Szynszyle.Info :: Forum Miłośników Szynszyli
o wszystkim => Nasze zwierzaki => Wątek zaczęty przez: domi_nique w 30 Sie, 2011, 21:45
-
dzis zaobserwowalam, ze moj Berni jest jakis osowialy. od popoludnia, kiedy wrocilam z pracy prawie caly czas spi... niby sie przemieszcza, ale wyglada to tak, jakby nie umial znalezc sobie miejsca w klatce, spi w miejscach, w ktorych zwykle rzadko przysiada na dluzej. sprawia wrazenie malo zainteresowanego otoczeniem, rodzynke zjadl do polowy, a zwykle pierwszy przychodzi po smakolyki. widze, ze stara sie przebywac na innej polce niz Bianka. na wybiegu tez praktycznie siedzial w jednym miejscu. bardzo sie martwie! dzis juz za pozno do weta. zadnych innych objawow nie widze- nie prycha, nie zgrzyta zebami, porusza sie normalnie, nie jest cieply, pierscienia z futra nie ma, brzuszek miekki, mocz normalnego koloru. ostatnio nie mial zmienianej karmy, ani nic z tych rzeczy.
co moge zrobic? jak mu pomoc? na co zwrocic uwage? nie chce panikowac i z kazda bzdura biegac do weta... czy mozliwe, zeby reagowal np na pogode?
prosze o odpowiedz.
-
dodam jeszcze, ze spi na boku, czego w zasadzie nigdy nie robi. temperatura w mieszkaniu nie jest wysoka. podalam mu malutki kawaleczek swiezego jablka, bo wydaje mi sie, ze bobkow jest malo i sa malutkie. troche trzeba bylo go namawiac, ale zjadl.
powiedzcie mi, czy polnoc jest odpowiednia pora, zeby dzwonic do weterynarza na komorke? ja jestem panikara i nie wiem, kiedy przypadek kwalifikuje sie juz jako "nagly".
-
Każdy taki przypadek potrzebuje natychmiastowej interwencji. Jeżeli szynszyla na wybiegu pokazuje słabość, to znaczy, że jest chora. Problemem jest tylko o późnej porze kontakt z dobrym wetem.
-
I jak dzisiaj ?
-
wczoraj byl leczony typowo na zatwardzenie, dostal buscopan, elektrolity i glukoze oraz kropelke parafiny do pyszczka. przez chwilke byl zywszy, pewnie po leku rozkurczowym, ale nadal nie jadl, sam nie pil (jak mu podalam lakcid strzykawka, wypil ladnie wszystko). dzis pojechalam z nim do "żako"( to na drugim koncu miasta, wiec w pierwszym odruchu wzielam go do najblizszego weterynarza, ale Pani weterynarz sama zasugerowala konsultacje w "żako").
najprawdopodobniej zapalenie jelit :( dostal kroplowke, antybiotyk, probiotyk w duzym stezeniu. jutro rano tez jedziemy. jesli bedzie trzeba, na miejscu mozna zrobic rtg i usg. teraz nadal jest osowialy, ale po powrocie skubnal sobie odrobine sianka. siedze przy nim caly czas...
-
podaje mu siemie lniane co jakis czas. jest taki smutny, chyba bardzo go boli, a nic wiecej nie moge zrobic, podobno dostal juz wszystko, co mogl... siedze przy nim i placze. bardzo sie o niego boje :(
-
Jesteś z Wrocławia więc udaj się do Piaseckiego,ja jechałam do niego z Katowic.
http://www.wet.wroclaw.pl/index.php?m=204
Jeżeli ktoś może pomóc to chyba tylko on.Szkoda że wet nie dał ci nic p/bólowego dla małego.Jeżeli to zatwardzenie to ja poiłabym malca herbatą z kopru włoskiego i dawałabym espumisan w kroplach dla dzieci,jak nie pomoże to i nie zaszkodzi.Może jest zakłaczony.
Bardzo mocno trzymam kciuki za chorowitka.
-
chyba jest odrobine lepiej... u weterynarza zachowywal sie jak zdrowa szylka, w domu nadal jest osowialy. dostal znow buscopan, paste do pyszczka (chyba odklaczajaca itp) zaraz podam mu siemie lniane. jutro znow jedziemy po zastrzyk (wczorajszy dziala 48 godzin).
"żako" jest chyba najbardziej polecana przez forumowiczow lecznica we Wroclawiu i ja tez widze, ze wiedza, co robia. o doktorze Piaseckim tez duzo dobrego slyszalam, w razie czego na pewno sie do niego udamy.
-
Jak się czuje chorowitek?
-
wczoraj mial zabieg korekry zebow. wczesniej nie dal sobie dokladnie obejrzec zebow trzonowych. podejrzewam, ze te problemy jelitowe mogly byc z tym powiazane (np. ze wzgledu na bolace zabki zle gryzl jedzenie). zabieg byl przeprowadzony pod narkoza, wybudzil sie bez problemu. jelita podobno ustabilizowane. pani weterynarz mowi, ze jest duzo lepiej, ale ja i tak jestem polzywa ze zmartwienia, eh. wiem, ze ma jeszcze obolaly pyszczek itd, ale martwi mnie, ze dalej nie chce jesc. zjadl odrobinke sproszkowanych ziol, odrobine zarodkow pszennych, wypil probiotyk ze strzykawki. nadal jest jeszcze osowialy (pewnie po prostu slaby). jest o tyle lepiej, ze wykazuje zainteresowanie, kiedy podchodze do klatki i mowie do niego, wyciaga pyszczek, zeby sprawdzic, czy nie mam czegos dobrego. zjadl kawalek rodzynki (wyrwal Biance :/ ), pani wet mowi, ze mu nie powinno zaszkodzic.
nie wiem, ja sie o niego caly czas bardzo boje, ale mam nadzieje, ze po prostu potrzebuje troche czasu, zeby dojsc do siebie. w koncu byl naprawde bardzo chory...
-
Koniecznie musisz go dokarmiac i sprawdzaj czy robi kupki , czy nie ma wzdetego brzuszka, bo czesto po narkozie sa wzdecia.
I koniecznie przez pare dni musi dostawac Metacan- przeciwbolowe.
-
wzdecia nie ma, brzuszek juz nie jest bolesny (sprawdzam co jakis czas). przeciwbolowe dostal, bobki sa. jest ich malo, ale wydaje mi sie, ze jak na to, ile je, jest to normalna ilosc. tylko ze sa bardzo miekkie, teraz dla odmiany lekko biegunkowe :? co do dokarmiania- narazie tylko zarodki i sproszkowane ziolka mu podalam. szulam po calym Wroclawiu Gerbera warzywnego, najlepiej brokulowego i nigdzie nie ma! same obiadki miesne i deserki owocowe. na 12:10 jedziemy do weta, moze mi da przepis na jakas papke odzywcza dla niego.
pysio boli, ale zachowanie ciut lepsze- iskaja sie z Bianka, a w nocy moj majster-klepka Bianka jaims cudem otworzyla klatke i obudzilam sie iskana przez mojego chorowitka. cos jakby minimalnie drgnelo ku normalnemu, szylowemu zachowaniu...
chyba spytam tez, jaka jest mozliwosc, ze korzenie rowniez sa przerosniete i ewentrualnie zasugeruje rtg. jak myslicie, jesli zeby byly przerosniete na zewnatrz, to jaka jest szansa, ze korzenie rowniez?
-
W kwestii przerastania nie pomogę, ale co do karmienia:
Spróbuj sproszkować mu karmę, tę samą którą zawsze dawałaś kulkom. Pamiętam, że jak jedna z Bub się poobijała i nie chciała jeść(=bolało), to było widać że jest głodna i chce - karmę w formie proszku wyjadała, i przez pewien czas był to jej jedyny sposób jedzenia.
-
tak wlasnie zrobilam- papke z granulatu, srednio mu to podchodzi, ale costam mu chyba trafilo do pyszczka. zjadl tez troche zarodkow pszennych, bo bardzo lubi i to mu smakowalo. teraz dalej szuka w klatce zarodkow, ale nie chce przesadzic z ich iloscia. problem jest ewidentnie z gryzieniem lub polykaniem. decyzja co do RTG jutro. bardzo sie o niego boje caly czas :(
-
z samodzielnym jedzeniem i piciem dalej kiepsko, ale plynow dostaje duzo i dokarmiam go. zarordki pszenne wcina chetnie, rodzynke tez zjadl. nad ranem siegnal po sianko (sam wyjal z pasnika, dotychczas probowal gryzc tylko jak mu podawalam), ale zjadl go bardzo, bardzo malutko. 2 razy gryznal galazke jabloni, pozniej juz nie chcial. na wybiegu z kolei kical sobie raczej normalnie, probowal gryzc sciane i kaloryfer. caly czas mam wrazenie, ze problem jest z polykaniem. spi nadal wiecej niz kiedys i jest troche mniej zwawy niz wtedy, kiedy byl zdrowy, ale generalnie zaschowuje sie dosyc normalnie. czesto trze pyszczek, ale juz nie zgrzyta zabkami, nie popiskuje- wydaje mi sie, ze juz go nie boli. nie wiem juz naprawde, czy mu sie troche polepsza, czy nie :/ idziemy do kontroli w piatek, jesli do tego czasu nie zacznie w miare normalnie jesc, bedzie RTG. naarzie sie wstrzymalismy, bo zabieg na zabki mial w sobote, a nie wiadomo, czy do rtg nie trzeba bedzie go jednal uspic.
do dr Piaseckiego tez juz oczywiscie zadzwonilam z pytaniem, czy u nich leczy sie przerosniete korzenie. mam resztki nadziei, ze jednak to nie to... wycieku z oczu nie ma, slinienia tez nie zauwazylam... ehh, boje sie strasznie
-
Podobno po zabiegu piłowania zębów jakiś czas musi upłynąć aż sam zacznie jeść. Świnkę moja siostra dokarmiała ok. 2 tyg. zanim zaczęła jeść sama.
-
dzisiejsze obserwacje: na wybiegu byl zywszy niz wczoraj, zrobil nawet ladnego matrixa. zgryzal farbe ze scian, podryzal sobie kabel (niepodlaczony), mojego kapcia i costam tymi zabkami probowal...
2 razy sam podszedl do poidelka i napil sie calkiem sporo. wczesniej ja go poilam.
wnioski: wszystko jest pycha oprocz... jedzenia? :???:
-
Berniś wczoraj zaczal jesc :D jeszcze mniej niz zwykle, powoli i ostroznie, dlugo przezuwa, ale je! [-chomik-] doradzcie mi, dokarmiac go dalej, czy dac mu szanse, zeby troche zglodnial i zabral sie porzadnie za jedzenie?
-
Brawa dla Bernisia :). Może przetrzymaj go trochę i zobaczysz co będzie.
-
Dzielnemu Bernisiowi należy się nagroda.Jak zaczął jeść to podtykaj mu różności.Może pozwoli mu się rozkręcić suszony pomidorek lub bazylia świeża .Dalej trzymam kciuki za małego!
-
Berni wcina jak szalony. musze go bardzo pilnowac, zeby sie nie przejadl, nie dostal wzdecia itd. na zabki byloby dobrze, gdyby jadl duzo ziaren i twardych rzeczy, ale tez musze uwazac, bo zaczelo sie to wszystko od ostrego zapalenia jelit. dostaje codziennie probiotyk (Pani Wet dala nam Fatrogemine P).
zrobil sie na tyle zarloczny, ze odpycha Bianke od miski i prycha na nia, dopoki on sie nie naje...
jestesmy na etapie regulacji bobkow- juz jest ich normalna ilosc, ale nadal sa mniejsze niz kiedys i dosyc miekkie.
wczoraj skusil sie na galazke jabloni [-chomik-]
-
Świetnie! Nie wiem czy ja nie będę miała problemu, bo Malwin dzisiaj grzebie w pyszczku.
-
No cóż,musi Berniś nadrobić to czego nie zjadł. :D
-
no i 10 dni bez samodzielnego jedzenia sie odezwaly- walczymy z biegunka :? nie dziwi mnie to specjalnie, tak dlugo sam nie jadl, dostawal papki, a teraz kiedy juz sam je wybiera sobie najsmaczniejsze kaski, jak zwykle. wczoraj wieczorem bobki byly minimalnie lepsze- juz sie nie rozmazywaly, chociaz dalej miekkie.
najgorsze, ze Berni powinien troche przybrac na wadze, a Bianka wg zalecen weta powina troche schudnac... nie mam pojecia, jak zorganizowac ich diete :???:
-
Bernisiek niestety nie przezyl.
ze wzgledu na problemy z zabkami pojawily sie komplikacje ze strony ukladu pokarmowego, a jego ogolny stan nie pozwalal na natychmiatowe wyleczenie zabkow, ktore wymagalo narkozy. walczylismy do konca.
jak sie troche uspokoje, moze napisze cos wiecej.
-
Strasznie mi przykro :( .
-
Prawdę powiedziawszy myślałam ,że Berni najgorsze ma za sobą.Bardzo mi przykro ,że mały odszedł.
-
Strasznie mi przykro. Ja aktualnie walcze o życie Malwina.
-
Bardzo bardzo mi przykro :(
-
dziekuje Wam wszystkim. wciaz nie moge dojsc do siebie. szczerze mowiac, Bianeczka znosi to duzo lepiej ode mnie i cale szczescie. za jakis czas poszukam jej kolezanki, narazie wciaz zbiera mi sie na placz, gdy widze jakiegos szarego szylka...