Szynszyle.Info :: Forum Miłośników Szynszyli
o szynszylach => Rady, porady... => Wątek zaczęty przez: Czina w 10 Paź, 2007, 15:01
-
nie moge wypuszczac szylki. KUPIŁAM JEJ KOŁOWROTEK ALE NIE UMIE Z NIEGO KORZYSTAÆ. JESTEM ZAŁAMANA!!!!!!!!!!!!!!!!!! HELP :(
-
czemu nie możesz wypuszczać szyli? wbrew pozorom szyla żeby się wybiegać nie potrzebuje całego pokoju :? wystarczy wygrodzić jakiś obszar i zwierz będzie szczęśliwy. Szynszyla to nie chomiczek żeby cały czas biegać w kołowrotku :icon_frown: jaką średnicę ma ten kołowrotek?
-
Opisz wszystko lepiej bo bardzo mało napisałaś ;)
-
Z czasem pewnie się nauczy ... ale spróbuj wyznaczyć chociaż kawałek "bezpiecznego" terenu i jednak ją wypuszczać - dajmy na to chociaż raz w tygodniu ?
Dobrym miejscem może być np. łazienka - gdzie zwykle są kafelki i raczej szynszyl ni emoze nić tam pogryźć ...
Lub przedpokój ... zamkniete drzwi - a ty na podłodze przez 30 minut pobawisz się ze zwierzatkiem - po czym zammkniesz z powrotem do klatki i posprzatasz wybieg. To naprawdę można zorganizować ...
-
Kołowrotek ma średnice 24 cm
-
problem w tym że mam bardzo dużą klatke, i nie wiem jak mam szylke przenieść do np. łazienki. Bo moja kulka jeszcze nie daje sie brać na ręce.
-
A masz moze taki transporterek np.Ferplastu? Jakbyś go włożyła do klatki a potem zamknęła go jak szylka do niego wejdzie, to masz ją jak przenieść :)
-
Spróbuje go kupić i wypróbuje. Dam znać co z tego wyszło. Dzienki wszystkim!
Och, mam jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś może mi pomóc umeblować klatkę, bo ja nie mam pomysłu.
-
Droga Czino, zajrzyj do Działu "Klatki: budowa i urządzanie" oraz "Zabawki i zabawy dla szynszyli"
Tam jest wiele wspaniałych pomysłów na urozmaicenie klatek i urządzenie półek oraz domków w klatkach.
-
A kołowrotek jest za mały dla szynszyli, powinien mieć przynajmniej 30 cm średnicy. Jak podrośnie to może się nabawić chorób kręgosłupa.
-
Sory, że odświeżam stary temat, ale jak czytałam o tym wydzieleniu małego obszaru to tak sie zaczęłam zastanawiać ile szylka potrzebuje miejsca do wybiegu??? Ja swoje wypuszczam na cały pokój, ale on jest bardzo malutki (pierwotnie miał być kuchnią) i czasem mam wrażenie, że nie mogę sie w nim nawet porządnie wybiegać :( Jak myślicie?
-
Ja puszczałam go na początku tylko po łazience i to było świetne rozwiązanie, bo ustawiałam mu różne pudełka po których skakał i się chował(ja cały czas z nim byłam), a teraz puszczam go w łazience i pokoju(ale rzadziej, bo wynajmuję mieszkanie i nie chcę zniszczeń). Także łazienka(mamy całkiem sporą) jest wg dobrym rozwiązaniem dla tych co się boją zniszczeń, tylko trzeba pamiętać o schowaniu niebezpiecznych rzeczy dla szyli np detergentów,nożyczek itp.
A co do wybiegania się to chyba kwestia czasu. Ja zabieram go do klatki w momencie, w którym robi się senny i chowa na długi czas, bo usypia.
-
hm... myślę, że szylkom nie jest potrzebny jakiś bardzo duży pokój, ważne aby miały się o co poodbjiać. To zależy.
Mój ma naprawdę duży teren na wybieg. Oprócz dużej kuchni, jest jeszcze przedpokój. Farciarz.
-
Jak zabiore go do domu na święta to będzie miał ogromny wybieg:) Bo mam strasznie duży dom:)
-
Im większa przestrzeń do biegania tym lepiej. Moje uwielbiają się rozpędzać z przedpokoju i wpadać w szalonym pędzie do pokoju. Kiedy zamykam drzwi do przedpokoju to nie są zachwycone.
-
mój nauczył sie otweirać drzwi od pokoju i biega wtedy po całym holu i kuchni ale fajnie daje się zapędzić jak kaczka hehe
-
ja niestety nie tylko mam niezwykle zieprzyjazny dla szylek pokój, ale takze i cały dom... no mieszkanie, które jest bardzo małe i w dodatku dzielę je z innymi ludźmi ;( ale jakos daje radę :)
-
Mój w większości przypadków lata po łazience, ale staram się tam z nim być, żeby sobie mój mały rambo krzywdy nie zrobił, bo nie boi się niczego, a teraz kiedy dosratsta skacze coraz wyyyyyyyżej.
-
z tymi pudełkami to jest bardzo dobry pomysł moje szylki mają konstrukcje z pudeł po której biegają w pokoju dzieku temu one maja zajecia a ja moge sie zając swoim sprawami słysząc że sie dobrze bawią. A tak po za tym to jest dla mnie straszne ze ludzie kupuja te zwierzaczki nie znając ich potrzeb ja mam wyrzuty sumienia jak nie puszcze raz dziennie zwierzątek na godzine. Jak sie pojawia taka sytuacja to następnego wieczora biegają do 1:00 w nocy w ramach rekompensaty :D
-
z tymi pudełkami to jest bardzo dobry pomysł moje szylki mają konstrukcje z pudeł po której biegają w pokoju dzieku temu one maja zajecia a ja moge sie zając swoim sprawami słysząc że sie dobrze bawią. A tak po za tym to jest dla mnie straszne ze ludzie kupuja te zwierzaczki nie znając ich potrzeb ja mam wyrzuty sumienia jak nie puszcze raz dziennie zwierzątek na godzine. Jak sie pojawia taka sytuacja to następnego wieczora biegają do 1:00 w nocy w ramach rekompensaty :D
Ja też muszę go wypuścić zawsze, bo by mnie sumienie zabiło, nawet jak jest 4 w noc i padam na twarz.
-
Ja też muszę go wypuścić zawsze, bo by mnie sumienie zabiło, nawet jak jest 4 w noc i padam na twarz.
a ja się przyznam, że pare razy moje szynszyle nie mogly biegać.
Bylo to latem w te upały największe, a że wtedy szyl był "nowy" a ja jeszcze "zielona" jak z nim postępować to bardzo bałam się udaru cieplnego i wtedy nie biegał albo puszczałam go wczesnym rankiem. {ale to tylko w niektóre, szczególnie gorące dni}
No i całkiem niedawno, kiedy popadłam w jakąś melancholię związaną z rozstaniem z moją dwuletnią sympatią. Okropnie mi było ciężko zmusić się żeby się z nimi pobawić czy łapać po wybiegu {bo same nie wracają i jak wiedzą, że zbliża się pora łapania to uciekają ile sił w małych łapkach} tym bardziej, że przywoływały ogrom bolesnych wspomnień, bo to w końcu były "nasze synki". Po jakimś niecałym tygodniu mi przeszło ;) przecież mając zwierzęta w domu ciężko być długo smutnym - one są takie pocieszne.
-
Mnie też się zdarzyło raz czy dwa, ale generalnie jak widzę ten pyszczek to ja albo mój facet, bo mieszkamy razem zawsze wypuszczamy choćby na chwilkę Odasa.
-
Ja mam moją szynszylę 3 miesiące na razie zawsze udawało mi się ją wypuszczac co najmniej na godzinę. Zwykle biega od 21 do 23. Myślałam , że mam dla niej dużą klatkę ale jak popatrzyłam na forum to sama nie wiem. Moja Klatka ma wymiary 100/50/50 - dłógośc/szerokośc/wyskośc/ ( nie mam polskiego "ci" na klawiaturze) i nie wiem czy nie jest za niska, ma tam drewniany domek kulę i 2 półki + koszyczek na siano i sporo miejsc do biegania. Nie wiem czy konieczna jest zmiana klatki??
-
Puszka wielkosc klatki wystarczy ale ja bym dorobiła hamaczek ;)
-
wiem, że można zrobic hamaczek tylko zastanawiałam się czy szylka nie zje np polara, z którego byłby zrobiony i czy nic jej od tego nie będzie? A w ogóle to powiem wam ciekawostkę, że mam dalmatyńczyka nazywa się Sonia i zajmuje się szynszylą jak dzieckiem i ją liże a szynszyla iska jej śierc przy łapkach :) Jak mi się uda to wstawię na forum ich wspólne zdjęcie :)
-
z polarkiem to Ci się nic nie stanie.; d
czekaj czekaj jak się mówi na tych co mają takie same ksywki ? ;x
Witaj moja ksywowiczko xDD [-chomik-] :brawo:
-
Polarek sie nie strzepi i szyli nic sie nie stanie... Szyl Soni sie nie boi ? hihi moje szyle ciągną mojego psa za wargi (owczarek niemiecki ma takie dluuugie) i czasem za mocno zlapią i jakos tak sie konczy że sunia podchodzi do klatek tylko wtedy kiedy szyle sa na drugim końcu fajne są te kontakty miedzy gatunkowe :P
Ps. Ale nas zaksywkowało Puszkami można powiedzieć że zapuszkowało :P
-
hehe witam :D w takim razie zamontuje hamaczek mojemu śpioszkowi. Jak mam wstawic gdzieś na forum zdjęcie bo niepotrafie ? :pytam_pytam_pytam:? A chciałabym pochwalic się moimi pupilami :D
-
u nas mogą biegać po całym salonie i korytarzu, mają też otwartą kuchnię, (z nieznanych mi przyczyn do niej nie wchodzą), a mimo to, najlepszą zabawą jest wbieganie za kanapę (narożnik konkretnie)... W pewnym momencie myślałam, że chłopcy postawili to sobie za punkt honoru, żeby się znaleźć za kanapą... W związku z tym, wejścia broni - kosz na brudy i pudełko po butach ślubnych, z drugiej strony jakieś pudełko po butach i poduszka, a od przodu przyłożona jest stara kołdra (co wyjątkowo przypadło do gustu kotu, który się na niej wyleguje), a mimo to udało się jednemu wejść za kanapę: wskoczył na kosz na brudy, na pudełko po butach, na kanapę pobiegł szczytem kanapy i spadł z wielkim hukiem w rogu gdzie narożnik nie przylega do ściany - przeżył i był z siebie bardzo dumny :D
bo to w końcu były "nasze synki"
bardzo się ucieszyłam gdy to przeczytałam, bo bałam się że tylko my jesteśmy na tyle zakochani w Tomie i Jerrym, żeby mówić "dzieciaki trzeba wypuścić", "kupiłam dzieciakom...." itp...