Witam,
Przepraszam, że dodaję jeszcze swoje trzy grosze.
Tak się złożyło, że byłem u Patrycji w maju br. Widziałem klatki, widziałem szylki, widziałem warunki, w jakich przebywają.
Widziałem także jeszcze wiele innych rzeczy, na które - być może - inni nie zwracali zbytniej uwagi. A szkoda. Dar obserwacji jest bardzo pożądany w takim wypadku.
Jedyny mój niepokój wiązał się z rosnącą liczbą szylków, gdyż łatwo - gdy lubi się kulki - wpaść w pułapkę zebrania ich dużej liczby (o czym zresztą sam się przekonałem na własnym przykładzie). Moja rada w tym zakresie została jednak przez Pati przyjęta i wysłuchana.
Mnie również sugerowano przeprowadzenie kontroli u Pati. Z rady nie skorzystałem, według mnie nie było do tego powodu.
Trzeba było wziąć poprawkę, z jakich warunków bytowania Pati przejmowała poszczególne szylki. Powiem wyraźniej: porysowany samochód wcale niekoniecznie musi oznaczać, że właściciel o niego nie dba.
Szczerze wątpię, by inicjator (lub inicjatorzy) tej akcji powiedzieli "Przepraszam". Bardzo chciałbym się mylić.