Mamy pytanie do tych z Was, ktorzy poddawali swoich pupilkow narkozie (nasza mała wybiera sie na zabieg przycinania trzonowcow, a do tego konieczna jest narkoza, jak pewnie wiecie). Otoz na sieci i w lecznicach pojawiaja sie rozbiezne info na temat przygotowania szynszyla - jedni mowia, ze przed narkoza iles czasu ma nic nie jesc, inni, ze jedzenie nie przeszkadza. Jak to w koncu jest? Tymczasowo mała karmiona jest strzykawka.
Pysiulko wklejam tutaj wiadomość którą wysłałaś do mnie, przepraszam że odesłałam Cie tutaj, ale jedną nogą byłam juz za drzwiami :wink:Czesc,
mamy problem z zebami u jednej szynszylki. Ma wade zgryzu, lekarz przycial jej siekacze, ale to nie pomoglo - nadal lzawi, slini sie i karmiona jest ze strzykawki; dlatego obawiamy sie, ze to trzonowce (na stronach angielskich pisze, ze szynszyle z wada zgryzu siekaczy czesto maja krzywo ulozone trzonowce, wiec zle sie im scieraja). Jestesmy z Lublina, a tutaj zeby zajrzec do mordki stworka mowia, ze musza go znarkozowac. O narkozie wziewnej nie ma mowy (nie ma tu takiej!), a zwykla narkoze ciezko szynszylom przezyc. Polecany weterynarz ze Stefczyka to pomylka - moj jeden starszy biedulek nie przezyl u nich takiego zabiegu, a dokl. zabieg przyzyl, ale mial powiklania po narkozie, a tamtejsza weterynarz nie chciala sie nim zajac, itp - dluzsza historia [na Stefczyka maja ogromny przerob, jak wyrazil sie jeden z pracujacych tam lekarzy, wiec jakas czesc zabiegow pewnie sie udaje, ale jesli pojawia sie problem, to nie ma co liczyc na to, ze znajda czas, by sie zajac biedulkiem]. Zastanawiamy sie wiec dlatego, czy nie lepiej byloby wziasc zwierzatko do Warszawy. Czy masz moze jakies doswiadczenia zwiazane z narkoza, trzonowcami, weterynarzami w Warszawie?
Dzieki za pomoc. Pozdrowienia