Skrócenie ząbków szynszyli

[Lusiaczek]

Prawdopodobnie we wtorek jadę z Lusią do weterynarza żeby skrócił jej ząbki. Wiem, że są dwie opcje w jaki sposób weterynarz mógłby to zrobić (jeśli się mylę proszę mnie poprawić  :))
1. obcięcie ząbków cążkami
2. spiłowanie zębów pod narkozą
 
Na początku byłam za drugą opcją, ale teraz mam wahania, ponieważ boję się, że Lusia może się nie wybudzić z narkozy (tfu tfu)...według Was, która opcja jest lepsza?

(Jeśli taki temat jest już na forum proszę moderatorów o przypięcie mojego wątku do zaczętego)

[Mysza <")))/]

@Lusiaczek, wszystko zależy od wprawy i doswiadczenia weta a także zachowania szynszyla. Mój wieloletni wet, większe przerosty spiłowuje w narkozie, wziewnej (gazowej) ona otumania zwierzątko i ono się nie wyrywa, a za chwilkę podaje tlen i juz jest obudzone. To narkoza iniekcyjna jest tą gorzej tolerowaną przez organizm szynszyli. Małe korekty ząbków przeprowadza bez znieczulania, pilniczkiem. :)

[Lusiaczek]

Od razu mi ulżyło [smile]...

[Mysza <")))/]

Możesz zapytać lekarza, do którego jedziesz na korektę jaką ma tą narkozę?

[Lusiaczek]

Pisałam już do weterynarza jak by wyglądał zabieg, itd. ale odpisał mi:
"Proszę pokazać nam zwierzaka, sprawdzimy jego zgryz i wtedy odpowiemy na wszystkie pytania"

[Mysza <")))/]

tak, a później dowiesz się, że nie ma narkozy wziewnej, zapytaj wprost czy ja po prostu mają.

[Rukola]

Na którego weterynarza się zdecydowaliście? Z tego co się orientuję to nikt jeszcze nie zbadał tej szynszyli, diagnoza została postawiona na podstawie wypowiedzi forumowiczów więc odpowiedź weterynarza jest według mnie właściwa :) Przypuszczam że możliwość obcięcia zębów cążkami dotyczy siekaczy a piłowanie pod narkozą trzonowców. To raczej nie są 2 opcje do wyboru dla Ciebie, to są opcje z których wybierze lekarz po obejrzeniu zwierzaka i stwierdzeniu w czym tkwi problem.

[Lusiaczek]

Niestety nie udało mi się namówić rodziców na wizytę u weterynarza w Łodzi, więc poszukałam i znalazłam weterynarza w Bełchatowie, który zajmuje się stomatologią gryzoni, który ma same dobre opinie.

Zdecydowałam się też na tego weterynraz z Bełchatowa, ponieważ z Łodzi udało mi się skontaktować tylko z jedną lecznicą (inni weterynarze nie odpowiedzieli), od której dowiedziałam się, że takiego zabiegu nie przeprowadzą z powodu 20% przeżywalności tego zabiegu...czy jakoś podobnie.
Na wizytę w Bełchatowie zgodziłam się też, dlatego że weterynarz, do którego się wybieram ma dobre opinie i zajmuje się stomatologią gryzoni...mam nadzieję, że to dobry wybór...

PS Napisałam już do niego czy mają narkozę wziewną  [smile].

[Rukola]

Skoro masz blisko to idź koniecznie na wizytę, trzeba sprawdzić co ona ma w tym pyszczku, jeszcze nie wiadomo czy będzie potrzebny zabieg a jeśli tak to jaki. Mogłabyś napisać dokładniejsze namiary na tego weterynarza, jak się nazywa, gdzie przyjmuje? Ciężko kogoś znaleźć w tych okolicach, może komuś się przyda.

Jeśli w tej lecznicy w Łodzi przeżywalność jest tak niska to znaczy że oni się raczej nie specjalizują w takich zabiegach. Większość szynszyli leczonych u dobrych weterynarzy jednak przeżywa.

[Lusiaczek]

Przychodnia weterynaryjna "As"
ul. Edwardów 2a
97-400 Bełchatów
Tel. 44 632 10 05
Tel. 605 444 033
e-mail: lecznicatom@wp.pl

[dream*]

kurcze, co za bzdura z tą przeżywalnością. Wkurzają mnie tacy weci bo tylko straszą ludzi którzy w efekcie często rezygnują z podjęcia leczenia.

To nie jest prawda.
Mój 13letni Filip już jest po 2ch narkozach i to iniekcyjnych.

mój 5letni Ciacho też miał piłowane w narkozie iniekcyjnej ząbki - co prawda lekko - bo jedynie ostrą krawędź zęba trzonowego - ale jak mniemam, lekarzowi chodziło o przeżywalność narkozy a nie samo piłowanie zębów :)

Odpowiadając na pytanie z pierwszego postu, jest dokładnie tak jak powiedziała Rukola - tylko zęby sieczne można skorygować za pomocą specjalnych cążków -  zęby trzonowe trzeba korygować piłując.

Co do narkozy - wziewna wiadomo, najbezpieczniejsza - ale nawet iniekcyjna nie jest gorsza niż niepodjęcie leczenia w ogóle.

[Lusiaczek]

Czyli to nie prawda z tymi 20%...na szczęście, bo się wystraszyłam, dlatego że prawdopodobnie w Bełchatowie nie ma weterynarzy, którzy mają narkozę wziewną, ale i tak pojadę na wizytę, ponieważ może się okaże, że narkoza nie będzie potrzebna, a nawet jeśli skoro to nie prawda to już tak się nie martwię  [smile].

[dream*]

super :) daj znać po wizycie :)

[Paja]

Ja też mocno trzymam kciuki :) Jedna z moich kulek ma już od roku robione zęby, zazwyczaj dostaje zastrzyk w tyłek i nadal żyje.
Każdy zabieg niesie ze sobą jakieś ryzyko, ale twierdzenie, że tylko 20% zwierząt przeżywa zabieg/narkozę wydaje mi się być dość chybione.

[M___M]

Czyli to nie prawda z tymi 20%...na szczęście, bo się wystraszyłam, dlatego że prawdopodobnie w Bełchatowie nie ma weterynarzy, którzy mają narkozę wziewną, ale i tak pojadę na wizytę, ponieważ może się okaże, że narkoza nie będzie potrzebna, a nawet jeśli skoro to nie prawda to już tak się nie martwię  [smile].

Moim zdaniem jeżeli weterynarz mówi o 20% to znaczy że jest to prawda. Ale to znaczy że po prostu ten weterynarz nie umie dobrać odpowiednich dawek leków do narkozy stąd u niego przeżywalność wynosi 20%. A to oznacza że trzeba szukać innego weterynarza. Z drugiej strony to dobrze jeżeli weterynarz mówi wprost że przeżywalność wynosi 20% i ze się tego nie podejmie niż miałby wyciągnąć pieniądze za zabieg kończący się śmiercią szynszyli.

[wolarczi]

Przy narkozie szylek się wychładza,  warto wziąć ze sobą termoforek albo chociaż butelke/słoik z ciepłą wodą. Powodzenia

[Mysza <")))/]

@Lusiaczek, to inaczej. Jeśli nie mają narkozy wziewnej to poproś weta, by po zabiegu podał antysedan! To pomoże szynszyli wybudzić się z narkozy. Butelka z ciepłą wodą jak najbardziej wskazana.

[Lusiaczek]

Antysedan...okej, muszę zapisać nazwę, bo na pewno coś poplączę 

[Lusiaczek]

Właśnie jadę z Lusią do weterynarza...trochę się stresuję, ale jestem dobrej myśli :).

Mam dla niej naszykowany jej ulubiony kocyk, ale i tak w tej chwili śpi na moich kolanach :)).

[Lusiaczek]

Za długo u weterynarza nie byłam, bo sprawdził ząbki Lusi i okazało się, że wszystko jest ok (uff...). Kiedy zapytałam się o łzawiące oczka to dowiedziałam się, że to może być od niedobrego piasku (muszę się przestawić na Pucek, bo każdy go poleca ;) ).

Najważniejsze, że nic jej nie jest i przynajmniej zaliczyłam wizytę kontrolną :))

[Dosiek]

Dobrze to słyszeć. :) Może to być wina piasku, fakt, jeśli jest drobnoziarnisty. A Pucka sama mam i również polecam. :))

[Noraa2]

Ostatnio mojemu Kropusiowi łzawi oczko, ale na szczęście widziałam ten moment jak podczas kapieli Dudek wpadł do pudełka z piaskiem w którym był Kropek i zrobił momentalnie straszną fontannę piach i cała ściana piachu poszła na Kropka.
Kropuś ostał fontanną piach po pycholku.
Aż sie otrzepywał i od razu siedział i tarło łapkami pyszczek i oczko. Czyli coś takiego może się zdarzyć czasem.
Tu akurat była taka sytuacja. Ale przynajmniej wiem czemu mu łzawi.