Cześć, mam problem przy łączeniu 2 samców z jeszcze jednym samcem. Czytałem dużo artykułów o łączeniu, ale nigdzie nie znalazłem odpowiedzi na moją sytuację. Teraz to już zrobiła się z tego historia, więc z góry przepraszam za długi wpis, ale będę wdzięczny jeśli przeczytasz i doradzisz co byś zrobił/zrobiła na moim miejscu. Będę bardzo wdzięczny za pomoc.
Po krótce sytuacja wygląda następująco:
Mam dwa samce Darka i Jarka (oba 3 lata). Adoptowałem trzeciego - Czarka (ma 5 lat). Zanim nowy zdążył się dobrze z nimi poznać jeden z moich (Darek) zwariował i stał się bardzo agresywny w stosunku do swojego kolegi z którym spędził w klatce rok. Chciałem je połączyć metodą "na prysznic". Nowego Darek jakotako akceptuje, ale ciągle bije Jarka, z którym spędził pół życia.
Co robić? Wykastrować go? Zmienić sposób łączenia? Proszę o pomoc, bo aktualnie jeden z gryzoni cierpi na moich oczach... :
Tutaj pełna wersja historii Jarka, Darka i Czarka:
1) Przygarnąłem dwa samce Jarka i Darka od znajomego. U niego żyły w klatce ponad rok. Oba mają około 3 lat. U mnie w domu są od początku lutego, czyli mieszkają u mnie już 8 miesięcy.
2) Pod koniec września przygarnęliśmy jeszcze jednego samca. Szukał on domu, bo umarł mu jego towarzysz, a właścicielka chyba nie chciała innego szynszyla. Samczyk ten przez dość długi czas siedział sam w klatce (około miesiąca). Przygarnęliśmy go i nazwaliśmy go Czarek. Ma 5 lat.
3) Czarka wzięliśmy z jego wolierą, by nie wsadzać go od razu do klatki z chłopakami. Ustawiliśmy dwie klatki dość blisko siebie, żeby Jarek i Darek czuli go i widzieli, ale nie mieli kontaktu, a żeby Czarek oswoił się z nowym domem.
4) Czarek był grzeczny i zaciekawiony nowymi kolegami, więc po 4 dniach postanowiłem puścić je na małej, neutralnej przestrzeni w łazięce. Zacząłem od łączenia Czarka i Jarka, bo Jarek jest mniej dominujący. Były spokojne, obwąchały się, dwa razy fuknęły i już kumple. Biegają spokojnie obok siebie. Więc postanowiłem przynieść jeszcze Darka i tu zrobiło się trochę bardziej dynamicznie. Czarek i Darek ustalali między sobą hierarchię, a Jarek zaczął się bać do tego stopnia, że aż się ciągle za mną chował, a nawet wskakiwał mi na ramiona (czego nigdy nie robi, bo jest z natury bojaźliwy).
5) Powtórzyliśmy proces następnego dnia, tym razem dając wszystkie trzy pod prysznic, aby mimo strachu Jarka ustaliły między sobą jakąś hierarchię. Niespodziewałem się ogromnych rezultatów, było trochę futra, dużo naskakiwania na siebie, Darek wygrał dominację, Czarek "w środku", ale potrafił o siebie zadbać, a Jarek był płochliwy, siedział w kącie i nie bardzo się chciał integrować.
6) Daliśmy Czarka do jego woliery, a Darka i Jarka do ich klatki i tu zaczęły się problemy, bo przez kolejne dwie noce nasze bardzo się tłukły po klatce i hałasowały. Zauważyłem, że z dnia na dzień Jarek ma poturbowane futerko, ale myślałem, że to w wyniku stresu nowej sytuacji. Postanowiłem nie dawać ich pod prysznic, tylko zawiozłem je na umówioną wizytę do weterynarza. Po kontroli - Darek, wiadomo okaz zdrowia, a Jarek mimo dobrego stanu ogarnizmu jest strasznie poturbowany i pogryziony na grzbiecie. Stał się apatyczny, bo był obolały. Pani weterynarz poradziła mi się wstrzymać z tym łączeniem, aż Jarkowi się nie polepszy.
7) Wróciłem do domu, dałem je do ich klatki i poszedłem spać. Rano jak wstałem Jarek miał przegryzione i nadszarpnięte ucho. Zmartwiłem się, dałem Jarka do osobnego transportera i od razu pojechałem z nim do weterynarza. Okazało się, że strasznie schudł i konieczna była kroplówka. Cały dzień był na hospitalizacji, wieczorem wrócił do domu i przez kilka następnych dni podawałem mu karmę ratunkową.
8) Kupiłem klatkę dla królika, bo nie mam w mieszkaniu miejsca na trzy woliery i teraz każdy siedzi w swojej klatce. Zdaję sobie sprawę, że klatka dla królika jest za mała dla szynszyla, więc codziennie lub co dwa dni zamieniam je tymi klatkami.
9) Jarkowi się polepszyło, przybrał na wadze, a wybiegi zorganizowałem im pojedynczo - jeden biega, pozostała dwójka siedzi w klatkach. Pozwalam temu jednemu podchodzić do klatki, aby się poczuły, ale jak tylko pojawia się agresja (a pojawia się) to je przeganiam. Na koniec wybiegu zamieniam je klatkami.
10) Wczoraj - po pełnych dwóch tygodniach dałem je pod prysznic. Najpierw Jarka z Darkiem, by się połączyli na nowo - skakali po sobie, nie byłem pewny czy Darek gryzie go po grzbiecie gdy go dosiada, czy nie. Potem dałem do nich jeszcze Czarka. No i klops. Czarek siedzi w kącie i obserwuje jak Darek gania Jarka. Jak zobaczyłem ślady krwi to przerwałem to łączenie i dałem każdego do osobnej klatki. Zobaczyłem, że Jarek jest znowu poturbowany i umawiam się na wizytę u weterynarza. Wstrzymuję się z jakimkolwiek łączeniem dopóki Jarek nie wyzdrowieje.
Nie wiedziałem, że jak się dołącza trzeciego do stada, to dwa pozostałe się resetują. Zdaje sobie sprawę, że teraz Alfa Darek jest przekonany, że Jarek jest zagrożeniem dla stada i chce się go pozbyć, ale musi być sposób, by go zaakceptował... Nie będę ich narazie łączył, bo Alfa jest agresywny w stosunku do jednego z pozostałych, ale ile należy poczekać zanim "ochłonie"? Wykastrować go?