28 Kwi, 2024, 01:18

Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
To pole musi pozostać puste:

Wpisz litery widoczne na obrazku
Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
2+2=:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: dream*
« dnia: 21 Mar, 2017, 07:24 »

Moim zdaniem wyjmij tylko karuzelę :)
I tak, koniecznie obserwuj bo zwierzaki po zabiegach pachną płynem dezynfekującym i leczniczą przez co ich towarzysze mogą być agresywni.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 21 Mar, 2017, 01:04 »

To już 7 doba po zabiegu i w dodatku ma szwy poddskórne, do których nie ma dostępu zębami. Puszczaj ją śmiało do koleżanki, nawet bez kołnierzyka. Obserwuj tylko czy się nie pogryzą.
Wysłany przez: gosiekpunk
« dnia: 20 Mar, 2017, 20:23 »

Mam pewien problem. Szyla nie chce zjadać karmy :/ Wcina tylko zioła i siano. Niepokoi mnie to, ponieważ traci na wadze. Jutro mamy wizytę kontrolną. Trzymam ją w oddzielnej klatce, przez co jedna i druga są bardzo smutne i nie do życia. Nie wiem, czy już mogę wpuścić ją na noc do jej siostrzyczki, żeby razem mogły spać w hamaczku. W klatce mam karuzelę, a to trochę niebezpieczne dla niej, ponaciąga się tylko (jeżeli będzie chciała biegać :)). Co w takiej sytuacji zrobić? Mała właśnie znalazła wejście do klatki i pomału spaceruje po niej (tak jakby zapoznawała się z nią na nowo)
Wysłany przez: gosiekpunk
« dnia: 18 Mar, 2017, 22:58 »

@Mysza <")))/  to dobrze, że dobrze :) dzisiaj wypuściłam kulke na wybieg, ale zaczęła szaleć  [nie] wzięło ją na wysokie podskoki. Zamknęłam ją w jej pierwszej klatce. Oczywiście małpa pamięta, jak klatkę otworzyć zębiskami i musiałam  zabezpieczać wyjście kłódką. Znęca się niesamowicie. Wypuszczę ją jeszcze, ale nie pozwolę skakać, jeszcze coś się stanie. Za słaba jest na takie wariacje  [stop]
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 18 Mar, 2017, 21:54 »

@gosiekpunk ciesze się. No niestety moja jedna wyciągnęła sobie 2 szwy i rana troszkę się rozlazła, na szczęście niegroźnie. Jak ma szwy rozpuszczalne śródskórne to super!
Wysłany przez: gosiekpunk
« dnia: 17 Mar, 2017, 23:02 »

Wczoraj byłyśmy na kontroli. Jak na razie wszystko jest ok. Myszka dostała antybiotyk, dwie strzykawki ze środkiem przeciwbólowym i probiotyk. Pani weterynarz powiedziała, że szwy które ma założone to szwy rozpuszczalne, nie ma ich na zewnątrz. Mówiła także, że nie miała przypadku, żeby szynszyla pogryzła brzuszek i mam być spokojna. Jednak, gdybym zauważyła natarczywe gmeranie przy brzuszku to mam założyć kołnierz. 

Kulka siedzi drugi dzień w transporterku, ale mam przygotowaną dla niej klatkę. Myślę, że może jutro już mogę ją tam przerzucić, bo strasznie irytuje się, że musi siedzieć w ciasnym miejscu :P chciałaby biegać, a tu nie ma wyjścia... Czy do klatki wkładać termofor z wodą? Czy jutro mogę ją  wypuścić na pokój, żeby rozprostowała nóżki? Co podawać jej do picia, zwykła woda, czy napar z rumianku? Jak na razie Mysza nie chce pić sama, wodę pobiera przez karmę ratunkową.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 15 Mar, 2017, 22:47 »

Termofor w ręczniku chyba lepszy daje ciepełko do transportera osłoniętego kocem, grzejnik raczej grzeje w powietrze. Termofor wystarczy, dolewaj gorącej wody co 2h i będzie super.
Wysłany przez: gosiekpunk
« dnia: 15 Mar, 2017, 22:25 »

Jesteśmy po zabiegu. Mój dzień to jeden wielki stres, z resztą cały tydzień do samej operacji był fatalny. Myszka siedzi w transporterze, dałam jej termofor i postawiłam przy grzejniku. Boję się, że nie zapewnię jej odpowiedniego ciepła, lub dam jej go za dużo. Po czym poznać, że małej jest wystarczająco ciepło?? Jak wróciłam z nią to podałam jej troszkę karmy ratunkowej, o dziwo Myszka była głodna. Pić nie chciała, ale jedzonko rozcieńczone z wodą będzie ją nawadniało. Pani weterynarz powiedziała, żeby patrzeć na to czy robi bobki i siusiu. Widziałam mokrą plamę, to chyba się załatwiła, ale bobków jak na razie nie widzę.
Kołnierz mam przygotowany.
Jutro jedziemy na kontrolę. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Nie wiem tylko, jak z dokarmianiem. Co ile podawać jej jedzonko ze strzykawki? Muszę ją karmić, ponieważ w ostatnim czasie spadła mi z wagi i nie chcę, aby doszło do jeszcze większego spadku masy ciała. Za dużo przeszła i jeszcze ten zabieg...

Oby było dobrze, czeka na nią nowa woliera, którą skończymy w ten weekend. Gdy wyzdrowieje dostaną klaciorkę w prezencie, a za jakiś czas nową siostrę, jak tylko znajdę odpowiednią :) Czekam na Wasze dobre rady. Trzymajcie kciuki!
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 11 Mar, 2017, 01:05 »

@gosiekpunk  po 2 dniach możesz śmiało wypuścić ją na wybieg po pokoju. Co do dokarmiania, tak dokarmiaj, ale oprócz tego niech w transporterze ma stale sianko i zioła, duże kawałki da radę wciągnąć samodzielnie bez łapek, a przeżuwanie jest ważne dla kondycji zębów.

Podkłady są najlepsze na stany pooperacyjne, by zwierzak nie zabrudził brzuszka oraz po prostu łatwiejsze w utrzymaniu czystości w transporterze. Jak Ci braknie to takie zwykłe "ludzkie" Seni z apteki też mogą być.

Wysłany przez: gosiekpunk
« dnia: 09 Mar, 2017, 20:47 »

jeszcze pytanko... jakie podłoże zapewnić szyszce po zabiegu? czy kupić jakieś specjalne podkłady typu:  https://spizarniagryzonia.pl/pl/p/LOLO-PETS-PODKLADY-HIGIENICZNE-60x90-10szt/1222  

I jak z podawaniem jedzonka? Czytałam, że najlepiej podawać strzykawką karmę ratunkową, tylko ja nigdy nie wiem w jakiej ilości :( zawsze podaję jej strzykawkę do momentu, aż sama odepchnie mnie łapką. Tylko, że w tym przypadku ona nie będzie w takim ruchu i boję się,że może dojść do zalegania karmy w jelitach.

Boję się tego zabiegu,im bliżej termin tym bardziej panikuję.... :(

Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 08 Mar, 2017, 19:57 »

@gosiekpunk

zużyta klisza rtg lub taka bardzo twarda plastikowa okładka na koszulki się nada, format A4 wystarczy, sklepy papiernicze, sklepy dla hobbystów itd. powinni mieć, od biedy zwykła księgarnia też ma cos w ten deseń.

Wysłany przez: gosiekpunk
« dnia: 07 Mar, 2017, 20:35 »

To widzę, że u Ciebie tak jak u nas... szalony czas. Bo my jeszcze walczyłyśmy z gardią :( i z wysokim cukrem, a teraz jeszcze to dziadostwo...
Transporterek mamy taki: https://www.zdrowyzwierzak.pl/product-pol-899-Transporter-dla-krolika-gryzoni-40-cm-niebieski.html

A gdzie można kupić materiał na ten kołnierzyk?
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 07 Mar, 2017, 19:26 »

Lepszy niz klatka jest transporter z tych większych typu altas 10,20. Ogrzewanie termoforkiem owiniętym w ręcznik. Jakis polarowy kocyk do zakopania się, drugim można nakryć transporter, wtedy temp. ciepłego powietrza zostaje w środku, koc izoluje przepływ powietrza z zewnątrz. Szysia w kołnierzu musi być (przepis jak zrobic na forum, lepiej przygotować go przed zabiegiem niż po...), aż do ściągnięcia szwów lub przez min 7-10 dni jeśli ma szwy rozpuszczalne. Niektórzy lekarze szyją tak fajnie śródskórnie, że nic na zewnątrz nie wystaje i szyszka szwów nie ma jak rozmemłać/rozciąć, one się rozpuszczają.

Kurde, teraz chyba jakiś taki okres jest rujkowy i td. moja Beza tez wczoraj na półkach zostawiła białe "mleko" i muszę ogarniać dalej czy nie pójdzie w zapalenie. Ostatnio mam szalony czas i  jeszcze "to", powieszę się chyba.
Wysłany przez: gosiekpunk
« dnia: 06 Mar, 2017, 23:46 »

Hey. Niestety u mojej 10 letniej dziewuszki również zdiagnozowano zapalenie dróg rodnych. Zabieg mamy w środę 15 marca. Boję się tego zabiegu, nie wiem jak do tego wszystkiego podejść.Czytałam cały przebieg opieki nad szynszylą po operacji i jestem trochę zmartwiona. Boję się, że nie dopilnuję czegoś, a zwłaszcza tego ogrzewania kulki. Jakieś dobre rady? Co zakupić przed zabiegiem, jak przygotować klatkę, czy transporter? Proszę o jakieś porady. 
Wysłany przez: Anna83
« dnia: 12 Lut, 2014, 09:28 »

Cieszę się z dobrych wiadomości ,ucałuj Frotke :*
Wysłany przez: krecik
« dnia: 11 Lut, 2014, 21:15 »

To bardzo dobra informacja ! Myślę, że spokojnie mozesz już łączyć dziewczyny - mój po trochę poważniejszej oparacji wariuje już na całego z kumplem. Po takich zabiegach to 7-10 dni trzeba ostrożniej potem już sobie radzą :D Więc nie stresuj się już i traktuj myszę normalnie jakby nic się nie stało :-) Pozdrawiam!
Wysłany przez: justyna.wk.3
« dnia: 11 Lut, 2014, 20:58 »

U Nas za wcześnie by mówić o sukcesie, bo jeszcze jesteśmy ostrożne- póki nie odrośnie futerko na brzusiu obchodzę się z Frotką jak z jajkiem.. dlatego też próba łączenia z młodszą lalką zostaje odłożona w czasie na termin bliżej nieokreślony.. ale wiem, że dobrze zrobiłam, że zdecydowałam się na ten zabieg, choć miałam spore wątpliwości.. Bałam się przeraźliwie o nią, na szczęście na ten najgorszy okres po operacji udało mi się wziąć urlop i siedziałam z małą tydzień w domu.. Serce mi pękało na widok jej w tym kołnierzu, to trudny czas.. Jednak jak na nią teraz patrzę to wiem, że to była dobra decyzja!
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 10 Lut, 2014, 22:19 »

Robi sie zabiegi, robi sie. Moja Tusia tez miała ropomacicze i miała zabieg. Żyje szczęśliwie 5 al po zabiegu a ma 9 lat.
Wysłany przez: Karolina92
« dnia: 10 Lut, 2014, 21:59 »

Ja mam podobny problem. Moja Tosia ma 7 lat. W październiku zauważyłam białe plamy na półce i zabrałam ją do weterynarza. Zrobił jej USG, ale nie było widać aby z macicą coś się działo. Tosia dostała zastrzyki. 1,5 miesiąca temu znowu zauważyłam plamy na półce, po paru godzinach można powiedzieć, że się z niej "lało" (poprzednio śluz był bardzo gęsty). Jak ją brałam na ręce musiałam odkładać pod nią chusteczki. Przyjmował wtedy weterynarz specjalizujący się w gryzoniach. Powiedział mi, że to może być ropomacica ale jeszcze poczekamy. Zbadał jej krew, wyszło że ma za mało białych krwinek. Tosia dostała 7 zastrzyków, leki doustne, probiotyk i jeszcze jakiś proszek. Lekarz powiedział, że jak jeszcze raz jej się to powtórzy  trzeba usunąć macice . Mówił że to może być ropomacica utajona której nie widać na usg ponieważ jest samej śluzówki czy coś takiego. Czy to w ogóle możliwe, że nie widać stanu zapalnego na usg? w sumie badania krwi na niego wskazują. Niestety dzisiaj Tosi znowu wycieka śluz (gęsty, ciągnący), jutro jadę do weterynarza. Boje się, że będą ją ciąć jak to nie jest ropomacica. Już kiedyś mój pies nie przeżył takiej operacji. Boję się o nią bo weterynarz mówił że szynszyle bardzo źle znoszą narkozę i u nich przeważnie nie robi się takich zabiegów.
Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 10 Lut, 2014, 10:11 »

justynko, podawaj jej teraz dużo siana, ziół i gałązek. Musi nadrobić ścieranie ząbków koniecznie. Spadek wagi z 745g  na 690g to dużo. Musi gryźć!
SimplePortal