Wielki 5- miesięczniak... Niby jeszcze dziecko...
Jednak myślałam że jego jęki i płacze mocne się skończyły (nie licząc wrzasku o 4 rano oznaczającego ,,DAJ JEŚĆ").
Ostatnio jednak było to coś innego. 23:30 gaszenie świateł, mówienie Dobranoc, jutro szkoła, trzeba się wyspać, bo sprawdzian... Jednak, gdy Kiyo się obudził chwilę później (spał od 22) zaczął drzeć się w nieboglosy budząc cały dom. Szybki zryw, włączenie świateł, głaskanie i znów - spaaaać. Jednak on nie dał dojść do łóżka i znów zaczął. Tym razem smakołyk i sprawdzenie, czy wszystko ma. Miał. I nawet przy zaswieconym swietle dawał znaki głosowe.. Godzina 00:00 on nadal. Gdy gniew dochodzi do maksimum noga - sama z siebie - postanowiła zaliczyć kontakt z krzesłem. Nagle cisza. Przestał. Ciemność - dalej cisza.
Morał? Pamiętaj, że przecież szybszym boi się, gdy w dodasz coś w pokoju, zmienisz w nim. Nawet krzesło, które stało metr bardziej w lewo.
Wasze szylki też tak mają? ;)