![[viva] [viva]](http://szynszyle.info/forum/Smileys/default/vivalabambaqw5.gif)
Witam,
zacznę od rodzinki

jako że po domu biega mi dwóch chłopaków ( 8 i 9 lat ) razem z żoną myśleliśmy o jakimś zwierzaku dla dzieci ( mieszkamy w Niemczech) . Najbardziej chcieliśmy psa jednak przez wzgląd że praca i częste obowiązki z dziecmi ( dużo terminów i wyjazdów ) pomysł ten został przekreślony....
Z pomocą przyszła nam niespodziewanie koleżanka która musiała oddać swojego szynszyla Stefana ( około 6 lat). Stefan zamieszkał u nas na początku kwietnia. Dostaliśmy wraz z nim klatkę i wiekszość akcesoriów. Niestety był trochę zaniedbany

koleżanka nie miała bladego pojęcia że szynszyle to nie chomiki i trzeba z nimi postępować całkiem inaczej. Karma była nieodpowiednia, przez dwa lata pobytu u niej nie miał basenu z piaskiem ! Klatka byla za mała (jak dla królików) i był bardzo rzadko na wybiegu.
Pierwsze dni były ciężkie. Stefan ogólnie to dzikus straszny. Gryzł wszystkich domowników, szarpał klatkę i ogólnie skakał jakby mu ktoś kawy do karmy dodał
Razem z żoną szybko zawędrowaliśmy do pobliskiego sklepu zoologicznego, gdzie zakupiliśmy odpowiednią karmę, pojemnik na piasek , piasek oczywiście, przysmaki i kilka akcesoriów do klatki. Ogólnie w Niemczech jest bardzo drogo jeżeli chodzi o drewniane akcesoria, gryzaki, gałązki itp. Dlatego przy następnym wyjeździe do PL zakupię chyba pół auta suszonego jedzenia i akcesoriów.
Piękne było jak tego samego dnia dostał pojemnik z piaskiem ... dwie godziny w nim siedział i się krecił

po wyjściu futerko wyglądało pięknie!
Cała rodzinka pokochała Stefana!
Zastanawialiśmy się nad drugą połówką dla Stefana. Dzieci także narzekały że jeden ma szynszyla a drugi nie.
Na jednej ze stron znaleźliśmy ogłoszenie, w którym osoba chce oddać sporą klatkę i dwa szynszyle.
Termin umówiony, jedziemy, BAAM.
Hodowca szynszyli.....
To co zobaczyliśmy …. masakra … pełno małych …. pięknych kulek !
Jednak z żoną chcieliśmy przyjąć szynszyle wiekowo pasujące do Stefana.....
W skrócie.... wydaliśmy cała oszczędzoną kasę....
Do domu wróciliśmy z 3 nowym szynszylami ….. Para samiczek Heidi i Suzi ( 6 lat) i samiczka Sabina( teraz Stefcia

)
Dwie klatki, jedna dla ptaków metalowa około 2 m wysokości i 1 m szerokości, druga dla gryzoni około 1,5 wysokośi i 80 cm szerokości.
Kilka akcesoriów do klatek( w tym jeden dysk drewniany, w PL zamierzam kupić metalowy gdyż w DE nie można takowego dostać). Karmę Sigil 20 KG

.
Jedna klatka wylądowała u jednego chłopaka a druga u drugiego.
Heidi i Suzi razem w jednej klatce, wiem że nie powino się rozdzielać. A Stefcia wylądowała w drugiej ze Stefanem(kilka godzin obserwacji czy się zaakceptują)
Klatki są wysłane trocinami z domieszka pellet.
Codziennie wieczorem odkurzam wszystkie półki. Myję i dezynfekuję te zasikane(Jedynie Stefan i Suzi załatwiają się na trociny). Raz w tygodniu robię generalne sprzątanie. Wodę wymieniam codziennie( przegotowana bądź przefiltrowana). Jedzenie maksymalnie co dwa dni. Staram się nie dawać za dużo by miały cały czas świeże. Dostają także sianko, mieszanki ziół i na wybiegu smakołyki ( dropsy z ziółek , bądź suszoną morele,żurawinę)
W każdej klatce są dwa drewniane domki, kilka mostków i ramp. Myślałem by samemu zrobić z cegieł domek (będzie chłodniej w lato) tylko nie wiem czy by się to nadawało i z jakiego materiału musiały by być cegły. Próbowałem znaleźć domki ceramiczne ale bezskutecznie. W każdej klatce jest także kamień mineralny, gałązki do obgryzania. Raz w tygodniu dostają po kolbie.
Wybieg.
Praktycznie codziennie (po 20:00)wypuszczane są na około godzinę (osobno każda klatka). Biegaja po 3 pokojach plus balkon(na balkonie piasek). Obgryzają ściany, meble, kable co mnie nie dziwi w końcu gryzonie. Pozabezpieczałem co się da ale nie zawsze da się je przypilnować. Przy każdym wybiegu próbują coraz to nowych miejsc. Próbowałem razem wszystkie wypuścić jednakże walka jaka się rozegrała wybiła mi to z głowy. Nie wiem czy próbować je razem oswoić czy dalej wypuszczać osobno w szczególności że sytuacja się trochę zmieniła a dokładnie urodziła nam się nowa mała śmieszna kuleczka)
Narodziny 1.
Hmm... pracowałem trochę w sklepie zoologicznym i odrobinę wiedzy miałem na temat szynszyli. Klatki w miarę przygotowane, doczytałem trochę w internecie co poprawić, itp. Jednak nie spodziewałem się narodzin. Nie wiedziałem jak rozpoznać ciążę i co robić przy porodzie.
Pełne zaskoczenie kiedy tydzień po tym jak przygarneliśmy szynszyle rano na trocinach znalazłem małego szynszylka.( Stefcia musiała być z dodatkiem) Niestety maluch był martwy. Podejrzewam że się wyziębił( choć dzień wcześniej Stefcia próbowała wskoczyć na stół kilka razy i się, gdyż domek miałem jeszcze na pietrze co się szybko zmieniło. Szybka wiedza w internecie, piasek na 2 tygodnie zniknął, samiec oddzielony także na dwa tygodnie. Małego usunąłem z klatki i wysprzątałem. Choć Stefcia dalej kładła się w tym miejscu. Bardzo ją to poruszyło gdyż była bardzo niemrawa, ospała i smutna. Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy. Ostatnio trochę walczy ze Stefanem ( gwałciciel, który cały czas próbuje się do niej dobrać

), gryzą się czasami, chyba ma ruję.
Narodziny 2.
Około 2 tygodnie po pierwszym porodzie (nieudanym

) rano wchodzę do pokoju z drugą klatką a tam na dole czerwone ślady. Po dokładnych oględzinach okazuje się że Suzi też była z dodatkiem. 31.05.2017 urodziła się Amy. Domek już był na dole więc wszystko było git. Mała biała kulka.
Puki co jest zdrowa, mega ruchliwa i ciekawska. Bardzo boi się światła, porusza się głównie tylko od zakamarka do zakamarka.
Ogólnie są bardzo płochliwe, co rozumiem i wiem że musi potrwać trochę zanim się przyzwyczają.
Ostatnio nawet Stefan i Stefcia mają cały dzień klatkę otwartą. Śpią pod klatką bądź na drugiej szklanej półce stołu. Stefcia to łakomczuch, jak słyszy że otwieram opakowanie od razu wskakuje na kanape i wymusza

Stefan to szaleniec, mega sprinter i skoczek. Wszedzie wskakuje, odbija się i to na pełnym pędzie:P puki co nie miał żadnego upadku o dziwo. Heidi to „pancernik” je za dwóch, wielka i opiekuńcza( matka nr 2), może jest w ciąży. Chociaż musialo by dojść do zapłodnienia tuż przed wyjazdem do nas. Suzi najbardziej płochliwa. Nie skacze tylko biega
I to by było na tyle

na początek
Bardzo byłbym wdzięczny za uwagi :)