] [-chomik-] [-chomik-] [-chomik-]
Tytuł: Odp: Weterynarze na Śląsku!
Wiadomość wysłana przez: Gratka w 07 Wrz, 2014, 23:42
Witam

Jestem tu nowa. Przeczytam kilka wątków na forum i chciałabym się podzielić moimi doświadczeniami. Zauważyłam, że sporo osób skarży się na to, że na śląsku nie ma dobrych weterynarzy. Ja trafiłam na moim zdaniem wspaniałą przychodnie.  Mój Czaruś został tam uratowany, mimo że dawano mu 50% szans na przeżycie.

Przychodnia, o której piszę jest w Rudzie Śląskiej i nazywa się PasjoVet.
http://www.pasjovet.pl/index.php?go=6 (http://www.pasjovet.pl/index.php?go=6)

Na potwierdzenie tego, że jest ona godna polecenia chciałabym opisać moją doświadczenia z nią związane.

Mój szynszylek miał niestety tragiczne w skudach zderzenie z nogą mojej mamy, niestety maleństwo (wtedy miał ok. 10 miesięcy) wpycha się wszędzie i mama go nie zauważyła. Jak tylko wróciłam z pracy zauważyłam, że Czaruś ma zakrwawioną łapkę oraz pyszczek, nie wiedziałam czy to sobie z łapką sobie zrobił i ja lizał, czy może coś z pyszczkiem od raz pobiegłam do weterynarza, ten jednak po pobieżnym obejrzeniu łapki i pyszczka stwierdził, że w czasie wypadku zwierzątko na pewno złamało pazurek, dał jakieś zastrzyk z antybiotykiem i odesłał do domu z zaleceniem żeby do rana zostawać zwierzątko w spokoju? Wiec ja uspokojona tym, co usłyszałam postąpiłam według zaleceń. Jednak na następny dzień Czasu był jakiś osowiały i nie szalał po całym domu tak jak zawszę. Myślałam, że to szok po wypadku i że dojdzie do siebie wierząc w to, co powiedział weterynarz. Po obserwacjach maleństwa przez parę dni stwierdziłam, że bardzo mało je, w końcu udało mi się zaobserwować, że tylko próbuje jeść, ale cokolwiek weźmie w łapki zaraz wyrzuca, trudność sprawiało mu gryzienie, nawet nie tkną swoich ulubionych "cukiereczków" ( tak nazywamy jego przysmaki, miedzy innymi takie słodki przysmak dla gryzoni mające kształt marchewki, który po kawałku dostaje od czasu do czasu). Jak tylko zauważyłam te problemy szukałam jakiejś innej przychodni, a że był to już wieczór( ok godziny 20 było dość ciężko?. Od znajomej dowiedziałam się o niedawno otwartej przychodni w mojej dzielnicy, niewiele myśląc złapałam za telefon, aby dowiedzieć się czy mogę o tak późnej godzinie przyjść. Już podczas rozmowy telefonicznej odniosłam dobre wrażenie, po krótkim opisie, jaki jest problem dowiedziałam się, że przychodnia jest otwarta do godziny 22 i że mogę przyjść, zapakowałam czarka owijając do w ręcznik i przytulając do siebie pobiegłam do nich. Na miejscu spotkałam trójkę weterynarzy i wszyscy oni zajęli się moim maleństwem. Diagnoza nie była zbyt dobra, Czarek był bardzo osłabiony a jak Pan doktor dowiedział się o mojej wizycie w poprzedniej lecznicy był niezadowolony i wręcz zły na tamtego faceta ( na marginesie dodam, że znał jego poczynania). Czarek dostał kroplówkę, zastrzyki i specjalna papkę do podawania przez strzykawkę dopóki nie zacznie jeść, na następny dzień zostałam omówiona za rentgen żuchwy. Okazało się, że jest złamana. Niestety nawet chirurg bał się podjąć drutowania u tak małego zwierzątka, więc próbowano wszelkich innych sposobów, przez około 2 tygodnie chodziłam do nich 2 razy dziennie za kroplówki i zastrzyki, ponadto, co ok 4 godziny karmiłam szylka papką ze strzykawki. Już po ok 3-4 dniach widać było poprawę, po dwóch tygodniach dostałam polecenie żeby przychodzić najpierw raz dziennie a potem coraz rzadziej. Po zakończonym leczeniu jeszcze przez 4 miesiące miałam przychodzić na kontrolne ząbków raz w miesiącu. Po ostatniej wizycie usłyszałam, że na razie jest wszystko dobrze, ale jak tylko będę jakieś niepokojące sygnały to od razu mam przyjść. Powiem jeszcze, że przypadek czarka był konsultowany z innymi zaprzyjaźnionymi lekarzami oraz jak się dowiedziałam z panią hodująca świnki morskie, która w sprawach gryzoni ma bardzo dużą wiedzę, dzięki radą tej pani udało rozwiązać się problem wzdętego brzuszka, który powstał poprzez to, że Czaruś nie chciał jeść i mało się ruszał.

Mogę jeszcze dodać że uratowano tam jeszcze jednego szynszyla, samiczkę która najadła się żelaza, bo gryzła metalową obudowę poidełka. To wiem na pewno i jest ta informacja potwierdzone.
Bardzo polecam tą przychodnie wszystkim którzy są z Rudy Śląskiej i okolic.

Dla porównania napisze jeszcze że w pierwszej przychodni za wizytę w godzinach popołudniowych (ok. 16-17) za badanie trwające 5 min i jakiś zastrzyk zapłaciłam 35 zł.

W „mojej” przychodni za pierwszą wizytę w godzinach wieczornych ( ok. 21) za badanie, kroplówki, zastrzyki i torebkę z mieszanką do przygotowania papki zapłaciłam 30 zł, wszystko trwało godzinę albo nawet ponad. Kolejne wizyty było w podobnej cenie lub tańsze a przez pierwszy okres było doza zastrzyków i kroplówek. Tylko zdjęcie RTG kosztowało mnie więcej bo trzeba było dopłacić 50 złoty dodatkowo.

Lecznica którą należało by OMIJAĆ szerokim łukiem to NOVA w Rudzie Śląskiej , ul. 1 Maja 313
SimplePortal