hypothetical
20 Kwi, 2024, 02:08

Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
To pole musi pozostać puste:

Wpisz litery widoczne na obrazku
Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
9-7=:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Mysza <")))/
« dnia: 06 Sty, 2019, 22:13 »

Witaj, podróż w ciemnym kartonie zmiana miejsca, nowe zapachy to po prostu stress. Przez pierwsze dni nie wypuszczajcie go a wybiegi, niech najpierw oswoi sie z klatką, to także nowość dla niego. Musi polubić Wasze zapachy, obecność dłoni w klatce jak karmicie, sprzątacie. Dopiero za ok 2 tygodnie przyjdzie czas na wybiegi ze zdrowymi smakołykami w celu oswojenia z Wami :) Pusty przedpokój będzie wtedy idealnym miejscem oswojeniowym, gdy juz zwiedzi wszystkie katy z nudy zacznie zahaczać o Was siedzących na podłodze. Powodzenia :)
Wysłany przez: Wojtes
« dnia: 04 Sty, 2019, 19:43 »

Cześć!
Wczoraj zakupiłem szynszyla w sklepie zoologicznym w wiosce.
Kupiłem (póki co) jednego, gdyż nie mam dużo miejsca w domu (ani pieniędzy na więcej, zresztą akurat ten w sklepie był sam w akwarium (obok niego były jeszcze 2, jakaś para, ale chyba się nie znały) - pomyślałem, że w domu i tak będzie mu lepiej niż w sklepie, bo tu przynajmniej będzie miał do towarzystwa człowieka (kupiony głównie z myślą o żonie alergiczce ;)
No, i ... jechałem z nim ponad 70 km (w pudełku z sianem, jazda ostrożna, ale wiadomo jaki to stres) i dojechałem do domu, tam dopiero dałem go do nowej klatki. Od razu zaczął skakać przerażony i obijać głowę o sufit :( Przy czym zaczęły się piski (czy to charakterystyczne 'szczekanie')
Tego samego dnia byłem w stanie go wyjąć na ręce i głaskać. Jednak od razu zrobił się okropnie apatyczny, osowiały - w klatce cały czas się nie rusza i tkwi w jednej pozycji, od czasu do czasu piszczy. Czasem wystraszy się czegoś i obija głową o sufit.
Tak jest od wczoraj, dałem mu poidełko i jedzonko, ale nie wiem, czy coś jadł. Dziś nic. Ja i żona braliśmy go na ręce i długo głaskaliśmy (nie ucieka) ale zachowuje się tak samo, jak w klatce - siedzi nie ruszając się. Czasem też na rękach piszczy.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to muszą być skutki stresu jazdy, przeprowadzki/zmiany otoczenia.
Ale kiedy, i czy w ogóle mu to przejdzie? Czy zacznie w ogóle jeść, czy po prostu umrze ze strachu?
Jest strasznie zestresowany. Próbowałem go puszczać wolno po korytarzu, ale szukał kryjówki (za ławką, za grzejnikiem [i to bardzo gorącym], gdzie siedział z głową w kącie i się nie ruszał.
Co robić?
Dzięki z góry za każdą pomoc..
p.s., to jest mój pierwszy szynszyl (odwieczne marzenie ;), kilku-nasto?miesięczny (już dorosłego rozmiaru) i w beżowym ubarwieniu futerka.
SimplePortal