Prawdopodobnie nie mogłes mu juz pomóc; ale cieszę się, że tak szybko zareagowałes i od razu umówiłes sie do weterynarza; zachowałes się odpowiedzialnie i na miejscu...
a takie wypadki rzeczywiście nie sa rzadkością - szyki sa tak wszędowbylskie... trzeba na nie uważać bardziej niż na siebie i zawsze przewidywac na kilka kroków do przodu ich ruchy; nie wypuszczac ich kiedy jest się zbyt zmęczonym by kontrolowac sytuację; ale nawet uważajac do granic mozliwości nie zawsze unikniemy wypadku;
zachowaj go w kochajacej pamięci;
a w najbliższym czasie zaopiekuj się inna kuleczką - wierzę, że ten wypadek nauczył Cie więcej niż komukolwiek bym tego zyczyła;
z czasem pogodzisz się z tym co się stało, choć zapamiętasz to na zawsze;
przykro mi z powodu Maksia.. współczuję Ci; trzymaj się