Mój Maluszek wskoczył do powieszonej na ścianie donicy (niewiam jak tam się dostał wiem że szylki są nieprzewidywalne ale że aż tak to niewiedziałam - chyba się musze jeszcze dużo nauczyć :) ) z nawozem wlanym dzień wcześniej. Całe futerko mu się posklejało. Żeby tego niezlizywał umyłam go czystą wodą w umywalce. Chyba mu to się spodobało (letnia woda, masaż - trudno się dziwić :wink: ). Więc w awaryjnych sytuacjach takie rozwiązanie jest możliwe.
Uwaga ! Po takiej kąpieli niemożna wystawiać szylka na zimno. Żeby się nieprzeziębił.
strzykawka nie jest zbyt dobra, bo ciężko chodzi i szylek nie moze z niiej sam pić. Pipetkę można kupić w aptece. Kosztuje około 3 zł. Ja mam szklaną z kulką na końcu i plastikową. Trzeba pamiętac o tym, by po każdym pojeniu dokłądnie pipete wyparzyc i to nie tylko część szklaną, ale tez gumową końcówkę.
Co do podawania soczku z ananasa to nie można podawac takiego prosto z lodówki, bo zimny może zaszkodzić. Poniewaz sok powinien stac w lodówce, więc ja go mieszam z wrząca wodą w proporcji 2:1 i jest taki akurat letni :lol: Własnie dałam Fiodorowi jego dzisiejszą dawke soku. Wypił w mgnieniu oka i czekał na dokładkę. p.s. sok z ananasa jest chyba strasznie moczopędny! jak Fifi go wypije to od razu leci, zeby się załatwić. :wink:
Jeszcze jedno przyszło mi do głowy. Uważajcie z tym sokiem z ananasa, zeby szylowi nie pobrudzic nim futerka, bo jest bardzo klejący. Ja Fiodorowi wycieram po piciu pyszczek wacikiem kosmetycznym z wodą, chociaz sam też się ślicznie po nim oblizuje , i staram sie , żeby cały soczek trafił do pysia. Ewentualne plamu po soczku od razu zmywam, zemy szylek w nie nie wszedł.
Mój Fiodorek tez na początku nie chciał pić soczku z ananasa. Pierwsze dwa razy musiałam go złapać, unieruchomić i wetknąć pipetę do pyszczka. Jak juz pipeta znalazła się w pyszczku to pił bardzo chętnie, więc nastepnym razem spróbowałam dać mu bez używania siły i łapania go, i o dziwo, jak podsunęłam mu pod pyszczek pipetkę, to od razu ją złapał i zachłannie pił. Teraz z pojeniem go nie mam juz żadnych problemów, sam przychodzi jak poczuje ananasa i te 2 ml to dla niego stanowczo za mało :razz: Wcale się nie dziwię, że na początku myszunia nie chce pić soczku, przeciez nie zna tego smaku i musi spróbować, żeby posmakowac i sie przyzwyczaić. Co do suszonego ananasa i papaii, to pisałam o tym w wątku Papaja, w dziale żywienie http://szynszyle.aplus.pl/forum/viewtopic.php?t=3751&sid=724edca54ee4c9c3eeca10a56c7044b0 . polecam też przeczytać, z jakich powodów nalezy podawac puchokuli sok z ananasa, i przed czym można ją uchronic, gdy będa go pić: http://szynszyle.aplus.pl/forum/viewtopic.php?t=3693 Co do soku z papaii to ja kupiłam papaję w puszce , w kawałakch w Realu. Była to chyba firma Taotao, czy coś takiego, cos na pewno z chińskiego :)
W innym wątku wyjaśnione zostało, że suszony ananas i papaja są często spotykane w formie kandyzowanej, która posiada mnustwo cukru, więc najlepiej wybrać się do sklepu ze zdrową żywnościa i tam można znaleść te owoce w postaci suszonej nie kandyzowanej :D Działanie ich jest takie same jak soczku :D
A co zrobic jak mój szylek nie chce pic soczku z ananasa, a soku z papai nie ma ma w sklepach niestety. Czy papaja suszona lub kandyzowana albo ananas dziala tak samo??
To jest sok z puszki. Ponieważ jest on dosyć słodki, dobrze jest go podawać w proporcji 2:1 z wodą. Jeszcze lepszy byłby sok ze świeżo wyciśniętego, dojrzałego ananasa, ale nie ma co przesadzać. Dobrze robi też sok z papaii, równiez taki z puszki, podawany w proporcjach takich jak sok z ananasa. Ja podaję papaję i ananasa zamiennie. Nie polecam soków z kartonu, poniewaz często sa rozrzedzane i szprycowane dodatkami, a poza tym nie spotkałam jeszcze soku z samego ananasa lub z samej papaii, zawsze sa jakies inne owoce. Radzę przechowywać sok w słoiczku, nie w puszce, bo łatwo się psuje, a tak dłużej zachowa świeżość. Przed podaniem dobrze jest sprawdzić, czy nie jest zepsuty, żeby szylkowi nie zaszkodzić. A ananasy mozna zjeść samemu, albo ususzyć szynszyli w suszarce do grzybów i owoców, albo w piekarniku.
Dobrze, że to nie kołtun. Masz szczęście pat, że twój szylek daje ci szansę na dłuższe przeanalizowanie futerka! Ja musze się szybko uwijać, bo Fiodor nie cierpi siedzieć na rękach i muszę oglądać jego futro przy pomocy różnych podstepów :wink:
Pat, to jhak najszybciej wyczesz mu to bądź wytnij i napoj soczkiem z ananasa. Teraz kiedy jest gorąci i szylki się liżą bardzo często i tak jest wysoki stopień zagrożenia zakłaczeniem. Jak szyluś ma do tego dreda to należy jak najszybciej interweniować.