Szynszyle.Info :: Forum Miłośników Szynszyli
Ogłoszenia => AUKCJE i AKCJE => Szynszyle potrzebują pomocy => Wątek zaczęty przez: Kiwi w 19 Sie, 2007, 23:32
-
Wczoraj koleżanka wybrała się do szczecińskiego schroniska. Wchodząc zauważyła w poczekalni klatkę, kiedy wychodziła, postanowiła zajrzeć do środka. Zobaczyła małą, wychudzoną szynszylkę (samiczkę) z obciętą tylną łapką! Z całej pięknej kangurzej stópki pozostał tylko kikut... Wdało się zakażenie ropne, nóżka jest spuchnięta. Wczoraj leciała jeszcze krew, dziś ana trochę się zasklepiła. Oprócz tego maleństwo ma odparzony i łysy brzuszek, prawdopodobnie od brudnej ściółki. Futro jest okropne i śmierdzi, widać, że mała przeżywała piekło.
Byłyśmy dziś rano u weterynarza, mała dostała antybiotyk i witaminy, ale pani weterynarz nie za bardzo wiedziała jakby mogła pomóc. Powiedziała, że potem możnaby zrobić ewentualnie korektę chirurgiczną, ale nie dysponują tam sprzętem do narkozy wziewnej. Dlatego koleżanka jedzie najprawdopodobniej we wtorek do Wrocławia do specjalisty od gryzoni. Mała będzie musiała przejść operację, a będzie ona pewnie kosztowna, plus dalsze leczenie po operacji. Koleżanka nie jest w stanie tego sfinansować, dlatego proszę Was szynszylomaniaków o pomoc. Szczerze powiedziawszy każdy grosz się liczy, ja oczywiście też dokładam się do leczenia, bo potem dziewuszka u mnie zamieszka. Jeśli ktoś byłby w stanie wpłacić nawet najmniejszą kwotę byłybyśmy wszystkie bardzo wdzięczne. Proszę pisać do mnie na PW, a wtedy prześlę dane do przelewu.
(http://images25.fotosik.pl/64/d6acfbaef2a4793dm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d6acfbaef2a4793d.html)
-
Zapomniałam dopisać, że weterynarz ze schroniska zupełnie się nie przejął stanem szylki, nie pomógł jej w żaden sposób, nawet nie zdezynfekował rany... Stwierdził, że po co ma to robić, skoro i tak nikt jej nie weźmie.
Nie edytuję poprzedniego postu, bo podnoszę wątek, sprawa jest bardzo pilna. Proszę moderatorów i administratorów o wyrozumiałość :(
-
Proszę o niewpisywanie komentarzy typu "Brawo dla Was" czy "współczuję"
KIWI - wszyscy uważamy że zrobiłaś bardzo dobrze. Każdy kto może zadeklarować konkretna pomoc - niech się skontaktuje bezpośrednio z Kiwi.
A Kiwi - prosimy o informowanie o postepach leczenia i ewentualnych potrzebach w tym watku.
Wątek zostaje przypięty jak "globalne ogłoszenie" i proszę aby panował tutaj porządek.
-
Vivi (od Viviana - po włosku 'pełna życia') przeszła operację. Koleżankę cały czas wspierała Julia, więc serdeczne podziękowania dla niej! Nóżka została amputowana - okazało się, że pod udem jest kolejna rana z ropą. Doktor próbował wyłyżeczkować nóżkę, ale w końcu Magda wspólnie z Julią postanowiły, że będzie dla małej lepiej jeśli nóżka zostanie amputowana. Magda wraca jutro, dostała antybiotyk i środki przeciwbólowe, żeby robić samodzielnie zastrzyki tu, w Szczecinie. Inaczej musiałaby zostać jeszcze we Wrocławiu. Za 10 dni szwy będą ściągane.
Jak Magda wróci opiszę wszystko dokładniej, to wszystko co zapamiętałam z rozmowy telefonicznej.
-
Witajcie kochani! Bardzo dziękuję za tak duży odzew! Ogromnie pokłony dla Julii, która wspierała mnie i pomogła mi we wszystkim!
A teraz przedstawiam dokładną relację z wizyty we Wrocławiu.
Dr Piasecki oglądając całą nóżkę naprawdę się przejął i był bardzo ciekawy kto szyszunię tak urządził. Po chwili Vivi vel Aiko (nowe imię szyszunki - Vivi od Viviana - pełna życia, a Aiko to kochana dziewczynka) dostała małą dawkę "usypiacza" w celu stwierdzenia co dalej - czy amputacja czy coś się da uratować. Następnie po pół godzinie lekarz zaprosił mnie z Julią, która bardzo mnie wspierała. Okazało się, że ta nóżka to nie wszystko i wyżej tuż przy jej zakończeniu jest kolejna ropna rana. Pan Tomek proponował dwie opcje - albo amputujemy wszystko albo mała dostaje antybiotyki, ma to codziennie przemywane riwanolem, po czym przyjeżdżam w środę i on sprawdza czy jednak da się amputować tylko koniec nogi czy trzeba całość. To była strasznie ciężka decyzja. Byłam cała w nerwach. Jednak Julia pomogła mi ją podjąć. Stwierdziłyśmy, że lepiej usunąć już wszystko i nie będzie żadnej chorej tkanki, szysza już nie będzie cierpieć codziennym przemywaniem i nie będzie mieć długiej antybiotykoterapii co mogłoby się źle skończyć dla jej układu pokarmowego. Ciągle nie wiem czy dobrze zrobiłam. Wiem natomiast, że teraz będzie już łatwiej. Pozostaje mi tylko robienie przez 4 dni zastrzyków z antybiotykiem i podawanie leków przeciwbólowych. To będzie dla szyszy mniejszy stres. Zaszytego miejsca mam nie ruszać. Teraz szysza będzie musiała nauczyć się chodzić na trzech łapkach. Ja wiem, że da radę. Słoneczko się tak wycwani, że będzie lepiej skakać od szynszyli z czterema łapkami. Jejku nawet teraz płaczę jak to piszę. Czuję się tak odpowiedzialna za tego zwierzaczka. To był ciężki dzień, ale mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej...
-
Aaa, witamy koleżankę moderatorkę z Forum Szynszyla.org
Widać nie jesteśmy, aż tak źli :wink:
Teraz szylka będzie na pewno bezpieczniejsza zdrowotnie, bo nie wda się żadne zakażenie od zepsutych tkanek. Podjęłyście jak najbardziej dobrą i mądrą decyzję :)
Wszyscy trzymamy kciuki za myszkę.
-
Vivi miewa się świetnie! Wcina, pije, skacze, lata po klatce! Wczoraj była u mnie Kiwi. Gdy dałyśmy małej zastrzyk puściłyśmy niunię na łóżko i byłyśmy pod wrażeniem jak wspaniale biega. Tak się cieszymy, że Vivi tak cudnie i bez żadnych problemów dostosowuje się do nowej sytuacji :D A tu kilka zdjęć Vivuni po operacji. Dziękujemy wszystkim za wsparcie i trzymanie kciukasów!
(http://images28.fotosik.pl/67/d54ea1f650f024a0m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=d54ea1f650f024a0) (http://images13.fotosik.pl/47/73409ad042b1db53m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=73409ad042b1db53) (http://images13.fotosik.pl/47/f356604349008cb3m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f356604349008cb3) (http://images25.fotosik.pl/67/374112176d1a61f6m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=374112176d1a61f6)
-
I co tam u Vivi, czekamy jeszcze na dalsze info? :)
-
U Vivi wszystko pięknie :) Byłam dziś u Magdy i widziałam szylkę, jest żywa i je normalnie. Cały czas wszystko w jak najlepszym porządku. W piątek lub sobotę będą ściągane szwy.
Nagrany mam filmik żeby pokazać Wam jak Vivi sobie wspaniale radzi mając tylko 3 nóżki, ale nie załadował się jeszcze na Youtube. Jak będzie gotowy podrzucę link :)
---------------
Oto link: http://www.youtube.com/watch?v=Ntscl-ruFhM
-
Oj tak, cały czas podbiega do krawędzi i próbuje nam zwiać :lol: Śmieszna jest, ale tak samo szybko się porusza jak normalna zdrowa szylka i trudno ją upilnować ;) Obserwując ją mam wrażenie, że będzie bardziej rozrabiać niż moje dwa zbóje :lol:
-
Vivi jest świetną biegaczką :) Kochana mistrzyni :D
To ja jeszcze wstawię kilka zdjęć ukazujących piękno tej szyszuni. To prawdziwa gwiazdeczka 8)
(http://images26.fotosik.pl/70/06c579ce9de94bfam.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=06c579ce9de94bfa) (http://images23.fotosik.pl/70/7e265d02919d8f7dm.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=7e265d02919d8f7d) (http://images26.fotosik.pl/70/d8548810ea5079c5m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=d8548810ea5079c5) (http://images21.fotosik.pl/386/ba776e8efc178f42m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ba776e8efc178f42) (http://images24.fotosik.pl/70/1e6cced6815aa676m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=1e6cced6815aa676)
-
Proszę o niewpisywanie komentarzy typu "Brawo dla Was" czy "współczuję"
a ja proszę o stosowanie się do tej prośby, przynajmniej do chwili kiedy wątek jest przyklejony i wszyscy w napięciu śledzimy losy vivi - naprawdę, kiedy każdy napisze jak bardzo współczuje kuleczce itp to ciężko będzie wyłapać istotne informacje o stanie jej zdrowia, potrzebnej pomocy itp.
wątek, myślę, że będzie odklejony kiedy Vivi trafi do Kiwi, wtedy będziecie mogli podzielić się swoimi opiniami póki co zostały one skasowane i kasowane będą.
Pozdrawiam.
-
Jutro o 10 wyjeżdżamy ze Szczecina. We Wrocławiu będziemy około godziny 15, Julia zgodziła się podwieźć nas do kliniki :) za co jesteśmy z Magdą bardzo wdzięczne. Z powrotem w Szczecinie będziemy około 22. Trzymajcie kciuki :)
-
Przede wszystkim chciałam podziękować Julii za podwiezienie z dworca do przychodni i z powrotem, a także za wsparcie duchowe i uspokajanie, że "wszystko będzie dobrze". Też mamy taką nadzieję!
A teraz o Vivi.
W trakcie podróży mała leżała sobie na boczku, a że ma łysy brzuszek widać jej było sutki. Przeraziłam się, że jest w ciąży, bo były wydłużone. Kiedy spotkałyśmy się już we Wrocławiu z Julią, uspokoiła nas, że to normalne u szynszyli. Wizyta u dr Piaseckiego przebiegła szybko i sprawnie, Vivi ściągnięto szwy. Dla spokoju sumienia zapytałyśmy czy takie długie sutki to normalna rzecz u szylek. Lekarz to potwierdził, jednak wziął małą na ręce i pomacał jej brzuszek... VIVI JEST W CIĄŻY!!! Maluch jest najprawdopodobniej jeden. Na razie wszystko jest w porządku, ale gdyby coś zaczęło się dziać mam zrobić usg żeby sprawdzić czy młode żyje. Jeśli nie, trzeba będzie zrobić cesarkę :( Dr Piasecki mówi, że mała da radę z porodem, ale ja się strasznie boję! Vivi jest już u mnie w domu, usunęłam półeczki z klatki. Jest strasznie chudziutka, martwię się, że nie będzie miała pokarmu :( Maluszek ma urodzić się w przeciągu miesiąca, może za tydzień, może za dwa... Czy ktoś doświadczony mógłby mi dać milion wskazówek, jestem kompletnie nie przygotowana na tą ciążę, w ogóle nie przyszło nam do głowy, że coś takiego może się zdarzyć...
W taki wypadku chyba ten wątek nie będzie odklejany, mimo że Vivi jest już u mnie w domu :(
-
tak, wątek zostanie przyklejony ale proszę o wypowiadanie się tylko z sensem i na temat.
Ja od siebie powiem, że taka ciąża może bardzo odmineralizować organizm samiczki, zwłaszcza z wapna podczas laktacji.
Jeśli dostałaś od Madzi paczkę którą wysłałam to tam są takie białe tabletki "calci fit" vitakraftu - można je podawać normalnie do zjedzenia, a jeśli szyla nie chce to rozkrusza się je i miesza z pokarmem, powinny trochę uzupełnić ewentualne niedobory.
Cóż, czekamy na rady doświadczonych w odbieraniu i wychowywaniu szylich pociech.
-
Moje szczylki łapczywie wręcz dopominały się dwóch preparatów:
- wapna w płynie (najlepiej kupić takie słodkie dla niemowląt)
- syropu Bioaron C
Oba prepareaty mozna podawać pipetką (uwaga ze szklanymi, bo szylka może rozgryźć zakończenie!) lub strzykawką (bez igły oczywiście) w postaci juz zmieszanej (np, woda mineralna + x kropel wapna + x kropel Bioaronu C). Szczególnie uważąjcie na wapno, bo za duża ilość może spowodować powstanie kamicy nerkowej. Najlepiej podpytaj swojego weta!
Ach, oczywiście bym zapomniał.
Najlepszym środkiem leczniczym na wszelkie schorzenia jest środek o nazwie Amygdalus communis L, czyli zwykły... migdałek. :D :D :D
-
Według mnie na chwilę obecną nic konkretnego prócz odpowiedniego karmienia nie można zrobić. Bardzo polecam podawanie pyłku pszczelego a także zarodków pszennych teraz i kiedy już urodzi.
Trzeba uważać aby szylka nie spadła z jakiejś wysokości ponieważ samiczki w zaawansowanej ciązy czasami nie potrafią utrzymać równowagi a z jedną łapką to rzeczywiście może być problem. Jeśli maluszek będzie tylko jeden to szylka może nie bedzię aż tak gruba i da sobie radę.
Kiwi jak na razie to nie ma się co martwić na zapas że szylka nie będzie miała pokarmu. Trzeba wierzyć że wszystko będzie dobrze i tego ci życzę.
Aha i jeszcze jedno - pamiętaj o kotniku lub domku z trocinami który musi mieć w klatce aby miała gdzie urodzić. Przed porodem zacznie do niego zaglądać a kiedy już się zacznie to szylka będzie zgrzytała zębami.
-
Dziękuję za odpowiedzi. Vivi ma domek drewniany, cały czas w nim przesiaduje w ciągu dnia. Usunęłam też półki, przede wszystkim dlatego, że jest w ciąży, ale nie mam też jeszcze kładek żeby ułatwić Vivi przemieszczanie się z półki na półkę.
Mam pyłek pszczeli zmieszany z siemieniem od dream*, dałam małej też wapienko na stałe i pół tabletki Calci fit Vitakraftu. Oprócz tego suszę seler i por, które przyniosła mi dziś Rockgirl_Madzik, a także koperek suszony i świeży.
Vivi ma apetyt i zachowuje się normalnie, więc wszystko jest w porządku. Wygląda też dużo ładniej bo wczoraj kąpała się około godziny w piasku :) To jej pierwsza kąpiel od nie wiadomo kiedy! Będę informować na bieżąco.
Pozdrawiam, Kiwi
-
Słuchajcie, Vivi chyba rodzi! Popiskuje od co najmniej godziny, kręci się trochę po klatce, jest niespokojna. Leży właśnie w domku. Trzymajcie kciuki żeby wszystko poszło dobrze!
[edit] 8:16
W domku jest mokro, to pewnie wody płodowe. Ale się denerwuję!
-
Maluszek się już urodził! Popiskuje i oddycha, łazi po domku i wciska się pod Vivi :) Ale jestem szczęśliwa, że mała dała sobie radę! Dzielna dziewczynka!
-
Gratulacje!!!!!
Od poczatku śledzę losy VIVI i bardzo się cieszę że wszystko poszło dobrze.
-
A to pierwsze zdjęcie noworodka! :)
(http://images30.fotosik.pl/77/182c64614a796580m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/182c64614a796580.html)
Moim zdaniem to dziewczynka, bo już dwa razy miałam ją na rękach i oczywiście zajrzałam pod kuperek ;)
-
To film przedstawiający pierwsze zetknięcie się maluszka z piaskiem ;)
http://pl.youtube.com/watch?v=ooSQ46onAp4
A tutaj trochę zdjęć:
(http://images13.fotosik.pl/116/8220d23e8c963d66m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8220d23e8c963d66.html) (http://images23.fotosik.pl/90/c1ca1bce53e798e2m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c1ca1bce53e798e2.html) (http://images26.fotosik.pl/90/2755d77a2491a9abm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2755d77a2491a9ab.html) (http://images28.fotosik.pl/90/1ec44c7d64ab97a7m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1ec44c7d64ab97a7.html)
(http://images28.fotosik.pl/90/7f07309091d5a0adm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7f07309091d5a0ad.html) (http://images28.fotosik.pl/90/24e502ca6b5212a5m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/24e502ca6b5212a5.html) (http://images23.fotosik.pl/90/c0990eab4f454c3bm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c0990eab4f454c3b.html) (http://images28.fotosik.pl/90/26019023d90ba81bm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/26019023d90ba81b.html)
(http://images13.fotosik.pl/116/3c45e5ab92cc5309m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3c45e5ab92cc5309.html) (http://images30.fotosik.pl/90/356f3b65cc40e69fm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/356f3b65cc40e69f.html)
Malutka już urosła przez trzy tygodnie :) Jest dwa razy większa i jak widać na zdjęciach zrobiła się z niej puszysta kula ;) Jest coraz odważniejsza i już nie ucieka na widok mojej ręki, sama na nią wchodzi i czule podgryza, opierając swoje malutkie łapki o moje palce :lol: Niestety nadal jest bezimienna :P
-
Jest przeeeśliczna tak jak mamusia :brawo:
-
A Bezimienna, to dziewczynka, która oczywiście zostaje "dożywotnio" z mamusią?! mam nadzieję.. :D
-
Jak najbardziej 8) Na razie funkcjonuje jako "mały szyl" :P
-
Malutka jest śliczniusia :D. Właśnie w tym wieku szylki są najbardziej kochane, tak śmiesznie podskakują z czterech łapek naraz jak małe żabki.
-
O jeju, pierwszy raz widzę taką malutką szynszylkę!!! Przecudowna!! :love: :love: :love:
-
Malutka dostała dziś wdzięczne imię Mia [czyt. 'mija'] 8) A oprócz tego, z najświeższych informacji: nauczyła się wreszcie kąpać w piasku jak przystało na prawdziwą szynszylę :D Dumna jestem niesłychanie :D
-
Jak teraz, z perspektywy czasu, przypominam sobie całą historię Vivi, to aż mam ochotę zadzwonić do tego schroniska
i opowiedzieć im jak to swoją ignorancją skazali na śmierć i chorobę nie jedną, ale dwie małe istotki... [bacik]
normalnie tak bym im nawkładała za uszy, za ten tekst: że "..i tak jej nikt nie weźmie, bo nie ma nogi", że ehh...
moim zdaniem tacy ludzie nie powinni pracować, ze zwierzętami, [nie_nie_nie] nie wyobrażam sobie jak wygląda to schronisko...i jak sie czują i maja ignorowane cierpiące zwierzęta :(
-
niestety...nawet wielu ludzi, którzy się zwierzętami zajmują mają bardzo nieciekawy pogląd-zwierzę mniej cierpi.czyżby wynikało to z tego,że skoro coś jest bezsilne,nie może wprost czasem zasygnalizować bólu,to go nie odczuwa?
to już bardziej humanitarne by było uspanie zwierzątka(gdyby nie było oczywiście ciężarne-bo to już inna bajka),niż skazywać je na cierpienie.
-
uważasz, że życie bez łapki to cierpienie? To wyobraż sobie jak nieporownywalnie większym jest cierpienie zakażenia i infekcji całego organizmu, bo to właśnie zagrażało małej vivi, osobiście uważam, że niesłusznie ferujesz takimi wyrokami :(
-
uwazasz ze zle zrobiono amputujac nozke vivi? przeciez ludzie tez zyja po amputacji i nie cierpia przez to. chyba troche przesadzasz.
-
przepraszam-może źle wyraziłam myśl. Mi chodziło o to, że urywałabym łby takim, co to niby mają zwierzętom pomagać w kryzysowej sytuacji, wiedząc jak zwierze cierpi przechodzą spokojnie bez wyrzutu sumienia obok klatki takiego maleństwa na skraju śmierci. Sama miałam duże problemy zdrowotne z moimi zwierzakami futrzanymi i psem,ale nawet jak każdy już mówił by dać sobie spokój to wydawało się każde pieniądze na ratunek. Do tej pory zawsze skutecznie.
O różnicy w pojmowaniu kalectwa przez samo chore zwierzę, a jego przeżywającego przeżycia pupila świetnie wiem. Zwierzę jak tylko czuje się lepiej to zawsze dąży do przodu i jakoś sobie radzi.
Ale jeśli już ma ktoś tylko udawać,że pomaga zwierzęciu,a nie może go nigdzie oddać,ani przekazać lecznicy/schronisku,gdy jest w bardzo złym stanie i nie chce mu się wysilić na codzienną opiekę, to albo na przyszłośc nigdy niech nie kupuje żywych zabawek do domu, albo po prostu zamiast bawić się w kata i patrzeć spokojnie dzień po dniu jak ono się męczy i nie da si mu pomóc,wtedy OSTATECZNIE-je uśpić(to ta odrobina humanitaryzmu,zamiast znęcana się w momencie kiedy zwierzę naprawdę kona).
[edit]
a dziewczyny osobiście podziwiam-uważam że podjęły jak najwłaściwszą decyzję. zachowały zimną krew decydując o rodzaju leczenia-nie chciały ryzykować.
wielu posiadaczy tego rodzaju zwierzątek trudnych w opiece medyczne szybko panikuje, za co zwierzę płaci nawet życiem.a tu nie zmarnował się żaden dzień i zwierzę cieszy się życiem.jeszcze szokująca wiadomość o maluchu.a skończyło się pięknie.widać po zdjęciach-zwierzak jest teraz okazem radości.a maluch był całkiem pięknie odchowanym klopsikiem-widać,że mama dała sobie rady:)
-
Jak widać VIVI bardzo dobrze radzi sobie po amputacji łapki. Zwierzęta bardzo szybko przyzwyczajają się do takiej sytuacji. Teraz masz zdrowego maluszka. ViVi to bardzo dzielna mama. Maluszek jest słodki i śliczny :):)
Pozdrawiam:)
-
Jesteście super dziewczynami, że podjęłyście się tak trudnego zadania! Podziwiam was [bardzopolecam] Dla mnie jesteście bohaterkami [polecam] Pozdrawiam Was I Dwa Wspaniałe szynszylki! :D
-
Jeśli można spytać, ile wyniosły całkowite koszty leczenia?
-
Pytanie tabu ;] Na pewno dziewczyny wydały ładnych kilkaset złotych. operacje z narkozą i wogóle...jeszcze antybiotyk, coś przeciwzapalnego, witaminy i inne bajery...
szynszyl do najtańszych w leczeniu nie należy ;]
-
Czytając historię VIVI mam tylko dwie myśli: jak bardzo mała musi być teraz szczęśliwa, dobrze że szynszylki zapominają dość szybko o złych rzeczach w ich życiu ( choć czasami budzą się z piskiem ze snu i wtedy trzeba je wygłaskać aż się obudzą i wiedzą że jest OK. ) a po drugie może warto założyć na portalu zakładkę odnośnie tzw. konowałów czyli takiego dziwadła które minie się być człowiekiem i mieć wykształcenie w kierunku weterynarii, a nie dalibyśmy im nawet trawnika do pielęgnacji. Dobrze że chwalimy dobrych lekarzy, ale tym złym tym bardziej należy się chwała. Proszę ucałować VIVI i Mie ode mnie w pysie są super i po raz kolejny pokazały nam potęgę przyrody przed którą człowiek powinien paść na kolana. Może macie dość dziewczyny pisania że jesteście super, ale jesteście gdyby nie wy VIVI już by nie było i jej śmierć okupiona była by ogromnym cierpieniem, a tak jej szczęśliwy pysio i jaj mała córa to najlepsza nagroda za trud i wydane pieniądze. Pozdrawiam Was wszystkie i gratuluję siły, odwagi i wytrwałości. [-chomik-]
-
Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa :) A Mia już nie jest taka mała, niedługo, bo 7 września kończy rok :) Strasznie szybko to zleciało, a pamiętam jak zajmowała mi 1/5 dłoni :)
-
biedna szylka :(
Ale dobrze ze twoja kolezanka chce jej pomoc mozna tylko powiedziec BRAWO! [polecam]
-
A Mia już nie jest taka mała, niedługo, bo 7 września kończy rok :)
To wszystkiego najlepszego dla niej.
Wyczochraj ją ode mnie ;**
Gratuluje decyzji. :)
-
Jestem pełen uznania - naprawdę zasłużyłyście wraz z szylką na miano Wielkiego Mistrza!
-
Claudi, bardzo dziękujemy :) Wiadomo przecież, że inaczej po prostu nie dało się postąpić, zapewne rozumiesz to najlepiej, bo sam ratujesz szylki :) Ale jestem pewna, że inni posiadacze szynszyli zrobiliby to samo na naszym miejscu :) Pozdrawiam Was serdecznie!
-
Tak słodzą, że dziewczyna już pewno lukrem opływa :D
ale opis pod nickiem ma zaiste zasłużony :)
-
Kiwi, jak się ma szylka bez łapki i jej dzidzia? Trochę czasu minęło, moze jakies relacje ? :)