Chciałam wszystkim podziękować za słowa otuchy i za pamięć.
Miesiąc na oddziale patologi ciąży potrafi wykończyć psychicznie (juz nie wspomne o kobietach które leżą tam od kilku miesięcy).
Dzięki Wam i wsparciu mojego kochanego męża Dominika, udało mi się przetrwać 5 indukcji (wywołań porodu).
Gdy się dowiedziałam,że po 5 indukcji będę miała cesarskie cięcię na sale operacyjna jechałam z uśmiechem jak "banan".Już nie mogłam się doczekać kiedy będę miała Zosieńke ze sobą.Dziewczyny z oddziału pytały się czy ja dostałam zastrzyk-glupiego jasia- bo bylam jedyna pacjetka co na sale operacyjna jechala uhahana. Po 10 minutach z sali wywiezli Zosieńke...a mnie zszywali:).
Po operacji jeszcze tydzień leżałam w szpitalu, potem jeszcze musialam poczekac na Zosie 2 dni. od 15.grudnia wszyscy jesteśmy razem w domu.
Zosia pomimo,że dużo śpi to i tak zajmuje mi dość dużo czasu.Postaram się cześciej tu zaglądać i udzielać.
Jeszcze raz bardzo serdecznie Wam dziękuje..
Ola, Dominik i Zosia:)