Cały czas obracam się w temacie tych moich trzech łajz, dlatego pora na przedstawienie reszty zwierzyny, tym bardziej, że wczoraj przyjechał do nas adopciak prosto z Poznania ^^
W takim razie zaczynamy od szczurasów. Na początku była Fifa i Trusia, niestety Trusia odeszła w ciągu jednego dnia i mimo szybkiej interwencji nie dało się nic zrobić - martwica jelita i sepsa - bezobjawowe :< Fifa została sama, a mój chłop nie był chętny na kolejnego szczurasa, bo za bardzo przeżył odejście Trusi. Od śmierci Trusi minęło kilka miesięcy, a Fifa, szczur od młodziaka przyzwyczajony do towarzysza, zaczął smutnieć z każdym dniem. Zaczęłam więc z większym uporem lamentować, że potrzebuje koleżanki, bo natury się nie oszuka. I tak w końcu przekonałam uparciucha, miałam tylko jeden warunek - wszystko brać na swoje barki ;P I tak szukałam szczura, który nie był młodzieniaszkiem, zajęło mi to aż tydzień i oto jest - Czarna, która ma rok i osiem miesięcy, czyli jak na szczura trochę starowinka ;p
Tutaj przedstawiam szczurze łączenie na neutralnym terenie, tzn w kartonie - trwało jakieś 5 minut, potem była kiszonka w transporterze, ale że to stare prukwy, to się po prostu położyły wtulone w siebie :D
Efekty łączenia - szczurasy i ich wielka miłość w klatce
Teraz przedstawiam najbardziej chorowitego i wrednego psa na świecie - 11- letnią Bajkę (niech was nie zwiedzie ta kochana mordka) ;D O chorobach nie będę się rozpisywać, bo napisałabym elaborat, w każdym razie dr Marta powiedziała, że hodowcy zrobili krzywdę tej rasie przez to, że ją w ogóle stworzyli. No ale jest sobie ten stwór u nas, ma już początki zaćmy, którą leczymy i przyzwyczaiła się do tego, że znoszę ja po schodach. Nie lubi chodzić, jest śmierdzącym leniem więc nawet kiedy chcę z nią wyjść na dłużej, to robi co trzeba i siada na tyłku w ramach protestu lub wraca pod drzwi...Poza tym boi się innych psów, bo jakieś 10 lat temu została draśnięta w tyłek przez sarenkę xD Dzieci też nie lubi, jedyne co lubi, to żreć, a że jest na diecie, to wcina wszystko co leży na podłodze - wczoraj zżarła menda jedna nitkę z rolad, nawet nie zdążyłam się po nią schylić...specyficzny pies, ale i tak go kocham, no bo szczerze, to gdzie ja taka drugą mendę znajdę? :D