O nas - użytkownikach > Zaadoptowane Szynszyle

zaneta.urbanowska, Mona, Misza, Lilo i Ben

(1/3) > >>

5zy5zka:
Opowiadanie nr 5
To chyba najsmutniejsza historia jaką do tej pory mi wysłano. Pokazuje jakie mogą być efekty nieodpowiedzialnego rozmnażania i niewłaściwej opieki. Może gdyby te zwierzaki wcześniej trafiły do Żanety, ich losy potoczyłyby się inaczej. Myślę że warto wspomnieć, iż chciała ona zapewnić wszystkim interwencyjnym szynszylom DT i gdyby nie trafiła się osoba chętna na DS, to właśnie Żanecie zostałyby powierzone.

Autor: @zaneta.urbanowska

Było to jakieś 7 lat temu. Jako pierwsza trafiła do mnie Mona. Dostałam ją razem z "klatką" od koleżanki pod pretekstem odrzucenia przez stado, miała kilka szynszyli, chyba nie dawała już rady z takim stadem. Miałam 15 lat i szczerze mówiąc o szynszylach nie wiedziałam NIC, kompletnie... Koleżanka mówiła żeby dawać karmę, siano, wodę, że czasem skubnie jabłko i tyle. Wydawało mi się, że wszystko jest ok ale cóż ja mogłam wiedzieć. Martwiło mnie to, że miała problemy z równowagą i jej głowa była cały czas przekrzywiona w jedną stronę. Zaczęłam szukać informacji w internecie, poszłam do weterynarza, zrobiono prześwietlenie - przesunięty krąg, skręcenie szyi. Porozmawiałam z koleżanką, okazało się, że Monka nie została wykluczona a upadła z wysokości... Upadła bo miała padaczkę... Ale była nad wyraz kochana, pewnie czuła się tylko na moich kolanach, uwielbiała tam przebywać i sypiać. Kiedy widziałam jak Mona zaczyna odżywać, chciałam wiedzieć coraz więcej i więcej, wtedy też pomyślałam, że przydałby się jej ktoś do tulania w nocy kiedy mnie nie ma, bo Mona nigdy nie buszowała w nocy, przesiadywała raczej spokojnie.

I tu zwróciłam się z prośbą do owej koleżanki, okazało się, że moja propozycja była wybawieniem...

Tak trafiła do mnie Misza. jak się potem okazało w ciąży. Miszka urodziła najpierw jedno martwe, potem Lilo, wykończona i wprost tonąca we krwi wylizywała młode... pędziłam co tchu w nogach do weterynarza. Młode musiało być martwe już kilka dni, doszło do ogólnej infekcji organizmu, rozpoczął się proces obumierania tkanek macicy, w związku z czym konieczne było jej usunięcie. Misza dostała leki, ale po dwóch dniach kompletnie wykończona odeszła, przynajmniej ujrzała swoje dziecię... Dziś wiem, że to konsekwencje nieodpowiedzialnego rozmnażania, szynszylki rozmnażały się jak leci...

Ja zostałam sama z maleństwem... sama? Nie! Przecież mam Monę! Przyjęła dziecię, jak swoje tuliła, iskała... Dokarmiałam Lilo nawet w nocy, a Mona dzielnie spisywała się jako matka, do czasu. Ostry atak padaczki i Mona odrzuciła Lilo. Dokarmiałam go, dogrzewałam, ale biedak bardzo cierpiał, kwilił w nocy, marniał w oczach, jadł coraz mniej, odszedł chyba z rozpaczy i samotności. Została Mona, postanowiłam, że jednak zostanie sama, miałam dość przeżyć. Spędziła ze mną 4 lata i staruszka opuściła mnie w nocy :(

Po wszystkich przykrych przeżyciach nie chciałam mieć więcej szynszyli... Pożegnałam ich aż 4...

Do pewnego dnia, siedziałam sobie w pracy, przeglądałam ogłoszenia, szukałam raczej pieska czy kotka, aż tu przed moimi oczyma. Piękne zwierzątko z szalenie smutnymi oczkami. Nie mogłam postąpić inaczej, zadzwoniłam! Odezwała się młoda dziewczynka, nie miałam klatki, więc zapytałam czy może mi odsprzedać swoją. Umówiłyśmy się. Pojechałam, była zima, wzięłam koc żeby okryć klatkę. Dziewczynka wyszła z klatką z domu, ja lecę jak szalona przykrywam kocem, a ona patrzy na mnie jak na wariatkę i mówi, że nie trzeba bo on jest przyzwyczajony, stał w piwnicy bo hałasował w nocy. Powstrzymywałam emocje... płeć, wiek oraz imię nieznane, dostałam w prezencie resztkę Vitapolu, wcisnęłam dziewczynce kasę za klatkę i pobiegłam do samochodu. W domu wszystko czekało, ale tu problem, Benio nie wiedział jak smakuje siano, suszone zioła, owoce, nie wiedział do czego służy piasek... Dziś choć drobniutki bo taka jego natura z wyglądu rozpieszczony kluch kochający mizianie.

Niestety zdjęć Mony, Miszki i Lilo nie posiadam, przepady bezpowrotnie ze spalonym komputerem :( Tak bardzo chciałabym ich zobaczyć...

Zdjęcia Benia
PRZED: zwierzak utuczony, zaniedbane wypadające futro







PO: widoczny spadek nadmiernej wagi, zadbane futerko









Z kolegą Edziem

Anna83:
Przytulam mocno..

5zy5zka:
Dodałam zdjęcia przesłane przez Żanetę. Mi najbardziej podoba się to z nagietkiem :) Miło jest zobaczyć jak z zapasionego zaniedbanego futrzaka Benio niczym brzydkie kaczątko zmienił się w pięknego szynszyla  [chinblack]

Bożena:
Żanetko , nie wiem co powiedzieć.  :cmok: po prostu dziękuję , za to co zrobiłaś dla tych kuleczek

matti4411:
To bardzo przykre ale pokazuje co ludzie wyczyniaja działając bezmyślnie bez jakiejkolwiek wiedzy na temat szynszyli,niechciane ciąże prowadzące do śmierci nie tylko maluchów ale i ich mam. Dobrze że chociaż ostatnie chwile zycia miały godne w kochającym domu z osoba która o nie dbała.
Wzruszająca i piękna historia,a ostatnie zdjęcie mnie ujęło gdyz chłopaki wyglądaja do złudzenia jak moje a Beniu przeszedł taka metamorfozę że można tylko pozazdrościć i gratulować Tobie bo jesteś wspanialą osobą! [super]

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej