Tymczasem na zapleczu Karczmy trwał dziwny dialog
- Gadaj DzeeMiee ! Mówie ci gadaj ... bo jak nie odezwiesz sie ... to ...
- As-salam to co mi zrobisz ??
- Hmmm - jeszcze nie wiem - ale na pewno cos zrobie ... zrobie cos tak strasznego
ze nawet sobie tego nie potrafisz wyobrazic - goraczkował sie Karczmarz Andrzej
- Heee heee zdajesz sie salam zapominać ze jam jest Wielki DzeeM i duzo wiem
- Taaa - taaaa - jakzes taki wielki to dlaczego siedzisz w takim malym sloju ? -
sprytnie ugodził DzeeMaa Andrzej
- Nie tobie oceniac czy sloj ten jest wielki czy mały ... zreszta nie w tym rzecz -
wielki jestem nie z rozmiarów mojego fizis ale z rozmiarow mojego psyche - wyjasnił DzeeM
- Sam jestes Psyche i do tego masz paskudną fizis - lekko zdenerwował się Karczmarz
Powiedz no mi - dlaczego nie chcesz gadac do Faridki ... tylko przede mna paplasz
jak najety - przeciez tego nijak nie mozna zrozumiec ??
- Wyjasniam po raz kolejny Saalam - rozmawiam tylko z osobą ktora potrze moj słoj po
trzykroc i w rekach obróci, tejze osobie naleza sie 3 życzenia ktore jako potezny
DzeeM moge spełnić, ale wcale nie musze - dorzucił po krotkim namysle DzeeM
- A ja ci po raz kolejny mowie I TO PO RAZ OSTATNI - wrzasnął Karczmarz - ŻEŚ JEST
zboczniety - ty perwersie jeden ... nikt nie bedzie cie pocierał, wybij to sobie z
tego śliwkowego łba ... a jak mi jeszcze raz napomkniesz ze chcesz byc OBRACANY to
jak palne cie w ten słój to jeno pokrywka zadzwieczy.
Zostawmy na chwile obydwu kolegów niech sobie tocza swój spor a zerknijmy do Karczmy
- co też tam dalej dziać się będzie - bo jak pamietacie czytelnicy moi, ostatnio zostawilismy
Kompanie Muszkieterów która w najlepsze zajadała się nowym przysmakiem sprowadzonym do Karczmy.
Jedziemy zatem wzrokiem wzdłuz całej izby - podglad mamy tak jakbysmy patrzyli spod powały Karczmy
w dół posuwajac się lekko po łuku wzdłuż całego sufitu. Zresztą zeby Wam to lepiej wytłumaczyć
zerknijcie najpierw na sufit ... widzicie tam takie szyny przymontowane ? a na nich takie dziwne
urzadzenie z ni to lupa ni to szkiełkiem ? Otóż to jest Kammeron który bedzie nam od tej pory słuzył
do podgladania akcji w Karczmie ... Nie pytajcie jak to działa bo tego nikt nie wie ... wiadomo magia.
A wiec "Kammeron - akcja" (to jest tajemnicze zaklecie uruchamiajace Kammeron...) i jedziemy i widzimy
jak całe towarzystwo - całkiem malutkie z tej odleglosci - siedzi i w najlepsze pałaszuje przysmaki nie
zapominajac jednoczesnie o podnoszeniu kufli z napitkiem. Spójrzmy na drzwi Karczmy - tak ... otwieraja
się i do Karczmy wchodzą dwie (autor czytal wczesniej scenariusz - wiec wie ze to one a nie oni ...)
Damy, aleć Damy owe ubrane są jak do podróży czyli w męskie stroje. Czarno-Brązowe kapturki i płaszcze
w kolorze beżowym, solidne buty ze skarpetkami wystajacymi nad cholewkami, z tyłu spod płaszcza wystaja
jakby ogony Oooo mili moi - tego nie da sie dalej ogladać poprzez Kammeron u sufitu wiszacy ...
spadamy wiec na dół zeby lepiej widzieć i co predzej opisujmy szczegóły. No tak - teraz jakeśmy
podeszli blizej - od razu jasnym sie staje ze Damy owe są tej samej rasy co Kot W Butach i nie dziwnym
się staje ze on jako pierwszy z gosci w Karczmie poderwal się z barowego stołka zeby je powitać. "...
Mrrreuhhh Wiiitaaam Waszmośśśćć Daaamy ... MiiiaaaauuuNiuuuNiuś imię moje - jak zwać mam Piękne Damy ?"
zaczął się puszyć Niuniuś i zamiótł przed przybyszkami podłogę swoim kapeluszem - który to wczesniej
był podniósł ze stołka obok.
- Witaj Miły Panie ... witajcie Waszmościowie - wdziecznie dygneły obie przybyszki i w tym momencie
podniosły wzrok nieco wyzej. Cała Karczma ucichła jakby ktoś krzyknał magiczne zaklecie "CiCho-sza na Planie"
Kot w butach oraz Kompania Muszkieterów i Karczmarka faridka wpatrywali się w przepiekne , duze niebieskie
oczy przybyłych istot. A było na co popatrzeć ... no mówię Wam - błekit taki jakby ktoś z nieba letniego
zeskrobal nieco i po kawałeczku podarował tym Damom jako klejnoty najdrozsze.
- Milady PlumKey jestem, a to siostra moja Milady Nie-PlumKey - przedstawiła się dzwięcznym głosikiem
jedna z Dam. Czy mozemy tutaj odpocząc i czas jakiś pobyć w Waszmosciów goscinie - zwrócila się
Milady Nie-PlumKey do wgapiającego się w nią towarzystwa Muszkieterów. "Hola Panowie ... ku Wam się
zwracam i zapytanie składam ?" - ponowiła znów Milady. A całe towarzystwo Muszkieterów siedziało tak
zbaraniałe i nieruchome jakby bawić się nagle zaczęli w posągi gipsowe.
- Zapraszamy, zapraszmy, witajcie mile Panie - przerwala ciszę Faridka. Za chwilę podam Wam strawę i
napoje a tymczasem siądnijcie sobie gdzie uważacie za wygodne. Zaraz poproszę Karczmarza zeby utoczył na
Wasze powitanie gąsiorek wina. A wy coscie tak wrota porozdziawiali - psubraty - zwrócila się na zakończenie
Faridka do Muszkieterów.
- Głebhhh - eghhh ummm yyyy - próbowal coś rzec Muszkieter Fredek, ale najwyraźniej nie byl jeszcze gotowy
wiec złapal za kufel i wciagnął potęzny haust napoju.
- Przeeee - eeee ehhhh - przerwał znów i chlapnął po raz kolejny z kufla po czym przekrecił go do góry dnem
czym dał wyraźny sygnał dla Faridki ze przydałaby się nastepna porcja.
Panie tymczasem cichutko, tak cichutko jak cichutko nikt jeszcze nie słyszał przeszły przez izbę i usiadly
sobie w katku, po czym nachyliły się jadna ku drugiej i zaczęły po cichutku szeptać między sobą. Za nimi podążył
Kot W Butach najwyrażniej pragnąc dotrzymać im towarzystwa.
... co działo się dalej, czyżby klatwa jakowaś została rzucona na dzielnych wojaków że nie mogli z
siebie wydobyć głosu ? i jak do licha zakończy się dialog z DzeeMeem - dowiecie się jak
tylko przepłuczę swoje gardło - bom takze strudzony wielce tą historią ...