Napisaam wierszyk bo... nie wiem w sumie czemu tak po prostu
Malagi jeszcze ze mna nie ma, ale napisalam o niej co nieco!
Moje szynszyle
Beza jest duza,
Malaga malutka.
Pierwsza jest chuda,
Druga grubiutka.
Psocą razem w klatce swojej,
Obgryzają ściany moje!
Biegaja i skaczą mi po pokoju,
Piszczą między sobą: Idziemy do boju!
Rodzice krzyczą: Wszedzie te kupy!
A mnie wciąż ciesza dziewczyn wygłupy.
Malaga sie szczerzy-dostała migdała,
Beza dopowie: Jesteś za mała!
Obie są z piekła te dwa szatany!
Kilogramami jedzą migdały!
W dzień leżą i śpią-niby spokojne.
W nocy brykają te szczyle nie dobre!
Czasami tak mysle ze klatka jest pusta!
Ale by była słodka rozpusta!
Lecz szybko bym sie za nimi steskniła.
Kocham je bardzo i jestem szczesliwa!
Podoba sie?