1 sierpnia odeszla Didi, nie wiem co bylo przyczyną jej śmierci
moge sie tylko domyślać, w ciagu dnia biegala i wszystko bylo ok i nagle zaczela się slaniać na nogach nie mogla utrzymac równowagi z pomocą ewy i już, której bardzo dziękuje za wsparcie i rady dla rozhisteryzowanej mamy, schlodzilam malą myśląc że sie przegrzala zawinelam w zimny mokry recznik i dalam wody z cukrem której troszkę wypila po czym sie ozywila zjadla sianko i granulacik myslałam że bedzie ok bo ulozyla sie do spanka w reczniczku i co raz do niej zagladalam, ale w nocy strasznie sie pogorszylo diana walila po pretach klatki, jak wyciągnelam Didi z klatki byla bez kontaktu ;( wsadzilam w transporterek i pedem do weta niestaty umarla w drodze ;(wydala ostanie tchnienie na moich rekach wet nie wie co moglo jej byc obejrzal cialko Didi i nic nie stwierdzil a na sekcje zwlok nie mialam sily o 4 moja malunka wydala ostatnie tchnienie, moze sie uderzyla bo zjeść nic nie mogla pilnowalam jej na wybiegu nic nie zbroila ehhh, z pośpiechu nie zamknelam woliery z Dianką która wykorzystala to i wyszla z górnej czesci a to wysoko i czekala na mnie w korytarzu jak wrocilam od razu pobiegla do transporterka z Didi i zaczela strasznie plakac nie moglam jej zabrac od cialka koleżanki ;( jak wrocilam z pracy Dianka wybiegla żeby sprawdzić czy nie przynioslam Didi a jak okazalo sie ze malej nie ma Dianka dlugo plakala
wsparl mnie Klaudiusz który ofiarowal mi malutką bezową dziewczynkę na koleżankę dla Dianki, dziś odbieram od niego obydwie panny już polączone jako że Klaudiusz na czas mojego 2tyg urlopu zaopiekowal sie dziewczynami i polączyl je za co jestem mu dozgonnie wdzieczna nie moge sie doczekac powrotu dziewczynek strasznie teskniłam za szylkami a do tego caly
urlop beczalam po Didi i sie zadreczam ze nie wszystko zrobilam dobrze ;(