o szynszylach > Rady, porady...

Łączenie w pary, oswajanie, drugi- trzeci szynszyl.

(1/302) > >>

Kamil:
Mam pytanie, dokupilem drugiego szynszyla do towarzystwa mojego, ktory ma okolo roku. Maleństwo, które przyniosłem ma jakies trzy miesiace. Mój starszy caly czas ugania sie za maluchem (choć on też jest chłopcem) i traktuje go jak samiczke (kopuluje). Czy to normalne? Male pisczy i ciagle ucieka.

/scaliła dream*

milka004:
hehe... wiem ze to tak wyglada, jak kopulacja, ale jesli napewno oba sa samczykami to jest to poprostu proba dominacji ;;) Maly bedzie piszczal i uciekal ale z czasem powinny do siebie przywyknac :) Pamietaj ze trzeba duzo miec cierpliwosci przy laczeniu szylek- to tak samo jak przy oswajaniu :) Poczytaj sobie o laczeniu tu ;)
To jest strona Grazki

Kamil:
Dzięki bardzo. Już jest lepiej, teraz nawet śpią przytulone do siebie. Nie mogę jednak otworzyć podanej przez Ciebie strony. Pozdrawiam

milka004:
A mozliwe duzo osob ma z tym problemy po zmianach jakie wprowadzila wp. Mam nadzieje ze Grazka mi wybaczy jesli wkleje tu tekst z jej strony. Tylko pamietajcie ze to ze strony Grazki==> www.bialy_pegaz.webpark.pl

"Łączenie w pary


Szynszyla towarzystwa potrzebuje jak roślina słońca. Bez towarzysza zabaw, bez możliwości przytulenia się, staje się jedynie cieniem samej siebie. Większość czasu spędza wtedy na drzemkach, skulona w kąciku klatki. Jest smutna, spokojna, wręcz osowiała. Jedynie od czasu do czasu wyjdzie na chwilę rozprostować łapki lub zaspokoić głód czy też potrzeby fizjologiczne.
Natomiast szynszyla, której okazano zainteresowanie - nie ma znaczenia czy tą drugą osobą jest istota ludzka czy towarzysz tego samego gatunku - rozkwita jak kwiaty po deszczu. Staje się ciekawska, pełna niespożytej energii, która pozwala na nieustające - i w jej wykonaniu chwytające za serce - eksplorowanie świata. Zaczynają się zaczepki, zaproszenia do zabawy, gonitwy i przytulanki. Te ostatnie dotyczą głównie innych "szynszylich" członków rodziny, ale przy odrobinie cierpliwości i serca i my możemy doczekać się cieplejszych gestów: skubania po brwiach, posiedzeń na rękach, czy łaskawego przyzwolenia na okazanie jej naszej ludzkiej czułości - co oznacza pomizianie za uszkiem, po brzuszku lub pogłaskanie po łapce.

Oczywiście najlepszym towarzystwem dla szynszyli jest druga szynszyla. Jeśli jednak macie dotychczas tylko jedno zwierzątko i rozważacie zakup drugiego, to jedynym kryterium wyboru, czy ma to być samczyk czy samiczka - pozostaje pytanie: czy planujecie powiększenie waszego stada o maleńki przychówek? Jeśli tak, to rozważcie proszę dobrze kwestię - co zrobicie z maleństwami. Oddawanie ich w obce (nawet bardzo dobre ręce) zawsze jest bolesne. A pozostawienie ich w rodzinie oznacza albo sterylizację któregoś z jej członków (co z kolei niesie ze sobą pewne ryzyko), albo nową klatkę dla podrośniętych już futrzaczków. W przeciwnym razie szybko zostaną one rodzicami kolejnych uroczych pokoleń.

Płeć nowego domownika w zasadzie nie ma znaczenia. Co prawda z moich doświadczeń wynika, że panie są nieco bardziej niezależne, o silniej zarysowanej osobowości i wyraźnym instynkcie terytorialnym. W stadzie to one zawsze wiodą prym - z natury są też nieco większe od samczyków. Samczyki zaś są jakby spokojniejsze i łatwiej godzą się z innymi członkami stada i w ogóle z losem. Jednak na pewno nie jest to żadna obowiązująca zasada, a jedynie lekka tendencja, jaką postrzegam z perspektywy kilku lat i wielu członków mojej szynszylej rodziny. Każde z tych stworzeń ma tak przebogatą, indywidualną osobowość, że wpasowanie ich w jakiekolwiek ramy i klasyfikacje jest praktycznie niemożliwe. Mam więc np. z gruntu nieufnego i dzikiego, poruszającego się z prędkością fotonu Promyczka, który zadziwia nas swoją inteligencją podczas każdej wieczornej łapanki, obliczając w ułamku sekundy różne możliwe trajektorie ucieczki, i to z uwzględnieniem odbić, szybkości reakcji człowieka i wykorzystaniem stref cienia. Schwytanie go jest dla nas zawsze wyzwaniem! Z drugiej strony mam też spokojne i zrównoważone samiczki, które na swoim terytorium zaakceptują każdego obcego, szczególnie jeśli wygląda on na bezbronnego i potrzebującego opieki. Tak więc to charakter, nie zaś płeć decyduje o tym jakie okaże się we współżyciu nasze zwierzątko.

Kiedy już podjęliście decyzję czas dokonać zakupu. Pozostaje jeszcze kwestia płci kupowanego zwierzątka - czyli jak kupić dokładnie takie zwierzątko, jakie chcemy. Rozróżnianie płci, szczególnie początkującemu hodowcy może sprawiać pewne problemy. Dlatego najlepiej zasięgnąć porady sprzedawcy lub dotychczasowego właściciela zwierzątka. Jednak - i ta metoda nie jest stuprocentowo pewna i czasami (szczególnie w przypadku zwierzątek młodych) mogą zdarzać się pomyłki. Przykładem na to może być moja Gapcia, która aż do czasu urodzenia pierwszego dziecka funkcjonowała szczęśliwie pod imieniem Gapciuszek. Do końca życia zresztą właśnie na to imię reagowała.
Cały szkopuł w tym, że we wczesnym wieku zewnętrzne atrybuty płci mogą być u szynszyli łudząco podobne. Niemniej istnieje jednak klika generalnych cech, na które należy zwrócić uwagę, a które pozwolą nam z dużym prawdopodobieństwem określić płeć zwierzątka. Pomocne mogą być w tym względzie zdjęcia:


 

A oto i ich opis:
U samiczki zewnętrzne narządy płciowe znajdują się bardzo blisko odbytu. Ujście cewki moczowej umiejscowione jest na końcu brodawki, która może do złudzenia przypominać prącie młodego samczyka. Jednak cechą charakterystyczną szynszylki jest niemal całkowity brak odstępu pomiędzy odbytem zwierzątka, a wspomnianą już brodawką cewki moczowej. W okresie międzyrujowym (i podczas ciąży) znajdująca się tam pochwa jest zamknięta i praktycznie zupełnie niewidoczna.
Tymczasem u samczyka odległosć ta jest nieco większa i z wiekiem rośnie. Stopniowo uwidaczniają się też ukryte początkowo pod futerkiem jądra. U aktywnego płciowo samczyka są one dobrze widoczne i z reguły dość duże. Ponadto prącie jest nieco dłuższe (choć w stanie "spoczynku" jest to naprawdę niewielka różnica) niż u samiczki i ma kształt nieco esowaty.


Jeśli już sprowadziliście do domu towarzysza życia waszego podopiecznego to oprócz kilku dni potrzebnych nowej szynszyli do zadomowienia się czeka Was jeszcze ciężki okres łączenia zwierzątek w parę. Będzie to czas bardzo dla Was (obserwatorów) i dla nich (osobiście zaangażowanych) bardzo trudny. Na pewno (albo prawie na pewno) pojawią się bójki, mogące mieć nawet bardzo gwałtowny przebieg. Mogą zdarzyć się porwane uszy, ponadgryzane nosy i odgryzione palce. Mogą... ale nie muszą. Nieoczekiwanie dla Was samych, Wasze zwierzątka mogą po pierwszym próbnym obwąchaniu nosków zapałać do siebie ogromną sympatią lub też... po prostu się zignorować. W obu przypadkach macie już właściwie problem z głowy. Jedyne co Wam zostało do zrobienia, to obserwować je uważnie przez pierwszą dobę, a potem kontrolnie jeszcze kilka dni, czy aby nie pojawiają się u nich symptomy jakiejkolwiek antypatii. Absolutnie nie wolno zostawiać takich zwierzątek bez nadzoru, jako że ich agresja może pojawić się po kilku godzinach pozornego spokoju i przybrać formę niebezpieczną nawet dla życia jednej ze stron.

No dobrze - to była wersja optymistyczna. Teraz bardziej prawdopodobna.
Otóż Wasze dotychczasowe zwierzątko poczuje się zagrożone obecnością nowego osobnika na swoim terytorium (w szczególności dotyczy to zadomowionych już samiczek) i postanowi za wszelką cenę przepędzić go z zajmowanego przez siebie obszaru - używając zębów, moczu i specyficznych, zarezerwowanych wyłącznie dla tej sytuacji warkotów. Reakcja taka może wystąpić natychmiat po spotkaniu się obu zwierzątek, lub też nawet po okresie kilkugodzinnego pozornego spokoju. Co więc zrobić? Cóż - musimy je przekonać, że będą odtąd żyły pod jednym dachem i ... pogodzić je.
Oczywiście zanim zaczniecie je zapoznawać - wcześniej pozwólcie przez kilka dni zadomowić się naszemu nowemu podopiecznemu, nie dopuszczając w tym czasie do kontaktów z innymi członkami stada. Niech poczuje się on bezpiecznie i w miarę pewnie w nowym miejscu.
Zwierzątka łączyć jest najlepiej w wieku ok. 6 miesięcy. Wyjątek stanowi jedynie łączenie ze sobą par mieszanych, gdyż samiczka nie powinna raczej zachodzić w ciążę przed ukończeniem 10 m-ca życia - zwierzątka można ze soba zapoznać, jednak nie powinny mieszkać do tego czasu w jednej klatce. Wiek 6-ciu miesięcy jest też najlepszym wiekiem dla odłączenia szynszylątka od matki, gdyż jest ono już wystarczająco samodzielne, dojrzałe i socjalizowane przez stado i rodziców, a jednocześnie wystarczająco młode by z łatwością dopasować się do nowych dla niego warunków.
Na porę zapoznawania ze sobą naszych małych domowników najlepiej wybrać środek dnia - czas, gdy są one zaspane i ociężałe. Nie wykazują też chęci do biegania za kimkolwiek, czy czymkolwiek. Mogą oczywiście całkowicie zmienić zdanie, gdy wyczują obcego szynszyla - jednak generalnie lepiej robić to w dzień.
Dobrze jest też jeżeli samczyk (w przypadku łączenia par o różnej płci) jest nieco straszy od swojej partnerki, a przez to bardziej doświadczony i zrównoważony - być może ma już jakieś doświadczenia z innymi paniami, które ułatwią mu obłaskawienie nowej... To on bowiem będzie celem ataków, przed którymi nawet nie zawsze próbuje się bronić - z reguły po prostu ucieka, tak długo, jak długo wystarczy mu na to sił.

Są różne szkoły i sposoby łączenia szynszyli. Opiszę je zatem po kolei.

Swobodny wybieg
Oba zwierzątka - zarówno nowo przybyłe, jak i Waszego dotychczasowego podopiecznego wypuszczacie wspólnie w jednym pokoju, który służy im za wybieg. Pokój taki musi być oczywiście odpowiednio zabezpieczony pod względem bezpieczeństwa szynszyli, czyli musi być po prostu "szynszyloodporny". Zresztą jeśli posiadacie już jednego futrzaka, to pomieszczenie takie przygotowaliście na potrzeby wybiegu zapewne już dawno temu. Jeżeli jednak jeszcze tego nie zrobiliście - to teraz właśnie jest na to odpowiednia chwila.
Pomocne może być skropienie obu szynszyli kilkoma kroplami jakiegoś aromatycznego olejku, lub wody toaletowej. Szynszyla posługuje się głównie zmysłem słuchu i węchu. Wprowadzenie nowego zapachu, zmyli ją (przynajmniej na jakiś czas) i da nowemu przybyszowi choćby drobną szansę na neutralne przyjęcie. Tyle teorii. Ja osobiście uważam jednak, że twierdzenie, iż zmiana zapachu wprowadzi w błąd nasze zwierzątko, jest nieco przesadzona. Wygląda bowiem na to, że nie tylko zapach decyduje o rozpoznawaniu członków stada - i po krótkiej (nawet bardzo krótkiej) chwili dezorientacji moje szynszyle natychmiast rozpoznawały obcego. Niemniej - jest to jednak sposób wart wypróbowania, jeśli istnieje nawet nikła szansa na oszczędzenie im niepotrzebnego stresu.
W dużym pomieszczeniu zwierzątka mogą skutecznie się rozmijać przez dłuższy czas, nie wchodząc sobie w drogę i stopniowo oswajając się ze swoją obecnością i nowym zapachem. Jeśli podzielą pokój pomiędzy siebie, egzekwując jedynie niezależność swojego terytorium i goniąc partnera w przypadku, gdy ten zapędzi się na cudzy rewir - wtedy możemy się spodziewać rychłego rozejmu. Musimy tylko kontynuować procedurę oswajania ze sobą szynsznyli przez kilka dni, ani na chwile nie spuszczając ich jednak przy tym z oka! Prawdopodobnie bardzo szybko ciekawość zwycięży wrogość i będziemy mogli spróbować umieścić je we wspólnej klatce. Ale również wtedy musimy je bacznie obserwować.
Jak rozpoznać, że zwierzątka się zaakceptowały? Jeśli obwąchują sobie noski, dotykają się pyszczkami, pocierając podbródkami o podłogę, albo jeszcze lepiej - iskają sobie wzajemnie futerka, oznacza to, że są na najlepszej drodze do zawarcia wspaniałej przyjaźni. A nam pozostało jedynie kontrolowanie sytuacji.
Może się jednak zdarzyć, że samiczka z wyraźną agresją i furią rzuca się na samczyka, korzystając z każdej nadarzającej się ku temu okazji. A nawet szuka go po całym pokoju, byle tylko pogonić intruza. Moja Ginka wydawała nawet przy tym dźwięki podobne do warczenia! Po prostu furia ucieleśniona... W tym wypadku pozostawienie ich wspólnie na swobodnym wybiegu doprowadziłoby prawdopodobnie do skrajnego wyczerpania odpierającego ataki lub po prostu uciekającego samczyka. Nie mówiąc już o ogromnym stresie zwierzątka.
W tym przypadku należy więc zastosować inną metodę.


Dwudzielna klatka
Drugim sposobem, który daje dość dobry skutek jest przegrodzenie klatki siatką drucianą na dwie części tak, by zwierzątka wzajemnie się widziały, czuły i słyszały, nie mając jednak żadnych szans na bezpośrednią konfrontację. Metoda ta jednak zawodzi w przypadku łączenia ze sobą dwóch samiczek - jeśli obie są agresywne i próbują dominować będą się rzucały na siatkę raniąc sobie wzajemnie pyszczki i łapki. Jeśli jednak łączymy parkę to często przynosi ona zadowalające rezultaty.
Po 12 godzinach przegrodę należy usunąć i uważnie obserwować zwierzęta. Jeśli samiczka nadal jest agresywna - siatkę należy włożyć na kolejnych klikanaście godzin. Po ich upływie, w zależności od zachowania partnerów - przegrodę albo usuwamy pozwalając szynszylom na bliższy kontakt (oczywiście pod naszą baczną kontrolą) albo stosujemy inną metodę.


Schron do kojarzenia
Metodą polecaną przez hodowców - szczególnie w przypadku samiczek bardzo agresywnych w stosunku do partnera - jest kojarzenie szynszyli za pomocą specjalnych schronów drewnianych, wyposażonych w kręty kanał, o wymiarach 30x45x13 cm (tunel najbardziej przypomina chyba obrócone względem siebie o 180 stopni i włożone jedna w drugą dwie duże litery U) . Zabezpiecza on częsciowo samczyka przed atakiem partnerki, w znacznym stopniu ograniczając obojgu swobodę ruchów. Ponadto samiczka nie czuje się w tej sytuacji zbyt pewnie.
Inną odmianą tego samego sposobu jest umieszczenie zwierzątek obok siebie tak, by stykały się one bokami nie mając jednak absolutnie żadnej możliwości ataku (można to zrealizować w małej klatce transportowej, dodatkowo czymś wypchanej), czy też wreszcie możemy wywołać podobny efekt wstawiając samiczkę w małym transporterku do klatki samca.

Którą z metod wybierzecie zależeć będzie od Was samych, jak też od charakteru Waszych podopiecznych. Ze szczególnym wskazaniem na temperament samiczki. Mogę tylko powiedzieć, ze każda z tych metod jest na swój sposób skuteczna, a wybrać należy przede wszystkim najpierw taką, która sprawia szynszylom najmniej przykrości.
I jeszcze jedno... temperamentu samiczki nie sposób ocenić po jej dotychczasowych reakcjach i stosunku do nas samych - jej rakacja na samczyka może nas bardzo zaskoczyć. Niekoniecznie przyjemnie. Jak już mówiłam - czas łączenia szynszyli jest dość trudny dla nas wszystkich. "

Kamil:
Dzięki. :D . Moje zwierzaki chyba się już polubiły - śpią przytulone do siebie, widzialem jak sie dotykały pyszczkami i duży iskal futerko małego.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej