Witam wszystkich serdecznie
Od miesiąca jestem Szumpelą dwóch pyszczydeł - Janusza
i Stefana
(imiona "robocze" i już zostały
).
Kulki zakupione od Pana, który nie miał pojęcia co z nimi zrobić - przy pytaniu o kąpiel (chodziło mi o nazwę piasku lub coś) Pan powiedział że trzeba je spryskiwać wodą (WTH?
)... Dlatego bez chwili zastanowienia szyszki wróciły ze mną do domu.
Początkowo były strasznie dzikie i nieufne - podczas wybiegu uciekały w najdalsze kąty pokoju
. Myślę że mógł mieć wpływ na to fakt, że były "właściciel" miał dwa ciekawskie pieski które dosłownie dobijały się do klatki... Dodatkowo szyszki miały do dyspozycji tylko i wyłącznie jedną półeczkę oraz stały w nieosłoniętym miejscu
Obecnie jest już dużo lepiej. Same podchodzą lub domagają się żeby podsadzić je na kolana
a gdy coś je spłoszy (sąsiedzi mają remont) przybiegają do mnie lub biegną do swoich kryjówek.
Szyszki mają wybieg codziennie przez paręnaście godzin - gdy tylko jestem w domu, mają otwartą klatkę (chyba że sprzątam w pokoju, wtedy zamykam je w klatce ze względów bezpieczeństwa). Do dyspozycji maja duży pokój, chociaż przez słaby zamek w drzwiach zdarzało im się już zwiedzić przedpokój, kuchnię i łazienkę - bez strat
Jedynym problemem okazuje się sikanie Stefana na kanapę - szoruje to miejsce jak tylko zauważę, żeby nie czuł zapachu, a i tak jakoś nie mogę go togo oduczyć
jednak będę walczyć
Obecnym przysmakiem chłopaków jest buraczek suszony (zakupiony z siankiem) no i oczywiście jabłka, za które oddają 4 tupy i ogon (dostają po kawałeczku raz na 2 tygodnie). Totalnym bleee okazał się pasternak (chętnie oddam paczkę osobie z Kielc
).
To by było na tyle ode mnie
Buziaki,
Ruda