hypothetical
27 Kwi, 2024, 20:04

Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
To pole musi pozostać puste:

Wpisz litery widoczne na obrazku
Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
2+2=:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Rukola
« dnia: 05 Cze, 2016, 11:55 »

Oliwia naprawdę fajnie by było gdybyś jednak wstawiła zdjęcie. Ciężko nam sobie wyobrazić jak ta rana wygląda, gdzie dokładnie jest, jak poważna jest sytuacja i przez to nie bardzo wiadomo co Ci doradzić. Z Twojego opisu wynika że szynszyla odgryzła ogon a weterynarz tylko to popsikał? Brzmi dość nieprawdopodobnie, gdybyśmy mieli możliwość zobaczenia zdjęcia moglibyśmy też zweryfikować czy weterynarz wie co robi.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 04 Cze, 2016, 23:39 »

@Oliwia Szczubełek, jak to nie ma na co zakładać szwów? Zawsze jest na co i zazwyczaj przy tzw. samoistnej amputacji lub też chirurgicznej amputacji np. po wypadku ogona, chirurg wycina jeszcze dodatkowo kręg głębiej i kawałeczki ścięgien, żeby uzyskać dość skóry do zamknięcia rany. W ogonie jest bardzo dużo tkanek ścięgnistych, za to mało tkanek mięsnych i cienka skóra. Czy on liczy na to, że to się samo zagoi "do wesela"? Przy najlżejszym dotknięciu takiej niezagojonej rany miejsce to jest tak tkliwe, że zwierzak odczuwa bardzo duzy ból. Zresztą nawet podgojone miejsce, będzie tak wrażliwe, że najprawdopodobniej po zdjęciu kołnierza, zwierz znowu rozwali ranę. A zdjąć kołnierz możecie dopiero po odpadnięciu ew. strupka, ponieważ strupek swędzi i zwierz go zerwie tak czy inaczej. Innymi słowy macie 1,5-2 miesięcy zwierze uziemione w kołnierzu, na dokarmianiu, z możliwym w tego skutkach przerostem zębów z braku samodzielnego ścierania ich podczas zucia siana, zielska itd. Może idź do innego lekarza.
Wysłany przez: Oliwia Szczubełek
« dnia: 04 Cze, 2016, 08:28 »

Na razie obserwujemy go z siostrą , nosi kołnierz, nie piszczy ale nie wiem czy te nie piszczenie jest spowodowane tym że nosi kołnierz i czuje się nie komfortowo. Byłyśmy u najlepszego w naszym mieście weterynarza, powiedział że przeanalizuje i skontaktuje się z innymi weterynarzami, którzy specjalizują się w dziedzinie gryzoni. Szwów nie zakładaliśmy bo po prostu nie było na co, wet popsikał tamte miejsce chyba Alu Spray. Ma dzisiaj dzwonić i na chwile obecną czekamy.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 04 Cze, 2016, 01:08 »

@Oliwia Szczubełek i co? i jak?
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 03 Cze, 2016, 00:24 »

Po zszyciu nie będzie już żadnego opatrunku, tylko kołnierz. Trzeba sprawdzać czy szylek jakoś się nie wywinął i nie ściąga szwów, chociaż ja mimo kołnierza stosowałam jeszcze taką tutkę ochronną zwinięty kawałek papieru w rolkę z otwartym końcem, niezbyt grubą i nie za ciężką, przyklejona papierowym lepcem blisko zadku. W klatce lub transporterze zależnie od tego jaka masz klatkę lub jak duży transporter w którym szylek będzie mieszkał na czas leczenia, zamiast żwiru na dno dajesz podkłady bawełniane takie 60x60 (do kupienia w aptece, sklepie zoo, allegro). Samej zszytej rany nie będziesz już niczym smarować ani pryskać by nie rozmaczać. Musi się zrastać. Wietrzyć. Klatka musi być czysta, żadnego pyłu, piaskowych kąpieli aż do ukończenia leczenia i jeszcze ze 3-4 dni po zdjęciu szwów. Miejsce zszycia lubi się ciut rozejść, więc na wszelki wypadek.
Wysłany przez: Oliwia Szczubełek
« dnia: 02 Cze, 2016, 23:59 »

Dziękuję bardzo bardzo za wszystko jutro napisze po wizycie u weta
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 02 Cze, 2016, 23:46 »

Oliwia, nałóż delikatnie gaziki, niech pod spodem zostanie nawet trochę przestrzeni, zawiń bandażem i zaklej takim plastrem papierowym przy samej nasadzie ogonka. On musi być do jutra względnie czysty (lekarz i tak powinien ranę porządnie zlać środkiem dezynfekującym i odczekać żeby się dobrze odkaziło (mi raz pielęgniarka psiknęła na ogon szylki płynem w sprayu i zaraz starła gazą nie czekając, a drugi lekarz zaszył i się paprało miesiąc, bo jakiś brud został w ranie, musi być dobrze zalane odkażalnikiem przed szyciem) . Nie zakładaj opatrunku zbyt ściśle, by nie podrażniać. Z samego rana pędem do lekarza na szycie.

Dokarmianie Herbi Care, takie saszetki do rozrabiania z wodą. Kupisz u weta lub z internetu, Ogonek ma na pewno, bo sama zamawiałam. Od biedy doraźnie przez kilka dni zmieloną w młynku do kawy karmą granulowaną, ale na dłuższą metę to tylko Herbim.
Wysłany przez: Oliwia Szczubełek
« dnia: 02 Cze, 2016, 23:38 »

 [OT]Właśnie założyłam kołnierz i przygotowuje transporterek dla niego, a jeśli chodzi o zabandażowanie niestety ale nie dałam rady, bandaż zauwa się co chwila. Jeśli chodzi o jedzie tzn papki to np z czego żeby nie zaszkodziło mu. Z siostrą myślimy, że ten wywołane było to ostrym bólem brzucha lub u nasady ogona ponieważ gdy się tam leciutko dotknie to piszczy
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 02 Cze, 2016, 23:10 »

Szynszyla umieść w jakiejś większej transporterce, bez żwiru na dno ręczniki lub lignina. Ogon zlać rivanolem lub spryskać obficie octeniseptem, obłożyć gazikami i zabandażować. Nie miałaś kursu pierwszej pomocy w szkole/liceum/studiach/pracy?!
I musowo kołnierz zrobić z okładki, kliszy rtg itp. http://szynszyle.info/forum/index.php/topic,16610.msg104027.html#msg104027  przepis masz tu.

Rozumiem, że nic wcześniej sie nie działo i nagle szynszyl w ciągu dwóch godzin zjadł pół ogona?
Dziwne, najczęstszą przyczyną takiego zachowania jest długotrwały, mocny ból lub zakażenie.
Lekarz jutro z rana zaszyje kikut kilkoma szwami, poda Ci antybiotyki do podawania obowiązkowo przez kilka dni, inaczej będzie się paprało. Do zdjęcia szwów czyli przez 10-14 dni minimum (ogony ciężko i długo sie zrastają), rana okropnie swędzi, musi nosić kołnierz i być dokarmiany papkami. Jeśli nie dostosujesz się do regulaminu leczenia i zdejmiesz kołnierz, rozwali ogon od nowa i tak będziecie się posuwali do miednicy, aż nie będzie co zszywać...
Wysłany przez: Oliwia Szczubełek
« dnia: 02 Cze, 2016, 22:13 »

Niestety nie ponieważ mieszkam w niedużym mieście
Wysłany przez: Oliwia Szczubełek
« dnia: 02 Cze, 2016, 22:12 »

Nie wiem czy zdjęcie coś da bo to jest po prostu rana z krwią gdzie widać że szynszyl cały czas to podgryza. Jeśli wiecie jak to zabandazowac to naprawdę proszę o pomoc
Wysłany przez: dansemakabre
« dnia: 02 Cze, 2016, 22:10 »

Przenieś go do "chorobówki" niech inny szylek da mu spokój i go nie zaczepia. Nie masz możliwości dorwania jakiejś kliniki całodobowej?
Wysłany przez: Paja
« dnia: 02 Cze, 2016, 22:05 »

@Oliwia Szczubełek mogłabyś wrzucić zdjęcie jak to wygląda?
Wysłany przez: Oliwia Szczubełek
« dnia: 02 Cze, 2016, 22:04 »

Problem jest taki ze zjadł juz połowę i nie wiem jak zabandazowac aby szynszyli tego nie ściągnął
Wysłany przez: dansemakabre
« dnia: 02 Cze, 2016, 22:01 »

Mój Lucio miał ogon złamany, nie gryzł go sobie ale koniecznie do weta. Jeżeli będą ranki przemyj octeniseptem. Może zabandażuj aby szylek go nie zjadał. No i zdecydowanie RTG i wizyta u weta. :(
Wysłany przez: Oliwia Szczubełek
« dnia: 02 Cze, 2016, 21:51 »

Mój około 7 letni szynszyl zjada sobie ogon, nie podgryza, a zjada, cały czas to robi i piszczy jakby coś go bolało. Nie wiem co mam robić, weterynar, kazał zabandazowac z racji obecnej godziny. Może mieliście podobne problemy lub coś możecie poradzić mi w tej sprawie? Bardzo bardzo proszę o pomoc
SimplePortal