W sobotę byłam w Best Mall'u w sklepie zoologicznym po parę rzeczy dla moich pieszczochów. W środku sklepu widziałam koszatniczki,świnki itp. ale nie szynszyle...Wychodząc mój narzeczony zauważył po lewej stronie od wyjścia ze sklepu duże akwarium...podeszliśmy tam i zamarłam...W dużym szklanym (jakby akwarium)czymś przegrodzonym na pół z siatką na górze były szynszylki a na drugiej połowie króliki.Strona szylków wyglądała : trochę trocin na dnie pojemnika czy co to tam jest i jeden konar...w rogu postawiona została jakby ceramiczna doniczka niewielkiej wielkości i była jedynym schronieniem szylków :
: ...gnieździło się tam ich trzy ściśnięte straszliwie jeden na drugim, żeby się tylko schować.Biedna jedna aksamitka już się nie zmieściła i starała się schować za tym kawałkiem drewna :cry: . Widać od razu, że są bardzo zestresowane. Nie widziałam tam ani picia ani jedzenia ani nic poza w/w rzeczami. Do tego wszystkiego przebywają one w miejscu bardzo ruchliwym gdzie codziennie przewija się multum ludzi wychodzących z kina a w tym wiele wycieczek szkolnych ( akurat tam znajduje się również McDonald i takie tam różne gdzie całe wycieczki i rodziny robią sobie przystanki na jakąś małą szamę), [
] i dzieciaki jak to zwykle bywa pukają w szybę a temu towarzyszy krzyk na widok zwierzątek i przekrzykiwanie siebie nawzajem...i nikt nie reaguje, bo sprzedawcy tego nie widzą. Jak zaczęłam dość głośno to wszystko komentować z moim Pawłem, sprzedawców nagle wszystkich wywiało (normalnie jakby się pochowali). :grr: Nic tylko płakać na taki widok. :beczy: :beczy: :beczy: